Ćwicz umysł z jogą
Złap oddech

Ćwicz umysł z jogą

Marshall Govindan Satchidananda
Czyta się 11 minut

Każdy może wejść na ścieżkę codziennej praktyki koncentracji i powściągliwości, która nie tylko w dobie epidemii otwiera drogę do uspokojenia umysłu i ciała. Kiedy i jak praktykować? Najczęściej, jak się da!

Życie składa się z niezliczonych wyborów. Zazwyczaj wybieramy to, co podpowiadają nam nasze nawyki i skłonności, a także to, co podsuwa nam kultura. Współcześnie największą wagę przywiązuje ona do rzeczy materialnych, wolności osobistej, konsumpcji, rozrywki oraz wygód.

Obecnie poprzez epidemię koronawirusa Matka Natura skłania nas do zakwestionowania tego materialistycznego podejścia. Jest to okazja do zrewidowania naszych pryncypiów, wartości i przekonań, ponieważ to skrajny materializm zrodził egzystencjalne zagrożenia dla ludzkości, takie jak globalne ocieplenie i pandemia. W wymiarze indywidualnym i zbiorowym dosłownie zabijamy się niepełnowartościową żywnością, odpadami, skażeniem środowiska – na poziomie społecznym i psychicznym trawi nas choroba wywołana przez niepohamowany konsumpcjonizm. Matka Natura, chcąc umożliwić nam samouzdrowienie i przetrwanie jako gatunkowi, postanowiła dać nam wybór: porzućcie materializm albo to koniec. Już czas, byśmy uświęcili nasze życie – jako pojedynczy ludzie i jako wspólnota. Uświęcić je znaczy dostrzec, że wszystkie aspekty świata są częścią Jedności. Można to osiąg­nąć poprzez koncentrowanie się na tym, z czego wszystko inne emanuje i w czym wszystko zanika. Na poza­czasowym i nieskończenie rozleg­łym polu błogiej świadomości.

Jak Jedność stała się wielością i jak wielość może powrócić do Jedności? Joga odpowiada na to pytanie nie poprzez święte pisma czy filozofię, lecz za pomocą technik, które pozwalają nam zakosztować autentycznego doświadczenia jedności. Koncentrując się na wybranym punkcie, dźwięku, takim jak mantra Om czy też na innej sylabie, jogin przenika pełnię świata zjawisk. Tak odkrywa tożsamość z Jednością, absolutnym istnieniem, świadomością i błogością.

Przenikanie codziennego wymiaru życia do leżącej u jego podstaw świętej rzeczywistości następuje etapami, stosownie do tego, jak adept jogi rozwija w sobie umiejętność koncentracji, czystość i zdolność odłączenia się od tego, co przyziemne i materialne. Aby osiągnąć cel swojej praktyki (sadhany), adept musi wyzbyć się dwojakich szkod­liwych uwarunkowań: wypartych i ukrytych pragnień, negatywnych skłonności oraz wrażeń odciśniętych w świadomości, a także swoich nawyków życiowych: wygód, rozproszeń, marnotrawienia czasu, trwonienia sił umysłowych na trywialne dążenia i emocjonalne poruszenia. Sadhana to ogół wysiłków i działań podejmowanych, by pamiętać, kim naprawdę jesteśmy, i by odciąć się od fałszywego utożsamiania się z tym, czym nie jesteśmy.

Joga jako oczyszczenie

Według wielkich tradycji duchowych na najważniejsze pytania, jakie stawia przed nami życie: „Kim jestem?”, „Jak poznać Boga?”, „Jak odnaleźć nieprzemijające szczęście w życiu wypełnionym cierpieniem?”, odpowiedź przychodzi tylko poprzez oczyszczenie. Jesteśmy skażeni na fundamentalnym poziomie – nie znamy naszej prawdziwej Jaźni, utożsamiamy się z ciałem i umysłem, a pielęgnowane przez nas przywiązania, sympatie i awersje tylko potęgują cierpienie. Joga proponuje zestaw praktycznych narzędzi umożliwiających pokonanie tych niedoskonałości. Choć można ją pojmować na wiele sposobów, warto dostrzec w niej całościowy system samooczyszczenia. Tapas czy też asceza to wyrzeczenie, wola i wytrzymałość zaprzęgnięte do starań o oczyszczenie i przeciwstawienie się nawykowym zachowaniom. Tak ujmuje to Patańdźali: „Po oczyszczeniu z przypomnień, jak gdyby pozbawione swojej natury, ujawniające samą tylko rzecz – bez myślenia” [Jogasutry, tłum. Leon Cyboran].

