Czy pies marzy o dominacji?
i
ilustracja: Archiwum „Przekroju"
Marzenia o lepszym świecie

Czy pies marzy o dominacji?

Aleksandra Galewska
Czyta się 8 minut

Pies wchodzi na kanapę – chce cię zdominować. Gryzie po rękach, przechodzi pierwszy przez drzwi, ciągnie na smyczy – tak samo. Szczeka, gdy przytulasz się z partnerem, kradnie jedzenie ze stołu, siusia w domu, robi kupę na środku twojego łóżka – próbuje zdominować swoją ludzką rodzinę i marzy tylko o tym, by w niej rządzić. Takie przekonanie jest nadal dość powszechne, nie tylko na wsiach, ale i w miejskich domach. Również na placach treningowych.

Nie jestem propagatorem podejścia „ciastko za wszystko”, nie błagam psa na kolanach, żeby zrobił siad. Nie wysyłam również podań, w których proszę o pozytywne ustosunkowanie się do mojej prośby, by pies do mnie wrócił z dzikich pogoni za ptakami lub sarnami. Zakładanie, iż największe marzenie psa to zdetronizowanie człowieka, jest po prostu krzywdzące i zaburza nam możliwość zrozumienia potrzeb i wynikających z nich reakcji tych zwierząt.

Uważa się więc, że pies chce rządzić w stadzie i podporządkować sobie ludzi. Wynika z tego, że albo jest on najinteligentniejszą istotą na świecie, sprytniejszą nawet niż homo sapiens i potrafi zarządzać oraz ustawiać sobie według własnego pomysłu najbliższe otoczenie, albo nie jest zbyt inteligentny, a decyzje, które podejmuje, kierowane są instynktem. Pierwsze raczej odrzućmy, ponieważ trzeba by przyznać, że mamy do czynienia z równym sobie. W czasach, w których nawet kobiety muszą walczyć o swoje prawa i szacunek, nie oczekujmy, że ktoś będzie liczył się z inteligencją i wynikającymi z niej wyborami psa.

Pozostaje teoria o instynkcie. Załóżmy zatem, że pies próbuje zdominować inne istoty, żeby przetrwać, co więcej – żeby jego życie było tak wygodne, jak tylko się da. Wynika to jednak nie z przemyśleń i kalkulacji, ale z instynktu.

Informacja

Z ostatniej chwili! To trzecia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Nikt, biorąc do domu psa, nie spodziewa się problemów, bo przecież psy są TAKIE MĄDRE i TAKIE WIERNE. Jesteśmy pewni, że gdy pies pojawi się w domu, od razu wiedzieć będzie co, gdzie, kiedy i dlaczego. Bierzemy więc psa pod wspólny dach i niestety zaczyna się batalia człowiek kontra pies… On na kanapę, my robimy awanturę, że nie wolno, on kradnie bułkę, która leży sobie samotnie na brzegu blatu, my w krzyk, że nie wolno. Pies siusia na środek dywanu, my – wiadomo, szczeniak gryzie nas po rękach – my obraza, krzyki, wyganianie małego za karę do ciemnej łazienki. Niech nie myśli, że mu się uda przejąć władzę nad światem. 

Później to myślenie człowiek przekłada na szkolenie psa – „do psa trzeba mieć twardą rękę, bo wtedy ten bardziej szanuje swojego pana, poza tym czuje się bezpiecznie”. Ludzie myślą, że muszą być srodzy, twardzi i wymagający, żeby zwierzę się czegoś nauczyło, żeby było przewidywalne, w stu procentach wykonywało nasze polecenia i uznało nas za przywódcę stada. Nie jest to dobre podejście, ponieważ tym sposobem sprawimy, że pies będzie się nas bał, zamiast nam ufać, a wszystkie polecenia będzie wykonywał ze strachu przed karą, a nie z szacunku do właściciela.

