
Urodzony w 1974 r. w Olsztynie. Przedsiębiorca, wydawca, fotograf. Absolwent marketingu i zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim oraz School of Fine Arts-Photography w Sydney.
W roku 2013, kupując prawa do tytułu najstarszego zamkniętego polskiego tygodnika, staje się właścicielem „Przekroju”. Przez kolejne lata angażuje się w pracę nad nową formułą pisma, zbiera zespół i zostaje redaktorem naczelnym. Wydany ponownie magazyn, już jako kwartalnik, zostaje gorąco przyjęty przez czytelników, tym samym odnosząc sukces wydawniczy. W trakcie następnych lat pracy nad kolejnymi numerami, polską oraz angielską wersją cyfrową Niewiadomski zakłada Fundację Przekrój, przekazując na jej rzecz wszelkie prawa majątkowe i pełniąc w niej funkcję przewodniczącego Rady Fundacji oraz fundatora.
Obecnie współtworzy i zatwierdza program Fundacji oraz aktywnie uczestniczy w wyznaczaniu dalszych kierunków magazynu.


Redaktorka i dziennikarka. W dzieciństwa intensywnie szukała UFO, w młodości – kolejnych okazji do tańca, a od kiedy dorosła, szuka już tylko odpowiedzi na pytanie, jak żyć dobrze. Składa ją sobie po kawałeczku z książek, filmów, rozmów i obserwacji; liczy, że niedługo pozna ją całą. Wciąż marzy, że kiedyś zostanie nauczycielką polskiego, na razie wyżywa się na tekstach w „Przekroju”. Jednym z największych powodów do radości jest dla niej to, że jej imię po łacinie znaczy: „leśna, żyjąca w lesie”.

Jej miejscem na Ziemi jest „Przekrój”, w którym zarządza chaosem, oswajając kolejne etapy rozwoju kwartalnika i pilnując, aby wszystkie trybiki tej machiny pięknie się zazębiały. Ciekawie przygląda się światu z różnych perspektyw, próbując znaleźć odpowiedzi na fundamentalne pytania: kim jesteśmy, skąd przybywamy i dokąd zmierzamy. Kiedy odpowiedzi się komplikują i robi się zbyt serio, zatrzymuje się, mierzy z absolutem, po czym stwierdza, że wystarczy się uśmiechnąć, żeby wszystko wróciło do normy. Po to, aby po jakimś czasie znów się rozsypać. Trzy kroki do przodu, dwa do tyłu to jednak przecież postęp!

Maria Kozak jest artystką i dyrektorką kreatywną dzielącą życie między Warszawę a północ stanu Nowy Jork. Lubi długie spacery, gorące kąpiele i smakowanie nowych rzeczy. Spędza dni na myśleniu, malowaniu, projektowaniu, wyrywaniu chwastów i wpatrywaniu się w ścianę swojej pracowni. Wiecznie ciekawa, lubi wiedzieć wszystko na każdy temat. Zawsze narzeka, kiedy musi wyjść z domu, ale zawsze jest szczęśliwa, kiedy dociera do celu.

W maleńkości planowała zostać nową Tiną Turner, względnie Madeleine Albright, ale gdy dostała od mamy pierwszą maszynę do pisania (Łucznik, model walizkowy, prawie laptop), porzuciła show-biznes i władzę na rzecz wystukiwania literek.
Pisanie przed świtem sprawia jej największą przyjemność. Mogą się z nią równać tylko poranne spacery z subtelnym psem Rysiem i przebudzenia w pociągach jadących przez zamglone indyjskie wsie.
Podróżuje, żeby poczuć swoje znikome znaczenie dla ogólnego biegu spraw i szerokich rzesz społeczeństwa. A potem pisze książki o tej nieważności.
Uwielbia pracować. Zaczynała w dziale mięsnym, awansowała na tłumaczkę dla inżynierów instalujących membrany do ultrafiltracji mleka, a teraz dokręca śrubki w wielkim bębnie Big Book Festivalu.
W „Przekroju˝ stara się robić użytek ze zmysłu obserwacji i słabości do zagapiania się na zjawiska z pozoru niepozorne. Lubi budować opowieści z opiłków, wykorzystuje treści przypadkowo znalezione, miesza gatunki.
Wciąż szuka telefonu do Tiny Turner. Będących w jego posiadaniu prosi o kontakt.

