Nauczyciel radości
i
Daniel Mróz, rysunek z archiwum, nr 521–522/1955 r.
Wiedza i niewiedza

Nauczyciel radości

Mikołaj Gliński
Czyta się 3 minuty

Nachman z Bracławia, choć chasydyzm miał we krwi, przez długi czas sam poszukiwał własnej duchowej ścieżki. Znalazł ją w opowieści.

Urodził się w 1772 r. w Międzybóżu na Ukrainie. Jako że był prawnukiem założyciela chasydyzmu, Baal Szem Towa, spodziewano się po nim wiele, chociażby tego, że zostanie wielkim cadykiem. Podobno w młodości dręczył się, pościł i w ogóle gardził spokojem – miał nadzieję, że w ten sposób dostąpi objawienia. W nocy biegał na bezludzie i w leśne ostępy, by tam przemawiać do Boga.

Przełomowe znaczenie dla duchowego rozwoju Nachmana miała podróż do Ziemi Świętej. Chociaż w jej trakcie zachowywał się co najmniej dziwnie (dopuszczał się różnych prowokacji, chodził w przebraniu i ogólnie przypominał paranoika – podobno chciał zmylić zły urok), już zawsze przypisywał jej kluczowe znaczenie. Od niej datował swoje właściwe życie, a własne nauki sprzed podróży kazał zapomnieć, te spisane zaś – zniszczyć. Mawiał: „Moim miejscem jest Ziemia Izraela i gdziekolwiek jadę, jadę do Ziemi Izraela”.

Po powrocie osiedlił się w Złotopolu, a niedługo potem przeniósł się do Bracławia. Tam rozwijał swoje wysoce nieortodoksyjne nauczanie. Porzucił praktyki ascetyczne, zaczął szukać Boga w każdej rzeczy, a zwłaszcza w przyrodzie. „Kto nadstawia uszu na pieśń ziół, na hymn do Boga wznoszony przez trawy, co za cudne i słodkie głosy słyszy” – uczył.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Mówił o zdrowiu i duchowej pełni, nauczał, jak być człowiekiem żywym i wskazywał, że – wbrew wszelkim przeciwnościom – można to osiągnąć, odnajdując w sobie radość i nadzieję. Swoim uczniom zalecał również codzienną samotną modlitwę-medytację. Miała się ona odbywać na łonie natury i przybierać postać żarliwej wewnętrznej rozmowy z Bogiem, w której wierny w języku ludowym (czyli jidysz) wylewa swoje żale i pragnienia.

Na kilka lat przed śmiercią, w poczuciu, że dotychczasowe metody nauczania się nie sprawdzają, zaczął opowiadać swoim uczniom przedziwne historie. Przypominały one baśnie typowe dla folkloru Europy Wschodniej – z księżniczkami, królami, żebrakami i olbrzymami oraz bohaterem, który staje przed jakimś niezwykłym zadaniem, a po drodze musi pokonać najróżniejsze przeciwności.

Zawiłe, trudne do zinterpretowania fabuły tych baśni, z wieloma szkatułkowymi opowieściami i pobocznymi wątkami, według Nachmana skrywały głębokie prawdy wiary, prawdziwe kabalistyczne tajemnice. Opowieści te, jak mówił ich autor, miały być bowiem tylko szatami dla jego nauk. W przeciwieństwie do innych bajek, opowiadanych po to, żeby uśpić słuchacza, opowieści Nachmana miały sprawić, by ten się przebudził. Uważał też, że słuchacz nie musi ich nawet rozumieć – miały zaszczepić w jego sercu mistyczną ideę lub prawdę życiową, która może odezwać się w nim dużo później.

Kiedy stwierdził, że śmierć jest blisko, wiedziony przeczuciem przeniósł się do Humania, by tam umrzeć i być pogrzebanym. Zamieszkał obok cmentarza, wierząc, że jego ostatnim zadaniem jest pomoc błąkającym się tu duszom Żydów – ofiar rzezi, do jakiej doszło w tym miejscu w 1768 r. (w tzw. koliwszczyźnie, czyli powstaniu pod wodzą Żeleźniaka i Gonty, w Humaniu zginęło wiele tysięcy Żydów i Polaków).

Nachman zmarł na gruźlicę w Humaniu 16 października 1810 r. Po jego śmierci uczniowie – inaczej niż pozostałe odłamy chasydów – nigdy nie obrali nowego cadyka (dlatego też nazywani są „martwymi chasydami”). Do dzisiaj, jesienią każdego roku, w święto Rosz Haszana do Humania zjeżdżają z całego świata chasydzi bracławscy, by modlić się przy jego grobie.

