Najmądrzejszy pies na świecie
Wiedza i niewiedza

Najmądrzejszy pies na świecie

Aleksandra Galewska
Czyta się 12 minut

Nie ma słodszego widoku od uroczej kuleczki na smyczy lub na rękach (oczywiście uogólniam na potrzeby tekstu). Szczeniaczki wzbudzają zachwyt wszędzie, gdziekolwiek się pojawią – w parku, w tramwaju, na rynku, w kawiarni. Ci, którzy mieli szczenię, wiedzą, że z takim maluchem 20-minutową trasę pokonuje się co najmniej dwa razy dłużej, ponieważ dorośli i dzieci chcą pieska pogłaskać lub pobawić się z nim choć przez chwilę.

Bardziej tolerancyjni i otwarci wychodzą z domu 20 minut wcześniej, bardziej nerwowi – przez cały okres szczenięcy pupila wolą jeździć z nim samochodem lub przemykać się ciemnymi ulicami. Ale problem / ten bardzo miły aspekt* (*niepotrzebne skreślić), jakim są zaczepki, to nie jedyna niespodzianka, która nas czeka przez najbliższych kilka miesięcy.

Po sprowadzeniu do domu psiaka zajdzie znacznie więcej zmian. Czy kupujemy psa dla dziecka, czy bierzemy szczenię ze schroniska, czy chcemy mieć psa do obrony, stróżowania, do pracy w dogoterapii, przy owcach bądź do towarzystwa – potrzeby szczeniaka zawsze są takie same i takie same z nim związane problemy.

Jakie problemy? Przecież szczeniaczek to sama radość! Hm…

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Po rozum do głowy

Zakładamy, że szczeniak to sama radość, mały, słodki piesek, który chce się bawić. Nic z nim nie robimy, to znaczy robimy wszystkie te rzeczy, które szczeniaki kochają: dajemy mu biegać swobodnie po łąkach, pozwalamy na kontakty z każdym napotkanym psem i człowiekiem, bo to w naszym mniemaniu wyraźnie sprawia mu radość. Żadne szkolenie nie wchodzi w grę, bo dziecko powinno mieć dzieciństwo, a nie musztrę. Piesek robi, co chce, biega, gdzie chce, oddalając się nawet poza nasze pole widzenia. Po początkowym okresie szczenięctwa, kiedy trzymał się nas na odległość metra, zaczyna odbiegać daleko i ani myśli wracać na zawołanie. Trochę zaczyna nas to martwić, ale myślimy, że pies z tego wyrośnie, z czasem zmądrzeje, przestanie piszczeć na widok innych trzymany na smyczy i niszczyć w domu krzesła, grzecznie usiądzie w tramwaju, zacznie załatwiać się wyłącznie na zewnątrz.

Muszę Państwa zmartwić. Nic z tego, co powyżej, nie ustąpi samoistnie, a co gorsza – im dłużej pies zachowuje się w ten sposób, tym bardziej takie zachowanie się w nim utrwala. Czekałam prawie rok z moim pierwszym psem, aż sam zmądrzeje. Było coraz gorzej, a ja byłam coraz bardziej znerwicowana. Gdyby nie pomoc szkoleniowca, pies rasy uchodzącej za „najinteligentniejszą” byłby „najgłupszym” psem na świecie! Spokojnie mogłabym go wystawić w takich konkursach i liczyć na pierwszą nagrodę. Byłby nie do pobicia w takich konkurencjach, jak: niewracanie do właściciela, zachowania autodestrukcyjne, największe pobudzenie na najmniejszy bodziec, najgorszy kontakt ze swoim właścicielem. Zaczęłam nawet podejrzewać, że ktoś mnie oszukał i wcisnął mi psa upośledzonego intelektualnie! Z czasem zaczęło do mnie docierać, że nie on zasługuje na miano najgłupszego psa, ale ja na tytuł najgłupszego właściciela. Czekałam, aż wszystko samo się zrobi, ograniczając się do podstaw: karmienie, wyprowadzanie, nauka nazw zabawek – jakże potrzebna młodemu psu, prawda? Znał nazwy wszystkich zabawek i potrafił ze stosu pluszaków podać dokładnie tego, o którego prosiłam – takie niezwykle istotne nauki pobierał!

