
Syn Ireny i Tadeusza, młodszy brat Roberta, urodzony 12 lipca 1974 r. w Olsztynie. Po spędzeniu dwóch pierwszych lat życia w Krainie Tysiąca Jezior, czego, niestety, nie pamięta, przeniósł się do Sieradza, przeżywając dzieciństwo nad rzeką Wartą. W tamtym czasie bardzo cenił sobie wyjazdy do Bąkowa nad Notecią, gdzie spędzał wielotygodniowe wakacje u Babci Wandzi (ze strony ojca). Chętnie też przesiadywał w warsztacie rowerowym Dziadka Ignaca (ze strony mamy).
Dorastając, specjalizował się w marketingu, dojrzewając – koncentrował się bardziej na sztukach wizualnych, mając do nich zdecydowanie więcej serca. Podążając tropem fotografii, trafił do tak dużych miejscowości, jak Sydney, Nowy Jork czy Tokio, gdzie mieszkał, uczył się i pracował, poznając przede wszystkim siebie.
Nie ma dużego doświadczenia jako wydawca, więc jeśli czegoś nie wie, pyta tych, którzy wiedzieć powinni, a zanim coś zrobi, stara się to sobie szczegółowo wyobrazić. Po serdecznym przyjęciu pierwszego numeru wznowionego „Przekroju” jest spokojniejszy, co bardzo pomaga w byciu inspiratorem.
Jak na zodiakalnego Raka przystało, jest uwielbiającym wodę empatą, często pływającym pod prąd. Poza tym uprawia sporty, sporo czyta, ceni sobie ciekawe pogawędki i spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Ulubionym zajęciem w chwilach wolnych jest praca fizyczna w gospodarstwie – takim na wsi – czyli gospodarzenie. Najczęściej właśnie w takich okolicznościach dostrzega rozgwieżdżone niebo.
Najlepszy przyjaciel czarnego labradora o imieniu Nero.

Stoi na straży wizerunku Fundacji PRZEKRÓJ, odpowiada za promocję kwartalnika i relacje partnerskie.
Humanistka z umysłem ścisłym. Absolwentka Instytutu Socjologii na Uniwersytecie Warszawskim oraz studentka szwedzkiego Uniwersytetu w Umeå. Kontynuatorka rodzinnych tradycji w jeździectwie i narciarstwie oraz entuzjastka żeglarstwa. Pracę zawodową rozpoczynała jako członek załogi na przedwojennym dwumasztowcu, ale szybko pohalsowała do świata mediów, w którym nie bez radości porusza się już od 9 lat. Przed „Przekrojem” pracowała w Edipresse Polska, gdzie odpowiadała za komunikację i PR. Choć podyplomowo ukończyła studia z dietetyki i żywienia człowieka, bliskim serwuje własne wypieki wymykające się podręcznikowym normom. Młodsza siostra starszego Brata i jedyna wnuczka w rodzinie.

Grzebanie w średniowiecznych świątyniach dumania (archeolog) porzuciła na rzecz galerii fotografii (menedżer kultury), przy okazji sprawdzając się w kilku innych, nie mniej ciekawych projektach (życie). Teraz jej miejscem na Ziemi jest „Przekrój”, w którym zarządza chaosem, oswajając kolejne etapy rozwoju kwartalnika i pilnując, aby wszystkie trybiki tej machiny pięknie się zazębiały (jak w końcówkach nałogowo przez nią pochłanianych kryminałów).
Lubi morze, rodzinne śniadania, czytanie „Muminków” dzieciom, filmy wywołujące zamęt w głowie i spacery po europejskich miastach bez map i przewodników. Ciekawie przygląda się światu z różnych perspektyw, próbując znaleźć odpowiedzi na fundamentalne pytania: kim jesteśmy, skąd przybywamy i dokąd zmierzamy. Kiedy odpowiedzi się komplikują i robi się zbyt serio, zatrzymuje się, mierzy z absolutem, po czym stwierdza, że wystarczy się uśmiechnąć, żeby wszystko wróciło do normy. Po to, aby po jakimś czasie znów się rozsypać. Trzy kroki do przodu, dwa do tyłu to jednak przecież postęp!


Lubi gotować z przyjaciółmi, umie nawet zrobić neapolitańskie ragù z cebulą, a to dlatego, że najbardziej ze wszystkich miejsc na świecie kocha Neapol – miasto pierwotne, dzikie i wyrafinowane. Zdarzyło się jej też wynudzić podczas saksów na Capri – chodząc w kółko dookoła wyspy przez całą zimę, można znielubić najpiękniejsze nawet widoki.
Początki pracy zawodowej M.J. giną w pomroce dziejów – nic dziwnego, bo miało to miejsce w dziale edukacyjnym Muzeum Narodowego w Warszawie. Ale potem już tylko dziennikarstwo – 10 lat w dziale zagranicznym „Gazety Wyborczej”, osiem lat w jej świątecznym magazynie. Potem był rok w Ministerstwie Cyfryzacji (sic!), ale urzędnicza ścieżka kariery to zdecydowanie nie było to.
W „Przekroju” ogarnia, czyli pilnuje, żeby teksty, które idą do druku, miały ręce i nogi oraz ukazały się na właściwej stronie. Poza tym szuka dla Was dobrej literatury, zamawia mądre wywiady itp.