Robi głównie w literaturze, choć zdarza mu się też zapędzać w inne rejony symbolicznego uniwersum. W instytucji zwanej współczesną poezją polską działa jednocześnie jako operator taśmy produkcyjnej, szef kuchni i dyrygent. Wysmażył książkę krytycznoliteracką Płynne przejścia, zbiór krótkich utworów prozatorskich Zabiegi oraz pięć tomów wierszy, ostatnio Środki doraźne (2017). Wcześniej pracował m.in. w Gadu-Gadu i w wydawnictwie edukacyjnym Nowa Era. W wolnych chwilach – mimo fizycznych zagrożeń – biega po Warszawie albo zagłębia się – mimo zagrożeń psychicznych – w mechanikę kwantową i astrofizykę. Liczba miejsc na świecie, w których był, wciąż pozostaje mniejsza niż liczba miejsc, w których nie był. Lubi gotować.

Od małego rysował nagie kobiety i samochody, dzięki czemu tak wyćwiczył rękę, że na warszawską Akademię Sztuk Pięknych dostał się za pierwszym razem, z kompletem punktów. Jego szwagier był podówczas rektorem, ale to nie ma nic do rzeczy.
W 1992 r. zadebiutował jako rysownik prasowy w „Obserwatorze Codziennym”. Później współpracował m.in. z „Życiem”, „Polityką”, „Zwierciadłem”, „Wall Street Journal” oraz pewnym czasopismem francuskim, którego nazwy nie jest w stanie zapamiętać.
W 2003 r. dostał nagrodę Grand Press w kategorii publicystyka (sic!). W tym samym roku związał się z „Przekrojem”, a już rok później narysował swojego pierwszego kosmitę. Jak twierdzi, są dwa rodzaje kosmitów – ci podobni do embrionów i ci podobni do ślimaków – i on rysuje wyłącznie tych ślimakowatych. Taki wybór na pewno o czymś świadczy, choć trudno powiedzieć, o czym.
Wystawy, nagrody, nagrody, wystawy – dużo tego było, nawet za granicą. Jeszcze niedawno uważał, że jest nieśmiertelny, ale ostatnio zaczął podejrzewać, że kiedyś jednak może umrzeć. Ta myśl nawiedza go zawsze, gdy odchodzi jakiś wielki artysta, niekoniecznie rysownik.

W liceum był klasowym błaznem, więc praca w zawodzie dziennikarza była mu pisana. Zanim jednak przeznaczenie się dopełniło, spędził kilka lat, studiując filozofię, gdzie poznał wielu niezwykłych ludzi oraz trasy warszawskich autobusów nocnych. Następnie zaczął wycierać zelówkami wykładziny mniejszych i większych redakcji. Przeżył dwie siedziby dziennika „Rzeczpospolita” i dwie miesięcznika „Focus”. Po godzinach prowadził czasopismo dla dzieci pt. „Czarodziejska kura”, w którym opublikował sporo wierszy – dwa z nich były o liczbach.
Zajmuje się dziennikarstwem naukowym, bo to jedyne, co może go uratować przed manowcami zbyt bujnej wyobraźni. Uwielbia grać na gitarze, szczególnie akord E-dur. Z pisarzy lubi Rotha, ale Józefa, nie Philipa – choć rozumie, że można mieć inny gust. Marzy, by kiedyś nauczyć się kichać bezgłośnie.

Z urodzenia Warmiaczka, z wyboru krakowianka na delegacji w Warszawie.
W latach 90. z umiarkowanym sukcesem poszukiwała skarbów i odkrywała starożytne cywilizacje, dlatego gdy dorosła, została literaturoznawczynią.
Studiowała komparatystykę literacką na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz literaturę i kulturę na University College London.
Po pracy bada historię przekładu i uczy studentów o brutalnych prawach współczesnego rynku książki.
Zanim dołączyła do zespołu „Przekroju”, pisała do „Gazety Wyborczej” i koordynowała projekty wydawnicze w Znaku.
Lubi kolor czarny i białe wina.

Redaktorka uważna, empatyczna, kreatywna i wnikliwa. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Warszawskim, ale było jej za mało, więc poszła na podyplomowe kulturoznawstwo. Pisuje wiersze i recenzje książek dla dzieci. Nieustannie coś czyta – najczęściej prozę, reportaże, poezję, komiksy i wegańskie przepisy kulinarne. Przez wiele lat uczyła etyki w różnych szkołach. Prowadziła również zajęcia z filozofii, bajkoterapii i edukacji globalnej oraz warsztaty antydyskryminacyjne. Przybliżała najmłodszym zagadnienia dotyczące praw człowieka, ekologii i praw zwierząt. Miała w planach napisanie podręcznika, ale się rozmyśliła. Uwielbia festiwale muzyczne, filmowe i literackie. Jest zafascynowana Islandią. Być może kiedyś tam zamieszka.

