Najważniejsze wagary na świecie
i
Greta Thunberg/Getty Images
Marzenia o lepszym świecie

Najważniejsze wagary na świecie

Mikołaj Golachowski
Czyta się 7 minut

20 sierpnia 2018 r. pewna drobna 15-latka nie poszła do szkoły. Zamiast tego na kawałku tektury napisała w swoim języku „Szkolny strajk dla klimatu” i usiadła pod budynkiem parlamentu. Nikt, włącznie z nią, nie spodziewał się pewnie, że te wagary zrobią z niej jedną z najważniejszych postaci XXI w. Działo się to w Szwecji, a ta dziewczyna to, oczywiście, Greta Thunberg, która gdyby nawet przypuszczała, że parę miesięcy później będzie znana na całym świecie, zapewne miałaby to w nosie.

Greta Thunberg miała bardzo dobry powód, żeby do szkoły nie iść, wbrew przepisom i opinii rodziców. Tego lata przez Szwecję przetaczała się niespotykana wcześniej fala upałów, a tamtejsze lasy były pustoszone przez pożary. Zresztą nie tylko w Szwecji. Rok 2018 był w historii pomiarów czwartym najgorętszym rokiem na całym świecie, a pierwsze trzy miejsca zajmują poprzednie trzy lata, z najgorętszym ze wszystkich rokiem 2016. Tyle że w Szwecji akurat zbliżały się wybory parlamentarne i swoim protestem Greta postanowiła zmusić władze kraju do redukcji emisji dwutlenku węgla – w zgodzie z ustaleniami porozumienia paryskiego z grudnia 2015 r. Dlatego aż do wyborów, które odbyły się 9 września, zamiast chodzić do szkoły, codziennie spędzała czas swoich lekcji, siedząc pod parlamentem. Od wyborów siada w ten sposób w każdy piątek, a jej działanie stopniowo zauważają media na całym świecie. Protest nabiera rozpędu. Niektórzy, tacy jak szkocka 13-latka Holly Gillibrand, zrywają się ze szkoły co piątek. Inni biorą udział w comiesięcznych masowych akcjach. W grudniu ubiegłego roku już ponad 20 tys. uczniów i uczennic strajkowało w co najmniej 270 miastach świata. Inspiracją dla Grety był March For Our Lives zainicjowany przez uczniów po szkolnej masakrze w Parkland na Florydzie 14 lutego 2018 r. Marsz ten odbył się w Waszyngtonie 24 marca, a przeciwko swobodzie dostępu do broni palnej demonstrowały tego dnia tysiące uczniów podczas co najmniej 880 podobnych akcji w USA i na całym świecie. Skala inicjatywy Grety już teraz przerosła poprzedniczkę.

Jest o co walczyć. Spowodowane przez człowieka zmiany klimatyczne, choć w świecie naukowym mówi się o nich od kilku dekad i ponad 99% naukowców zgodnie twierdzi, że to nasza wina, wciąż są ignorowane przez większość światowych przywódców. Inni wykonują tylko ruchy pozorne. Chyba najbardziej ponurym i obrazowym symbolem nastawienia światowego establishmentu jest fakt, że na odbywające się w styczniu bieżącego roku rozmowy klimatyczne na Forum Ekonomicznym w Davos tzw. światowi liderzy przylecieli w 1500 prywatnych samolotach. Greta Thunberg też tam była. Podróż pociągiem ze Szwecji zajęła jej 36 godzin.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Oczywiście, jak można było przewidzieć, w miarę wzrostu popularności samej Grety i zapoczątkowanej przez nią kampanii, pojawiają się próby dyskredytacji młodej aktywistki. Najprostszym rodzajem ataku jest powtarzanie truizmu, że dzieci powinny chodzić do szkoły, bo takie są zasady i tylko edukując się, możemy wiedzieć, co i jak w tym świecie zmieniać. Generalnie trudno się z tym nie zgodzić, choć wszyscy wiemy, że wagary to nie koniec świata, nagła śmierć czy wieczne potępienie. Sam w zamierzchłej przeszłości czasem zrywałem się z lekcji, choć powody miałem dużo bardziej błahe. Kiedy byłem w liceum, w drugiej połowie lat 80. ubiegłego stulecia, jednym z nielicznych miejsc, gdzie można było zobaczyć dobre filmy z całego świata, było warszawskie kino Śląsk. O ile pamiętam, kasy otwierano o 14.00, ale już od 12.00 formowała się kolejka po bilety. Tak, bywałem tam na tyle często, zresztą nie ja jeden, że po jakimś czasie zaczęliśmy się rozpoznawać i stworzyło się z tych kolejkowiczów całkiem miłe grono znajomych z różnych warszawskich szkół. Jeśli nie do kinowej kolejki, zrywałem się na demonstracje przeciwko powoli murszejącym władzom późnego PRL. Spotykaliśmy się na terenie uniwersytetu i głośno krzycząc, wierzyliśmy, że ratujemy świat. Prawda jednak jest taka, że świat ratują właśnie Greta i setki tysięcy młodych ludzi na całym świecie, którzy poszli jej śladem. Jak sama słusznie zauważyła w trakcie swojego wykładu TedX wygłoszonego w Sztokholmie w listopadzie zeszłego roku: „nie możemy zmienić świata, grając według zasad, bo to zasady muszą się zmienić”. Część krytyków próbuje ją zbyć w znacznie podlejszy sposób, kwestionując jej wiarygodność dlatego, że stwierdzono u niej zespół Aspergera czy zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Greta tego nie ukrywa i twierdzi, że to właśnie dzięki nim potrafi się skupić na tym, co ważne, a do swego celu dąży z wytrwałością.