Od niemal 20 lat zawodowo skraca, rozpisuje i zadaje pytania, czasem pisuje, często pogania innych do pracy. Tego, że każdy tekst da się skrócić, nauczyła się w Polskiej Agencji Prasowej, że deadline nigdy nie jest tak blisko, by gazety nie dało się zrobić od nowa – w tygodniku „Wprost”, że wszystkie „bardzo” należy z tekstu wyrzucać – w „Wysokich Obcasach”. W miesięczniku „Focus” i magazynie „Coaching” utwierdziła się w przekonaniu, że to ludzie, a nie słowa, są w piśmie najważniejsi.
Między siedzeniem w kolejnych redakcjach współtworzyła Archiwum Historii Mówionej przy Kancelarii Senatu RP i prowadziła szkolenia dla polonijnych dziennikarzy. Uczy polskiego obcokrajowców, ostatnio uchodźców. Nie zawsze łatwo im uwierzyć, że „piesi” to nie jest mianownik liczby mnogiej od rzeczownika „pies”.
W „Przekroju” walczy o spokój i stara się prowadzić zdrowe życie – niestety, jedno z drugim czasem trudno pogodzić.

W standardowym wieku 7 lat nauczyła się czytać i pisać i choć później podejmowała próby studiowania kulturoznawstwa, grafiki, a nawet dziennikarstwa, te dwie pierwsze umiejętności okazały się więcej niż wystarczające, by prowadzić ekscytujące i pełne zwrotów akcji życie zarówno zawodowe, jak i prywatne.
W horoskopie chińskim i na co dzień – małpa. Mama kilkuletniej Lu.
W czasie wolnym, którego prawie nie ma, bo jest mamą kilkuletniej Lu, podróżuje po świecie, wyrażając nim zachwyt bądź oburzenie. Najczęściej jednak to pierwsze. Interesuje się bogami oraz ludźmi, a także japońską muzyką popularną, zdrowym życiem, przyrodą, antropologią, historią idei, malarstwem, wszystkim, fotografią, poezją i prozą, głupotami i poważnymi dyskursami. Wszystko, z czym się spotyka, co słyszy, czyta, obserwuje, rodzi w niej zawsze jedno pytanie: Czy to się może przydać do „Przekroju”?

Po pierwszym w życiu wypracowaniu o rodzinie bobrów z Lwa, czarownicy i starej szafy C.S. Lewisa przysięgła, że nigdy nie będzie pisać dla zarobku. Słowa nie dotrzymała, więc od razu widać, co z niej za człowiek. Poza tym – małomówna.
Iberystka i literaturoznawczyni z wykształcenia i z zamiłowania. Mówi i czyta w kilku językach, ale jej ulubiony to argentyńska proza – najlepiej przy kieliszku argentyńskiego malbeca. Kocha techno i lubi sport, ale nienawidzi biegać. Czasem rozmyśla, jak by to było, gdyby została dyrygentką (co, zaraz byciu Pocahontas, było jej najwcześniejszym marzeniem zawodowym), ale wciąż nie wie, kim będzie, gdy dorośnie.

Jeszcze zanim nauczyła się czytać, regularnie odwiedzała białostocką redakcję „Kuriera Porannego”, gdzie godzinami przeglądała archiwalne egzemplarze dziennika. Konsekwencją tej fascynacji były stosy własnoręcznie wydawanych gazetek (rozchodziły się bez zwrotów) i zapełnionych autorskimi audycjami kaset magnetofonowych (zawistna radiokonkurencja podstępnie skasowała zapisy). Pierwsze pieniądze zarobiła we włoskiej pizzerii na Costa Brava, kolejne jako lektorka języka angielskiego oraz tłumaczka filmów i stron internetowych. O dziennikarstwie przypomniała sobie pod koniec studiów na Uniwersytecie Warszawskim (na kierunku o najprawdopodobniej najdłuższej nazwie – Studia Filologiczno-Kulturoznawcze Europy Zachodniej), gdy trafiła na praktyki do tygodnika „Forum”, a później do redakcji zagranicznej Polskiej Agencji Prasowej. I wpadła na całego, czyli na ponad osiem lat. W PAP-ie poznała warsztat i zdobyła umiejętność akrobatycznego lawirowania jednego dnia między Unią Europejską, przemianami w Birmie czy starciami w Strefie Gazy, jednocześnie śledząc, czy Hiszpanom wreszcie udało się powołać rząd. Jej specjalność to odkrywanie nowych miejsc podczas podróży małych i dużych, jednak zawsze – czy to spod balijskiego wulkanu Agung czy też z targu Tsukiji w Tokio – chętnie wraca na ukochane Podlasie. W „Przekroju” prowadzi stronę internetową i zajmuje się poufnymi zadaniami, których szczegółów na razie nie zdradza.