Na pierwsze prawdziwie samodzielne wakacje pojechała do Iraku i miłość do Bliskiego Wschodu już z nią została. Absolwentka stosunków międzynarodowych i orientalistyki, pomieszkiwała w Stambule i w New Delhi. Na dłużej zatrzymała się w Turcji, skąd pisała korespondencję dla „Gazety Wyborczej”. Tak została reporterką, przez kolejne lata gnaną po świecie przez wydarzenia społeczno-polityczne, które opisywała na łamach m.in. „Polityki” i „Tygodnika Powszechnego”, z okazjonalnym odpoczynkiem za redakcyjnym biurkiem. Rezultatem jednej z jej ostatnich tułaczek jest książka „Wojownicy o szklanych oczach. W poszukiwaniu Nowej Turcji”. W „Przekroju” wznosi swoją miłość do słowa pisanego na kolejny poziom, pisząc i wspierając innych autorów jako redaktorka. Kiedy zamyka komputer, zamienia się w joginkę.

Poszukiwaczka…
Całe życie czegoś szuka: portfela, batonika w dziurawej kieszeni, prawdy, pewności siebie, racji istnienia, swojego miejsca we wszechświecie. W ramach tego ostatniego skończyła kilka (i o kilka za dużo) kierunków na Uniwersytecie Warszawskim i z nich skleciła zawód, którym się para. Bo czym innym jest redakcja tekstu, jeśli nie poszukiwaniem… błędów. Cudzych, ale i własnych.
Wbrew temu, że lubi myśleć o sobie jako o progresywnej obywatelce świata, w niektórych kwestiach pozostaje aż do bólu konserwatywna – np. całe życie mieszka w jednej dzielnicy i nie uznaje nawet tak podstawowych wynalazków, jak żelazko czy parasol. Co nie znaczy, że nie docenia idei koła – wręcz przeciwnie, w końcu wynaleziono je tylko po to, żeby pizza mogła być okrągła (choć przecież i koło od roweru odgrywa w jej życiu niebagatelną rolę). W chwilach wolnych od pracy stara się uczyć języków wszelakich, co prawda ciągle przesuwając terminy egzaminów, no ale cóż – kto lepiej od niej wie, że „ziemia lekką nie bywa”? W pracy redaktorki najbardziej lubi to, że wymaga ona ciągłego rozwoju i bycia choć odrobinę na bieżąco z niemal wszystkimi dziedzinami tego świata. Dlatego gdy akurat w rzadkich chwilach nie wertuje słownika Samuela Bogumiła Lindego, z równie płonącymi uszami przegląda wszystkie serwisy na p – oczywiście od „Przekroju” zaczynając.

Do jego głównych zadań należy zawieranie umów z autorami i dzięki temu – wynagradzanie ich za ciężką pracę. Jest to zajęcie pełne poezji i romantyzmu, przedmiot tęsknych westchnień niejednego twórcy, ale i pożyteczne, bo motywowanie autorów do zmagań z pułapkami własnej kreatywności prowadzi w efekcie do narodzin kolejnej edycji „Przekroju”.
Delektując się swą redakcyjną rolą, nie traci z pamięci tego, kim był, jest i bywa. To krakowianin, który pokochał Warszawę, domator kochający żonę, córki i zwierzęta, flecista jazzowy, wykonawca rozmaitych prac ręcznych, menedżer, pisarz. Pracował m.in. jako: motorniczy tramwajowy, naukowiec orientalista (w 1985 r. ukończył iranistykę na UJ), badacz tradycyjnej broni afgańskiej i instrumentów muzycznych Azji Centralnej (Muzeum Azji i Pacyfiku), jazzman, budowniczy i kierownik campingu „Castor” na Mazurach, nagłaśniacz kościołów w dekanatach Polski południowej, dyrektor szeregu placówek – od pierwszego w Polsce EMPiK-u Megastore przez DT Wars i Sawa (Galeria Centrum) czy kompleks trzech hoteli w centrum Warszawy aż po hotel w Samarkandzie (Uzbekistan). Jest autorem wydanej powieści Plamka światła oraz niewydanej (jeszcze?) Dziewiętnaście tygodni, a nieustająco i dozgonnie – miłośnikiem jazzu oraz muzyki Wschodu (w śp. JazzRadio prowadził magazyn muzyczny Bukowina, 2008 r.).
Od dziecka cierpiąc na zespół wszechstronności, nie traci nadziei, że jako nestorowi tu właśnie, w redakcji „Przekroju”, dane mu będzie wreszcie osiągnąć błogosławione trwanie w nirwanie.