Wydaje mi się, że sporo osób uważa, iż posłuszeństwo, przychodzenie na zawołanie, ładne chodzenie na smyczy, przyjacielskie nastawienie do innych psów, miłość do każdego napotkanego człowieka, podawanie łapy, bycie grzecznym – to cechy, które każdy reprezentant psiego gatunku ma w pakiecie po przyjściu na świat i poza tym jest to jego, nomen omen, psi obowiązek wobec nas: a) wspaniałomyślnych dobroczyńców, którzy uratowali psiaka ze schroniska, b) pracowitych fundatorów wspaniałego życia w stumetrowym apartamencie, którzy zapłacili tysiące za pieska z hodowli, c) osób z ogromnym sercem – w końcu o tym świadczy bezinteresowna pomoc psu znalezionemu w lesie.

Liczymy na to, że pies na starcie będzie „mądry i grzeczny” – każdy ma pewnie trochę inne wyobrażenie, co znaczy mądry i grzeczny, ale generalnie sprowadza się to do tego, że pies ma nie sprawiać problemów. A gdy jednak zaczyna je sprawiać, to przyczyny doszukujemy się w nim, a nie w sobie. Uważamy, że trafił nam się głupi, wadliwy, złośliwy egzemplarz, który w dodatku cały czas próbuje nas sobie podporządkować.

Ale uwaga! Oto ostatni klocek, który nam się zgubił podczas układania puzzli. Ten klocek to nauka i wiedza, które mogą nam pomóc zrozumieć naszego „głupiego” psa, a które, wydaje się, nie interesują człowieka biorącego czworonożnego przyjaciela na kilkanaście najbliższych lat.

Psy mają mózgi zbudowane i działające podobnie do mózgu ludzkiego – tak samo boją się, cieszą, pamiętają wydarzenia bezpośrednio ich dotyczące i miejsca, w których coś się stało. Nie są w stanie zrozumieć pojęć abstrakcyjnych, nie pomnożą dwa przez dwa, nie wiedzą, kiedy się urodziły, ale pamiętają, kto je urodził, gdzie ostatnio tak świetnie bawiły się piłką z właścicielem i że aby dostać miskę z jedzeniem muszą iść na swoje miejsce (jeśli zawsze tam właśnie dostają jeść). Uczą się bardzo podobnie do nas – gdy za dane zachowanie otrzymają nagrodę, istnieje duża szansa, że następnym razem to powtórzą. Nagradzanie nazywa się wzmocnieniem i jest tym, czym dla ucznia są oceny w szkole. Jeśli dziecko nauczy się dobrze materiału, dostanie piątkę. Cieszy się i następnym razem chętniej się uczy, żeby dostać następną piątkę i bonus do kieszonkowego. Gdy dorosły ciężko pracuje i za swoją pracę otrzymuje podwyżkę, ma motywację, by dalej dobrze i uczciwie działać. Jeśli atmosfera w pracy jest świetna, pracownik z radością wstaje rano. Jeśli jednak czujemy się źle, współpracownicy obgadują się wzajemnie, donoszą na siebie, nie ma luzu i zaufania, jedyną rzeczą, o jakiej marzymy, jest zmiana miejsca zatrudnienia.

Pies uczy się przez całe swoje życie – nie rodzi się z wiedzą i nie możemy od niego oczekiwać, że od pierwszego dnia w domu będzie najcudowniejszy i najmądrzejszy! Własną niewiedzą ludzie mogą wiele popsuć w swojej relacji z Reksiem, dlatego najważniejsze, żeby nie opierać się na teoriach usłyszanych od wujków Andrzejów z twardą ręką, którzy „od zawsze mają psy” i wiedzą, co robią, stosując przemoc – ostatecznie wszystkie psy są posłuszne i chodzą grzecznie przy nodze. Wujek książki żadnej na ten temat nigdy nie czytał – po co, przecież świetnie sobie z psami radzi.

