Wierzę w odwagę, otwartość i solidarność
Przemyślenia

Wierzę w odwagę, otwartość i solidarność

Julia Fiedorczuk
Czyta się 2 minuty

Trudno było wczoraj zasnąć, nie ja jedna spędziłam długie godziny, czekając na jakiekolwiek wiadomości z Gdańska, nie dowierzając, czując smutek i złość, przeglądając serwisy informacyjne i Facebooka. Nie ja jedna sięgam w takich emocjonalnych momentach do mediów społecznościowych (choć na co dzień zdarza mi się na nie pomstować), szukając jakiejś chwilowej wspólnoty i przy okazji wsłuchując się w nastroje mojej miłej bańki, w dramatycznych sytuacjach chętnie werbalizowane.

Za każdym razem, kiedy wydarza się coś tragicznego, zwłaszcza zahaczającego o politykę, pojawia się przemożna pokusa wygłoszenia natychmiastowej diagnozy. A więc szukamy winnych (PiS! A nie, bo PO!) i załamujemy ręce nad sobą (co to za naród! co za kraj! jesteśmy do niczego!), spieramy się, a czasem obrzucamy błotem. Na szczęście pojawiają się także głosy ostrzegające przed dalszym nakręcaniem spirali nienawiści i zbyt pochopnymi interpretacjami. Jasne, nie da się pominąć roli polityków i mediów, zwłaszcza rządowych, w tworzeniu podziałów i podsycaniu najgorszych, najbardziej destrukcyjnych emocji, nie da się też zaprzeczyć, że te emocje mają wpływ na nas wszystkich. Jednak przemoc – niestety – istniała zawsze i nie tylko w Polsce. Także i pod tym względem nie jesteśmy narodem wyjątkowym.

Źle by się stało, gdyby tragedia, jaką był atak na prezydenta Adamowicza, została obrócona w posępny mit, że oto została przekroczona granica przemocy, że dokonano zamachu na reprezentowane przez pana prezydenta wartości, takie jak odwaga, otwartość i troska o innych, że to koniec Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, że nie ma już odwrotu, bo szansa na możliwość komunikowania się ponad podziałami została niniejszym pogrzebana, bo Polacy są beznadziejni, bo nigdy nie mądrzeją i tak dalej, i tak dalej. Mity mają dużą siłę oddziaływania i jeśli naprawdę w to uwierzymy, jeśli w ludzkich sercach i umysłach skrystalizuje się taki obraz sytuacji, to będziemy mieli do czynienia z czymś w rodzaju samospełniającej się przepowiedni. Jeśli wystarczająco wiele razy powtórzymy, że to symboliczny koniec jakichś wartości, to właśnie tak będzie. Jeśli samych siebie przekonamy, że nie ma już żadnych szans na zasypanie podziałów, a przynajmniej na poprawę jakości debaty publicznej w Polsce, to ta szansa rzeczywiście zniknie.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Wierzę, że odwaga, otwartość i solidarność istniały i nadal w tym kraju istnieją, są to cechy wykazywane przez poszczególnych ludzi, czasem – przez grupy ludzi, ale nie przez fantazmatyczny twór, jakim jest naród. Istnieją także – niestety – gniew, frustracja, nienawiść i agresja. Wszyscy musimy bardzo uważać na słowa. Nigdy nie wiadomo, kiedy i w jaki sposób odcisną ślad na życiu – i jak bolesny może to być ślad.

 

Czytaj również:

Śmierć i bezradność
i
Two Women on the Shore (1898), Edvard Munch (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Śmierć i bezradność

Tomasz Stawiszyński

O tym, że śmierć jest jednym z największych tabu współczesnej kultury, wiemy już od dawna – jakkolwiek paradoksalnie by to brzmiało. Jeszcze w latach 50. XX w. znamienity antropolog Geoffrey Gorer postawił taką tezę w kultowym eseju The Pornography of Death. Twierdził, że śmierć jest dzisiaj tym, czym w kulturze wiktoriańskiej był seks. Nie rozmawia się o niej, udaje się, że jej nie ma, a skoro tylko ma się z nią naprawdę do czynienia – bo nie sposób nie mieć – czyni się to ukradkiem i pokątnie, żeby inni nie zauważyli.

Od czasów, kiedy Gorer opublikował swoją analizę, ten trend niewątpliwie się pogłębił. Śmierć nie pasuje do współczesnego świata, no chyba że jako element kultury popularnej albo nadawanych 24 godziny na dobę newsów – ale wówczas oglądamy ją z dystansu fotela, jeszcze bardziej zobojętniając się na jej grozę. Nasze cyfrowe awatary na portalach społecznościowych przecież się nie starzeją, przeciwnie, funkcjonują w świecie nieograniczonych możliwości, które będą się realizować wiecznie – pod jednym tylko warunkiem: że nam starczy na to funduszy.

Czytaj dalej