Punktem wyjścia dla tapasu jest intencja, postanowienie lub złożenie ślubu, by odmówić sobie zaspokojenia w wybranej dziedzinie życia: przyjemności fizycznej, okreś­lonego pożywienia, przygodnych kontaktów seksualnych, oglądania telewizji czy – jeśli trwamy pogrążeni w medytacji – wykonywania zbędnych ruchów. Chodzi o wykształcenie dystansu wobec tego, do czego jesteśmy przywiązani lub co wzbudza w nas niechęć, wobec myśli i odczuć, z którymi nawykowo się utożsamiamy, o porzucenie mniemania: „Jestem tym uczuciem, wrażeniem albo myślą”. Tego rodzaju dystans określa się mianem wajragji i wymaga on regularnie podejmowanego wysiłku woli.

Samourzeczywistnienie

Koncentracja albo siła woli nie oznacza jedynie zdolności do skupienia umysłu na określonym przedmiocie czy zadaniu, jest także drogą do samourzeczywistnienia. Wszystkie tradycje mistyczne – w tym joga klasyczna i tantra – nadają jej wielką wagę. Ułatwia wgląd w meandrującący umysł, ukazując przywiązanie lub niechęć, które tylko potęgują cierpienie. Koncentracja pozwala zatrzymać się w bezruchu, w którym pojawia się szansa na przekroczenie perspektywy ego i urzeczywistnienie naszej prawdziwej Jaźni, na uwolnienie się od nawyków i skłonności determinujących karmę.

Dobroczynne efekty stale pogłębianej praktyki koncentracji połączonej z wytrwałym pielęgnowaniem w sobie „oderwania” zalecanego przez Patańdźalego w Jogasutrach pojawiają się stopniowo, krok po kroku. To właśnie oczyszczenie poprzez oderwanie się odróżnia jogę klasyczną od tradycji szamanistycznych i magicznych nakierowanych na zdobycie określonych mocy. Podczas gdy w tradycjach tych poszukuje się władzy, która ma przynieść spełnienie pragnień, w tradycjach mąd­rościowych – jak joga klasyczna – celem jest poznanie, rozumiane jako zdolność odróżniania Jaźni od tożsamości cielesno-umysłowej, tego, co stałe, od tego, co zmienne, wreszcie tego, co jest źródłem cierpienia, od tego, co jest źródłem radości.

Koncentracja

Według Patańdźalego koncentrację kształci się sześcioetapowo: poprzez zasady dyscypliny społecznej (jama), zasady dyscypliny indywidualnej (nijama), pozycje ciała (asany), kontrolę siły życiowej (pranajamę), wycofanie zmysłów (pratjaharę) i koncentrację jogiczną (dharanę).

Wszystkie wymienione techniki jogiczne oraz jamy (czyli pięć zasad dyscypliny społecznej: niekrzywdzenie, prawdomówność, wstrzemięźliwość, niedopuszczanie się kradzieży i pohamowanie chciwości) sprowadzają się do jednego odruchu – przeciwstawienia się skłonnościom natury ludzkiej. Do nijam zalicza się z kolei intensywną praktykę ascetyczną, samopoznanie oraz porzucenie perspektywy wychodzącej od „ja” na rzecz perspektywy Świadka, prawdziwej Jaźni.

Praktyka asan ma na celu wykształcenie stabilnej i rozluźnionej pozycji ciała. Jak mówi Patańdźali w Jogasutrach: „[Asanie] powinno towarzyszyć rozluźnienie napięcia”. „Dzięki temu (spełnieniu warunków z poprzedniej sutry) nie dokuczają [praktykującemu] pary przeciwieństw” [Jogasutry, II.47–48, tłum. Leon Cyboran]. I dalej, odnośnie do pranajamy: „Dzięki tym [pranajamom] znika zasłona przejrzystości. [W ten sposób] osiąga się też zdolność umysłu do dharan (aktów przykucia uwagi)”.

Oznacza to, że jak nitka po nitce pruje się zasłonę, aby ukryte świat­ło świadomości mogło się przebić – pranajama jedną po drugiej usuwa myśli, które pogrążają nas w mroku. Doświadczenie wewnętrznej światłości nie jest jednak celem samym w sobie. Dopiero bowiem, gdy umysł, ciało i oddech się uspokoją, koncentracja stanie się czymś prostym i naturalnym.