Urodziła się w Gdańsku, ale mieszkała tam tylko przez pierwszy rok życia. Od tamtej pory uwielbia szum fal, ale dylemat morze czy góry wciąż pozostaje nierozwiązany. Przywieziona do Warszawy – została. Jej mama usłyszała, że dziewczynka jest krytycznie nastawiona do wszystkiego, gdy ta była jeszcze w szkole podstawowej. Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Problemy rozkłada na czynniki pierwsze tylko po to, żeby ostateczne rozwiązanie przyszło intuicyjnie. Nie lubi nowych przedmiotów, więc uzależniła się od targów staroci i second-handów. Podejmowała różne prace, ale wszystkie łączyło jedno: ludzie. Ukończyła socjologię kultury oraz socjologię mediów w Akademii Pedagogiki Specjalnej. Pracowała w telefonie zaufania, zajmowała się HR i rekrutacją, aby ostatecznie awansować z kierowniczki na asystentkę redakcji. W „Przekroju” zajmuje się archiwum cyfrowym i stroną internetową. Wychowuje niesamotnie pieska Tosię.

Od małego rysował nagie kobiety i samochody, dzięki czemu tak wyćwiczył rękę, że na warszawską Akademię Sztuk Pięknych dostał się za pierwszym razem, z kompletem punktów. Jego szwagier był podówczas rektorem, ale to nie ma nic do rzeczy.
W 1992 r. zadebiutował jako rysownik prasowy w „Obserwatorze Codziennym”. Później współpracował m.in. z „Życiem”, „Polityką”, „Zwierciadłem”, „Wall Street Journal” oraz pewnym czasopismem francuskim, którego nazwy nie jest w stanie zapamiętać.
W 2003 r. dostał nagrodę Grand Press w kategorii publicystyka (sic!). W tym samym roku związał się z „Przekrojem”, a już rok później narysował swojego pierwszego kosmitę. Jak twierdzi, są dwa rodzaje kosmitów – ci podobni do embrionów i ci podobni do ślimaków – i on rysuje wyłącznie tych ślimakowatych. Taki wybór na pewno o czymś świadczy, choć trudno powiedzieć, o czym.
Wystawy, nagrody, nagrody, wystawy – dużo tego było, nawet za granicą. Jeszcze niedawno uważał, że jest nieśmiertelny, ale ostatnio zaczął podejrzewać, że kiedyś jednak może umrzeć. Ta myśl nawiedza go zawsze, gdy odchodzi jakiś wielki artysta, niekoniecznie rysownik.

Urodziła się w Krakowie, na Ziemi, w 1975 r., aby w pełni korzystać z uroków materii, gdzie nawet beton ma swój urok - niepowtarzalny gdzie indziej, a mechanizmy korozyjne pozwalają zetrzeć kamień w proch, żelazo w rdzę, ciało w proch, pychę w pokorę, węgiel sprasować w brylant, a ignorancję zmienić w świadomość, czyli zrobić coś z niczego lub kogoś z nikogo. Albo na odwrót.
Z niemałym trudem udało się jej przebrnąć przez edukację, spędziła 3 lata w uniwersyteckiej bibliotece na Wydziale Polonistyki UJ, dyplom z reżyserii obroniła w krakowskiej PWST. W poszukiwaniu więzi i porozumienia zrobiła kilka sztuk teatralnych: Końcówkę Becketta, Kufehek Purzyckiego, Powinni tego zabronić Jurka, Gąskę Kolady, Śnieg Przybyszewskiego, Multimedialne coś Schaeffera, Ich czworo Zapolskiej.
Żyje w Teraz, korzysta z nauk przechowanych przez ludy rdzenne, uważa etnobotanikę za skarbnicę wiedzy, uczy się prawdy przez mozolne zapominanie, a rysując, zrzuca niepotrzebny bagaż intelektu. Wierzy w proste życie, ma nadzieję, że w końcu ujrzy pustkę w pełnej krasie i odda jej piękno jedną kreską na białej kartce.
Podejrzewa, że w przyszłości – umrze, by powędrować ku dalszym, ciekawszym światom.

Urodził się 1 stycznia 1942 r. w Warszawie. Studiował na Wydziale Malarstwa i Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, dyplom obronił w pracowni prof. Henryka Tomaszewskiego. Prowadził Pracownię Projektowania Graficznego w Akademii Sztuk Pięknych i w Europejskiej Akademii Sztuki w Warszawie. Wykładał też na uczelniach artystycznych w Holandii, Syrii, Finlandii, Niemczech, we Francji, w Meksyku, Chile, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Iranie i Szwajcarii. Na temat plakatu, ilustracji, grafiki wydawniczej wie wszystko. Jego prace, uhonorowane wieloma prestiżowymi nagrodami i wyróżnieniami, prezentowano na kilkuset wystawach polskiego plakatu i ilustracji zarówno w kraju, jak i za granicą.

