Socjaliści z Cuzco?
i
zdjęcie: Gianella Castro/Unsplash
Marzenia o lepszym świecie

Socjaliści z Cuzco?

Scotty Hendricks
Czyta się 4 minuty

Imperium Inków opierało się na wielu zaskakujących koncepcjach. Jedną z nich było zarządzanie potężnym organizmem politycznym bez gospodarki rynkowej.

Zniszczone przez Hiszpanów w okresie podbojów kolonialnych państwo Inków należało do najciekawszych cywilizacji Nowego Świata. Inkowie nie stworzyli pisma, nie znali koła, zwierząt pociągowych ani obróbki żelaza, a mimo to udało im się zbudować największe prekolumbijskie imperium w obu Amerykach oraz jeden z najpotężniejszych organizmów politycznych w całym XV-wiecznym świecie. Stworzyli przy tym rozwiniętą kulturę, która nadal fascynuje badaczy.

Gospodarka bez pieniądza

Jak pisze Gordon Francis McEwan w książce The Incas: New Perspectives (Inkowie. Nowe perspektywy), gospodarka Inków była bardzo nietypowa – i z pewnością zaintrygowałaby współczesnych komunistów. Zdaniem tego autora: „Poza paroma wyjątkami, ograniczonymi do kilku należących do imperium miast na wybrzeżu, w państwie Inków nie było kasty związanej z handlem, a pojedyncze osoby nie mogły się bogacić dzięki wymianie towarów. […] Istniało zaledwie kilka produktów pochodzących spoza ich terytorium, które Inkowie uznawali za niezbędne i importowali. Aby je pozyskać, stosowali kilka różnych strategii – na przykład zakładali kolonie w miejscach, gdzie dane towary były produkowane, bądź zezwalali na handel dalekosiężny. Produkcja, dystrybucja i wykorzystanie towarów podlegały centralnej kontroli. Każdy mieszkaniec imperium otrzymywał niezbędne do życia dobra – żywność, narzędzia, surowce i odzież – z państwowych magazynów i niczego nie musiał kupować. Nie było zatem sklepów ani targowisk, nie trzeba było wprowadzać waluty ani pieniądza. Ludzie nie mieliby gdzie go wydawać, skoro nie mogli kupować ani wymieniać dóbr”.

W państwie Inków właściwie nie istniała gospodarka rynkowa. Gdy w jakimś regionie brakowało towarów innych niż te niezbędne do życia, nie próbowano kupować tych rzeczy od innych prowincji, gdzie było ich pod dostatkiem. „Zróżnicowanie produkcji pomiędzy poszczególnymi obszarami regulowano poprzez kolonizację, nie zaś wymianę czy handel”. Innymi słowy, każda prowincja musiała zaspokajać własne potrzeby materialne, nawet jeśli wiązało się to z koniecznością ekspansji terytorialnej. Gdy natomiast zaczynało brakować dóbr niezbędnych do życia, władza wymuszała transfer zasobów pomiędzy prowincjami.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Przymus i wzajemność

Podstawowa różnica między mieszkańcami państwa Inków a europejskimi chłopami pańszczyźnianymi polegała na tym, że Inkowie płacili daninę w formie pracy fizycznej, otrzymując w zamian z państwowych magazynów wszystko, co niezbędne do życia. Dzięki tej ogromnej, łatwej do zmobilizowania sile roboczej Inkowie mogli wznosić imponujące budowle, uprawiać ziemię w Andach, wybudować sieć dróg oplatającą całe państwo i podbijać sąsiadów.

Choć ten system polityczno-gospodarczy, nazywany mit’a, był w rzeczywistości oparty na pracy przymusowej, według Inków polegał na zasadzie wzajemności. Władcy starali się równoważyć wkład pracy każdego mieszkańca i nagradzali najciężej pracujących dodatkowymi dobrami. W tym ustroju ludność troszczyła się o państwo, a państwo o ludność.

Zasady te nie dotyczyły arystokracji, której członkowie zarządzali systemem bez konieczności świadczenia fizycznej pracy. Odpowiadali jednak za wymiar pobieranych podatków. Do rządzącej elity teoretycznie należały też wszystkie środki produkcji i zasoby naturalne.

Zapis bez pisma

Co prawda Inkowie nie posługiwali się kompletnym pismem, wynaleźli jednak system księgowy. Quipu – „mówiące węzły” – pozwalały notować liczby w systemie dziesiętnym dzięki węzełkom wiązanym na sznurkach. Był to sposób przekazywania wielu informacji, umożliwiający centralizację podejmowania decyzji w rozleg­łym imperium, gdzie sieć dróg liczących łącznie ponad 40 000 km umożliwiała w razie konieczności szybki transport towarów do wszystkich jego zakątków.