Pratjahara, czyli powściągnięcie zmysłów, ma według Patańdźalego miejsce wtedy, gdy „narządy psychiczne po oddzieleniu się od swoich przedmiotów niejako naśladują właściwą naturę świadomości”. Zazwyczaj, gdy odczuwamy – dajmy na to – zimno, mówimy: „Jestem zmarznięty”, zapominając o tym, czym naprawdę jesteśmy, o naszej prawdziwej tożsamości, naszym „ja”. Gdy jednak powściągamy aktywność zmysłową, np. siadając w wygodnej pozycji i zamykając oczy, świadomość przestaje się identyfikować z zewnętrznymi przedmiotami postrzegania, a same zmysły upodabniają się do świadomości: stają się pozbawione formy, uspokojone i skierowane do wewnątrz. Zmysły są bowiem niczym lustro: gdy zwróci się je ku światu, odbiją konstelację form, gdy zaś skieruje się je do środka, ukażą czystą, pozbawioną formy świetlistość. Tego rodzaju rozróżniające poznanie powinniśmy pielęgnować także w codziennym życiu, nie tylko podczas medytacji. Możemy je pogłębiać, wybierając takie aktywności i sposoby spędzania wolnego czasu, które przypominają nam o naszych najwyższych celach, a unikając tych, które rozbudzają niezdrowe pragnienia i karmią negatywne skłonności.

Tirumantiram, średniowiecznym tamilskim traktacie mistycznym, znajdziemy następujące wersy poświęcone pratjaharze (strofa 578): „Krok po kroku umysł powściągaj/I spoglądaj do wewnątrz/Jeden po drugim wiele skarbów ujrzysz/Obyś spotkał tam Pana/Teraz i tutaj, w środku”.

Pełne zjednoczenie

System jogi klasycznej oraz tantra proponują nam zestaw narzędzi i wskazówek, dzięki którym możemy uświęcić nasze życie. Celem nauk i technik tantrycznych jest zjednoczenie materialnego i duchowego wymiaru życia. Podstawą wszystkich technik jest jednak koncentracja określana mianem dharany.

Proces ten może się czasem rozpocząć od aktu ofiarowania wszystkich naszych czynów Najwyższej Istocie, zgodnie ze słowami Kryszny wypowiedzianymi w Bhagawadgicie: „We mnie złóż wszystkie swe czyny”. Na tym właśnie polega ścieżka karma jogi. Dla osób nabożnych i obdarzonych kontemplacyjną naturą właściwym startem może być z kolei bhakti joga lub radża joga. Jak powiada Kryszna: „To jest, o Partho, ten najwyższy Purusza,/którego tylko przez miłość, a nie przez nic innego,/można pozyskać; on zawiera w sobie wszystkie/istoty, przez niego cały ten wszechświat jest rozsnuty” [Bhagawadgita, tłum. Franciszek Michalski].

Nie potępia się tutaj samego przywiązania, które oznacza tylko pewne ukierunkowanie umysłu. Ważny jest przedmiot, do którego się przywiązujemy. Ponieważ przywiązanie do rzeczy materialnych prowadzi do wyalienowania, pozostaje tylko jedna droga, na której możemy urzeczywistnić naszą prawdziwą naturę: skierować myśli ku Bogu.

Tantryczna sadhana składa się z dwóch zasadniczych etapów: 1) integracji człowieka, czyli utożsamienia jego elementów z korespondującymi elementami kosmosu; 2) transcendowania kosmosu, czyli zniszczenia go poprzez zjednanie przeciwieństw, takich jak: słońce–księżyc, ida–pingala, Sziwa–siakti, sympatia–niechęć, bezczynność–działanie.

Koncentracja staje się wówczas narzędziem, dzięki któremu człowiek odnajduje jedność z kosmosem i uświęca swoje życie. Jogin, przekraczając powierzchowny wymiar egzystencji, odnajduje jej głęboką i prawdziwą istotę, samo życie kosmosu. Pierwsze stadia praktyki jogicznej można rozumieć jako wysiłek mający na celu „ukosmicznienie” adepta. Aby przekształcić chaos psychofizycznego życia w kosmos, czyli porządek, trzeba zaprzęgnąć wszystkie psychofizjologiczne techniki jogi, od asan do dharany.

