Latające psy
i
Wojtek Antonów
Złap oddech

Latające psy

Wojtek Antonów
Czyta się 7 minut

„Już od dawna, od zarania – poprzez wszystkie wieki – 

ciągną się popiskiwania, skomlenia i szczeki. 

– Idą pełne animuszu – wspólnie z nami drogą – 

cztery łapy – para uszu – oczy – nos i ogon”. 

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Ludwik Jerzy Kern

 

Pies to najlepszy przyjaciel człowieka, a nasza wspólna historia toczy się od kilkudziesięciu tysięcy lat. Te dzielne czworonogi pomagały naszym przodkom w polowaniach, pilnowaniu obozów, w transporcie, w pasterstwie. Były obecne na wszystkich kontynentach, w upadających i powstających cywilizacjach, były świadkami kolejnych epok i zmian kulturowych. Często stanowiły także ozdobę i dostarczały rozrywki – chętnie trzymano je na dworach wszelkiego rodzaju władców, ale też w chałupach prostych ludzi. 

W dzisiejszych czasach niewiele się zmieniło, psy są wszędzie – pomagają, służą i towarzyszą człowiekowi, gdzie tylko się da – nic więc dziwnego, że pojawiają się też w sporcie. Choć można by uznać, że „sport” z udziałem psów nie jest niczym nowym, dawniej z reguły były to konkurencje, w których to człowiek osiągał sukcesy, a pies był tylko narzędziem – często groźbami i batem zmuszanym do brania w nich udziału. Narodziny „K9 sports”, czyli nowego, psiego sportu polegającego na współpracy, dzięki której zarówno jedna, jak i druga strona mogą się dobrze bawić – z przyjemnością biorąc udział w wykonywaniu ćwiczeń – nastąpiły w drugiej połowie XX w. Pierwszą oficjalną konkurencją było „Posłuszeństwo”, czyli sprawdzanie, w jaki sposób pies reaguje na komendy wydawane przez właściciela. Wykonywanie poleceń typu „siad”, „leżeć” czy „czekaj” jest jednak zanadto statyczne dla tak żywiołowych zwierząt i ich talentów, więc z czasem konkurencje zaczęły się rozwijać wręcz lawinowo. Obecnie istnieje tak wiele różnych odmian „psich sportów”, jak przyjęło się nazywać tę formę aktywności w Polsce, że trudno byłoby wymienić je wszystkie, ale do najpopularniejszych należą na pewno: agility, disc dogs czy flyball.

Latająca Roma na Polu Mokotowskim/ fot. Wojtek Antonów
Latająca Roma na Polu Mokotowskim/ fot. Wojtek Antonów

Agility to forma sprawdzianu ogólnej sprawności psa, ale też i właściciela. Konkurencja wzorowana jest na konnych zawodach jeździeckich, podczas których jeździec i koń skaczą przez przeszkody na specjalnie zaprojektowanym torze. Dla psów oczywiście są zupełnie inne przeszkody – dzielne zwierzaki skaczą przez „płotki”, przebiegają przez tunele, pokonują równoważnię i wiele innych, skomplikowanych elementów. Podczas zawodów pies, kierowany głosem i komendami trenera-właściciela, musi jak najszybciej i najsprawniej pokonać przygotowany tor. Sędziowie oceniają poszczególne części składowe biegu: strategię, szybkość, umiejętności kierownicze właściciela, precyzję wykonania i przede wszystkim czas pokonania trasy. Aby osiągnąć sukces w agility trzeba mieć fantastycznego psa, który nie tylko rozumie polecenia, lecz także jest świetnie przygotowany kondycyjnie i motorycznie. Nie mniejsze umiejętności sportowe musi posiadać także właściciel, który podczas treningów i samych zawodów niejednokrotnie pracuje tak samo ciężko, jak jego podopieczny. Dzięki wspólnej pracy między człowiekiem a zwierzęciem nawiązuje się wyjątkowa więź pozwalająca na pokonanie bardzo skomplikowanych technicznie torów, które są przygotowywane na największe na świecie imprezy agility.

Z kolei disc dogs to bardzo widowiskowa konkurencja, w której zadaniem psa jest łapanie rzucanego przez człowieka latającego talerza – frisbee. Brzmi jak zabawa i… faktycznie nią jest. Psy uwielbiają łapanie lecącego dysku, najlepsze potrafią skakać na ponad 2 m w górę, aby chwycić zębami nadlatujący krążek. W disc dogs można wyróżnić kilka dyscyplin, z których najpopularniejsze to: superminidistance, gdzie pies aportuje dysk na wyznaczonym polu w określonym czasie, time trial – tu liczy się jak najkrótszy czas, w którym czworonóg chwyci frisbee, i long distance, gdzie mierzy się długość rzutu i miejsce złapania. Bez wątpienia najbardziej widowiskową formą wspólnej zabawy latającym dyskiem jest freestyle, w którym ocenia się najwyższe skoki, akrobacje, kombinacje rzutów i chwytów, wspólną choreografię i zagrania z pogranicza cyrkowego show wykonywane w rytm odpowiednio dobranej muzyki. Psy łapiące frisbee są zawsze gotowe do zabawy, niesamowicie sprawne i szczęśliwe, bo szczęśliwy pies to wybiegany pies – co często przekłada się i na właścicieli czworonogów – w końcu wspólnie uprawiają ten wyjątkowy sport.

