Niech piętrzą się piętra
i
zdjęcie: Arturo Castaneyra/Unsplash
Ziemia

Niech piętrzą się piętra

Łukasz Nowacki
Czyta się 7 minut

Ponoć świat staje się piękniejszy, gdy dojrzali ludzie sadzą drzewa, choć wiedzą, że nie usiądą w ich cieniu. Dojrzały ogród pracuje i dla nas, i dla przyszłych pokoleń.

Jest wiele rodzajów ogrodów. Ogrody angielskie, francuskie, wiejskie, japońskie, geometryczne, naturalistyczne… Ale jeden szczególny rodzaj ogrodu porusza moją wyobraźnię najbardziej, a serce wypełnia niepojętym uczuciem ekscytacji. Tym ogrodem jest permanentny, karmiący, wielopiętrowy ogród leśny, pieczołowicie rozwijany na bazie wieloletnich gatunków roś­lin, pielęgnowany wytrwale przez swojego opiekuna przy olbrzymim wsparciu zwierząt i grzybów. Dla mnie jest to ogród magiczny, ponadczasowy, symbolizujący pewnego rodzaju stabilność i odporność na wszelkie zawirowania, jakie niesie ze sobą niepewna przyszłość. Gdybym miał porównać taki ogród do jakiejś postaci, byłaby to z pewnością osoba mądra, doświadczona przez życie zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Ktoś o niezwykle bogatym wnętrzu, obdarzony niecodzienną kreatywnością. I gdybym miał takiego kogoś określić jednym słowem, powiedziałbym, że jest to osoba dojrzała.

Dojrzałość jest swego rodzaju miarą, pewnym wyznacznikiem osiągnięcia życiowego sukcesu. W moim odczuciu dojrzałość jest również synonimem nieoczywistego wewnętrznego bogactwa oraz umiejętności dzielenia się z innymi – hojności i szczodrości. Te same przymioty cechują też permanentny ogród leśny. Używając języka naukowego, jest to w pełni funkcjonalny, autonomiczny ekosystem w stadium klimaksowym. To także idealna metafora naszego życia i doskonałe narzędzie pozwalające człowiekowi zagłębić się w rozważania nad sensem istnienia.

W drodze ku doskonałości

Karmiący ogród leśny jest ekosystemem budowanym przez człowieka na podstawie obserwacji wzorców występujących w naturze i zgodnie z zasadami projektowania permakulturowego. Przyświeca im etyka mocno osadzona na trzech filarach: dbałości o Ziemię, dbałości o ludzi oraz dzielenia się nadmiarem.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Sam termin „ekosystem” – jak podaje Encyklopedia PWN – oznacza złożony układ ekologiczny i takim właśnie układem jest również dojrzały ogród leśny. Podobnie jak naturalny ekosystem lasu jest on wielowarstwowy: można wyróżnić siedem pięter organizacji życia. Podając dalej za Encyklopedią PWN: ekosystem taki charakteryzuje pełność składu gatunkowego, co oznacza, że zawiera on wszystkie grupy organizmów niezbędne do realizacji oraz trwałego podtrzymywania zamkniętego obiegu materii i niezakłóconego przepływu energii między poszczególnymi ogniwami sieci pokarmowej. Taki dojrzały ekosystem jest układem stabilnym, wykazującym znaczną trwałość w czasie i przestrzeni. Zanim jednak ten stabilny stan osiągnie, każdy ekosystem przechodzi przez fazę rozwoju, często bardzo burzliwą i pełną zawirowań. Ostateczne stadium sukcesji ekologicznej, w którym osiąga dojrzałość i dynamiczną równowagę ze środowiskiem, nazywamy ekosystemem klimaksowym. A wszystko zaczyna się od pustki, dokładniej: od pustyni.

Wyobraźmy sobie pustynię, na którą z przyległego oceanu zaczyna wkraczać pierwotne życie organiczne. Możliwe, że jako pierwsze organizmy to niegościnne środowisko zasiedlają grzyby, glony i porosty, następnie pojawiają się bardziej rozwinięte rośliny pionierskie, np. trawy. Obecność tych ostatnich przyciąga ptaki, owady, gady oraz małe ssaki. Te zaś przenoszą nasiona innych roślin i po pewnym czasie (zwykle są to dziesiątki lat) zaczynają wyrastać rozproszone po terenie krzewy i drzewa. Ich gałęzie rzucają cień na powierzchnię gleby i okrywają ją materią organiczną w postaci opadłych liści. Organizmy specjalizujące się w rozkładaniu martwej materii przekształcają ją w żyzną, próchniczną glebę. Zaczyna ona odżywiać coraz więcej rozmaitych roślin, a te przyciągają coraz bardziej zróżnicowaną grupę zwierząt zarówno roślinożernych, jak i drapieżników. Różnorodność biologiczna staje się podstawą niezwykłej stabilności i odporności całego ekosystemu na wszelkie zmiany w środowisku. Dynamika tych procesów sukcesywnie przyśpiesza, aż w pewnym momencie osiąga punkt kulminacyjny – klimaks.