Koncentrując się, adept jogi zespala najważniejsze funkcje życiowe: oddech i świadomość. Na płaszczyźnie psychofizycznej, poprzez skupienie, stara się ujarzmić strumień świadomości, ujednolicić myśl. Nawet najbardziej podstawowe techniki jogiczne, asany, mają ten sam cel – sprawić, że będziemy świadomi naszego ciała, umożliwić odczuwanie go jako jedności. Prostota życia, spokój, łagodność, statyczna pozycja ciała, rytmiczny oddech, skupienie na jednym punkcie – wszystkim im przyświeca jeden cel: usunąć wielorakość i fragmentaryzację, zintegrować, scalić, wrócić do całości.

Zacznij od domu

Od czego zacząć? Spróbujmy być czujni i uważni w codziennym życiu, które toczy się w domu – to tu zaczyna się praca z naszymi uwarunkowaniami. Pielęgnując spokój ducha wobec wzlotów i upadków życiowych, chwil miłych i bolesnych, lepszych i gorszych czasów, stopniowo wykształcimy w sobie postawę jogina. Potrzeba nam więcej i więcej aśramów! Aśram to przecież dom jogina. Gdy staniesz się joginem, twój dom zamieni się w aśram. Nieustannie karmmy się tą myślą: „Zawsze i wszędzie mam w sobie spokojną aktywność i aktywny spokój”.

Nie jesteśmy naszym umysłem – to tylko jedna z naszych dyspozycji. To, czym jesteśmy, to saććidananda, Istnienie–Świadomość–Błogość. Aby w pełni je urzeczywistniać, w każdym momencie życia, musimy grać w grę świadomości – nieustannie uprzytomniać sobie „ja”. W krija jodze Babadżiego naucza się licznych technik (krija) pomagających pielęg­nować czujność i uważność w każdym wymiarze naszej egzystencji: na płaszczyźnie fizycznej – asan, na płaszczyźnie witalnej – pranajamy, czyli sztuki oddechu, na płaszczyźnie mentalnej – dhjany, czyli medytacji, na płaszczyźnie intelektualnej – mantr, a na płaszczyźnie duchowej – pobożnościowej bhakti jogi. Wszystkie one razem umożliwiają zintegrowany rozwój, a ostatecznie osiągnięcie doskonałości (siddhi) na wszystkich poziomach egzystencji, nie zaś jedynie duchowy wzrost.

Kiedy i jak je zatem praktykować? Najczęściej, jak się da! Wszystko zależy od nas. Całą jogiczną sadhanę można podsumować następującymi słowami: „Rób to wszystko, co przypomina ci, kim naprawdę jesteś, porzuć wszystko to, czym nie jesteś”. Prawdopodobnie czytacie je teraz w domu. Chłonąc je, pozwólcie, by część waszej świadomości wycofała się i stanęła na pozycji świadka, by przyglądała się waszemu czytającemu umysłowi. Spróbujcie podzielić świadomość na dwie części: tę, która widzi, słyszy, działa, myśli i czuje, oraz tę, która jest po prostu świadoma wszystkiego, co się w niej rozgrywa. Jeśli to się uda, każda chwila waszego życia napełni się błogością. Błogostan ten będzie was ogarniał, ilekroć pobudzicie w sobie tego rodzaju świadomość. Ta „gra świadomości” to jedyna gra, w którą warto się angażować. Co więcej, nie ma w niej przegranych – ilekroć do niej przystąpimy, wyjdziemy z niej zwycięsko. Ilekroć zaś zagubimy w sobie „świadka”, skapitulujemy, a rezygnację okupimy cierpieniem. Nie zapominajmy o tym nawet wtedy, gdy karma ściele nam życie różami. Nasz umysł przecież szybko znajdzie pretekst, by się zamartwiać, np. o to, że szczęście minie, a cierpienie wróci.

Uczyńcie więc ze swojego domu miejsce, w którym w każdej chwili będziecie mogli praktykować jogiczną sadhanę. Co zwykle robimy w domu? Jemy, śpimy, myjemy się, odpoczywamy, bawimy się, sprzątamy. Wykonujmy więc wszystkie te czynności w skupieniu, świadomie, tak jak nauczał Babadżi w swojej krija jodze.


Oto kilka zaleceń:

1. Posiłki: zasiadajcie do posiłku z myślą, że jest to czynność uświęcona, obejmująca także przy­gotowania. Dokładnie przeżuwajcie każdy kęs, zwracając uwagę na wszystko, czego doświadczacie – nawet wtedy, gdy zmywacie naczynia czy wynosicie śmieci.