W liceum był klasowym błaznem, więc praca w zawodzie dziennikarza była mu pisana. Zanim jednak przeznaczenie się dopełniło, spędził kilka lat, studiując filozofię, gdzie poznał wielu niezwykłych ludzi oraz trasy warszawskich autobusów nocnych. Następnie zaczął wycierać zelówkami wykładziny mniejszych i większych redakcji. Przeżył dwie siedziby dziennika „Rzeczpospolita” i dwie miesięcznika „Focus”. Po godzinach prowadził czasopismo dla dzieci pt. „Czarodziejska kura”, w którym opublikował sporo wierszy – dwa z nich były o liczbach.
Zajmuje się dziennikarstwem naukowym, bo to jedyne, co może go uratować przed manowcami zbyt bujnej wyobraźni. Uwielbia grać na gitarze, szczególnie akord E-dur. Z pisarzy lubi Rotha, ale Józefa, nie Philipa – choć rozumie, że można mieć inny gust. Marzy, by kiedyś nauczyć się kichać bezgłośnie.

Filozof, eseista, autor książki Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii (2013 r.), a także dwóch zbiorów wierszy – Nie ma takiego imienia (1999 r.) i Rzecz ciemna (2002 r.). Eseje, wiersze i opowiadania publikował w wielu pismach; był m.in. redaktorem działu kultura w „Dzienniku” i szefem działu krajowego w „Newsweeku”; w TVP Kultura był gospodarzem Studia Alternatywnego i współgospodarzem Czytelni (2007–2011). W latach 2013–2016 prowadził w Polskim Radiu RDC autorski program Niedziela filozofów, czyli potyczki z życiem, od marca 2016 r. w Radiu TOK FM prowadzi Godzinę filozofów, Wieczór Radia TOK FM i Kwadrans filozofa. Jest fanatycznym wielbicielem Lawrence'a Durrella, Jamesa Hillmana, Bunbury'ego, Depeche Mode i Marca Almonda, czym niekiedy wprawia osoby bliskie w konsternację. Wciąż ma nadzieję, że ukończy pracę doktorską poświęconą filozoficznym zagadnieniom w psychiatrii i psychoterapii. Jeśli chodzi o sprawy fundamentalne, preferuje szczep teroldego rotaliano, zwłaszcza Foradori Granato, rocznik – najchętniej – 2004.

Dyplomowany architekt.
Urodzony we Włoszech. Wychowany w Polsce. Wyedukowany w Szwajcarii. Kocha Stany Zjednoczone. Tęskni za Skandynawią. Nigdy nie był w Japonii. Chciałby pojechać do Nowej Zelandii.
Interesuje się architekturą klasy B. Zodiakalna Panna.

W „Przekroju” zajmuje się sprawami zagranicznymi. Jedną nogą bywa zawsze poza granicami Polski, a wtedy stara się mieć dla Redakcji oko i ucho otwarte na świat. Pilnuje, aby nic z tego, co warto wiedzieć, nie uszło naszej uwagi i żeby „Przekrój” zawsze był miejscem dla najbardziej interesujących światowych przedstawicieli nauki, kultury i sztuki. Zuzanna prowadzi również rubrykę, w której recenzuje nieopublikowane jeszcze w Polsce książki, i czasem znajdziecie jej tekst lub dwa w kwartalniku. Jest też założycielką The Kings Foundation, zrzeszającej studentów 34 najlepszych uniwersytetów na świecie, którzy pomagają swoim rówieśnikom z Polski dostawać się na te uczelnie. Absolwentka stosunków międzynarodowych na UW, socjologii na Uniwersytecie Cambridge i École Normale Supérieure w Paryżu oraz Uniwersytetu Harvarda w zakresie innowacyjności i przedsiębiorczości społecznej. Pracowała jako menedżerka dla klientów, takich jak Kancelaria Premiera Izraela, KPRM, Rada Europy, Komisja Europejska i UNESCO. W Bostonie pracowała przy Obamacare oraz przy projektach edukacyjnych dla instytucji rządowych w USA i w Europie. Zuzanna często jeździ po świecie, by słuchać i mówić o przyszłości edukacji, pracy oraz innowacji. Za swoją działalność społeczną została przyjęta do grona Global Shapers z ramienia Światowego Forum Ekonomicznego oraz środowiska MIT Technology Review w Europie. Zuzanna jest stypendystką Leadership Academy for Poland oraz Aspen Institute Central Europe. Ma słabość do swojego psa Nelsona, kota Lesia i do starych mieszkań z wielkimi oknami.

Urodził się i wychował na warszawskiej Woli, niedaleko kolonii Wawelberga. Jako mały chłopiec marzył o dalekich podróżach, wczytywał się w Verne'a, rysował wyspy, palmy kokosowe, przeglądał atlasy geograficzne, aż pewnego dnia zamieszkał na karaibskiej wyspie. Pracował tam w polskiej ambasadzie, ale praca ta była właściwie pretekstem do realizacji podróżniczych marzeń. Ponad 12 lat spędził w polskich placówkach zagranicznych i organizacjach międzynarodowych (Freedom House, Greenpeace) w Polsce, Ameryce Południowej i Stanach Zjednoczonych, zarządzając dużymi projektami oraz wielokulturowymi zespołami. Zajmował się działaniami związanymi m.in. z pomocą rozwojową, ekologią, prawami człowieka i budowaniem społeczeństwa obywatelskiego oraz procesami demokratyzacji.
Z oddaniem praktykuje też jogę i medytację, najlepiej odnajduje się w ruchach „slow”, być może dlatego, że czasami za szybko myśli.
Pasjonuje go średnioformatowa fotografia analogowa, w której każdy kadr i kompozycja są przemyślane, a liczbę zdjęć ogranicza długość negatywu.
W Fundacji PRZEKRÓJ przygotowuje projekty specjalne związane z misją i wizją fundacji.