Szczęśliwy pies to wybiegany pies/ fot. Wojtek Antonów
Szczęśliwy pies to wybiegany pies/ fot. Wojtek Antonów

Flyball to jedna z niewielu konkurencji, w której startują drużyny. Składająca się z czterech psów sztafeta na sygnał startuje pierwszego „zawodnika”, którego zadanie polega na jak najszybszym pokonaniu toru z czterema przeszkodami. Następnie pies dobiega do specjalnej wyrzutni piłek tenisowych, którą uruchamia, dynamicznie odbijając się od niej wszystkimi łapami. Łapie wystrzeloną piłkę w pysk i biegnie z powrotem na linię startu. Dopiero, gdy ją minie, przynosząc piłkę, może wystartować kolejny pies. Zawody wygrywa ta psia drużyna, która najszybciej i nie popełniając żadnych błędów, powróci z piłkami na linię startu. Przebieg rozgrywki kontrolują stojący obok właściciele zwierząt.

W Polsce „psie sporty” pojawiły się w latach 90. i rozwijają się bardzo dynamicznie. Praktycznie w każdym z większych miast istnieją kluby zrzeszające właścicieli psów, którzy wspólnie ze swoimi pupilami bawią się i trenują. Regularnie odbywające się zawody gromadzą coraz więcej uczestników, a Polacy coraz częściej zdobywają medale na najważniejszych światowych imprezach we wszystkich konkurencjach. Co ciekawe, chociaż w naszym kraju jest „tylko” kilkanaście aktywnych drużyn flyball, osiągamy lepsze wyniki od Belgii, gdzie jest ich ponad 400, czy Wielkiej Brytanii mającej ich aż 700. Nie można też zapomnieć o kategorii psich zaprzęgów, w której Polska jest absolutną potęgą. 

Psy uwielbiają łapać wszystko, co leci/ fot. Wojtek Antonów
Psy uwielbiają łapać wszystko, co leci/ fot. Wojtek Antonów

Największą imprezą w Polsce, organizowaną już od 12 lat, są „Latające Psy”. W tym roku odbędzie się ona w czterech najpiękniejszych i przyjaznych czworonogom parkach: w Poznaniu, we Wrocławiu, w Sopocie i Warszawie, gdzie na Polu Mokotowskim zostanie rozegrany wielki finał. Najbardziej oczekiwanymi i uwielbianymi przez widzów atrakcjami będą przeprowadzony w stolicy dog diving, w którym psy skaczą na odległość do wody, a także rzadko widywane na krajowych imprezach, a bardzo emocjonujące „Zaganianie” – konkurencja pasterska, podczas której pies kierowany komendami właściciela musi zagnać do zagrody stado owiec. 

Do uprawiania sportu wspólnie ze swoim psem nie potrzeba wiele. Tak naprawdę można pracować z psami wszystkich ras – zwierzę musi być jedynie zdrowe, nie mieć nadwagi i żadnych dysfunkcji ruchowych. Co prawda niektóre rasy są bardziej predysponowane do pewnych konkurencji od innych, lecz dla każdego zwierzaka wspólne treningi będą świetną zabawą. Praktyka pokazuje też, jak wdzięczne potrafią być psy mieszańce, które swoim oddaniem, sprawnością i chęcią wykonywania poleceń dorównują tym rodowodowym lub je przewyższają. Do treningu potrzebne jest także zaangażowanie właściciela, który będzie chciał się ruszać i stworzy „team” ze swoim czworonogiem. Bardzo ważna jest także forma relacji na linii człowiek–pies, która nie może opierać się na przymusie – zwierzę powinno chętnie wykonywać polecenia, wiedząc, że jest to forma nagrody i przyjemności, a nie powód do stresu i kary. Psi sport nowej generacji polega przede wszystkim na współpracy.

Kontakt ze środowiskiem zaangażowanym w uprawianie sportów wspólnie z czworonogiem najlepiej nawiązać, odwiedzając jedną z nadchodzących imprez „Latających Psów”. Psiarze lubują się w rozmowach o swoich pupilach, więc na pewno chętnie podzielą się własnymi doświadczeniami i udzielą kilku porad. 

 

Podziękowania dla p. Darka Radomskiego za czas poświęcony na przybliżenie tematu „psich sportów”. 

 

Czytaj również:

Czy postęp dobrze służy ludzkości?
i
Budowa silnika aerodynamicznego, D. Napier & Son Ltd, Anglia, ok. 1918 r., Museum Victoria
Marzenia o lepszym świecie

Czy postęp dobrze służy ludzkości?

Jeremy L. Caradonna

Typowa narracja o rewolucji przemysłowej to opowieść o moralnym i gospodarczym postępie. Brzmi ona mniej więcej tak: wynalazcy, ekonomiści i mężowie stanu z Europy Zachodniej wymarzyli sobie nowy, zindustrializowany świat.

Napędzani optymizmem i naukowym know-how oświecenia bohaterscy mężczyźni – James Watt (wynalazca maszyny parowej), Adam Smith (ojciec współczesnej ekonomii), William Huskisson (brytyjski polityk) i inni – walczyli z dławiącymi rozwój skutkami gospodarczych regulacji, irracjonalnych praw i zwyczajów oraz tradycyjnej struktury cechowej, która odrzucała innowacje. Do połowy XIX w. udało im się wprowadzić gospodarkę opartą na zasadzie laissez faire (czyli „wolną”), której napędem były maszyny i skupioną wokół nowoczesnych fabryk i miejskiej klasy pracującej. To był długi i trudny proces, ale w rezultacie ta rewolucja zawiodła Europejczyków na nowe wyżyny cywilizacji. W końcu zamieszkali w nowym świecie opartym na pracy najemnej, mobilności i konsumpcji lśniących produktów. 

Czytaj dalej