Od dziś na zawsze
i
Agnes Speyer, Szczęśliwego Nowego Roku (litografia, 1907)/ zbiory Met Museum
Pogoda ducha

Od dziś na zawsze

Piotr Stankiewicz
Czyta się 3 minuty

Nie ma nic bardziej wyświechtanego niż postanowienia noworoczne. Co roku się z nimi mierzymy, co roku w mediach i na Facebooku czytamy mały wysyp obietnic, które ludzie sobie składają – głównie sobie, choć trochę też innym. Wiadomo, jak to działa: w styczniu zapisujemy się na siłownię (i łapiemy się na promocje), w lutym przestajemy chodzić, a w maju łapiemy się za głowę, że znów nie udało się zrobić formy na lato. Kto nigdy nie wpadł w tę pętlę, niech pierwszy rzuci kamieniem.

A porzucanie postanowień jest nawet bardziej modne niż ich realizowanie. Stało się już wytartą kliszą, że się je prędzej (częściej) czy później (rzadziej) łamie. Łatwiej usłyszeć podśmiewanie się z zaciętości okołostyczniowych postanowień, niż spotkać kogoś, kto faktycznie w nich wytrwa. Ale, niestety, jeśli chcemy być uczciwi wobec siebie, musimy wyjść poza ten kuszący banał indolencji.

Postanowienia są bowiem od tego, żeby je naprawdę spełniać… O ile oczywiście – jak zaznaczał Epiktet – są to postanowienia rozumne. Ta klauzula jest zarazem pierwszym powodem, dla którego stoikowi łatwiej wytrwać. Stoik nie zobowiąże się bowiem do rzeczy nonsensownych, nie porwie się z motyką na żadną z gwiazd, nie będzie przedsiębrał księżycowych projektów w rodzaju „nauczę się nowego języka w trzy miesiące”. Stoicyzm to realność, racjonalna proporcja zamiarów względem sił. Jest bowiem energia, którą trzeba włożyć w wytrwanie w raz zrobionym postanowieniu, ale jest i energia, którą trzeba zainwestować zawczasu: w planowanie, w analizę, w namysł nad tym, co i po co chcemy robić, i czy, i jak się to będzie zgadzało z naszymi celami i wartościami. To jest podkład, na którym wznosimy naszą decyzję. Im solidniejszy fundament, tym łatwiej będzie nam wytrwać.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Druga sprawa to stoickie rozumienie czasu. W stoicyzmie oś czasu nie wygląda tak ładnie jak na lekcji matematyki w szkole, nie jest gładka i symetryczna. Dla stoika czas jest półprostą. Przeszłości na niej w ogóle nie ma, nie istnieje. Przeszłość jest nieodwołalnie i szczelnie zamknięta, jest kwestią najbardziej niezależną ze wszystkich – bo ani od nas nie zależy, ani w ogóle od nikogo. Wyróżniony, najjaśniejszy punkt, początek półprostej to, rzecz jasna, teraźniejszość: jedyne, co od nas zależy. A przed teraźniejszością rozpościera się przyszłość, otwarta dla nas przez wpływ na teraźniejszość. I tylko od nas zależy, w którym kierunku zechcemy tę półprostą poprowadzić i czy będziemy robili wszystko, żeby się na niej utrzymać.

A można tę półprostą zaczepić w dowolnym miejscu – i dlatego dla stoika Nowy Rok trwa cały rok. Każdy dzień może być początkiem zmiany w życiu. 1 stycznia jest więc dla stoika ogólnoświatową fiestą na cześć tego, co on ma na co dzień. Nigdy nie jest za późno, żeby robić swoje. A każdy dzień jest dobry do tego, żeby się zmienić – i to właśnie zmiany w sobie są tymi, od których należy zacząć. I tych właśnie najłatwiej dokonać, od nich zaczyna się wszystko. Czego sobie i Państwu życzę.

Czytaj również:

Tata stoik
i
"Młody ojciec zakłopotany swoją rodziną", XVIII w., Louis Joseph Watteau/zbiory Met Museum
Pogoda ducha

Tata stoik

Piotr Stankiewicz

Nawet w życiu stoika nadchodzi czasem moment, w którym trzeba przekazać pałeczkę następnemu pokoleniu. Rodzi się mała dziewczynka, albo mały chłopiec – byt stuprocentowo realny i najzupełniej różny od kart papierowych książek. Jak sobie z nim radzić? Począć jest łatwo, ale co począć, gdy się już urodzi? Czy stoicy mogą jakoś pomóc?

Doświadczenie ciąży jest doświadczeniem ustawicznego „sami zobaczycie”. Z jakiegoś niepojętego powodu ludzie lubią „wspierać” parę oczekującą potomstwa snuciem czarnych wizji, przekonywaniem, że będzie źle i najgorzej, że „zobaczą”, że „to dopiero będzie” i że „wszystko się skończy”. W szczególności, że skończą się stoickie mrzonki o życiu jako tako uporządkowanym według zasad i w miarę racjonalnym. Rodzicielstwo ma być tym momentem, w którym ostatecznie i nieodwoływalnie okazuje się, że stoicyzm jest złudny, że nie działa i że jest bzdurą.

Czytaj dalej