W maleńkości planowała zostać nową Tiną Turner, względnie Madeleine Albright, ale gdy dostała od mamy pierwszą maszynę do pisania (Łucznik, model walizkowy, prawie laptop), porzuciła show-biznes i władzę na rzecz wystukiwania literek.
Pisanie przed świtem sprawia jej największą przyjemność. Mogą się z nią równać tylko poranne spacery z subtelnym psem Rysiem i przebudzenia w pociągach jadących przez zamglone indyjskie wsie.
Podróżuje, żeby poczuć swoje znikome znaczenie dla ogólnego biegu spraw i szerokich rzesz społeczeństwa. A potem pisze książki o tej nieważności.
Uwielbia pracować. Zaczynała w dziale mięsnym, awansowała na tłumaczkę dla inżynierów instalujących membrany do ultrafiltracji mleka, a teraz dokręca śrubki w wielkim bębnie Big Book Festivalu.
W „Przekroju˝ stara się robić użytek ze zmysłu obserwacji i słabości do zagapiania się na zjawiska z pozoru niepozorne. Lubi budować opowieści z opiłków, wykorzystuje treści przypadkowo znalezione, miesza gatunki.
Wciąż szuka telefonu do Tiny Turner. Będących w jego posiadaniu prosi o kontakt.

Robi głównie w literaturze, choć zdarza mu się też zapędzać w inne rejony symbolicznego uniwersum. W instytucji zwanej współczesną poezją polską działa jednocześnie jako operator taśmy produkcyjnej, szef kuchni i dyrygent. Wysmażył książkę krytycznoliteracką Płynne przejścia, zbiór krótkich utworów prozatorskich Zabiegi oraz pięć tomów wierszy, ostatnio Środki doraźne. Do niedawna pracował w wydawnictwie edukacyjnym Nowa Era, gdzie doglądał od strony językowej podręczników do języka polskiego. W czasach zamierzchłych (tuż po studiach filozoficznych na Uniwersytecie Warszawskim, prekambr) próbował swoich sił w reklamie. W „Przekroju” ogarnia różne sprawy z działki „kultura i społeczeństwo”, prowadzi rubrykę poetycką „Wierszówka” oraz tłumaczy to i owo z języka angielskiego. W wolnych chwilach – mimo fizycznych zagrożeń – biega po Warszawie albo zagłębia się – mimo zagrożeń psychicznych – w mechanikę kwantową i astrofizykę. Liczba miejsc na świecie, w których był, wciąż pozostaje mniejsza niż liczba miejsc, w których nie był.

Pół roku najchętniej spędzałby w górach, jeżdżąc na nartach, a drugie pół… podróżował swoim wymarzonym Mitsubishi Delica, którego wciąż szuka. Dziennikarz i fotograf, który najlepiej odnajduje się w tematach, gdzie sport zderza się ze sposobem na życie i popkulturą. Najmocniej związany z wszelkiego rodzaju „deskami” – od deskorolki, przez surfing, po wspomniane narty. Najmniej zna się na piłce nożnej (zwłaszcza krajowej), nie pasjonują go też klasyfikacje medalowe i imprezy pokroju igrzysk olimpijskich, gdzie komercja i przekazy telewizyjne zabijają ducha sportu. Inspiracji szuka wśród ludzi, którzy sami potrafią wyznaczać sobie cele i zdobywać szczyty.

Do jego głównych zadań należy zawieranie umów z autorami i dzięki temu – wynagradzanie ich za ciężką pracę. Jest to zajęcie pełne poezji i romantyzmu, przedmiot tęsknych westchnień niejednego twórcy, ale i pożyteczne, bo motywowanie autorów do zmagań z pułapkami własnej kreatywności prowadzi w efekcie do narodzin kolejnej edycji „Przekroju”.
Delektując się swą redakcyjną rolą, nie traci z pamięci tego, kim był, jest i bywa. To krakowianin, który pokochał Warszawę, domator kochający żonę, córki i zwierzęta, flecista jazzowy, wykonawca rozmaitych prac ręcznych, menedżer, pisarz. Pracował m.in. jako: motorniczy tramwajowy, naukowiec orientalista (w 1985 r. ukończył iranistykę na UJ), badacz tradycyjnej broni afgańskiej i instrumentów muzycznych Azji Centralnej (Muzeum Azji i Pacyfiku), jazzman, budowniczy i kierownik campingu „Castor” na Mazurach, nagłaśniacz kościołów w dekanatach Polski południowej, dyrektor szeregu placówek – od pierwszego w Polsce EMPiK-u Megastore przez DT Wars i Sawa (Galeria Centrum) czy kompleks trzech hoteli w centrum Warszawy aż po hotel w Samarkandzie (Uzbekistan). Jest autorem wydanej powieści Plamka światła oraz niewydanej (jeszcze?) Dziewiętnaście tygodni, a nieustająco i dozgonnie – miłośnikiem jazzu oraz muzyki Wschodu (w śp. JazzRadio prowadził magazyn muzyczny Bukowina, 2008 r.).
Od dziecka cierpiąc na zespół wszechstronności, nie traci nadziei, że jako nestorowi tu właśnie, w redakcji „Przekroju”, dane mu będzie wreszcie osiągnąć błogosławione trwanie w nirwanie.