2. Prowadzenie domu i płacenie rachunków: ma tu zastosowanie znane powiedzenie: „Przez czystość do świętości”. Utrzymujcie dom w takim stanie, jakbyście w każdym momencie spodziewali się odwiedzin samego Boga. Porządek i czystość zapewnią wam wewnętrzne uspokojenie.

3. Czas na ćwiczenia, kąpiel i toaletę: dyscyplinujcie swój umysł w wewnętrznym skupieniu tak, by towarzyszyło ono codziennej praktyce pozycji jogicznych, kąpieli i toalecie. Róbcie jedną rzecz w danym czasie, powściągając część świadomości – niech nie bierze udziału w grze zmysłów i umysłu.

4. Zabawa z dziećmi: nasze dzieci mogą nas na nowo nauczyć, czym jest spontaniczność, śmiech, bycie tu i teraz. Szukajcie sposobności, by dzielić z nimi to, co kochacie, i zachęcajcie je, by miały odwagę wyrażać siebie. Bądźcie dobrymi słuchaczami, wsłuchujcie się też w reakcje własnego umysłu, w wasze wewnętrzne dialogi. Bądźcie tym, kto obserwuje, a nie tylko wciąż działa.

5. Przebywanie z przyjaciółmi: zaproście osoby o podobnym nastawieniu, by dołączyły do was w satsangu, czyli „dzieleniu się prawdą”. Przypominajcie sobie wzajemnie, że duch nie ma formy i że najważniejsze to stawać się coraz pełniej tym, kim naprawdę jesteśmy. Satsang może mieć postać wymieniania się doświadczeniami duchowych osiągnięć, wspólnego śpiewania, medytacji, ćwiczeń jogicznych, posiłku czy jakiegokolwiek innego gestu życzliwości i czułości.

6. Sen: praktykujcie joga nidrę, by stopniowo zastąpić sen jogicznym spoczynkiem. Zacznijcie od ćwiczenia świadomej relaksacji wtedy, gdy jeszcze nie czujecie zmęczenia i wyczerpania – w ten sposób zminimalizujecie ryzyko zapadnięcia w sen. Nauczcie ciało odpoczywać, skupiając się na sobie i nie wycofując z poziomu fizycznego.


Jeśli pozostaniecie samoświadomi i skoncentrowani podczas tych wszystkich czynności, doświadczycie bezwarunkowej radości i błogości – wszystko w waszym życiu stanie się uświęcone. Błogostan, czyli ananda, nie zależy bowiem od zewnętrznych okoliczności, sprzyjających bądź nie, ani od tego, czy dostaniemy to, czego pragniemy. Zależy jedynie od naszej pełnej obecności, od nasyconego czujnością i uważnością doświadczania wszystkiego takim, jakim jest.


Pierwotnie tekst ukazał się na stronie www.babajiskriyayoga.net. Skróty pochodzą od redakcji „Przekroju”.

Czytaj również:

Łyżka nie istnieje
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Złap oddech

Łyżka nie istnieje

Aleksandra Reszelska

Nie oszukujmy się – mózg ludzki ma za sobą niełatwą ewolucyjną przeszłość. Dlatego wciąż pragnie, boi się, szuka. I co z tym robić? Medytować.

Siedzę na podłodze i próbuję nie myśleć. Ale im mocniej się staram, tym bardziej myśli płyną wewnątrz mojej głowy strumieniami. Od tych najbłahszych („Co na śniadanie?”) przez pragmatyczne („Kiedy wstaną dzieci?”) aż po egzystencjalne („Czy koronawirus to koniec ludzkości?”). Przygotowana przez jedną z nauczycielek jogi pozwalam sobie na łagodność dla swojej umysłowej nadpobudliwości. Daję myślom płynąć i nie oceniam ich zawartości. Rodzą się więc, nawołują mnie do działania i po chwili umierają, by potem zatoczyć krąg i powrócić w innej, mniej lub bardziej natrętnej formie. Czasem w ciągu tych 10 minut porannej medytacji zdarza mi się kilka chwil błogiego zawieszenia. Minuty bez-myślenia. Podobno dobrze robią „na głowę”. W chaosie życia na emigracji, w dużym mieście, z dwójką małych dzieci i masą wyzwań – bardzo te ciche minuty sobie cenię.

Czytaj dalej