Pozytywne myślenie dla opornych
i
„Zielone Wzgórze”, Homer Winslow, 1878 r.; źródło: National Gallery of Art/Rawpixel (domena publiczna)
Promienne zdrowie

Pozytywne myślenie dla opornych

Jakub Bas
Czyta się 5 minut

Afirmacje nie zmienią świata (niestety). Jednak dzięki krótkim pozytywnym myślom można zacząć dzień choć odrobinę spokojniej.

Przyznam od razu – mam problem z pozytywnym myśleniem. Dostaję drgawek, gdy znajomi zamieszczają w mediach społecznościowych motywacyjne sentencje i zaklęcia z obszaru prawa przyciągania. Nie mam w kolekcji ani jednego selfie z siłowni z ramieniem wyprężonym w geście zwycięstwa i nie wydaje mi się, bym mógł stać się piękny, młody i bogaty, jeśli tylko zapragnę tego dość mocno. Jestem sceptykiem i do tego Polakiem. Różowy bąbelek szczęścia – to nie ja. Cenię komfort, wygodę i święty spokój. Ale o spokój, święty czy choćby świecki, trochę ostatnio trudno. Na większość sytuacji, które mnie przygnębiają, nie mam żadnego wpływu. Informacje o tym, co złego wydarzyło się na świecie, docierają do mnie natychmiast po przebudzeniu, gdy tylko sięgam po telefon. W telefonie kryzysy, wojny i konflikty, a za oknem szarość i wichury. Nie jest lekko! Nawet moje poranki bywały kiedyś pogodniejsze, niż są obecnie. A do lata daleko. Co robić? W akcie desperacji zainteresowałem się zagadnieniem afirmacji. Trudno, takie czasy.

Udało mi się trafić na poświęcone temu problemowi artykuły autorki książki Fulfilled [Spełniony], praktykującej na co dzień dr psychiatrii Anny Yusim. Zdaniem doktor Yusim afirmacje traktować należy jako rodzaj wsparcia w drodze do zmiany wzorców myślenia. Same z siebie nie mają mocy transformującej rzeczywistość, ale odpowiednio dobrane rzeczywiście wpływają na nasze samopoczucie w sposób zdecydowanie pozytywny. I wcale nie wystarczy stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie głośno kilka razy, że jest świetnie. Zwłaszcza kiedy naprawdę nie jest – w przypadku depresji, świeżo przebytej traumy, żałoby afirmacje nie będą najlepszym rozwiązaniem. Ale w wypadku okresowego spadku nastroju mogą okazać się przydatne. Są narzędziem dla tych, którzy nastawieni są na zmianę i gotowi realnie wprowadzić ją w swoje życie. Afirmacje działają tylko w pakiecie z konkretnymi działaniami.

Na początku trzeba dokonać rachunku sumienia i określić, który obszar naszego funkcjonowania w życiu codziennym wymaga zmiany. Jakie zachowania niosą ze sobą obniżenie nastroju, a jakie dodają nam energii. Celem powtarzanej wielokrotnie w ciągu dnia afirmacji ma być wspieranie siebie na drodze do zmiany. Samo wypowiedzenie jej na głos daje efekt wzmocnienia motywacji, pozwala ugruntować się w nas gotowości na zmiany i wytrwać w postanowieniach.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Afirmacje, którymi warto rozpocząć dzień, można podzielić na kilka kategorii. Jedne dodadzą nam energii, inne uspokoją lub wzmocnią poczucie siły i własnej wartości. Ważny jest czas teraźniejszy i tryb dokonany. Wypowiadamy to, czego chcemy, w taki sposób, jakby zmiana już się dokonała. I tu oczywiście haczyk: to nie może brzmieć fałszywie i różnić się w sposób drastyczny od naszego realnego samopoczucia. Głośna deklaracja w rodzaju „Jestem pełen radości”, gdy w rzeczywistości przepełnia nas smutek i frustracja, przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego. Trzeba wybrać zdanie, z którym się wewnętrznie całkowicie zgadzamy. Zacznijmy może od zdań na pozytywny początek dnia. Oto propozycje:

Jestem podekscytowany nadchodzącym dniem.

Kocham siebie.

Jestem otwarty na nowe doświadczenia.

Jestem pełen radości.

Czuję spokój.

