Jaki śliczny piesek!
Wiedza i niewiedza

Jaki śliczny piesek!

Aleksandra Galewska
Czyta się 10 minut

Badania naukowe dowodzą, że psy odczuwają lęk i stres tak samo jak ludzie. Wiele złego zrobiło więc powtarzane na okrągło stwierdzenie, że cech i zachowań psów nie powinno się antropomorfizować – chodziło bowiem m.in. o sytuacje, w których pies broni zasobów, a człowiek uznaje, że chodzi o zazdrość. Wiele osób źle zrozumiało ten przekaz i nie nadaje cech ludzkich psu na dużą skalę – odbiera im prawo do lęku, poczucia zagrożenia, odczuwania strachu, podejmowania decyzji.

Szkoły dla psów pokazują, jak narzucić zwierzęciu własną wolę, myląc tresurę z uczeniem. Pies jest stawiany w trudnej sytuacji i nie ma prawa okazać lęku. Przykładem tego jest sadzanie go blisko obcych psów i szybkie oddalenie się od nich – tak ćwiczy się komendę „zostań”. Pies po obu stronach ma obce osobniki, musi siedzieć spokojnie, nie może liczyć na wsparcie człowieka. W naturalnych warunkach zwierzęta wysyłają sobie sygnały za pomocą mowy ciała. Sytuacja, kiedy pies musi pozostać w bezruchu, jest bardzo trudna, ponieważ wyklucza wzajemną komunikację – nie może wymieniać z innymi psami sygnałów uspokajających czy nawet informujących o zagrożeniu. Nie ma to dla właścicieli znaczenia, bo przecież najistotniejsze jest, żeby pies wykonał zadanie. On w tym czasie odczuwa presję, jest zestresowany, ale postara się, bo boi się kary lub też czeka na wspaniałą nagrodę (zazwyczaj jednak chodzi o karę – okazywaną w różny sposób złość właściciela za niewykonanie polecenia).

Bardziej ludzki

Spora część społeczeństwa lubi psy, bo albo miała je w dzieciństwie, albo ma obecnie; jest też opcja „mieli psy całe życie”. W mniejszości są ci, którzy nie lubią psów bądź się ich boją, co może wynikać z nieprzyjemnych doświadczeń albo nie mieć konkretnego uzasadnienia, jednak skoro taki lęk występuje, należy to uszanować. Na widok psa druga grupa zazwyczaj wyraźnie komunikuje swoje obawy i oczekiwania wobec właściciela – wpada w panikę w windzie, w popłochu chwyta dziecko na ręce, woła, żeby zwierzę zabrać. Sytuacja odwrotna jest trudniejsza do zrozumienia, bo mało kto przyjmuje do wiadomości, że pies też może bać się ludzi lub nie lubić dotyku obcych. Nie nadając psu cech ludzkich, ale pamiętając o tym, o czym już wspomniałam, wyobraźmy sobie taką sytuację. Obcy „zdystansowani” oczekują, by pies nie zbliżał się do nich, a za chwilę ci, którzy psy kochają, zaczynają tego samego zwierzaka, w tej samej windzie zaczepiać, wyciągać do niego ręce, zachęcać do zabaw i kontaktu. Pamiętacie, jak pisałam o kwadracie wzmocnień? Wzmocnienie i wygaszenie, czyli informacja o tym, czy dane zachowanie jest mile widziane czy nieakceptowalne, dociera do psa za pomocą sygnałów, które odbiera on jako kary lub nagrody. Krzyk, panika, tupanie na psa nogą jest karą – dostaje wówczas informację: „nie podchodź do obcych, oni sobie tego nie życzą, zachowują się wtedy dziwnie, ewakuacja”. Radosne witanie, mówienie do psa miłym głosem, głaskanie, zabawy to nagroda – zwierzę dostaje informację: „obcy ludzie są mili, chcą się bawić, mogę podejść do każdego człowieka, będzie wtedy szczęśliwy, ja będę głaskany, może nawet dostanę jakieś superjedzonko”. (Oczywiście pies nie myśli pełnymi zdaniami czy równoważnikami zdań, ale gdyby emocje przełożyć na słowa, pewnie mniej więcej tak by to brzmiało).

Im bardziej właściciele psów są świadomi ich emocji, tym bardziej wzrasta aktywność oraz asertywność psów w sytuacjach następujących w miejscach publicznych. Właściciele przestają się bać wyrażać swoje zdanie. Proszą, żeby nie zaczepiać psa, kupują szelki ze stosowną informacją (w przypadku psów przewodników to np. szelki z napisem „Jestem w pracy”), przyczepiają żółtą wstążkę do smyczy, choć ta metoda jest chyba najmniej skuteczna, bo mało kto rozumie ten przekaz. A jest to informacja o szczególnym stanie zwierzęcia, które może być lękliwe, niedawno przeszło operację, może być agresywne, boi się obcych.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jaki słodki szczeniaczek!

