Pismo, czyli przekonania o wolności
i
ilustracja: Joanna Grochocka
Wiedza i niewiedza

Pismo, czyli przekonania o wolności

Tomasz Wiśniewski
Czyta się 2 minuty

Posługiwanie się pismem jest jednym z popularnych kryteriów odróżniania ludów „cywilizowanych” od „pierwotnych”. Dopiero pismo umożliwia wielkie osiągnięcia intelektualne, pozwala kumulować informacje i doświadczenia, bez ograniczeń jednostkowej pamięci. Wyobrażamy sobie, że rozwój wielkich cywilizacji byłby niemożliwy bez tego wynalazku. Gdy jednak bliżej przyjrzymy się tym przekonaniom, okazują się one mniej uzasadnione.

Zacznijmy od tego, że najbardziej twórczy i rewolucyjny okres w dziejach ludzkości –  przejście na rolnictwo, udomowienie zwierząt, budowa osad, rozwój nowych idei religijnych – miał miejsce w neolicie, czyli wtedy, gdy pismo jeszcze nie istniało.

Odkrycie pisma w kulturach Bliskiego Wschodu rzeczywiście miało miejsce równocześnie z wielkim rozwojem tych cywilizacji, czego wyrazem była spektakularna architektura i budowa legendarnych miast. Ale zauważmy, że pismo nie musiało być warunkiem koniecznym tego rozwoju. Imperium Inków ze swoimi równie imponującymi osiągnięciami, obyło się bez niego; niepiśmienni Inkowie, podobnie jak Egipcjanie, budowali piramidy.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Claude Lévi-Strauss w Smutku tropików zwrócił uwagę na dość przewrotne skutki odkrycia pisma w Egipcie i Sumerze. Jego zdaniem osiągnięcia intelektualne czy estetyczne stanowiły jedynie jego wtórny efekt. Natomiast wraz z pismem na Bliskim Wschodzie najprężniej rozwinęło się… niewolnictwo. Rzeczywiście, egipski „pisarz” nie był prozaikiem, lecz przede wszystkim administratorem, mistrzem w posługiwaniu się tabelami i statystykami. Spisywanie sprzyjało scalaniu jednostek w ogromny zhierarchizowany organizm polityczny, czyli wyzyskowi mas. Dopiero dzięki tak osiągniętej kontroli społecznej mogły powstać słynne miasta ze swoimi pałacami i świątyniami. Ich rozkwit zawdzięczamy nie tyle zapiskom genialnych inżynierów, co w znacznie większym stopniu niezliczonym dłoniom, które na ten rozkwit pracowały.

Ktoś może zauważyć, że choćby wspomniana cywilizacja Inków wyzyskiwała masy równie sprawnie. Ale Lévi-Strauss odpowiedziałby, że ten przykład tylko potwierdza jego tezę. Imperium Inków, podobnie jak inne niepiśmienne imperia Afryki, było krótkotrwałe. Zaskakujący sukces hiszpańskiego podboju Inków wyjaśnia się między innymi tym, że amerykańskie królestwo już po raptem stuleciu swojego istnienia znalazło się w stanie rozpadu. Według francuskiego antropologa, dopiero pismo utrwala i centralizuje władzę.

Spostrzeżenia o związkach pisma z władzą Lévi-Strauss w fascynujący sposób przeniósł do naszych czasów. Wprowadzanemu na Zachodzie od XIX w. powszechnemu szkolnictwu towarzyszyła m.in. obowiązkowa służba wojskowa (nazywana „służbą narodowi” realnie wiązała się z utratą wolności – czyż jej przebieg dziwnie nie przypomina losu niewolnika, żyjącego w surowych warunkach, bez rodziny, bez własności?) i zdecydowanie większy nadzór państwa nad społeczeństwem. Jednostka, która potrafi czytać, nie może bronić się przy pomocy argumentu, że nie zna prawa.

ilustracja: Joanna Grochocka
ilustracja: Joanna Grochocka

Czytaj również:

W trosce o Słońce
Wiedza i niewiedza

W trosce o Słońce

Tomasz Wiśniewski

Wszyscy słyszeliśmy o krwawych ofiarach z ludzi składanych przez Azteków. Rzadko pamięta się jednak o tym, że ofiarowywali oni bóstwu również własną krew.

Zgodnie z mitologią Azteków, Słońce umiera ze starości, a wraz z nim dana era. Niemniej proces ten można spowolnić rozlewem krwi. Słońce daje życie, ale też go wymaga. Człowiek musiał poświęcić siebie i innych, by życie mogło dalej istnieć. Rezygnacja z ofiary wiązała się bowiem z katastrofą kosmiczną.

Czytaj dalej