Kiedy myślę o takim klimaksowym ekosystemie, przychodzą mi do głowy dwa słowa: harmonia i dojrzałość. Wychodząc od poziomu pozbawionej życia pustyni, obserwujemy dążenie ku doskonałości zasilane energią słoneczną przetwarzaną nieskończenie wiele razy przez żyjące organizmy splątane w sieci wzajemnych relacji i powiązań. Czyż nie podobnie jest u nas, w świecie ludzi?

ilustracja: Marek Raczkowski
ilustracja: Marek Raczkowski

Dojrzałość instant?

Wróćmy jeszcze do naszego wielopiętrowego, karmiącego ogrodu leśnego. Zwykle wyselekcjonowane rośliny, które w przyszłości mają nam dawać swoje owoce, sadzimy w rodzinach, tzw. gildiach. Rośliny wchodzące w skład gildii wzajemnie się wspierają, co umożliwia lepszy wzrost poszczególnych gatunków, niż gdyby były posadzone osobno. Ponadto podtrzymują dynamiczne procesy tworzenia i regeneracji gleby poprzez zależności pokarmowe ze zwierzętami oraz grzybami. Przedstawicieli tych odrębnych królestw również świadomie wprowadzamy na arenę procesów ekologicznych zachodzących w naszym ogrodzie. Po wielu latach zaczyna on wyglądać bardzo podobnie jak naturalny las. Rosną w nim wysokie i niższe drzewa, wysokie i niskie krzewy. Gleba nigdzie nie jest odkryta, porasta ją kobierzec roś­lin okrywowych zaliczanych do podszytu, a także runa. Pod ziemią rozwija się niezwykle bogata struktura korzeni, pośród których możemy znaleźć celowo wprowadzone tam jadalne bulwy (np. ziemniaków, topinamburu, marchwi czy psizębów liliowych). Korzenie roślin często połączone są ze sobą zaszczepianymi tam sieciami grzybni grzybów mikoryzowych. Pomiędzy strzelającymi w górę pniami rozpięte są „liany” pnączy ścigających się ku promieniom słońca. Poziom różnorodności biologicznej takich karmiących ogrodów leśnych często przekracza ten charakteryzujący naturalnie występujące ekosystemy. Każdy żywy organizm wprowadzany przez człowieka ma dostarczać żywność i pełnić inne funkcje ekosystemowe kluczowe dla trwałego podtrzymywania życia na Ziemi. Budowanie od podstaw takiej ogrodowej struktury to zadanie na lata, wymagające niezwykłego zmysłu obserwacji, kreatywności, pokory i cierpliwości. Nie można pominąć pewnych etapów rozwoju.

Niektórzy z nas nie lubią jednak czekać. Chcą mieć wszystko tu i teraz, natychmiast. Wydaje mi się, że gnamy z prędkością światła w stronę społeczeństwa instant. Wszystko, czego pragniemy, ma być na wyciągnięcie ręki, bez względu na koszty. Nie lubimy czekać, nie lubimy długotrwale i mozolnie nad czymś pracować. Biegamy na krótkie dystanse, często bez celu, a długich unikamy. Tak, długie dystanse są męczące, wymagają przemyślanej strategii, odpowiedniego przygotowania.

Jak mówi znane powiedzenie, starych drzew się nie przesadza. Nie można zbudować karmiącego, wielowarstwowego ogrodu leśnego z wiekowych, dużych już drzew i krzewów. Trzeba zacząć od małych, dynamicznie rosnących sadzonek i czekać, aż stopniowo osiągną dojrzałość. Wtedy korzenie mają czas zagłębić się w glebie i sięgnąć wód gruntowych, pnie drzew stają się masywne oraz silne, podobnie konary – i wtedy drzewa, a wraz z nimi cały ekosystem, są w stanie przetrzymać nawet największą wichurę. Próba przesadzania wielkich drzew kończy się upadkiem całego ekosystemu, a na dodatek pociąga za sobą olbrzymie koszty.

Bez przekopywania

W procesie budowania wielopiętrowej struktury karmiącego ogrodu leśnego nie można także uniknąć burzliwego okresu buntowniczej młodości takiego ekosystemu. W tej początkowej fazie gleby rodzą łany tzw. chwastów porastających wszystko w mgnieniu oka. Ten etap też jest potrzebny, mimo że wyjątkowo zakłóca nasze dążenie do sterylności i uporządkowania. Te chwasty to nic innego jak rośliny pionierskie, które dostarczają na powierzchnię ziemi niezbędnych pierwiastków życia i ogromu biomasy. Są kluczem do ożywienia gleby, do okrycia jej i ochrony przed erozją.