Jeszcze zanim nauczyła się czytać, regularnie odwiedzała białostocką redakcję „Kuriera Porannego”, gdzie godzinami przeglądała archiwalne egzemplarze dziennika. Konsekwencją tej fascynacji były stosy własnoręcznie wydawanych gazetek (rozchodziły się bez zwrotów) i zapełnionych autorskimi audycjami kaset magnetofonowych (zawistna radiokonkurencja podstępnie skasowała zapisy). Pierwsze pieniądze zarobiła we włoskiej pizzerii na Costa Brava, kolejne jako lektorka języka angielskiego oraz tłumaczka filmów i stron internetowych. O dziennikarstwie przypomniała sobie pod koniec studiów na Uniwersytecie Warszawskim (na kierunku o najprawdopodobniej najdłuższej nazwie – Studia Filologiczno-Kulturoznawcze Europy Zachodniej), gdy trafiła na praktyki do tygodnika „Forum”, a później do redakcji zagranicznej Polskiej Agencji Prasowej. I wpadła na całego, czyli na ponad osiem lat. W PAP-ie poznała warsztat i zdobyła umiejętność akrobatycznego lawirowania jednego dnia między Unią Europejską, przemianami w Birmie czy starciami w Strefie Gazy, jednocześnie śledząc, czy Hiszpanom wreszcie udało się powołać rząd. Jej specjalność to odkrywanie nowych miejsc podczas podróży małych i dużych, jednak zawsze – czy to spod balijskiego wulkanu Agung czy też z targu Tsukiji w Tokio – chętnie wraca na ukochane Podlasie. Prowadzi anglojęzyczną stronę internetową „Przekroju”.

Urodził się w Warszawie – i tu (z drobnymi przerwami) pozostał. Interesował się językami – szczególnie martwymi (studiował filologię klasyczną). Lubił też takie nie do końca żywe, jak jidysz. Grekę upodobał sobie tak bardzo, że uczył się jej po niemiecku w Berlinie (Humboldt-Universität). Ukończył jednak kulturoznawstwo w Warszawie (IKP UW). Publikował w „Kontekstach”, „Ha!arcie”, ale przede wszystkim w Culture.pl (portalu Instytutu Adama Mickiewicza). Tłumaczył, ale dawno się nie zdarzyło. Jest współautorem książki o kwarkach i pierogach (czyli o polskich słowach dla obcokrajowców), bo polski też go interesował. Aktualnie spoczywa w „Przekroju”.

Urodził się w niedzielny poranek w koniunkcji Urana z Neptunem. W dzieciństwie nauczył się wszystkich tras autobusów jeżdżących po rodzinnym południowym Londynie, a kolejną dekadę spędził na próbach wymknięcia się powrotom do swojego miasta, w którym coraz mniej potrafił żyć. Studiował filologię niemiecką i holenderską na University of Sheffield, a następnie ukończył studia magisterskie z psychologii na Nottingham Trent University.
Jak można się było spodziewać z układu planet, który przypadł mu w udziale, Richard często bywa rozdarty w różnych kierunkach. Jest wrażliwcem i nigdy nie czuje się równie przydatny jak wtedy, gdy pomaga innym. Właśnie to sprawiło, że podjął się nauczania angielskiego w szkole dla ochroniarzy w Holandii, odkrywał piękno metod badań naukowych przed młodymi studentami i pomagał jako wolontariusz uchodźcom i osobom poszukującym azylu. Richard znajduje też radość w samotności i chętnie zapada w stan twórczego rozmarzenia. Właśnie dlatego poświęca wiele czasu na redagowanie cudzych słów tak, by nadać im jak najlepszą formę, a w wolnych chwilach tworzy własne teksty o tym, co w życiu ważne: o seksie, zdrowiu i polskiej kulturze. Lubi zimne poduszki i ciepłe prysznice, książki w przekładach i filmy, o których można rozmawiać całymi dniami. Jest pescetarianinem. Nie wierzy w żaden rodzaj wysiłku fizycznego poza pływaniem.
W „Przekroju” Richard odpowiada za dodawanie ostatnich drobinek językowej magii do angielskojęzycznej wersji strony internetowej magazynu. Lubi swoje życie w Warszawie i ma nadzieję, że jeszcze długo tu pobędzie.