Młoda Szwedka jest ostatnio zapraszana na najważniejsze spotkania świata. Wszystkie jej przemówienia pełne są mocnych i inspirujących słów dobrze ugruntowanych w stanowisku nauki. Nie sposób ich tu przytoczyć, ale można je łatwo znaleźć w Internecie. Polecam, choć nie jest to miłe doświadczenie. W trakcie odbywającego się w grudniu szczytu klimatycznego COP 24 w Katowicach najpotężniej zabrzmiało oskarżenie, z którym trudno się nie zgodzić: „Twierdzicie, że kochacie swoje dzieci ponad wszystko, a jednak kradniecie ich przyszłość tuż przed ich oczami”. W lutym tego roku, przemawiając w Brukseli na forum Unii Europejskiej, bezpośrednio odniosła się do zarzutów wobec strajkującej młodzieży: „Jeśli mówicie, że marnujemy cenny czas lekcji, to pozwólcie wam przypomnieć, że nasi liderzy polityczni zmarnowali już dekady poprzez wypieranie się i brak akcji. Zaczęliśmy sprzątać wasz bałagan i nie spoczniemy, póki nie skończymy”. Bardziej dosadnie odpowiedziała australijskiemu ministrowi edukacji, gdy ten groził strajkującym uczniom: „Słyszymy twoje słowa i mamy je w nosie. Twoje słowa należą do muzeum”. A do wszystkich polityków spokojnym głosem mówi: „Chcę, żebyście panikowali, jakby płonął wasz dom. Bo płonie”.

Skupiona i zdeterminowana nastolatka, ucierająca nosa możnym tego świata, odnosi sukcesy. Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, zadeklarował w lutym, że Unia Europejska w najbliższym budżecie przeznaczy setki miliardów euro na ograniczenie zmian klimatycznych i ich skutków. Po roku 2021 ma być przeznaczone na ten cel co czwarte euro wydane w Europie. W comiesięcznych strajkach klimatycznych biorą udział setki tysięcy młodych ludzi na całym świecie. Ich głos będzie w końcu wysłuchany.

Najbliższy z takich protestów odbędzie się 15 marca w ponad 30 krajach świata. W samej Polsce różnego rodzaju protesty odbędą się, według obecnej wiedzy, już w około 30 miastach. Prawdopodobnie największy zaplanowany jest w Warszawie, gdzie wszyscy dzielni wagarowicze odbędą młodzieżowy marsz w obronie klimatu. Do młodzieży dawno już, niestety, nie należę, ale będę tam z moją sześcioletnią córką. Na drugie imię ma Gaja, po greckiej bogini Ziemi. Ona wie już o zmianach klimatu i o tym, że Ziemia jest w niebezpieczeństwie. Ale przed tym marszem pokażę jej też jedno z najbardziej niesamowitych zdjęć tego roku. W Davos Greta Thunberg spotkała się z inną ikoną naszych czasów – Jane Goodall. Na zdjęciu widać, jak patrzą na siebie z miłością i wzajemnym podziwem. To spojrzenie daje mi nadzieję. Jako dorosły wstydzę się patrzeć tym młodym w oczy, bo mogliśmy działać wcześniej, a nie zrobiliśmy nic. Ale jeśli jest dla świata nadzieja, to na imię ma Greta i nosi cienkie warkoczyki. I nic jej nie powstrzyma.

 

Czytaj również:

Na cienkim lodzie
i
zdjęcie: Nikołaj Kozakow
Ziemia

Na cienkim lodzie

Michał Książek

Tym razem w niektórych jakuckich wsiach zima przyszła rekordowo późno, a na jeziorach cienki lód łamał się pod krowami idącymi do wodopojów. Coraz wyższa temperatura w Jakucji to jednak nie tylko problem mieszkańców – z powodu topnienia wiecznej zmarzliny do atmosfery mogą trafić gigantyczne ilości gazów cieplarnianych.

„Bardzo ciepło. Tylko minus pięć. Śnieg nie pada” – pisze do mnie koleżanka z Jakucka, stolicy Jakucji, narzekając, że nie ma zimy. Pytam znajomych Jakutów, czy ktoś pamięta tak ciepły koniec października. „Suoch”, czyli nie – odpisują zgodnie. Rok temu o tej porze było –20°C. Cieplej robi się wszędzie, nawet w ukrytym w głębi kontynentu i położonym na wiecznej zmarzlinie Jakucku.

Czytaj dalej