Jak psy nie wyglądają
i
Rosa Schweninger, "Szczenięca miłość", 1849 r.
Przemyślenia

Jak psy nie wyglądają

Aleksandra Galewska
Czyta się 4 minuty

Nie tylko sprzedawany nam we współczesnych mediach obraz psów niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Swoje dołożyli też dawni malarze. A dziś, w dobie kultury zwielokrotnionego obrazu, wizerunki (psów) nie są niewinne.

Macie czasem tak, że zamiast oglądać dzieło sztuki, obraz, zdjęcie czy serial i czerpać z tego przyjemność, patrzycie na szczegóły związane z waszym zawodem lub pasją i myślicie sobie: „WTF?!”. Skręca mnie ze złości, kiedy widzę psy w reklamie czy w serialu, gdy na przykład ślizga się taki na podłodze bez dywanu, chodzić nie może, bo nie ma przyczepności, ale na szczęście „pani” wraca z pracy i żeby wynagrodzić psu te godziny samotności, zaczyna się z nim na tej podłodze szarpać szarpakiem. Albo inny przykład: biega pies za patykiem, z wywieszonym jęzorem, już prawie pada ze zmęczenia, ale „pańcio” emeryt właśnie kupił sobie w aptece suplement diety na serce i na mózg, dzięki czemu ma tyle energii, ile nie miał nawet jako 20-latek. Teraz może rzucać patyki psu godzinami!

Pies nie powinien bawić się na śliskiej podłodze, ponieważ niestabilne powierzchnie są groźne dla kości i stawów tego ruchliwego zwierzaka. Bardzo łatwo o kontuzję. Podobnie jest z patykiem. W Internecie można znaleźć sporo filmików i zdjęć przedstawiających psy z przedziurawionymi tchawicami, żuchwami i innymi miejscami w okolicach głowy – urazy te powstały w trakcie zabawy psa z człowiekiem, w której wykorzystywano patyk. Kolejnym minusem wynikającym z tego typu zabaw może być problem z wyciszeniem psa. Psy potrafią się uzależnić od aportowania, wkręcić w zabawę tak bardzo, że przestają się kontrolować. Mózg uzależnia się od adrenaliny, ciało przyzwyczaja się do zwiększonego wysiłku. Następnym razem pies chce więcej i więcej, a to człowiek powinien wiedzieć, kiedy taką zabawę przerwać. Taki wiecznie nakręcany zabawą pies może po prostu nie umieć odpoczywać, a to jest bardzo niekorzystne dla jego mózgu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Czasem ciekawe historie można zobaczyć również na obrazach dawnych malarzy. „W XIX wieku, zwłaszcza w portretach i scenach rodzajowych, psy zaczęły pełnić wyjątkową, emocjonalną wręcz funkcję. Nie były bowiem jedynie – a przynajmniej nie zawsze – dookreśleniem ukazywanego człowieka, jego społecznej pozycji czy charakteru, lecz stały się równoprawnymi bohaterami przedstawienia, nadawały mu charakter” – mówi mi historyczka sztuki Maja Murawska. Jak dodaje, choć wątki behawiorystyczne w historii sztuki wciąż są traktowane marginalnie, nie da się zaprzeczyć temu, że różnorodność przedstawianych ras, póz i emocji u psów to zabiegi zamierzone ze strony artysty.

Mrozi mnie, gdy patrzę na pozornie idylliczną scenę z obrazu Rosy Schweninger Szczenięca miłość.

Rosa Schweninger, "Szczenięca miłość", 1849 r.
Rosa Schweninger, „Szczenięca miłość”, 1849 r.

Chłopiec ma może dwa, może trzy lata, siedzi na półce lub stole, między jego nóżkami leżą dwa szczeniaki. Obok dziewczynka, pewnie sześcioletnia, podnosi trzeciego pieska. Na wszystko patrzy z dołu matka szczeniąt. Wiem, że w zamyśle malarki nie było zatrzymanie akcji mojego serca, chcę w to wierzyć. Ukazana sytuacja jest jednak z kilku powodów niebezpieczna. Przy dzieciach nie ma (a przynajmniej nic nie wskazuje, że jest inaczej) dorosłego (nie liczę malarki zajętej swoją robotą), który mógłby pilnować, czy nie są niedelikatne, zbyt natarczywe wobec zwierząt. Trudno od tak małych dzieci oczekiwać wiedzy na temat psów, ich psychiki, zdrowia i budowy ciała. W zabawie łatwo uszkodzić delikatne ciałka szczeniąt. Kolejna kwestia – matka maluchów jest obok. Może być najbardziej cierpliwym psem pod słońcem, ale nie musi. Suka może poczuć niepokój, lęk o swoje potomstwo i jeśli dzieci nie odczytają subtelnych znaków, próśb o zwrot szczeniąt, mogą zostać zaatakowane. Dodatkowo dziewczynka nie pomaga psiej matce w zachowaniu spokoju. Podnosi malucha do góry i jednocześnie patrzy jej prosto w oczy. Dla psów takie spojrzenie to sygnał zawierający groźbę, więc dziecko, na pewno nieświadomie (za sprawą malarki), prowokuje psa swoim zachowaniem. Być może to nadinterpretacja, ale mam wrażenie, że dziewczynka ma skwaszoną, niezadowoloną minę, tak jakby przed chwilą skarciła suczkę. Dzieci często naśladują dorosłych. Jeśli widzą, że pies jest karcony i bity przez opiekunów, będą postępować tak samo. Agresywna postawa dziecka może wywołać agresję u dorosłego psa.

Co bym zrobiła, żeby było lepiej? Zamazałabym pieski farbą koloru ugier jasny. Lub domalowałabym dorosłego obok, najlepiej z certyfikatem behawiorysty w ręku. Albo wysłała suczkę na zieloną trawkę ze śniadaniem Maneta, żeby nie musiała się stresować, kiedy młode przechodzą socjalizację.

 

Czytaj również:

Kruchość istnienia
i
Francesca Woodman, House 3 Providence Rhode Island 1976. Dzięki uprzejmości The Woodman Family Foundation
Przemyślenia

Kruchość istnienia

Julia Fiedorczuk

Amerykańska fotografka znana z czarno-białych, rozmazanych zdjęć tworzyła tylko przez kilka lat, a jej poetycka i prowokacyjna sztuka jest doceniana dopiero współcześnie.

Trudno myśleć o niej inaczej niż przez pryzmat przedwczesnej śmierci. Francesca Woodman, dziś uważana za jedną z najważniejszych fotografek XX w., specjalizowała się w onirycznych autoportretach ukazujących ją w momencie metamorfozy, często niewyraźną, rozmytą albo znikającą.

Czytaj dalej