Urodziła się w Gdańsku, ale mieszkała tam tylko przez pierwszy rok życia. Od tamtej pory uwielbia szum fal, ale dylemat morze czy góry wciąż pozostaje nierozwiązany. Przywieziona do Warszawy – została. Jej mama usłyszała, że dziewczynka jest krytycznie nastawiona do wszystkiego, gdy ta była jeszcze w szkole podstawowej. Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Problemy rozkłada na czynniki pierwsze tylko po to, żeby ostateczne rozwiązanie przyszło intuicyjnie. Nie lubi nowych przedmiotów, więc uzależniła się od targów staroci i second-handów. Podejmowała różne prace, ale wszystkie łączyło jedno: ludzie. Ukończyła socjologię kultury oraz socjologię mediów w Akademii Pedagogiki Specjalnej. Pracowała w telefonie zaufania, zajmowała się HR i rekrutacją. W „Przekroju” zajmuje się stroną internetową oraz cyfrowym archiwum. Wychowuje niesamotnie pieska Tosię.

Często obraca słowa w głowie i zmienia (ale nigdy nie psuje) szyki – a także zadaje szyku. Lubi miłych ludzi i wszystkie pieski. Sama też jest miła i ma pieska. Z wykształcenia psycholożka społeczna, z doświadczenia niezła organizatorka.
Ma pewne związki z teatrem oraz lepsze – z jedzeniem i podróżami. Marzy, by zobaczyć zorzę polarną i wierzy, że kiedyś się to uda! Codziennie pije kawę z zorzą (na opakowaniu) i zaprasza Was w podróż do świata „Przekroju” w kanałach społecznościowych naszego kwartalnika.

W dzieciństwie lubiła łączyć dwie pasje – książki i chodzenie po drzewach. Najlepiej czytało się jej na orzechu. Mając 8 lat, pochłonęła Pana Tadeusza, ponieważ tata powiedział, że to świetna lektura. Szczęśliwie nie zraziło jej to do literatury.
Jako 15-latka postanowiła, że będzie się uczyć francuskiego, co na zawsze odmieniło jej życie. Z rodzinnego domu na wsi przeniosła się w tym celu do miasta i tak już zostało: Łódź, Kraków, Wrocław, Warszawa – to tylko niektóre, krajowe adresy.
Zazwyczaj obserwuje świat z pewnego dystansu, co pomaga jej dostrzegać wzory i zależności. Podziwia precyzję języka oraz prostotę formy. W Fundacji PRZEKRÓJ odpowiada za doskonalenie procesów sprzedaży online.
Prywatnie przepada za spotkaniami w małym gronie, kinami studyjnymi i kameralnymi koncertami w środy. Nie boi się dżdżownic ani ciemności.

Po rodzicach: humanista z zainteresowaniami technicznymi. Imał się różnych rzeczy w życiu. Był zastępcą redaktora naczelnego w magazynie założonym jeszcze na studiach. Zajmował się PR-em, marketingiem, od niedawna także User Experience. Działał w stowarzyszeniach i rewitalizował tkankę miejską jako działacz społeczny vide „aktywista”.
Jak sam mówi, interesują go nowe technologie, ale tęskni za spokojem „dawnego” życia. Docenia każdy skrawek ziemi, gdzie może znaleźć ciszę, najlepiej w gronie najbliższych. Ważniejsza jest dla niego „empatia” niż „ego”.

Muzykolożka bez dyplomu (co wkrótce się zmieni). W dzieciństwie przeszkadzał jej dźwięk klikania myszką, dlatego zamiast na komputerze grała na pianinie. Po 12 latach spędzonych w murach szkoły muzycznej porzuciła praktykę na rzecz teorii i historii najpiękniejszej ze sztuk. W końcu zatęskniła za graniem. Pianino zamieniła na syntezatory domowej roboty, mikrofony kontaktowe i gramofon. „Muzykę współczesną” codziennie odmienia przez wszystkie przypadki.
Dobrze czuje się w tytułach o małym nakładzie. Doświadczenie zdobywała w magazynach „Aktivist” i „Exklusiv”. Współpracuje także z „Glissando” i „Dwutygodnikiem”, „Ruchem Muzycznym" i Culture.pl.
W „Przekroju” wymyśla, proponuje i koordynuje. Opiekuje się rubryką „Szafa gra” i dba o wszelakie dźwięki.
Woli pytać, niż odpowiadać. Pisać, aniżeli mówić.