Z długotrwałych obserwacji naturalnych ekosystemów wynika, że każde naruszenie struktury gleby prowadzi do natychmiastowej reakcji obronnej, jaką jest wyrzut chwastów. Te pionierskie, bardzo szybko rosnące rośliny mają za zadanie zregenerować i okryć biomasą powstałą w ziemi wyrwę. Często niedoświadczony ogrodnik zamiast zająć się długotrwałą i wnikliwą obserwacją, łapie za szpadel i oddaje się bardzo ciężkiej, czasochłonnej pracy związanej z przekopywaniem gleby w ogrodzie. Ogrodnik dojrzały i świadomy poświęci natomiast znacznie więcej czasu na obserwację natury i zauważy, że przyroda prawie nigdy nie przekopuje gleby – niemal zawsze ją obrasta lub okrywa, np. ściółką powstałą z opadających liści drzew. Taka ściółka chroni glebę przed przesychaniem, osłania życie glebowe przed szkod­liwym promieniowaniem słonecznym, utrzymuje niższą temperaturę gleby. Doświadczony ogrodnik zajmie się zatem poszukiwaniem strategii pozwalających na jak największe nagromadzenie biomasy, której następnie użyje jako ściółki, aby osłaniać nią glebę i tak stopniowo budować jej żyzność.

W taki sam sposób możemy każdego dnia – niewielkim, ale systematycznym i długotrwałym wysiłkiem – zmierzać ku realizacji naszych osobistych planów, marzeń i celów. Ogród jest doskonałym nauczycielem oraz przewodnikiem dla tych, którzy mają odwagę zatrzymać się w biegu i oddać kontemplacji.

„Jesteś tym, co jesz…”

Wiele osób słyszało sentencję: „Jesteś tym, co jesz”. Tylko nieliczni jednak zetknęli się z jej rozwinięciem: „Jesteś tym, co jesz, ale jeżeli nie wiesz, skąd pochodzi to, co jesz, to czy wiesz, kim jesteś?”. Żyjemy w czasach, w których spożywana przez nas żywność znajduje się na wyciąg­nięcie ręki, ale praktycznie nic o niej nie wiemy. Żywność tak powszechnie dostępna w supermarketach jest „anonimowa”, całkowicie pozbawiona tożsamości. Nie mamy pojęcia, kto ją wytworzył i w jakich warunkach. Nie potrafimy powiedzieć, jak wyglądał cały proces od momentu zbioru poprzez przetworzenie aż po dostarczenie do nas, konsumentów.

Zacznijmy ponownie zapoznawać się z naszym jedzeniem. Zacznijmy dbać o to, aby było ono lokalne, aby miało tożsamość. Zacznijmy jeść to, co dostępne sezonowo. Powiem więcej: zacznijmy uprawiać własną żywność, zakładając wielopiętrowe, permakulturowe, karmiące ogrody leśne! Ogrody, które nauczą nas nie tylko tego, jak wygląda i smakuje lokalnie pozyskana żywność, lecz także tego, czym jest istota dojrzałości.

Czytaj również:

Wizje
i
Zbigniew Libera, „Wyjście ludzi z miast”, 2010 r.; zdjęcie: Zbigniew Libera, CC BY-SA 3.0, Wikimedia Commons
Przemyślenia

Wizje

Stach Szabłowski

Świat zmierza w nieznaną stronę, a może nawet zupełnie tyłem do kierunku jazdy. A co, jeśli jedyną nadzieją na przetrwanie ludzkości jest sztuka?

Czy kiedyś wreszcie wszyscy staniemy się artystkami i artystami, jak przewidywał Joseph Beuys? Niemiecki szaman sztuki rzucił tę myśl w latach 70. ubiegłego wieku, a w następnej dekadzie umarł. Czy nadzieja na społeczeństwo osób artystycznych została pogrzebana wraz z ciałem nieodżałowanego Beuysa? Niekoniecznie, a nawet wręcz przeciwnie. Doczekaliśmy czasów, w których wszystko jest możliwe! Pytania o to, kim będziesz, gdy dorośniesz, kim, gdy się zestarzejesz, ba, kim będziesz w przyszłym roku, znów są ciekawe – nie ma już bowiem na nie odpowiedzi formułowanej przez bezapelacyjne przeznaczenie, występujące czasem pod innymi nazwami, takimi jak materializm historyczny, niewidzialna ręka rynku czy koniec historii. A więc czy wciąż będziemy za rok, dwa lata, dziesięć lat konsumentkami i konsumentami? Wydawało się, że – chcemy czy nie – jesteśmy na tę kondycję dożywotnio skazani. Ale dziś nie jest to już takie pewne, bo chyba nikt nie wierzy, że dobra konsumpcyjne naprawdę są niewyczerpane. Czy będziemy jeszcze suwerenem i elektoratem w demokratycznym systemie politycznym? Oj, nie dałbym za to nie tylko głowy, ale nawet paznokcia! A może będziemy osobami uchodźczymi? Albo artystycznymi? Powiedzmy szczerze: to wcale nie jest wykluczone.

Czytaj dalej