Z czasem zaczęło do mnie docierać, jakie błędy popełniłam i czego w tym pierwszym okresie zabrakło. Oto lista błędów i braków, jakie zdarzają się nieopierzonym właścicielom czworonoga.

Po pierwsze: brak wiedzy

Wychowanie psa nie jest podobne do wychowania dziecka. Nie można czekać rok, dwa lata na pierwsze kroczki, pierwsze słowo. Z psem trzeba pracować od początku, bo szczenię rozwija się znacznie szybciej niż mały człowiek (inny jest stosunek czasu do rozwoju). Pies w wieku około roku praktycznie zaczyna już być dorosły!

Przez pierwszy rok szczeniak przechodzi okresy lękowe, czas zwiększonej pewności siebie, występuje też u niego tzw. okres buntu. Wszystkie te fazy pojawiają się w określonym czasie w życiu psiaka i jeśli o tym wiemy, nie zaskoczy nas nagła ucieczka, wybiórcza głuchota, nagły, niewyjaśniony strach przed rowerem, balonem lub parasolem.

Po drugie: brak empatii

Bierzemy szczeniaka, który ma cieszyć nasze oczy i wywoływać uśmiech na naszej twarzy, nie zastanawiając się nad tym, co on czuje, co przeżywa, czego potrzebuje. Zabieramy go w głośne miejsca pełne nowych ludzi i zapachów, nie biorąc pod uwagę, że może to być dla niego za trudne i zbyt silne doświadczenie. Nie stopniujemy mu ilości bodźców, nie zastanawiamy się, czy może pies nie jest zmęczony, przeciążony, przestraszony. Zakładamy, że szczeniak cieszy się ze wszystkiego, uwielbia każdego człowieka i zwierzaka. A niekoniecznie tak musi być. Mały piesek powinien spać nawet 20 godzin na dobę, bodźce trzeba mu dawkować stopniowo, bo na początku wszystko jest dla niego trudne i niezrozumiałe. Psy mają znacznie lepszy słuch i węch niż człowiek, co oznacza, że szczeniak nie tylko odbiera świat oczami, ale tak samo intensywnie doświadcza go pozostałymi zmysłami. Pozostawianie psiaka samego z małymi dziećmi może być ogromnie stresujące – dzieci biegają, piszczą, mają, delikatnie mówiąc, wiele zwariowanych pomysłów, nieograniczoną wyobraźnię oraz dość małą wiedzę życiową. U zwierzęcia taka mieszanka może wywołać lęk, brak poczucia bezpieczeństwa, stres – wszystko to zaburza i spowalnia jego rozwój.

Po trzecie: brak konsekwencji

Raz puszczam psa i pozwalam mu biegać, innym razem denerwuję się na niego, gdy piszczy, chcąc bawić się z psem. Raz pozwalam mu się z obcym psem przywitać, za chwilę mu tego zabraniam. Wydaję komendę „siad” i chcę, żeby ją wykonał, innym razem mówię „siad”, ale jak nie chce, to niech nie robi. Psa nie wychowuje się w nowoczesny, bezstresowy sposób. Nie możemy dawać mu wyboru, jeśli chcemy go czegoś nauczyć. Jeśli ma wracać na komendę, bezwzględnie za każdym razem szczeniak musi na komendę wrócić i dostać za to nagrodę. Jeśli wiemy, że nie ma szansy na jego powrót, nie wołajmy go. Lepiej przeczekać moment braku kontaktu psa z rzeczywistością i zawołać go, gdy „wróci na ziemię”. Dziwne? Abstrakcyjne? Tak właśnie manipuluje się środowiskiem, nagrodami, samym pieskiem, żeby go czegoś nauczyć! Nie da się inaczej. Nie da się wytłumaczyć mu, że „lepiej byłoby, gdybyś słuchał komend, bo to dla twojego dobra”.

Pies nie rozumuje abstrakcyjnie, dlatego ważne, żeby pomóc mu się rozwijać, bazując na informacjach, jakie mamy na temat uczenia się zwierząt. Podstawą są powtarzalność i konsekwencja. Jeśli na dziesięć przywołań mamy pięć porażek (tzn. pięć razy pozwalamy mu podjąć decyzję, że jednak woli pobiegać z kolegami, zamiast wrócić), to pies uczy się, że może nas ignorować i nie wracać, bo bardziej wartościowa jest dla niego dalsza zabawa, a nie w konsekwencji zapięcie na smycz i koniec przyjemności. Jeśli pies dostanie kiełbaskę ze stołu, uczy się, że będzie dostawał jedzenie ze stołu, zatem jeżeli nie chcemy mieć żebrzącego psa, nie karmmy go prosto z ludzkiego talerza.