Wrażliwy człowiek.
Bliskie są mu natura i dobro istot żywych, choć równie znaczące miejsce w jego sercu zajmuje sztuka. Zanim związał swoje życie zawodowe z „Przekrojem”, pracował w trzech warszawskich galeriach sztuki nowoczesnej, w każdej z nich współorganizując wystawy w ramach Warsaw Gallery Weekend.
W „Przekroju” zajmuje stanowisko redaktora prowadzącego działu Foto i fotoedytora, jak również sekretarza Marka Raczkowskiego.

Najbardziej lubi nieoczywiste wybory i długie dystanse, szczególnie w górach i na rowerze. Z pochodzenia góralka żywiecka, absolwentka filologii polskiej na UJ. Stworzyła projekt, którego celem jest popularyzacja gwar i dialektów, bo wierzy, że historie mówione trzeba pielęgnować i archiwizować. Kiedy tylko może, razem ze swoimi psimi towarzyszami Wiosną i Lolkiem gdzieś jeździ, coś lub kogoś odwiedza, ogląda zamki, małe festiwale muzyczne, lasy, łąki i schroniska górskie. Od dziecka ma dwa ulubione zajęcia – czytanie i organizowanie (obie cechy odziedziczone po dziadku i mamie). Zaczynała od utworzenia w wieku 7 lat wiejskiego klubu czytelniczego, który swoją siedzibę miał na tyłach szopy, a chwilę później na strychu wujka Mariana. Następnie powołała do życia wiejski teatr, na potrzeby którego tata musiał zrobić dziurę w płocie. Redagowała również swoją własną gazetę. Razem z mamą i siostrą od 10 lat (chociaż tak naprawdę to od 21) organizuje jedyny w swoim rodzaju Dzień Latawca w Ostrym, na który przyjeżdżają przyjaciele z różnych zakątków świata. Dlatego w „Przekroju” zajmuje się organizowaniem różnych rzeczy.

Kiedy była mała, chciała być jak Indiana Jones. Kiedy dorosła, wybrała zawód swojego filmowego bohatera i została archeolożką. Kilka lat spędziła w podróżach – na misjach wykopaliskowych w Sudanie, w pracy przewodniczki w Egipcie i Chinach oraz na studiach w Indonezji. O podróżach pisze i opowiada, organizuje i prowadzi warsztaty edukacji międzykulturowej, zajęcia archeologiczne i ekologiczne.
A kiedy jest na miejscu, zajmuje się organizacją wydarzeń kulturalnych, wśród nich akcji „Książka za worek śmieci”, promującej czytelnictwo i aktywizm społeczny. Oprócz sprzątania świata uczy poprawnej segregacji odpadów i życia w stylu less waste, hoduje kwiaty i uprawia ogród.
W „Przekroju” organizuje wydarzenia i, jak to ma w naturze, dba o każdy ich detal.

Urodziła się w Krakowie, na Ziemi, w 1975 r., aby w pełni korzystać z uroków materii, gdzie nawet beton ma swój urok - niepowtarzalny gdzie indziej, a mechanizmy korozyjne pozwalają zetrzeć kamień w proch, żelazo w rdzę, ciało w proch, pychę w pokorę, węgiel sprasować w brylant, a ignorancję zmienić w świadomość, czyli zrobić coś z niczego lub kogoś z nikogo. Albo na odwrót.
Z niemałym trudem udało się jej przebrnąć przez edukację, spędziła 3 lata w uniwersyteckiej bibliotece na Wydziale Polonistyki UJ, dyplom z reżyserii obroniła w krakowskiej PWST. W poszukiwaniu więzi i porozumienia zrobiła kilka sztuk teatralnych: Końcówkę Becketta, Kufehek Purzyckiego, Powinni tego zabronić Jurka, Gąskę Kolady, Śnieg Przybyszewskiego, Multimedialne coś Schaeffera, Ich czworo Zapolskiej.
Żyje w Teraz, korzysta z nauk przechowanych przez ludy rdzenne, uważa etnobotanikę za skarbnicę wiedzy, uczy się prawdy przez mozolne zapominanie, a rysując, zrzuca niepotrzebny bagaż intelektu. Wierzy w proste życie, ma nadzieję, że w końcu ujrzy pustkę w pełnej krasie i odda jej piękno jedną kreską na białej kartce.
Podejrzewa, że w przyszłości – umrze, by powędrować ku dalszym, ciekawszym światom.