Trudno powściągnąć emocje, kiedy zbliża się w naszym kierunku prześliczne, puszyste szczenię. Zastanówmy się jednak, jak to może wyglądać z innej perspektywy. Mały piesek niedawno się urodził, jeszcze nie wie do końca, czym jest świat, nie radzi sobie z emocjami, nie rozumie wielu rzeczy, a do tego otaczają go i oddziałują na niego wszystkie te dziwne pojazdy, zapachy, dźwięki, ludzie! Właściciel z kolei ma przed sobą ciężką i żmudną pracę. Musi nauczyć psa wszystkiego: chodzenia na smyczy, mijania ludzi, psów, rowerów we względnym spokoju, bez ekscytacji. Im więcej pracy w to włoży, tym szybciej pies zrozumie swoją nową sytuację – życie wśród ludzi, często w mieście. W tym momencie wkraczamy my, nasza ręka i nasza trudna do powstrzymania chęć wytarmoszenia takiego pięknego zwierzaczka. Piesek cieszy się i skacze, bo tak reaguje większość maluchów na ludzi, a właściciel, który ćwiczył stateczne chodzenie na smyczy, w duchu złorzeczy, zdając sobie sprawę, że całą naukę będzie musiał zaczynać od nowa. Piesek dostał informację, że jak się poskacze po obcych, to oni są wtedy tacy serdeczni, więc sam następnym razem ciągnie do każdego przechodnia, żeby znów było miło i sympatycznie. Jest rozemocjonowany i właściciel nie ma już szans niczego z nim poćwiczyć.

Szczeniaki są niesamowite – słodkie, radosne i śliczne, ale również głupiutkie i wymagają sporo pracy. Ludziom trudno pojąć, że za chwilę ten maluch będzie dorosłym psem – dobrze byłoby więc nie przeszkadzać właścicielowi w uczeniu szczeniaka, a szczeniakowi w układaniu sobie w głowie zasad. Skaczący po nas w tramwaju psiak może wydać się nieszkodliwy, ale za pół roku ten sam pies może już być dziesięć razy cięższy. Wtedy natarczywa chęć witania się nie będzie już tak samo entuzjastycznie odbierana. Dla psa pozostanie to niezrozumiałe: zawsze cieszyli się na jego widok, a teraz krzyczą i odpychają…

Pies ćwiczy

Nie każdy dorosły pies jest zrównoważony, grzeczny i nauczony zachowywania się wśród ludzi. Psy bywają różne. Są takie, które nie będą sprawiały problemów w pojazdach komunikacji miejskiej lub wśród tłumu, ale i takie, które mogą mieć trudność z emocjami, denerwują się, nic nie potrafią. Uczenie psa jest czasochłonne, wymaga konsekwencji i spokoju. To, że pies siedzi grzecznie przy nodze lub idzie idealnie na smyczy nie oznacza, że można go bez ostrzeżenia zaczepić i pogłaskać. Pies uczy się spokojnie siedzieć, chodzić, mijać ludzi. Każdy bodziec skierowany bezpośrednio do niego może go wybić z trybu pracy – im mniej umie, tym łatwiej go rozproszyć. Nie wiemy, czy pies leży w autobusie, bo jest zmęczony, czy może jest uczony leżeć, ponieważ inaczej zaczepiałby ludzi, skakał, zaglądał do zakupów. Sporo psów bardzo szybko się ekscytuje – nie wiedząc, z jakim psem mamy do czynienia, można się nieźle zdziwić, gdy ten spokojny zwierzak w reakcji na naszą zaczepkę zaczyna piszczeć albo nerwowo szczekać. Zaczepiając psa w komunikacji miejskiej, warto pamiętać, że może to wpłynąć na jego emocje – przestraszyć, podekscytować, zagrażając jego zdrowiu (np. podczas hamowania pojazdu), a także zdrowiu ludzi (zwierzę skoczy na dziecko lub podrapie kogoś przypadkiem).

Bardzo się boję!

Jest grupa psów niezwykle lękliwych, mogących przestraszyć się praktycznie wszystkiego: głośnych dźwięków, reklamówki, posągu, flagi. Przy takich psach niezwykle ważne są spokój, cierpliwość i zrozumienie. Osiągają równowagę, ale przy kontrolowalnych i przewidywalnych bodźcach. Oznacza to, że nie będzie dla nich problemem, by kolejny raz przejechać się głośnym metrem, siedzieć w miejscu, spokojnie wyjść z przejścia podziemnego, ale stres może wywołać rower, przesuwająca się zbyt blisko torba na kółkach, obca osoba, która pochyli się nad nimi w wagonie, wyciągnie ręce, zacznie głaskać. Taki pies najlepiej i najbezpieczniej czuje się, gdy nikt obcy niczego od niego nie chce – uczy się, że ludzie są bezpieczni i nie trzeba się ich bać. Bardzo ważna jest empatia osób mających bezpośrednio kontakt z takim zwierzęciem. Im mniej natarczywy człowiek, tym większy spokój psa.