Po czwarte: brak stanowczości wobec natrętnych obcych

Jeśli chcemy nauczyć psa, że środki komunikacji to nie psi wybieg, że przypadkowych ludzi się ignoruje, a nie na nich skacze, to nie pozwalajmy obcym na zaczepki, pilnujmy, by nie wyciągali rąk, nie karmili szczeniaka tym, co akurat mają w ręku. Poprośmy ich, żeby nie zaczepiali psa, malucha zaś nagradzajmy za spokojne zachowanie w ruchliwych i pełnych ludzi miejscach. Im szybciej się za to zabierzemy, tym szybciej pupil zrozumie, że ma być grzeczny i spokojny. Jeśli nie zwrócimy na to uwagi, wyrośnie nam pobudzony, zaczepiający wszystkich pies. Może to być słodkie, gdy mały ma trzy miesiące, ale taki berneński pies pasterski za chwilę będzie ważył 50 kg, a wtedy skakanie na obcych może przestać być zabawne. Ci sami ludzie, którzy zaczepiali i częstowali paluszkami naszego szczeniaka, za chwilę będą krzyczeć: „Proszę zabrać to bydlę!”, dlatego przewidujmy – dla dobra własnego oraz dobra psa bądźmy stanowczy i nie przesadzajmy z tą miłością do i od obcych.

Po piąte: nienagradzanie

Na psa zwraca się uwagę, kiedy ten coś zbroi, zabierze, popsuje. Wtedy jest karcony. Zachowania spokojne, a właściwie pożądane – gdy grzecznie śpi, bawi się sam zabawką, nie wymusza zabawy ani jedzenia – są ignorowane. Czego uczy się szczeniak? Że zwrócimy na niego uwagę, kiedy będzie niszczył. Zamiast pochwalić, nagrodzić ciastkiem, zabawką lub wspólną zabawą jego dobre zachowanie, pozostawiamy psa samemu sobie. Szczeniak nie wie, co jest dobre, a co złe, gdy nie dajemy mu jasnych sygnałów. Warto pamiętać też, że maluch musi gryźć, bo swędzą go dziąsła podczas wymieniania ząbków, ma zbyt dużo energii, nie umie odpoczywać – obojętne mu jest, czy będzie gryzł zabytkowe krzesło, czy raciczkę wołową. Gdy gryzie nogi od XIX-wiecznej szafy, nie ma co krzyczeć – warto spokojnie i szybko podsunąć mu naturalny gryzak lub zabawkę, a kiedy zajmie się nowym przedmiotem, entuzjastycznie pochwalić! To bardzo ważne – im częściej pies będzie chwalony za dobre zachowania, nawet zwyczajne, takie jak spokojne leżenie zamiast biegania po całym domu, tym szybciej zrozumie zasady. Pies nie zachowuje się źle, bo jest złośliwy czy upośledzony. Zachowuje się źle, bo nasze oczekiwania są dla niego nieczytelne.

Po szóste: brak odpoczynku

Pamiętam, że kiedy ten sam „najgłupszy pies” na świecie przestał bez sensu ciągle się wiercić i szukać guza, a zaczął samodzielnie oddalać się gdzieś w kąt i zasypiać, zaczęłam pytać znawców, czy nie popadł on w depresję. Usłyszałam, że nie i że pies musi odpoczywać. Byłam w szoku, że szczeniak śpi w dzień i że potrafi nic nie robić. Tak. I przede wszystkim powinien spać i w nocy, i w dzień. Sen potrzebny jest do regeneracji organizmu i mózgu, który do pierwszego roku bardzo intensywnie się rozwija.

Po siódme: zabawki

Zabawki leżały wszędzie o każdej porze dnia i nocy, co było błędem. Zostawiam psu milion zabawek i oczekuję, że pobawi się nimi, zmęczy, a wtedy sam z nich zrezygnuje i pójdzie spać. Tak się nie da. Psa trzeba nauczyć odpoczywać. Jeśli będzie miał ciągły dostęp do zabawek, sam z nich nie zrezygnuje. My decydujemy, jaka zabawka i kiedy ma wchodzić w grę, pamiętając o tym, że poza zabawą pies musi pracować (uczyć się) oraz odpoczywać.

