Codzienna szansa na dary losu
i
Allyson Apsey, zdjęcie: Lifetouch Photography
Edukacja

Codzienna szansa na dary losu

Rozmowa z edukatorką Allyson Apsey
Maria Hawranek
Czyta się 14 minut

Cenne rzeczy można znaleźć nawet tam, gdzie się ich zupełnie nie spodziewamy. O idei szczęśliwych przypadków i o tym, jak można z niej korzystać, ucząc dzieci, Maria Hawranek rozmawia z edukatorką Allyson Apsey.

Kiedy do szkoły trafia dziecko zachowujące się w sposób problematyczny, dla nauczycieli jest to szansa, by rozwinąć nowe metody pracy. Gdy uczeń ma kłopoty z opanowaniem jakiejś umiejętności, warto poszukać innych sposobów, by pomóc mu się jej nauczyć. Nie udało się osiągnąć czegoś, na czym bardzo nam zależało? Być może właśnie pojawiła się w naszym życiu przestrzeń, by otworzyć się na coś nowego.

Maria Hawranek: Kiedy skończyłaś liceum, byłaś przekonana, że nigdy więcej nie przekroczysz progu szkoły. A jednak od ponad 20 lat jesteś dyrektorką. Jak to się stało?

Allyson Apsey: Jako uczennica nie widziałam sensu ani wartości w wielu naszych działaniach. Miałam wrażenie, że robimy coś tylko po to, żeby robić. Myślę, że nauczyciele nie postrzegali mnie jako osoby, widzieli tylko ucznia. Nienawidziłam zadań domowych, ślęczenie nad książkami jeszcze w domu, po lekcjach, wydawało mi się idiotyczne. Chociaż uwielbiałam czytać i się uczyć, czułam, że w szkole nie mogę zajmować się tym, co mnie fascynuje. A ponadto chyba nie przepadam za tym, by mówiono mi, co mam robić. Siedzenie w klasie i wykonywanie poleceń nie wpisywało się w moją wizję dobrze spędzonego czasu.

Co było dalej?

Poszłam do college’u w moim mieście studiować biznes, bo nie miałam pomysłu, co innego mogłabym robić. Zajęcia z psychologii, na które się zapisałam, zawieszono, a jedynym przedmiotem, który mogłam wcisnąć w grafik i jako tako mi odpowiadał, była psychologia edukacji. Na pierwszym spotkaniu profesor spytała, kto chce zostać nauczycielem lub pracować w edukacji. Podnieśli ręce wszyscy poza mną. Mimo to musiałam spełnić warunki zaliczenia i pracować jako wolontariuszka w jakiejś szkolnej klasie. Moja ciocia była nauczycielką pierwszoklasistów w Walker, w stanie Michigan, nieopodal mojego rodzinnego

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Ciekawość, nie stopień
i
zdjęcie: archiwum Wiesławy Mitulskiej
Edukacja

Ciekawość, nie stopień

Maria Hawranek

Jak uczyć dzieci, by je nauczyć, ale nie zanudzić? Wiesława Mitulska, pedagożka, która sama także codziennie się uczy, w rozmowie z Marią Hawranek podważa stereotypowy obraz szkoły i pokazuje, jak można rozwijać kreatywność i nieszablonowe myślenie już od najmłodszych lat.

O sposobach na zachowanie i podsycanie dziecięcej ciekawości rozmawiam z Wiesławą Mitulską, doświadczoną i nietuzinkową pedagożką, która ocenę cyfrową postawiła po raz ostatni 30 lat temu. Uczy dzieci w klasach I–III według autorskiego programu i robi to, pracując w publicznej podstawówce we wsi Słupia Wielka pod Poznaniem. Szkoli też pedagogów z całej Polski. Jak twierdzi, nie współpracuje z podręcznikiem czy programem, tylko ze swoimi dziećmi, każdego dnia starając się odpowiadać na ich potrzeby i zainteresowania.

Czytaj dalej