Dziewczyna z Sopotu. W dzieciństwie zajmowała się głównie rysowaniem i czytaniem, dlatego od najmłodszych lat nabrała przekonania, że w przyszłości będzie „pisać i ilustrować książki". Częściowo miała rację: obecnie jest autorką ilustracji prasowych, książkowych, plakatów, murali, instalacji. Rysuje i maluje, czyta, fotografuje, wycina, nakleja i zbiera ładne ścinki. Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Gdańskim; studiowała grafikę na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych (po dwóch latach, podduszona charakterem edukacji artystycznej, porzuciła ją bez żalu). Działała w ramach kolektywu Pracowni Mediów Niezależnych Obin.org na terenie Kolonii Artystów w Stoczni Gdańskiej, gdzie przeżyła jeden z bardziej inspirujących i absurdalnych okresów w życiu: nauczyła się wspinać na stoczniowe dźwigi i tworzyć sztukę aktualną tylko w chwili jej powstawania. Lubi ładne małe rzeczy, anegdoty z życia dadaistów, dialogi z książek Lewisa Carrolla, porady życiowe Hakima Beya, brokat, rysunki Franciszki Themerson i nauki Alejandra Jodorowsky'ego.

Urodził się w grudniu, we wtorek, rano, w Hanowerze, w szpitalu, na oddziale położniczym, w 1987 r. Ale dorastał w Strzelnie. W roku 2012 ukończył kulturoznawstwo; w roku 2013 nie ukończył filozofii; w roku 2013 nie ukończył filologii klasycznej. Podobnie w roku 2016 nie ukończył rozprawy doktorskiej poświęconej XX-wiecznemu ezoteryzmowi. Krótko mówiąc, wielu rzeczy nie ukończył. W późniejszych latach, pomiędzy jednym a drugim wyjazdem zarobkowym za granicę, udało mu się napisać zbiór opowiadań O pochodzeniu łajdaków (Wydawnictwo Lokator, 2015). Dlaczego zaczął pisać – nie wie. Jest też autorem krótkiej powieści Wstrząsająco przystojny mężczyzna (Wydawnictwo Lokator, 2016). Jak każdy rozsądny człowiek przepada za książkami Woltera i Jonathana Swifta, Borgesa i Itala Calvina, za rysunkami Saula Steinberga i Joanny Grochockiej.

Jedna trzecia tria Wszystko Będzie Dobrze, z którym pisze dla „Przekroju” miniatury humorystyczne, a także występuje na scenie Klubu Komediowego z show skeczowo-piosenkowym oraz nagrywa filmy na YouTubie. Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i doktoranckiej Szkoły Nauk Społecznych w Polskiej Akademii Nauk, współautor strony Facecje i książki Facecje. Historia coachem życia. Gra i śpiewa w zespole EXTRA, po ukończeniu Szkoły Impro improwizuje teatralnie w grupie Dobrze, rysuje komiks Przygody Misia Klopsa, pisze autoterapeutyczne teksty na blogu Zmemlani.pl. Wspólnik w firmie Rekreacja, tworzącej komunikację dla marek i instytucji. Znalazł się w rankingu magazynu „Brief” 50 najbardziej kreatywnych w biznesie. Bardzo lubi leżeć bądź pływać. Mieszka w Warszawie z dwoma kotami, choć ostatnio chorują i nie wiadomo, co dalej, no ale w ten czy inny sposób wszystko będzie dobrze, na pewno.

Urodził się Końskich, mieszka w Warszawie. Adiunkt w Instytucie Filozofii PAN. Członek grupy komediowej Wszystko Będzie Dobrze. Uosobienie przeciętności, nikt szczególny. Stefan Batory, zapytany o Sosnowskiego, powiedział słynne „Nie znam człowieka”. Sosnowski lubi sporty zespołowe i gry strategiczne. Nie lubi agresji, gigantów i jak ktoś czegoś od niego chce. Fantazjuje o końcu świata, boi się wojny.

Urodził się w 1979 r. Nauczyciel filozofii i etyki w warszawskim Społecznym Gimnazjum nr 20 ,,Raszyńska”, autor strony Nowe wiersze sławnych poetów i powieści Wakacje (Wydawnictwo W.A.B., 2016). Śpiewa i pisze teksty w zespole Ryby, pisał też część tekstów na płyty zespołów Extra i Jerz Igor. Występuje w grupie improwizacji teatralnej Dobrze i grupie skeczowej Wszystko Będzie Dobrze.
Działał w Porozumieniu Kobiet 8 Marca przy organizacji warszawskich Manif. W 2015 r. pod kierunkiem profesora Jacka Migasińskiego obronił w IF UW pracę doktorską Płynność pojęć. Próba interpretacji ,,Sein und Zeit”. Mieszka w Warszawie.