Dostęp do siły roboczej

Dlaczego właśnie tak to zorganizowali? Jest kilka hipotez. Jedna z nich głosi, że inkaski system umożliwiał szybki dostęp do potężnej siły roboczej, kluczowej dla funkcjonowania imperium. Inna zakłada, że dzięki centralnemu zarządzaniu zasobami łatwiej było konsolidować władzę. Wiele wskazuje też na to, że już wcześniejsze andyjskie społeczności organizowały się w podobny sposób.

Powyższe tezy opierają się na skromnym materiale archeologicznym, większość informacji o sposobie działania inkaskiej gospodarki pochodzi od hiszpańskich najeźdźców i z nielicznych relacji potomków Inków. Wiemy na pewno, że imperium funkcjonowało bez gospodarki rynkowej, jednak nie da się ustalić szczegółów. Można się tylko domyślać, że mimo braku systemu rynkowego istniały pewne formy wymiany barterowej i handlu wewnętrznego.

Imponujące imperium

Pytanie o to, czy państwo Inków było socjalistycznym rajem, czy może raczej socjalistyczną tyranią, pozostaje bez odpowiedzi. Nie ulega wątpliwości, że inkaski system miał wiele wspólnego z feudalizmem i można go potraktować jako jeden z wariantów tego ustroju.

Pamiętajmy, że socjalizm i komunizm jako współczesne koncepcje narodziły się w czasach industrialnych i postindustrialnych, a zatem przykładanie ich bezpośrednio do cywilizacji z epoki brązu nie jest możliwe. Marksiści prawdopodobnie określiliby gospodarkę Inków jako „prymitywny komunizm” – o ile oczywiście byliby skłonni przymknąć oko na sporą gromadkę imperatorów i arystokratów.

Dzięki pomysłowości, ciężkiej pracy i doskonałej organizacji Inkowie stworzyli rozległe imperium oraz dokonali wielu osiągnięć na polu społecznym, kulturowym i technicznym. Kres ich państwu położyły dopiero apokaliptyczne klęski i najeźdźcy dysponujący zaawansowaną technologią. O kreatywności Inków świadczy także ich niezwykły system gospodarczy. Trudno zgadnąć, w jakim kierunku by się rozwinął, gdyby nie doszło do hiszpańskiej inwazji, ale forma, którą przybrał, jest fascynująca.

Pierwotnie tekst ukazał się w serwisie Bigthink.com. Tytuł i śródtytuły zostały zmienione przez redakcję „Przekroju”.

Czytaj również:

Inkostrada
i
Machu Picchu; zdjęcie: East News
Wiedza i niewiedza

Inkostrada

Marta Kania

Zbudowana przez Inków sieć dróg, mostów i tuneli to imponująca infrastruktura licząca kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, rozciągająca się wzdłuż łańcucha Andów i wybrzeża Pacyfiku. Wykorzystywano ją do transportu towarów i przemieszczania się osób, ale przede wszystkim służyła do przekazywania informacji oraz idei.

Mimo że dziś Qhapaq Ñan (Królewski Szlak) obejmujący niemal cały region andyjski kojarzony jest przede wszystkim z Inkami, początki dróg i towarzyszących im konstrukcji znacznie wyprzedzają ekspansję tego ludu i budowę jego potężnego państwa. Wyniki badań archeologicznych pozwalają datować najstarsze pozostałości sieci komunikacyjnej już na kilka stuleci przed naszą erą. Szlaki, którymi prawdopodobnie przemieszczali się kupcy i pielgrzymi, wykorzystywano i udoskonalano przez kolejne epoki, wraz z dynamiką rozwoju społeczno-politycznego zachodnich obszarów Ameryki Południowej. Na szczególną uwagę zasługują trakty z okresu hegemonii państwa Wari (mniej więcej w latach 600–900 n.e.), kiedy to tworzono całą sieć komunikacji i ulepszano technologię tak, by zagwarantować sprawne przemieszczanie się wojsk i kontrolę administracji centralnej na rozległych, podporządkowywanych terytoriach. Ówczesna infrastruktura pokrywała obszar andyjski jeszcze nierównomiernie, zależnie od zaludnienia terenu przez większe lub mniejsze populacje oraz od możliwości lokalnej siły roboczej. Główne trasy z tego okresu zostały jednak wykorzystane jako podstawa dla systematycznie rozbudowywanej sieci dróg, która osiągnęła swój maksymalny zasięg na przełomie XV i XVI w., w czasach dominacji państwa Inków, Tawantinsuyu. Bez wątpienia Qhapaq Ñan stanowił jeden z kluczowych elementów integracji tych obszarów, które znalazły się pod inkaskim panowaniem.

Czytaj dalej