Z powyższego zestawu wybrałbym ostatnią opcję, bo rzeczywiście, o ile nie rozpoczynam dnia od przeglądu wiadomości, po przebudzeniu czuję się spokojny. Zacząłbym więc od wzmocnienia tego komunikatu i powtarzał go sobie kilkukrotnie w ciągu dnia, przywołując mentalnie stan, w jakim jestem, zanim wychodzę z ciepłego, wygodnego łóżka. Natomiast zdanie „Jestem podekscytowany nadchodzącym dniem” nie rezonuje ze mną zupełnie i wypowiadając je na głos, czułbym się dziwnie. Pozostałe podobnie.

Aby dodać sobie energii, można wykorzystać te afirmacje:

Jestem wypoczęty.

Moje ciało jest silne.

Jestem przytomny i pełen energii.

Jestem pełen życia.

Jak reagujecie Państwo na każde z tych zdań? Przy ostatnim moje ciało pokryło się alergiczną wysypką, ale pierwsze i drugie są do zaakceptowania. Warto poszukać własnych i dążyć do odnalezienia takiego zdania, którego wypowiedzenie wiąże się z poczuciem wewnętrznej zgody i ulgi.

Przed trudnym, wymagającym dniem warto wesprzeć się następującymi komunikatami:

Potrafię pokonywać trudności.

Po każdym upadku podnoszę się.

Uczę się i zmieniam cały czas.

Jestem wytrwały.

Potrafię rozwiązywać problemy.

Jeśli sprawiają one trudność, warto przypomnieć sobie konkretne sytuacje stojące za każdym z tych stwierdzeń i oprzeć się na faktach.

Jeśli koncentracja na pracy stanowi dla nas wyzwanie, można spróbować tych wzmacniających komunikatów:

Jestem dziś produktywny.

Uda mi się zrobić to, co na dziś zaplanowałem.

Mój umysł jest spokojny i skoncentrowany.

Jestem dobrze zorganizowany i dziś z tego korzystam.

Jestem dobry w tym, co robię.

Kłopoty z wiarą we własne możliwości? Trzeba wrócić do podstaw i przypomnieć sobie najważniejsze kwestie:

Jestem zdrowy.

Moi bliscy kochają mnie i cenią.

Podejmuję decyzje, które pomagają mi zmieniać się na lepsze.

Mam odwagę się zmieniać.

Doceniam siebie coraz bardziej.

Z tego zestawu mógłbym wybrać dwa pierwsze zdania. Jestem zdrowy, to obiektywny fakt. Mój pies zdaje się mnie cenić, nie podejrzewam go o dwulicowość. Mogę zatem recytować te zdania w łazience bez poczucia śmieszności. Swoją drogą to niesamowite, jak często czuję się śmieszny i zawstydzony sam sobą. Nie zdawałem sobie sprawy, jak mocną pozycję ma w moim życiu wewnętrzny krytyk, i eksperymenty z afirmacjami bardzo to obnażyły.

Poszukiwania właściwego zdania pomagają odkryć to, czego zwykle sobie nie uświadamiamy – przekonań głębszych od tych, które ochoczo deklarujemy. Za każdym razem, gdy czuję opór przed wypowiedzeniem jakiejś zbyt pozytywnej – jak na moją emocjonalną skalę myśli – przyglądam się temu uważnie. Afirmacje to nie droga na skróty, lecz raczej okazja do wiosennych porządków od środka. Wchodzę w to. Nie bez wahania, ale jednak.

Czytaj również:

Bałagan jest w porządku
i
„Moja pracownia”, William Orpen, 1917 r./: IWM (domena publiczna)
Promienne zdrowie

Bałagan jest w porządku

Sylwia Niemczyk

Sprzątanie stało się współcześnie tak ciekawe, że powstają o nim programy telewizyjne, a nawet całe książki. Okazuje się, że porządek i nieporządek mają wielki wpływ na nasz dobrostan, choć działają na nas inaczej, niż można by sądzić.

Co prawda w literaturze fachowej nie ma przepisu na udane przyjęcie dla gości, ale już na zupełną klapę – owszem. Najpierw warto wysprzątać mieszkanie, jakby to było laboratorium, potem trzeba ustawić krzesła w równych rzędach po dwóch stronach stołu, a gdy zaproszeni już przyjdą, włączyć mocne światło i wyłączyć muzykę. Jeżeli z natury jesteśmy perfekcjonistami i mamy trochę czasu, to dobrze byłoby też ogołocić ściany z obrazów i plakatów, a jeszcze lepiej – przemalować je dodatkowo na jas­ny błękit. Po takich przygotowaniach nie musimy się martwić, że goście się zasiedzą! Zbyt jasna, zbyt uporządkowana i zbyt cicha przestrzeń sprawi, że rozmowy będą się rwały, tak jakby między zaproszonymi ktoś ustawił dźwiękoszczelne przegrody.

Czytaj dalej