Ogarnianie to jej żywioł. Doświadczenie w jednoczesnym spinaniu miliona spraw zdobywała na poligonie macierzyństwo. Pseudonim – Matka Bolka. W międzyczasie okazało się, że ogarniać może także zawodowo – początkowo w organizacji pozarządowej, później jako menedżerka w kawiarni. Nie pisze, nie gra, nie śpiewa i nie maluje – za to kocha mówić.
Jak nie walczy i nie ogarnia, lubi wyłączyć się z rzeczywistości przy grze komputerowej albo dobrej książce – ostatnio głównie dla dzieci. Kocha smutne filmy i jeszcze smutniejsze piosenki. Płacze przy tym głośno i mokro. W życiu jednak woli płakać ze śmiechu i najgłośniej ze wszystkich. Kocha ludzi i otwarcie deklaruje, że jest szczęśliwa!

Urodził się w roku 1980. Dzieciństwo i okres nastoletni spędził w Zdzieszowicach, gdzie znajduje się największy zakład koksowniczy w Europie.
Ukończył Państwowe Pomaturalne Studium Kształcenia Animatorów Kultury i Bibliotekarzy w Opolu – Wydział Fotografii oraz multimedia – na ASP w Poznaniu.
Astmatyk i alergik. Uczulony na kurz i na źle zaprojektowane rzeczy.
Twierdzi, że jeśli istnieje raj, to na pewno nie ma w nim żadnych kabli.
W jego żyłach zazwyczaj jest więcej kofeiny niż hemoglobiny.
Nie wierzy w to, że Ziemia jest płaska, wierzy za to, że wszystko jest ze sobą ściśle połączone, oraz w to, że czasem mamy wpływ na nasze życie, a czasem zupełnie nie.

Ma charakternego kota oraz dyplom Tarnopolskiego Narodowego Uniwersytetu Pedagogicznego im. Wołodymyra Hnatiuka potwierdzający ukończenie filologii ukraińskiej i pedagogiki. Do zespołu Fundacji PRZEKRÓJ dołączyła krokiem tanecznym, bo tak właśnie stara się poruszać przez życie, od kiedy jako 13-latka ukończyła szkołę tańca towarzyskiego. Ulubiony taniec: walc wiedeński. I słusznie – umiejętność wirowania płynnie i z gracją przydaje się osobie, która od ośmiu lat dzieli czas i serce pomiędzy Polskę a Ukrainę.

Entuzjastka, ekstrawertyczka i empatka.
Zaczyna dzień, witając słońce z herbatą i promiennym uśmiechem. Uwielbia poznawać ludzi, świat i samą siebie.
Dziecięca ciekawość pcha ją do odkrywania więcej i doświadczania bardziej.
Studiowała na warszawskiej AWF turystykę i rekreację, tu uzyskała też uprawnienia instruktora kinezygerontoprofilaktyki oraz dyplom (ku własnemu zaskoczeniu) z wyróżnieniem. Uwielbia ruch i podróże, a odkrywanie nowych rzeczy napawa ją radością. W długie letnie wieczory odpoczywa w hamaku, czytając książkę sąsiadującym roślinom.
Jej marzenie to surfowanie na Hawajach (albo choćby surfowanie, albo… Hawaje)!

Pochodzi znad morza, gdzie przeżyła fantastyczne dzieciństwo pełne książek i studiowała polonistykę oraz kulturoznawstwo. Księgarka, basistka, aktorka, modelka alternatywna. Nagradzana poetka i prozaiczka (teksty np. w sieci). Mama dwóch niesamowitych młodych dorosłych osób, a także przybrana matka czarnego kota Kjura.
Maniaczka Islandii, chłodnych wysp i miast portowych, które chętnie odwiedza. Uwielbia papier, atrament, mocną kawę, dobrą muzykę, surrealne klimaty, Leonorę Carrington, cyrk (bez zwierząt) i Naturę. Zapalona ornitolożka. Afirmuje życie i podkreśla wielką moc słów. Nie znosi bezmyślności i braku autorefleksji, a w ludziach ważniejsza od inteligencji jest dla niej energia, jaką emanują. Kiedy akurat nie przebywa na innej planecie i gdy dobrze się przyjrzeć, wystaje z Joy ktoś podobny do Björk – jej duchowego zwierzęcia.
W „Przekroju” zajmuje się kontaktem z czytelnikami, obsługą e-sklepu i rozpędza się w działaniu promocyjnym.