Po ósme: za dużo/za mało gadania

Często ludzie mówią do psów jak do małych dzieci, zapominając o tym, że psy nie rozumieją języka polskiego, angielskiego ani żadnego innego. Uczą się znaczenia pojedynczych słów, ale nie zrozumieją całych zdań wielokrotnie złożonych. Z drugiej strony język jest dla nich ogromną pomocą w komunikacji. Ucząc psa wyrazów i zachowań, które się za nimi kryją, dajemy mu poczucie bezpieczeństwa, jesteśmy bardziej czytelni i przewidywalni.

Warto od samego początku uczyć szczeniaczka znaczenia konkretnych słów: „siad”, „połóż się”, „do mnie”, „nie ruszaj”, „koniec”, „zostaw”, „jedzenie”, „spacer”. Trzeba pamiętać, że wyraz musi mieć zawsze taką samą formę i być wypowiadany tym samym tonem, bo „siad” i „usiądź” to już dwa różne polecenia, tak samo „zostaw – nie ruszaj”, „połóż się – weź idź już spać!”. To wszystko dla psa są zupełnie inne polecenia, mimo że dla człowieka znaczą to samo.

Po dziewiąte: szkolenia

Szkolenie, uczenie psa, wprowadzanie komend, zadań, wymagań – najgorsze, co można zrobić, to odpuścić sobie ten punkt i oczekiwać, aż pies sam zrozumie, co jest dobre, co złe i jak powinien zachowywać się prawdziwy, dorosły, mądry i wierny pies. Możemy się tego nie doczekać. Pieska warto uczyć od samego początku. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej będzie on znał zasady i tym pewniej będzie się czuł w nowym środowisku, z nowymi ludźmi.

Biorąc do domu psiaka, często spontanicznie, często w dobrej wierze – żeby ocalić go od bezdomności, życia za kratami, na łańcuchu czy w piwnicy – oczekuje się wspaniałego, mądrego towarzysza, który będzie czytał w naszych myślach, w mig załapie zasady. Że będzie nieinwazyjny, a domownikom da wiele radości. Ludzie mają wymagania i oczekiwania – psiak ma być mądry i grzeczny, jednak, wierzcie mi, jeszcze się taki pies nie narodził, który wie i umie wszystko bez jakiejkolwiek pracy z nim. Pozytywna strona tego wszystkiego jest taka, że im więcej właściciel włoży wysiłku w wychowanie szczenięcia, tym mądrzejszego psa będzie miał. Dobrze ułożonym psem można zaimponować „na mieście” o wiele dłużej niż słodką, puchatą szczenięcą kuleczką, bo nawet kilkanaście lat.

Czytaj również:

Szkoła dla czworonoga
Wiedza i niewiedza

Szkoła dla czworonoga

Aleksandra Galewska

Jak uczyć psa? Głównym schematem, na którym opiera się uczenie czworonoga, jest tzw. kwadrat wzmocnień, który pomaga wskazać pożądane i niepożądane zachowania. Jak to zrobić, jednocześnie pozbywając się własnych złych nawyków?

Proponuję eksperyment. Zapytajcie o to ludzi w mniejszych miastach, na wsiach, gdzie psy biegają bez nadzoru 24 godziny na dobę. W hodowlach, które nastawione są tylko na zysk i w których zwierzęta trzyma się w klatkach albo biegają całymi dniami po ogrodzie bez żadnych zadań, bez współpracy z człowiekiem, bez zasad i granic. Zapytajcie o to właściciela psa trzymanego na terenie zakładu, fabryki, w kojcu – psa przeznaczonego do obrony terenu. Albo zapytajcie panią w parku, jak uczy się jej pies, który szczeka, ucieka, nie wraca na zawołanie, jest nieufny, co jakiś czas rzuca się bez ostrzeżenia na inne psy, biega zapalczywie za rowerem, po odpięciu smyczy pędzi przed siebie przez 2 km, szukając kolegi do zabawy, roweru do pogonienia, resztki kebabu do zjedzenia.

Czytaj dalej