Wrażliwy chłopak.
Bliskie są mu natura i dobro istot żywych, choć równie znaczące miejsce w jego sercu zajmuje sztuka. Wierzy w siebie, innych i że to wszystko ma sens.
Zanim związał swoje życie zawodowe z „Przekrojem”, pracował w trzech warszawskich galeriach sztuki nowoczesnej, w każdej z nich współorganizując wystawy w ramach prestiżowego Warsaw Gallery Weekend.
W „Przekroju” zajmuje stanowisko fotoedytora oraz sekretarza Marka Raczkowskiego, jest także redaktorem prowadzącym działu Foto i autorem cyklu "Zagadka z dziełem sztuki". Stara się nie dokuczać swoim kolegom – nadmiarem entuzjazmu i niewybrednego poczucia humoru. Jego ulubionym filmem jest Melancholia Larsa von Triera, ale to oglądając Thelmę i Louise, nieważne który raz, zawsze wzrusza się najbardziej.

Muzykolożka bez dyplomu (co wkrótce się zmieni). W dzieciństwie przeszkadzał jej dźwięk klikania myszką, dlatego zamiast na komputerze grała na pianinie. Po 12 latach spędzonych w murach szkoły muzycznej porzuciła praktykę na rzecz teorii i historii najpiękniejszej ze sztuk. W końcu zatęskniła za graniem. Pianino zamieniła na syntezatory domowej roboty, mikrofony kontaktowe i gramofon. „Muzykę współczesną” codziennie odmienia przez wszystkie przypadki.
Dobrze czuje się w tytułach o małym nakładzie. Doświadczenie zdobywała w magazynach „Aktivist” i „Exklusiv”. Współpracuje także z „Glissando” i „Dwutygodnikiem”.
W „Przekroju” wymyśla, proponuje i koordynuje. Opiekuje się rubryką „Szafa gra” i dba o wszelakie dźwięki.
Woli pytać, niż odpowiadać. Pisać, aniżeli mówić.

Najbardziej lubi nieoczywiste wybory i długie dystanse, szczególnie w górach i na rowerze. Z pochodzenia góralka żywiecka, absolwentka filologii polskiej na UJ. Stworzyła projekt, którego celem jest popularyzacja gwar i dialektów, bo wierzy, że historie mówione trzeba pielęgnować i archiwizować. Kiedy tylko może, razem ze swoimi psimi towarzyszami Wiosną i Lolkiem gdzieś jeździ, coś lub kogoś odwiedza, ogląda zamki, małe festiwale muzyczne, lasy, łąki i schroniska górskie. Od dziecka ma dwa ulubione zajęcia – czytanie i organizowanie (obie cechy odziedziczone po dziadku i mamie). Zaczynała od utworzenia w wieku 7 lat wiejskiego klubu czytelniczego, który swoją siedzibę miał na tyłach szopy, a chwilę później na strychu wujka Mariana. Następnie powołała do życia wiejski teatr, na potrzeby którego tata musiał zrobić dziurę w płocie. Redagowała również swoją własną gazetę. Razem z mamą i siostrą od 10 lat (chociaż tak naprawdę to od 21) organizuje jedyny w swoim rodzaju Dzień Latawca w Ostrym, na który przyjeżdżają przyjaciele z różnych zakątków świata. Dlatego w „Przekroju” zajmuje się organizowaniem różnych rzeczy.

Ogarnianie to jej żywioł. Doświadczenie w jednoczesnym spinaniu miliona spraw zdobywała na poligonie macierzyństwo. Pseudonim – Matka Bolka. W międzyczasie okazało się, że ogarniać może także zawodowo – początkowo w organizacji pozarządowej, później jako menedżerka w kawiarni. Nie pisze, nie gra, nie śpiewa i nie maluje – za to kocha mówić.
Jak nie walczy i nie ogarnia, lubi wyłączyć się z rzeczywistości przy grze komputerowej albo dobrej książce – ostatnio głównie dla dzieci. Kocha smutne filmy i jeszcze smutniejsze piosenki. Płacze przy tym głośno i mokro. W życiu jednak woli płakać ze śmiechu i najgłośniej ze wszystkich. Kocha ludzi i otwarcie deklaruje, że jest szczęśliwa!

