Musisz zmienić swoje życie
i
ilustracja: Karyna Piwowarska
Złap oddech

Musisz zmienić swoje życie

Tomasz Stawiszyński
Czyta się 12 minut

Ja i ty boimy się o naszą kruchą naturę i na rozmaite sposoby dążymy do osiągnięcia tężyzny koniecznej do przetrwania. Potrzeba przemiany, uodpornienia na niebezpieczeństwa, jakie przynosi życie, łączy nas wszystkich, bez wyjątku.

Podczas gdy rozmaici znani filozofowie rozprawiali w mediach o nader abstrakcyjnych sprawach, a roz­maici znani psycholodzy zajmowali się w tym samym czasie opowiadaniem o tym, co wynika z najnowszych neurona­ukowych badań, pewien cokolwiek zbyt pewny siebie jegomość wystąpił z przekazem, który natychmiast okazał się nieprawdopodobnym hitem.

Jak ów przekaz podsumować jednym zdaniem? Na przykład tak: „Musisz zmienić swoje życie!”.

W tym celu, proszę bardzo, daje ci on 12 uniwersalnych reguł, dzięki którym będziesz mógł albo będziesz mogła wreszcie odnaleźć spokój, satysfakcję i poczucie sensu. Bo przecież tego właśnie najdotkliwiej ci brakuje.

Ten jegomość to Jordan Peterson, kanadyjski psycholog, który szturmem wdarł się na parnas zazdroś­nie okupowany dotąd przez garstkę najpopularniejszych światowych intelektualistów. Szturmem – dodajmy – dokonanym całkowicie spontanicznie i oddolnie. Bez wsparcia jakichkolwiek instytucji naukowych czy medialnych. Wyłącznie za sprawą skokowo rosnących rzesz widzów i widzek, czytelników i czytelniczek (tych drugich jest jednak istotnie mniej), którzy hurtowo klikali we wszystkie jego wystąpienia i debaty. Zwłaszcza te, w których z niewątpliwym talentem i swadą „niszczył” oponentów. Żeby się o tym przekonać, wystarczy wpisać do przeglądarki anegdotyczną już bodaj frazę „Jordan Peterson destroys”.

Owszem, skonfrontowany z przeciwnikiem kalibru Slavoja Žižka – ich niedawna transmitowana w sieci debata to był bezprecedensowy komercyjny i frekwencyjny sukces – Peterson okazał się miałki, mało bojowy i wcale nie tak świetnie przygotowany merytorycznie. Owszem, jego pozorny realizm i apolityczność stanowią tylko kostium przykrywający konserwatyzm wpadający momentami w ewidentną mizoginię. I owszem –

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Epitafia
i
rysunek z archiwum, nr 1906/1981 r.
Rozmaitości

Epitafia

Marcin Orliński

„»Przekrój« to jest taka mafia/która zbiera epitafia” – ogłaszała wesoło redakcja na stronie „Rozmai­tości” w wydaniu nr 177 (35/1948) „Przekroju”. Krótkie, żartobliwe wierszyki na temat zmarłych często nadsyłali czytelnicy, którzy znaleźli je na cmentarzach w różnych częściach Polski, ale też autorzy sami układający tego typu teksty. Poniżej przegląd najciekawszych epitafiów z archiwalnych numerów „Przekroju”.

Czytaj dalej