Urodził się, bo nie miał na to wpływu. Eksperymentował z edukacją, bo nie miał pojęcia, czym się w życiu zająć. Do pracy trafił przypadkiem i został, bo mu się spodobało.
Nie idzie na łatwiznę – zamiast po prostu połamać sobie nogi, biega na długich dystansach, by potem przez kilka dni nie móc normalnie chodzić.
Gazet nie czyta – sprawdza, co można by zrobić lepiej. Prawdopodobnie nie istnieje, bo nie ma go na Facebooku. Chciał mieć basseta, więc jest posiadaczem dwóch kotów. Lubi ciepło, dlatego zapewne od kilku lat wyjeżdża na wakacje do Skandynawii.
Mistrz zen (gdy wszystko wokół się sypie) i ciętej riposty (gdy ktoś zadaje niemądre pytania).
W dzisiejszych czasach mógłby zostać politykiem (tak obca mu jest dyplomacja).
Zabić go może tylko rutyna oraz… żona – gdy zbliża się zamknięcie numeru. To ona napisała biogram, bo on, jak zwykle, jest zarobiony.

To, kiedy się urodziła, nie jest według niej najważniejsze. Liczy się natomiast praca zespołowa.
Gdyby sama miała wskazać swoją dominującą cechę, byłaby to… ignorancja prostych rozwiązań. Najprościej jeść wszystko, więc... jest weganką. Skończyła psychologię kliniczną, by pracować w... sieciowych agencjach reklamowych. Uważa, że fantastycznie mieć kilka minut do pracy, dlatego…chwilowo wyprowadziła się z Warszawy. Miło mieć pieska, więc jest posiadaczką dwóch cudownych rottweilerów – dla równowagi dodała do nich dwa koty. Ceni proste zasady. Woli bezkompromisową szczerość niż fałszywy uśmiech. Uwielbia długie wieczory przy winie w towarzystwie ludzi nadających na tych samych falach.

W świecie najbardziej fascynuje ją element zaskoczenia, kiedy piękno pojawia się przypadkiem, w rzeczach pozornie nieciekawych. W projektowaniu wielbi niedoskonałość, bo uważa, że właśnie ona nadaje kompozycji życie i charakter. Tak, jak ulubiona filiżanka musi być nie tylko porcelanowa, ale i wyszczerbiona. Wyjątkiem jest praca z literami i tekstem – ten musi być nieskazitelny. Wie, bo cały czas czyta.
Graficzką chciała zostać od ósmego roku życia i według planu znakomitą jego większość przepracowała w domu w otoczeniu setek ołówków, farb i skrawków papieru. Puste białe biurko w redakcji „Przekroju” okazało się odświeżającą zmianą scenografii.
Kiedy nie jest akurat w redakcji, zajmuje się projektowaniem okładek książkowych dla Wydawnictwa Filtry, stroną wizualną magazynu o winie „Ferment”, wymyślaniem z kolegami krzyżówek dla... „Przekroju” (jako część kolektywu Kaliber 45), a przede wszystkim dwójką dzieci.

Polonistka, legalistka, idealistka i optymistka. Talenty śledcze i zamiłowanie do zagadek kryminalnych wykorzystuje do tropienia błędów – gramatycznych, stylistycznych, ortograficznych etc. Problemy z tym związane najlepiej rozumie, i pomaga rozwiązać, suczka Lodzia.

Absolwentka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, ukończyła także studia podyplomowe w zakresie komunikacji społecznej i mediów. Korektą tekstów zajmuje się od ponad 13 lat, współpracowała z wieloma redakcjami. Poprawianie błędów jest nie tylko jej pracą, ale także pasją i swego rodzaju powołaniem. Wynika to z zamiłowania do ojczystego języka, dokładności i porządku. W wolnych chwilach najchętniej słucha muzyki lub ogląda filmy – ceni zwłaszcza klasykę kina i ambitne współczesne produkcje. Nie pogardzi też jednak wciągającym serialem. Uwielbia podróże, taniec i wypady do restauracji w miłym gronie. Nie lubi… apostrofów i przecinków w niewłaściwych miejscach.