Czyta, ale wolno, dlatego jeszcze pierwszego numeru nie dokończył, widzi kolory w testach Munsella na 100%, ale aury jeszcze nie widzi. Lubi współpracować z najlepszymi grafikami MB, MJ, MF, JMB, KG, DK, EB, RK, MK, DR, to i magnetyzm planety „Przekrój” go przyciągnął. W wydawnictwach pracuje od zawsze – oprócz przedszkola, szkoły, studiów i pracy w innych firmach. Druk zna od podszewki, ale nigdy sam nic nie wydrukował. Umie wywołać negatyw, choć negatywnych emocji nie wywołuje. Lubi mówić o projektach, w których miał swój udział, dlatego wszystkim od grudnia’16 głosi o „Przekroju”. Kiedyś zajmował się miesięcznikiem ona (ale po francusku), tlenem co tydzień (ale pomylił z trującym ozonem). Aktywnie spędza dnie z szaloną muzyką, choć sam słucha mniej poważnej. Fotografuje tylko telefonem, dlatego zajął się albumami innych, np.: JP13, który nie miał nic wspólnego z JP2, a także KK, co z lotu ptaka na nas patrzy. Brakuje mu do kolekcji wydania zdjęć TN, dlatego liczy na CDN. Serio traktuje żonę, synów, rodzinę i przyjaciół, no i pracę oczywiście bardzo. Para się sportem, a czasem parasportem. Pasji nie ma, ale szuka.

To, kiedy się urodziła, nie jest według niej najważniejsze. Liczy się natomiast praca zespołowa.
Gdyby sama miała wskazać swoją dominującą cechę, byłaby to… ignorancja prostych rozwiązań. Najprościej jeść wszystko, więc... jest weganką. Skończyła psychologię kliniczną, by pracować w... sieciowych agencjach reklamowych. Uważa, że fantastycznie mieć kilka minut do pracy, dlatego…chwilowo wyprowadziła się z Warszawy. Miło mieć pieska, więc jest posiadaczką dwóch cudownych rottweilerów – dla równowagi dodała do nich dwa koty. Ceni proste zasady. Woli bezkompromisową szczerość niż fałszywy uśmiech. Uwielbia długie wieczory przy winie w towarzystwie ludzi nadających na tych samych falach.

Urodził się, bo nie miał na to wpływu. Eksperymentował z edukacją, bo nie miał pojęcia, czym się w życiu zająć. Do pracy trafił przypadkiem i został, bo mu się spodobało.
Nie idzie na łatwiznę – zamiast po prostu połamać sobie nogi, biega na długich dystansach, by potem przez kilka dni nie móc normalnie chodzić.
Gazet nie czyta – sprawdza, co można by zrobić lepiej. Prawdopodobnie nie istnieje, bo nie ma go na Facebooku. Chciał mieć basseta, więc jest posiadaczem dwóch kotów. Lubi ciepło, dlatego zapewne od kilku lat wyjeżdża na wakacje do Skandynawii.
Mistrz zen (gdy wszystko wokół się sypie) i ciętej riposty (gdy ktoś zadaje niemądre pytania).
W dzisiejszych czasach mógłby zostać politykiem (tak obca mu jest dyplomacja).
Zabić go może tylko rutyna oraz… żona – gdy zbliża się zamknięcie numeru. To ona napisała biogram, bo on, jak zwykle, jest zarobiony.

Urodził się w roku 1980. Dzieciństwo i okres nastoletni spędził w Zdzieszowicach, gdzie znajduje się największy zakład koksowniczy w Europie.
Ukończył Państwowe Pomaturalne Studium Kształcenia Animatorów Kultury i Bibliotekarzy w Opolu – Wydział Fotografii oraz multimedia – na ASP w Poznaniu.
Astmatyk i alergik. Uczulony na kurz i na źle zaprojektowane rzeczy.
Twierdzi, że jeśli istnieje raj, to na pewno nie ma w nim żadnych kabli.
W jego żyłach zazwyczaj jest więcej kofeiny niż hemoglobiny.
Nie wierzy w to, że Ziemia jest płaska, wierzy za to, że wszystko jest ze sobą ściśle połączone, oraz w to, że czasem mamy wpływ na nasze życie, a czasem zupełnie nie.

Polonistka, legalistka, idealistka i optymistka. Talenty śledcze i zamiłowanie do zagadek kryminalnych wykorzystuje do tropienia błędów – gramatycznych, stylistycznych, ortograficznych etc. Problemy z tym związane najlepiej rozumie, i pomaga rozwiązać, suczka Lodzia.

Rocznik ’80, absolwentka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, ukończyła także studia podyplomowe w zakresie komunikacji społecznej i mediów. Korektą tekstów zajmuje się od ponad 10 lat, współpracowała z wieloma redakcjami. Poprawianie błędów jest nie tylko jej pracą, lecz także pasją i swego rodzaju powołaniem. Wynika to z zamiłowania do ojczystego języka, dokładności i porządku. Bardzo ją cieszy, że dzięki wykonywanemu zawodowi nieustannie poszerza swoją wiedzę na różne tematy. W wolnych chwilach najchętniej słucha muzyki lub ogląda filmy – ceni zwłaszcza klasykę kina i ambitne współczesne produkcje. Nie pogardzi też jednak wciągającym serialem. Uwielbia podróże, długie spacery z aparatem w ręku i wypady do restauracji w miłym gronie. Nie lubi… apostrofów i przecinków w niewłaściwych miejscach.

Hau hau hauhau. Hauhau, hauhauhau hau hau. Hauhauhau hau hau, hauhau hau hau hauhau hau.
Hau, hauhau hau hau hau hau hau? Hau hau!
Hauhauhau hau, hau hau hau. Hau hauhau hau hau hau. Hau hau hau.