Panie, hoduj kanie
i
zdjęcie: Biodiversity Heritage Library/Flickr
Dobra strawa

Panie, hoduj kanie

Łukasz Nowacki
Czyta się 4 minuty

Czy próbowaliście hodować grzyby? To co innego niż klasyczne ogrodnictwo, ale może dać dużo radości. Naukę, która zajmuje się badaniem królestwa grzybów, nazywamy mykologią, a ja pragnę Was zachęcić do „mykoogrodnictwa”.

Kania

Uwielbiam jeść grzyby, a jednym z moich ulubionych dań jest sznycel z kapelusza czubajki kani (Macrolepiota procera). Anglosasi często nazywają czubajkę grzybem parasolowym, a w Polsce mówi się na nią powszechnie kania lub sowa. Kanie można uprawiać we własnym ogrodzie i jest to niebywale proste. Poniżej przedstawię na to dwa, moim zdaniem genialne, sposoby.

Sposób 1. Konewka

Znajdź dziko rosnącą czubajkę kanię (można ją często spotkać na skraju lasów przylegających do obszarów łąkowych).

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zbierz najbardziej dojrzałe i rozwinięte kapelusze – to w nich jest najwięcej zarodników.

Do wiadra wlej wodę o temperaturze otoczenia (musi to być albo deszczówka, albo woda, która odstała przynajmniej 48 h – chlor zabije zarodniki!).

Rozdrobnij zebrane kapelusze i dokładnie rozprowadź je w wiadrze z deszczówką (uwolnisz w ten sposób do wody miliony zarodników).

Przygotuj konewkę z sitkiem.

Przelej zawartość wiadra do konewki. Koniecznie użyj sita, aby oddzielić cząstki stałe od deszczówki zawierającej zarodniki czubajki.

Rozlej deszczówkę po swoim ogrodzie w miejscach lekko ocienionych, w które docierają rozproszone promienie słońca oraz tam, gdzie rośnie trawa. Cierpliwie wyczekuj pojawienia się grzybów.

zdjęcie: Biodiversity Heritage Library/Flickr

zdjęcie: Biodiversity Heritage Library/Flickr

Sposób 2. Mrowisko

Znajdź kanię jak w sposobie numer jeden.

Zbierz najbardziej dojrzałe i rozwinięte kapelusze.

Odszukaj kopiec mrówek Formica rufa (mrówka rudnica, zwana potocznie czerwoną mrówką).

Rozłóż delikatnie dojrzałe kapelusze na mrowisku.

Z bezpiecznej odległości obserwuj, jak mrówki pieczołowicie rozdrabniają kapelusze kani i wnoszą ich fragmenty do mrowiska.

Cierpliwie czekaj na pojawienie się kolonii grzybów w sąsiedztwie mrowiska.

Mrówki wykorzystują grzybnię czubajki kani w celu karmienia swoich larw i zwiększenia odporności całej kolonii na ataki pasożytów oraz innych grzybów. Rozwijająca się w optymalnych warunkach grzybnia jest roznoszona po okolicy przez robotnice, co skutkuje często potężnym wysypem owocników.

Boczniaki

Po każdorazowym parzeniu kawy lub herbaty zbierz fusy. Najlepiej rozłożyć je na blasze do pieczenia lub w żaroodpornym naczyniu i wysuszyć, by nie spleśniały. Pozbawione wilgoci fusy zamknij w zakręcanym słoiku.

Gdy słoik się zapełni, poddaj go „pasteryzacji”, gotując przez godzinę w temperaturze powyżej 60°C. Zostaw lekko odkręcone wieczko. Pozostaw słoik z zawartością do wystudzenia.

Z zakupionych w sklepie lub na targu boczniaków (polecam zapolować na boczniaka różowego) odetnij twarde trzony, tzw. ogonki.

Wrzuć trzony do słoika z fusami, zakręć go i mocno wstrząśnij, aby dokładnie wymieszać zawartość.

Odkręć wieczko i pozostaw je luzem na słoiku, aby mogła zachodzić wymiana gazowa (grzybnia oddycha dokładnie tak jak my – potrzebuje tlenu, a wydala dwutlenek węgla).