Pies w pracy

Wydawać by się mogło, że wobec psów asystujących przechodnie będą powściągliwi i rozważni. Okazuje się, że osoby niepełnosprawne tak jak inni posiadacze psów bywają niepokojone. Nie pomagają szelki z prośbą o niezaczepianie czy stosowanie specjalistycznej uprzęży. Pies przewodnik nie ma przytępionych zmysłów i zmodyfikowanych ośrodków w mózgu odpowiadających za emocje. Te zwierzaki są w odpowiedni sposób szkolone do swojej pracy, ale nadal pozostają psami – tak samo mogą wpaść w ekscytację, gdy zaczepia je obca osoba, lub zdenerwować się, kiedy ktoś podejdzie ze swoim namolnym psem. Przeszkadzanie psom asystującym może mieć bardzo niebezpieczne skutki zarówno dla psa, jak i osoby, którą się on opiekuje. Zwierzę jest wybijane z rytmu, ze stanu spokoju przechodzi w rozemocjonowanie, a wtedy trudniej mu zrozumieć i wykonać komendę. Ponadto osoba niewidoma może stracić orientację w przestrzeni, kiedy pies zaczyna skakać i ciągnąć na różne strony. Ważne, żeby uszanować psa w pracy – na lotnisku, psa policyjnego, psa ratownika czy asystenta osoby niepełnosprawnej.

Przecież nic się nie stało…

Zawsze też znajdzie się miłośnik psów, który musi koniecznie się przywitać. Pies siedzi grzecznie w windzie, bo jest tego uczony, a ludzie cmokają, wyciągają ręce, zagadują do niego – żeby tylko zwierzę zaczęło radośnie machać ogonem i wesoło skakać. Albo pies idzie spokojnie po chodniku i nagle z tłumu bez ostrzeżenia wysuwa się ręka gotowa do głaskania. Zwierzę jest młode i uczy się jeszcze wracania na komendę – właściciel woła go, ale kilka metrów dalej ktoś obcy ma ochotę się z psem pobawić i odwraca jego uwagę. Szczeniak wybiera obcego, a wtedy uczy się, że do obcych można podbiegać, a właściciela – zignorować. Tłumaczenie osoby zaczepiającej bywa z reguły podobne: on jest taki słodki, przecież nic się nie stało, może się chyba przywitać. Ludzie zazwyczaj patrzą na takie sytuacje jednostronnie: ważne, że oni chcą psa głaskać. Rzadko biorą pod uwagę emocje zwierzęcia i zamysł właściciela. Psy mają znacznie bardziej rozwinięty zmysł węchu i słuchu niż człowiek, co oznacza, że ich mózg przetwarza informacje, które do nas nawet nie docierają. W nowym miejscu zwierzę musi sobie poradzić nie tylko z obecnością obcych osób, ale i z nowymi zapachami, głośnymi dźwiękami. Jeśli pies siedzi spokojnie, nie znaczy to, że tylko czeka na akcję. To, że pies jest szczeniakiem, nie oznacza, że należy do wszystkich. To, że pies jest psem, nie oznacza, że jest zabawką dla znudzonych przechodniów.

Czytaj również:

Szkoła dla czworonoga
Wiedza i niewiedza

Szkoła dla czworonoga

Aleksandra Galewska

Jak uczyć psa? Głównym schematem, na którym opiera się uczenie czworonoga, jest tzw. kwadrat wzmocnień, który pomaga wskazać pożądane i niepożądane zachowania. Jak to zrobić, jednocześnie pozbywając się własnych złych nawyków?

Proponuję eksperyment. Zapytajcie o to ludzi w mniejszych miastach, na wsiach, gdzie psy biegają bez nadzoru 24 godziny na dobę. W hodowlach, które nastawione są tylko na zysk i w których zwierzęta trzyma się w klatkach albo biegają całymi dniami po ogrodzie bez żadnych zadań, bez współpracy z człowiekiem, bez zasad i granic. Zapytajcie o to właściciela psa trzymanego na terenie zakładu, fabryki, w kojcu – psa przeznaczonego do obrony terenu. Albo zapytajcie panią w parku, jak uczy się jej pies, który szczeka, ucieka, nie wraca na zawołanie, jest nieufny, co jakiś czas rzuca się bez ostrzeżenia na inne psy, biega zapalczywie za rowerem, po odpięciu smyczy pędzi przed siebie przez 2 km, szukając kolegi do zabawy, roweru do pogonienia, resztki kebabu do zjedzenia.

Czytaj dalej