Muśnięcie
i
zdjęcie: David Clodet/Unsplash
Promienne zdrowie

Muśnięcie

Agnieszka Rostkowska
Czyta się 7 minut

Dotyk Motyla jest jednym z najdelikatniejszych i najkrótszych masaży świata. Bo nie w sile, lecz w łagodności tkwi moc.

Niemowlę było nieruchome, jego oczy zamknięte, skóra sina. Nie oddychało. Zgromadzony na sali personel zamarł, wszyscy utkwili wzrok w doktor Evie Reich i bez słowa czekali. Młoda lekarka pochyliła się nad dzieckiem i zaczęła je gładzić – tak delikatnie, że jej dłonie zaledwie muskały rączki i nóżki, łagodnie przesuwały się po brzuszku, niemal go nie dotykając. Jej każdy ruch, w całej swojej miękkości i płynności, był zarazem energiczny i pewny. Ciałko po chwili drgnęło. Skóra zaróżowiła się, klatka piersiowa się rozszerzyła i zaczęła falować. Dziecko otworzyło oczy. Kolejne ocalone istnienie.

Eva asystowała przy trudnych porodach oraz zajmowała się niemowlętami, których życie było zagrożone. Pod swoją opieką miała ich sporo, bo do Harlem Hospital w Nowym Jorku trafiały wcześ­niaki z całego miasta. Był początek lat 50. XX w., dzieci najczęściej oddzielano od matek tuż po porodzie, pozostawiając je same, pozbawione dotyku. Zakładano, że skoro ich układ nerwowy dopiero się rozwija, to niewiele jeszcze czują, a w ich pamięci nie zapisze się z tego okresu absolutnie nic. Eva kwestionowała takie podejście.

Była córką pary psychoanalityków – Anny Pink i Wilhelma Reicha. Jej ojciec, współpracownik Zygmunta Freuda, jako jeden z pierwszych terapeutów na Zachodzie stosował w psychoterapii pracę z ciałem. Do swojej praktyki wprowadził ją ponoć za sprawą przypadku: w czasie jednej z sesji dotknął swojego pacjenta, co spowodowało nagłe przywrócenie jego wspomnień. Zaintrygowany Reich postanowił bliżej przyjrzeć się terapeutycznej roli dotyku. Z czasem doszedł do wniosku, że im delikatniejszy on jest, tym większy tkwi w nim potencjał.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Eva pracowała jako asystentka ojca i obserwowała jego pracę z wielkim zainteresowaniem. Reich szybko jednak przekierował całą swoją uwagę na „orgon”, jak nazywał energię życiową. Badał ją, konstruując coraz to bardziej osobliwe wynalazki, co uczyniło go obiektem kpin środowiska naukowego (i zachwytu amerykańskiej bohemy). Eva natomiast skupiła się na dotyku, opracowując własną technikę, którą nazwała masażem Dotyk Motyla.

Mniej znaczy więcej

Nazwa nie jest przypadkowa. Eva od dziecka kochała motyle. Będąc małą dziewczynką, kiedy tylko jakiegoś zobaczyła, natychmiast wyciągała ku niemu dłoń z nadzieją, że na niej usiądzie. Czasem za nim goniła, starając się go złapać, by mu się przyjrzeć, i po chwili puścić wolno. Stąd też porównanie będące zarazem kluczową zasadą jej masażu: ma on być tak delikatny, jakbyśmy chcieli dotknąć motyla, nie tylko go nie uszkadzając, ale nawet nie strącając pyłku z jego skrzydełek. Eva uważała bowiem, że to minimum stymulacji przynosi maksimum efektów. Z tego także względu zalecała, by Dotyk Motyla trwał od 5 do 15 minut – w zależności od rozmiarów ciała i wieku danej osoby. Jak podkreślała, wydłużanie go nie zwiększa efektywności. Jeśli wykonywany jest dłużej, np. pół godziny lub godzinę, staje się już inną techniką. W praktykowanym zaś przez nią procesie mniej znaczy więcej.