Owszem, posłuszeństwo można osiągnąć „twardą ręką”, ale przy założeniu, że pies to maszyna, którą trzeba zaprogramować. Jednak gdy dowiadujemy się, że pies rozumie i czuje więcej, niż nam się wydaje, twarda ręka zaczyna być narzędziem ludzi głupich. Mądry właściciel poczyta, popyta, wykaże się wrażliwością i ciekawością. A jeśli, mimo wszystko, wybierze metodę „krótkiej smyczy”, świadczyć to będzie o poziomie jego wrażliwości i wpłynie znacząco na uczucia, jakie otrzyma w zamian od psa.

A wracając do prób zdominowania człowieka – pies wskakuje na kanapę, bo czuje się na niej bezpieczniej niż na podłodze (psy mniej pewne siebie lubią być trochę wyżej, dlatego kanapa będzie dla nich zdecydowanie lepsza niż podłoga). Poza tym psy lubią być blisko człowieka, a kanapa jest miejscem, gdzie przesiadują wszyscy członkowie rodziny. Zrelaksowani, co dodatkowo wpływa pozytywnie na emocje psa. Bułka na brzegu blatu – według psa rzecz pozostawiona nie należy do nikogo, a jeśli bułka leży sobie samotnie, to bardzo proste – jest niczyja. Co można zrobić? Nauczyć psa, że jedzenie dla siebie dostaje tylko w swojej misce. Jeśli jesteśmy niekonsekwentni, nie dziwmy się, że pies podejmuje decyzje samodzielnie. Dodatkowo pomogą ćwiczenia z samokontroli i nauka zostawiania na komendę zabawek czy jedzenia. Dzięki ćwiczeniom z samokontroli można też oduczyć psa zjadania znalezionych skarbów podczas spaceru. Siusianie na dywan – pies nie robi rzeczy złośliwie, może po prostu długo nikt z nim nie wychodził na dwór i jego pęcherz moczowy jest przepełniony, może pies jest chory, ma zapalenie pęcherza? Powody mogą być różne, ale na pewno pies nie robi tego na złość. Bardzo możliwe, że robi to ze strachu, a wtedy wskazana jest konsultacja z behawiorystą. Z kolei szczeniak gryzie nas po rękach nie dlatego, że jest agresywny, niewychowany, dziki i nas nienawidzi – nauka zahamowanego gryzienia odbywa się już w pierwszych tygodniach życia, kiedy maluch przy zabawie z rodzeństwem odkrywa, że ma ząbki. W nauce kontrolowania siły zaciskania szczęk pomagają inne szczeniaki i matka. Gdy gryzący przesadza, osobnik gryziony daje znać piskiem. Każdego szczeniaka trzeba oduczyć gryzienia. Być może i przejdzie mu to samo, ale zajmie wtedy znacznie więcej czasu. Jak widać, na wszystkie wymienione sytuacje są sposoby – wystarczy poszukać, poczytać lub spróbować znaleźć specjalistę, który pomoże nam przebrnąć przez okres uczenia zwierzaka. I siebie.

Kiedy decydujemy się na psa, myślimy o tym, że będzie on naszym przyjacielem. Po wielu niezażegnanych nieporozumieniach, kiedy już z nami mieszka, możemy mieć jednak wrażenie, że stał się naszym wrogiem.

Najważniejsze, by pamiętać, że pies nie myśli jak człowiek i naszym obowiązkiem jest poznać motywy jego działania, rozumieć podejmowane przez niego decyzje, korzystając z wiedzy, która jest w dzisiejszych czasach na wyciągnięcie ręki, a nie na podstawie domysłów, prób, błędów i eksperymentów. Pomożemy wtedy i psu, i sobie.

Czytaj również:

Kocisław, Pieskowski i my
Wiedza i niewiedza

Kocisław, Pieskowski i my

Ludwika Włodek

One naprawdę są do nas podobne. Nawet ściemniać potrafią.

Moje młodsze dziecko wymieniało kie­dyś wszystkich, których zna. Obok członków rodziny i kolegów z klasy na liście znalazł się nasz pies Zenuś, Nikuś – pies Danusi, „koty babci” i „koty Duńki”.

Czytaj dalej