Niezwykłe opowieści Nachmana zostały spisane i wydane w 1815 r. przez jego ucznia Natana z Niemirowa. Ich niezwykła forma literacka i bujna wyobraźnia autora sprawiły, że sława Nachmana daleko wykroczyła poza świat religijnej ortodoksji. Badacze zaś uważają, że jego nieoczywiste, alegoryczne przypowieści wywarły wpływ na twórczość Franza Kafki czy Izaaka Lejba Pereca, a nawet Paula Coelha.


Nachmana z Bracławia przepis na radość

Jesteś tam, gdzie są twoje myśli.

*

Pracuj nad tym, by mieć tylko pozytywne myśli. Sprawią one cuda w twoim umyśle.

*

Pamiętaj: radość nie jest czymś przygodnym i obojętnym dla duchowego rozwoju. Jest dla niego niezbędna.

*

Kiedy wybuchasz gniewem, twoja dusza opuszcza cię.

*

Nic nie czyni człowieka bardziej wolnym niż radość. Radość wyzwala umysł i napełnia go spokojem.

*

Najtrudniejsze duchowe zadanie polega na odnalezieniu prawdziwej radości. Jeśli uważasz, że uszczęśliwi cię zrobienie czegoś głupiego, zrób to.

*

Przygnębienie czyni straszliwe szkody. Uciekaj się wówczas do wszelkich znanych sposobów, aby wyzwolić w sobie radość.

*

Nie czujesz się dziś radosny. Nie daj się przytłoczyć twoim „jutro” i twoim „wczoraj”.

*

Jeśli mimo najszczerszych chęci, by poczuć się szczęśliwym, nadal czujesz się przygnębiony, czerp siłę z minionych, weselszych czasów. W końcu radość powróci.

*

Jeżeli nie czujesz się szczęśliwy – udawaj, że jesteś. Nawet w największym smutku przywołuj uśmiech na twarz. Działaj [jak] człowiek szczęśliwy. W ślad za nim przyjdzie prawdziwa radość.

*

Wyrób sobie nawyk podśpiewywania. Dzięki niemu nabierzesz pogody ducha.
*

Najprostsza droga do związania się z Bogiem, jaką nam dano na tym świecie, wiedzie przez muzykę i taniec.

*

Nawet gdy nie potrafisz dobrze śpiewać – śpiewaj. Śpiewaj do siebie. Śpiewaj w zaciszu swego domu. Śpiewaj mimo wszystko.

*

Przyjmij zwyczaj tańczenia. Taniec wypędza przygnębienie i rozprasza troski.

*

Zawsze miej uśmiech na twarzy. Będziesz szafarzem daru życia.

*

Bywa, że ludzie są ogromnie czymś zmartwieni, ale nie mają z kim podzielić się swoim ciężarem. Jeśli podejdziesz do nich z uśmiechem i z radością pozdrowisz, wniesiesz znowu pogodę w ich życie.

*

Za wszelką cenę unikaj przygnębienia, jest ono źródłem wszelkich chorób i dolegliwości.

*

Nigdy nie pogrążaj się w rozpaczy. Nigdy! Nie wolno porzucać nadziei.

Prezentowane aforyzmy pochodzą z: Nachman z Bracławia, Puste krzesło, oprac. M. Mykoff, tłum. Jerzy Moderski.

Czytaj również:

Powiedzieć światu tak
Pogoda ducha

Powiedzieć światu tak

Tomasz Stawiszyński

Czy jesteśmy w stanie zacząć afirmować życie wraz z jego pięknem i wspaniałością, ale również z cierpieniem i nieprzewidywalnością? Tak – powiada Friedrich Nietzsche – o ile odrzucimy metafizyczne fundamenty, na których dotąd zbudowany był nasz świat.

Nie istnieje chyba w dziejach zachodniej myśli drugie takie zdanie. Choć liczy sobie dokładnie 148 lat, wciąż jeszcze, po dziś dzień, bywa interpretowane wbrew intencjom autora. Nie ma też co ukrywać, że przysporzyło mu wyjątkowo złej sławy. Tymczasem jego sens – pomimo złowrogiego brzmienia – jest w gruncie rzeczy bardzo prosty.

Czytaj dalej