Ustaw słoik w ciemnym miejscu i trzymaj w temperaturze pokojowej, od czasu do czasu upewniając się, że zawartość jest wilgotna. Obserwuj, jak przebiega rozrost grzybni (strzępki rozwijającej się grzybni powinny być widoczne przez szkło).

Gdy cała zawartość słoika będzie przerośnięta grzybnią, skrusz wszystko na drobne kawałki.

W zacienionym miejscu ogrodu rozłóż kostkę słomy. Następnie rozsyp na niej rozdrobnioną zawartość słoika, przykryj warstwą słomy z kolejnej kostki i obficie podlej deszczówką.

Cierpliwie czekaj na pojawienie się grzybów, od czasu do czasu nawadniając grzybową grządkę.

Shitake

Kolejny grzyb, który często odwiedza mój ogród, jest powszechnie uprawiany w Azji. Mowa o twardziaku jadalnym zwanym twardnikiem japońskim lub shitake. Grzyby shitake można uprawiać w ogrodzie, są nieodłącznym składnikiem zupy ramen, a ponadto zawierają olbrzymie ilości witaminy D (warto je suszyć i przechowywać na zimę).

Ostatnio dosyć częste są gwałtowne burze i nawałnice, którym towarzyszy porywisty wiatr łamiący gałęzie, a czasem nawet powalający całe drzewa. Zawsze wolę zamieniać problem w rozwiązanie, więc dla mnie jest to okazja do pozyskania drewna idealnie nadającego się do uprawy grzybów.

Kłody drewna

Pozyskaj kłody drewna z drzewa ­liściastego (najlepszymi gatunkami są: dąb, klon, jesion, wiąz, grab, buk) o długości około 1 m i średnicy od 10 do 20 cm.

Świeżo ścięte drewno musi leżakować w chłodnym miejscu przez minimum trzy tygodnie.

Zamów grzybnię twardziaka jadalnego zaszczepioną na ziarnie lub trocinach (starter grzybowy). Grzybnię można łatwo zamówić przez Internet.

Przy użyciu wiertarki i wiertła do drewna o średnicy 12–16 mm (może być wiertło motylkowe) wykonaj w pniu kilkadziesiąt równomiernie rozmieszczonych otworów o głębokości około 40 mm.

Powstałe otwory wypełnij rozdrobnionym starterem grzybowym.

Każdy z wypełnionych otworów zasmaruj roztopionym wcześniej woskiem pszczelim.

Umieść kłody drewna w ogrodzie, układając je w studnie (na dwóch kłodach położonych równolegle ułóż kolejne dwie – prostopadle). Stosy ustaw w mocno zacienionym i wilgotnym miejscu. Pamiętaj o polewaniu ich wodą w upalne dni, by zachować stałą wilgotność drewna. Innym sposobem ułożenia kłód jest umieszczenie ich na ziemi i obsypanie warstwą zrębków drewna, które dłużej zachowują wilgotność.

Pozostaje jedynie uzbroić się w cierp­liwość – pierwsze owocniki mogą pojawić się dopiero po kilku miesiącach. ­Poczekać warto, ponieważ kiedy grzybnia skolonizuje twarde i gęste drewno, będzie obdarowywać nas obfitymi plonami przez kilka lat, o ile zadbamy o stałą wilgotność.

Życzę właśnie takich zbiorów!

Czytaj również:

Fungi Nicoli
i
Ilustracja: Kazimierz Wiśniak
Dobra strawa

Fungi Nicoli

Ewa Pawlik

Kiedy Nicola, wychowany w znanym z konserwatywnych wartości rejonie Italii, trafił do Miami, jego światopogląd uległ transformacji. Przetrwała jedynie włoska miłość do jedzenia.

Nicola Dominici wyruszył na Florydę z gęstych lasów Umbrii via Londyn – z kilkoma przystankami w różnych częściach świata – i gdy tylko rozpakował walizki, otworzył restaurację. Serwuje w niej dania wegańskie. Gdzieś po drodze stracił wiarę w to, że mięso jest nam niezbędne.

Czytaj dalej