Bzowe bąbelki
i
zdjęcie: Greg Rosenke/Unsplash
Dobra strawa

Bzowe bąbelki

Marta Anna Zabłocka
Czyta się 2 minuty

Szampan z kwiatów bzu czarnego to napój nieoczywisty, musujący, orzeźwiający i mający bogatą historię. Znany już w śred­niowieczu, przygotowywany był w Europie wczesnym latem. Leżakując, przez kolejne miesiące nabierał alkoholowej mocy.

Przepis na niego jest bardzo prosty: w czasie, gdy kwiaty są w pełni rozkwitu, zbieramy około 20 rozłożystych kwiatostanów. Ważne, by były suche i rozwinięte, dlatego nie ścinajmy ich po deszczu. Nie myjemy ich też po zbiorze – upewniamy się tylko, że nie ma na nich żadnych owadów.

W garnku zagotowujemy 10 litrów przefiltrowanej wody. Do wrzątku dodajemy 1–2 kg cukru i mieszamy do rozpuszczenia. Dolewamy sok z dwóch wyciśniętych cytryn oraz jednej limonki, a jeśli mamy pewność, że cytryny pochodzą z uprawy ekologicznej, możemy także dodać skórkę jednej z nich. Nie za dużo jednak – napój może wyjść gorzki. Przelewamy do ceramicznego lub szklanego naczynia, odstawiamy do ostygnięcia i do jeszcze letniego syropu wkładamy kwiaty – szypułkami do góry, zanurzając je całkowicie w miksturze. Przykrywamy gazą i odstawiamy w ciemne, chłodne miejsce.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Kluczem do udanej fermentacji są drożdże, które naturalnie występują w pyłku bzu. To dzięki nim napój musuje i zamienia się w alkohol. Ilość drożdży na kwiatach jest jednak zmienna, dlatego warto zebrać kwiatostany z różnych krzewów.

Po upływie doby wszystko mieszamy i zostawiamy na kolejne 2–3 dni. Na powierzchni powinien utworzyć się biało-żółty kożuszek z piany oraz płatków i jest to reakcja prawidłowa. Nie powinno natomiast być pleś­ni – jeśli się pojawi, co niestety zdarza się często, napój nie nadaje się do spożycia.

Przed rozlaniem szampana należy dokładnie przecedzić przez gazę. Przechowujemy go w szklanych butelkach, najlepiej zamkniętych ceramicznym korkiem (zmniejsza to ryzyko „wybuchnięcia” trunku). Napój nadaje się do spożycia właściwie od razu po przygotowaniu – im dłużej pozwolimy mu leżakować, tym bardziej będzie wytrawny. Zwiększy się również zawartość alkoholu.

Sławomir Mrożek, Diogenes Verlag AG – rysunek z archiwum, nr 970/1963 r.

Sławomir Mrożek, Diogenes Verlag AG – rysunek z archiwum, nr 970/1963 r.

Czytaj również:

Czarny wieszcz
i
zdjęcie: Tina Xinia/Unsplash
Dobra strawa

Czarny wieszcz

Agnieszka Fiedorowicz

Skromna samosiejka pojawia się w ogrodach zupełnie nieproszona, ale przywitajcie ją wtedy z otwartymi ramionami! Czarny bez to nie tylko piękna ozdoba, lecz także źródło zdrowia. Przetworami z jego owoców i kwiatów leczy się przeziębienia, dolegliwości żołądkowe i stany zapalne w ciele.

Najpierw dotarł do mnie jego intensywny, niemal odurzający aromat. Tamtego majowego popołudnia po raz pierwszy rozbiliśmy namiot na działce, na której miał stanąć nasz dom. „Co tak pachnie?” – spytałam. Michał, mój narzeczony, a przy tym świeżo upieczony biolog, machnął ręką, pokazując mi wysokie krzewy porastające pobliski rów. Obsypane były bladożółtymi kwiatkami, uformowanymi w charakterystyczne baldachy. „To bez czarny. Wygląda na to, że mamy tu prawdziwy zagajnik. Z owoców robi się syrop, dobry na przeziębienia. Kwiaty też można wykorzystać na napar, a Francuzi robią z nich nawet wino” – rozmarzył się. Tamtego lata po raz pierwszy ścięliśmy aromatyczne baldachy, z których po wysuszeniu i zaparzeniu powstał nastaw na wino. Domowy trunek mojego męża nieraz upajał naszych gości.

Czytaj dalej