W Dotyku Motyla dominują głaskanie oraz ruchy okrężne. Czasem stosuje się również łagodne potrząsanie – porównywane do próby podniesienia galaretki tak, by się nie rozpadła. Ruchy wykonywane są w sekwencji kilkudziesięciu kroków: zaczynając od głowy, w kierunku stóp oraz od środka na zewnątrz. Choć ich kolejność jest ściśle określona, zdarza się, że któryś bywa pomijany, np. wtedy, gdy dana osoba sygnalizuje, że nie lubi dotykania danej części ciała albo gdy ma uraz lub jest po operacji. Każde przesunięcie dłoni to zaledwie muśnięcie, najczęściej samymi opuszkami palców, niekiedy nawet nad powierzchnią skóry, bo jest to praca nie tylko z ciałem fizycznym, ale także energetycznym. Eva bazowała na badaniach ojca: delikatny dotyk powoduje poszerzanie się pola energetycznego człowieka, a mocny – jego kurczenie się.

„Poszerzanie się i kurczenie energii to naturalny proces, podobny do działania układu nerwowego, gdzie część współczulna pobudza, a przywspółczulna wycisza organizm – tłumaczy Marta Targońska, terapeutka traumy i nauczycielka masażu Dotyk Motyla. – Kiedy energia jest poszerzona, to doświadczamy takich stanów, jak przyjemność, radość, ale też złość, która jest emocją ekspansywną. Widać to gołym okiem: dana osoba jest kontaktowa, jej skóra zaróżowiona i ciepła, głos żywy, a ruchy nieskrępowane. Skurczenie jest tego przeciwieństwem. To rodzaj wycofania się występujący m.in. wtedy, gdy ktoś odczuwa lęk, ból czy smutek. Skóra wielu osób staje się wtedy blada i poszarzała, wzrok nieobecny, głos cichy, w ciele zaś jest dużo napięcia. W wyniku stresu, trudnych doświadczeń i traum ten proces naturalnego przechodzenia z jednego stanu w drugi może zostać zaburzony, a swobodny przepływ sił witalnych zablokowany. To z kolei może skutkować pogłębieniem skurczenia bioenergetycznego i rozwinięciem mechanizmów obronnych, w skrajnych przypadkach nawet chorób”.

Eva swoim masażem odwracała efekt skurczenia. U niemowląt może być on rezultatem m.in. zagrożonej ciąży, trudnego porodu, oddzielenia dziecka od matki, sposobu opiekowania się nim w pierwszych tygodniach życia. Podobnie jak Wilhelm Reich „traumą” Eva nazywała jakiekolwiek trudne doświadczenie hamujące przepływ energii życiowej. Przechowywane zaś w ciele wspomnienia traum określała mianem „zbroi”. „Zbroja to m.in wzmożone napięcie mięśniowe, np. w szczękach, barkach czy miednicy. Ale zbroja może też dotyczyć organów wewnętrznych, powodując np. kolki u niemowląt, a u dorosłych zespół jelita drażliwego albo bolesne miesiączki” – mówi Targońska. Dotyk Motyla tę zbroję rozpuszcza.

Łagodność dla każdego

Po zakończeniu pracy w szpitalu Eva zaczęła wykorzystywać swoje doświadczenie, by pomagać także dorosłym. Przez 25 lat działała głównie na wiejskich terenach stanu Maine na południu Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie dużo podróżowała po świecie, prowadząc warsztaty i kursy, podczas których uczyła rodziców, jak za pomocą Dotyku Motyla mogą budować więź ze swoimi dziećmi. Zachęcała ich, by korzystali z tego masażu zwłaszcza przez pierwsze trzy miesiące życia niemowlęcia, ale również by kontynuowali go w późniejszym okresie, gdy dziecko ma już kilka czy nawet kilkanaście lat. Przekonywała też, aby wykonywali Dotyk Motyla sobie nawzajem – mąż żonie, żona mężowi, przyjaciele przyjaciołom. Jej marzeniem było stworzenie techniki dostępnej dla każdego; takiej, której można się łatwo nauczyć bez konieczności odbywania długich i kosztownych kursów czy posiadania stołu do masażu oraz innych specjalistycznych sprzętów.

Masaż, który początkowo stanowił pierwszą pomoc dla noworodków, zaczął być stosowany jako narzędzie wspomagające rozwój osób w każdym wieku, nie tylko tych straumatyzowanych, noszących zbroję. Uznany został za skuteczny sposób łagodzenia stresu, poprawiający funkcjonowanie całego organizmu oraz mogący przynieść ukojenie podczas bólu – nawet w tak ciężkich przypadkach jak opieka onkologiczna i paliatywna. Nie wymaga rozbierania się (cała sekwencja wykonywana jest przez ubranie), więc można go stosować także u osób, które doświadczyły przemocy seksualnej. To metoda zupełnie bezpieczna, jedynym przeciwwskazaniem jest brak zgody pacjenta. Nie ma zalecanej częstotliwości. Można korzystać z niego sporadycznie bądź regularnie – raz na tydzień, a nawet codziennie.

Obecnie zasad tych naucza już nie Eva Reich, ale jej były asystent Richard C. Overly, któremu w znacznej mierze zawdzięczamy rozpowszechnienie wiedzy na temat Dotyku Motyla. Gdyby nie on, metodę tę znałoby zapewne jedynie wąskie grono lekarzy i terapeutów. Eva Reich nie dbała bowiem o rozgłos, a publikowanie swoich badań i osiągnięć uważała za stratę czasu, który wolała poświęcić pacjentom.

Overly przyjechał na jedno z jej szkoleń jako uczestnik. Metoda tak go zafascynowała, że kiedy tylko nadarzyła się okazja, szkolenie to powtórzył, by niedługo później rozpocząć naukę i praktykę u Evy. Następnie został jej asystentem i aktywnie włączył się w działania na rzecz popularyzacji tego masażu – opracowywał kierowane do szerokiego grona odbiorców programy szkoleniowe i jednocześ­nie skrupulatnie dokumentował pracę Evy. W 1997 r. założył Instytut Łagodnej Bio-Energetyki, którego misją jest popularyzacja jej dzieła. Ona sama pięć lat wcześ­niej przeszła na emeryturę. Ostatni okres życia spędziła w łóżku, była po serii udarów. Zmarła w 2008 r.

Zanim odeszła, Richard Overly napisał i opublikował książkę Masaż Dotyk Motyla dr Evy Reich, w której dokładnie opisał i zilustrował całą sekwencję, ruch po ruchu, dodatkowo załączając płytę DVD z instruktażem, żeby – dokładnie tak, jak marzyła Eva – każdy mógł nauczyć się tego masażu samodzielnie. Książkę na język polski przełożyła Targońska. Ona też w 2013 r. zaprosiła Richarda do Polski, aby poprowadził szkolenia. Oboje ściśle współpracowali przez kolejne pięć lat. Obecnie, już oddzielnie, popularyzują nie tylko sam Dotyk Motyla, lecz także Łagodną Bio-Energetykę, czyli ponad 30 terapeutycznych technik delikatnej pracy z ciałem.

 

Podziel się tym tekstem ze znajomymi z zagranicy lub przeczytaj go po angielsku na naszej anglojęzycznej stronie Przekroj.pl/en!

Czytaj również:

Odzyskać dotyk
i
zdjęcie: William Krause/Unsplash
Pogoda ducha

Odzyskać dotyk

Maciej Topolski

Smak, węch, wzrok, słuch i wreszcie dotyk. Razem tworzą zmysłową sieć, która oplata nas odczuwanymi bodźcami. Nie działają osobno ani w próżni. Kiedy dotykamy drugiej żywej istoty, zawsze jest to doznanie wzajemne.

Czym jest dotyk? Jednym z pięciu ludzkich zmysłów? Ale czy tylko ludzkich? Czy kiedy chart znajomej gryzie moją dłoń – delikatnie, na przywitanie – nie dotyka mnie w jakiś sposób, a ja jego? Czy krzesło, które dźwiga ciało w trakcie pisania tych słów, nie dotyka moich pośladków, ud, pleców? A co z promieniami słońca muskającymi moją twarz, gdy wychodzę rano do piekarni? Jak się wydaje, nie ma nic prostszego, nic bardziej oczywistego oraz intuicyjnego niż dotyk. A jednak gdy zaczynamy się zastanawiać nad tym zmys­łem – jego miejscem w społeczeństwie, w relacjach, jakie tworzymy, w kulturze, przez którą jesteśmy kształtowani – nagle piętrzą się przed nami wątpliwości, definicje się rozpadają, a granice, tak ściśle niegdyś wytyczone, tracą na znaczeniu.

Czytaj dalej