Związki partnerskie
i
zdjęcie: Colin Watts/Unsplash
Ziemia

Związki partnerskie

Jonny Thomson
Czyta się 4 minuty

Drzewa, które rosną blisko siebie, tworzą społeczność. Potrafią „rozmawiać” i przekazywać sobie informacje. Opiekują się sobą. Z dala od człowieka mogą żyć tysiące lat.

Opowiadanie Roalda Dahla The Sound Machine (Maszyna dźwię­kowa) przedstawia historię mężczyzny, który konstruuje urządzenie umożliwiające wychwytywanie dźwięków na częstotliwości wykorzystywanej przez porozumiewające się rośliny. Gdy bohater po raz pierwszy wypróbowuje swoją maszynę, dociera do niego krzyk róż przycinanych przez sąsiada. Następnie słyszy głuche zawodzenie ścinanego siekierą drzewa. Przerażony niszczy swój wynalazek i bieg­nie na pomoc rannemu.

Literacka wizja Dahla może być bliższa prawdy, niż nam się wydaje. Drzewa prowadzą bogate, skomplikowane życie. I choć mówienie o ich „krzyku” jest pewną przesadą, w sytuacji zagrożenia rzeczywiście emitują dźwięki o wysokiej częstotliwości.

Drzewa na łączach

W książce Sekretne życie drzew P. Wohlleben wyjaśnia, jak niezwykłe (i pod wieloma względami podobne do nas!) są drzewa. Po pierwsze to byty bardzo uspołecznione. Drobne wypustki korzeni przypominające włosy zespalają się z maleńkimi grzybami, dzięki czemu drzewa mogą komunikować się między sobą, jak gdyby łączyła je linia telefoniczna. Te koniuszki korzeni odpowiadają za „świadomość” drzew, które wykorzystują je m.in. do tego, by ustalić, czy rosnący obok towarzysze należą do tego samego gatunku i czy są to dorosłe organizmy, czy może młode drzewka. Wynika z tego, że drzewa nieustannie monitorują swoje otoczenie.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Ale to nie wszystko. Drzewa pomagają sobie nawzajem. Jeśli rosnący w pobliżu okaz (tego samego gatunku) choruje lub usycha, towarzysze dostarczają mu cukier i potrzebne substancje odżywcze. Drzewa rodzice potrafią karmić swoje latoroś­le przez całe stulecia, zanim ustąpią im miejsca. Zdarzają się również przypadki „związków partnerskich”, gdy dwa drzewa splatają się korzeniami do tego stopnia, że dzielą się wszystkimi składnikami odżywczymi. Jeśli jedno z partnerów umiera lub zostaje ścięte, drugie też niebawem usycha.

Okazuje się, że drzewa nie tylko magazynują „wspomnienia”, lecz także są w stanie przekazywać je swojemu potomstwu. Niektóre z nich kwitną dopiero po „odliczeniu” określonej serii odpowiednio ciepłych dni. Gdyby nie miały pamięci, każdego dnia musiałyby liczyć od nowa. Zaobserwowano również, że po przetrwaniu wyjątkowo ciężkiej suszy drzewa modyfikują swój sposób pobierania i magazynowania wody. Następnie poprzez system korzeniowy w glebie przekazują tę wiedzę potomstwu.

Samotność w wielkim mieście

Obserwacje Wohllebena dotyczą głównie dziewiczych lasów. Większość z nas na co dzień styka się jednak raczej z drzewami rosnącymi przy chodniku lub w parku. Co takie warunki oznaczają dla drzew?

Po pierwsze drzewa w miastach przeważnie sadzi się w większych odstępach, różnicując przy tym gatunki. Tworzy to oczywiście malowniczą scenerię, jednak pozbawia drzewa korzyści płynących z uczestniczenia w społeczności. Innymi słowy, odbiera się im wsparcie – nie mają opiekunów, którzy by ich karmili, uczyli i pomagali dorosnąć.

Po drugie miejskie latarnie zaburzają naturalny cykl dobowy drzew. Może to brzmieć dziwnie, ale rośliny te rzeczywiście nocą wchodzą w fazę „snu” – ich gałęzie zwisają nieco niżej, a gęstość wody w pniu i korzeniach rośnie. Sztuczne oświetlenie zakłóca ten rytm.

Potrzeba drzewa

Największym problemem drzew jest to, że ludzie postrzegają je wyłącznie jako źródło określonych korzyści. Widzimy w nich drewno, cień chroniący przed upałem, zaproszenie do wspinaczki czy ładny widok. To oczywiście nic złego, lecz podobnie jak my sami drzewa cierpią wskutek izolacji. Pozbawione towarzystwa pobratymców nie rozwijają się harmonijnie.

Jako ludzie jesteśmy skazani na oglądanie świata z ludzkiej perspektywy i w ograniczonych ramach naszego życia. Życzymy sobie, by drzewa szybko rosły i zakwitały na żądanie. Pamiętajmy jednak, że ich perspektywa czasowa jest zupełnie inna. W lasach nietkniętych ludzką ręką trwają swobodnie całe wieki – najstarsze drzewo, o którym wiemy, liczy sobie kilka tysiącleci.

Na myśl od razu nasuwają się entowie z Władcy Pierścieni J.R.R. Tolkiena, przedstawiani jako drzewa obdarzone świadomością. Mówią, poruszają się i myślą znacznie wolniej niż hobbici i nie mogą się nadziwić „pochopności” i pośpiechowi tych małych stworzeń. Jeden z nich wyjaśnia, że nawet jego imię jest bardzo długie: „rosło z czasem, a że bardzo, bardzo długo żyję, urosło do całej historii” [tłum. Maria Skibniewska]. Niestety my dostrzegamy tylko tę część historii drzewa, która zawiera się w granicach ludzkiego życia.

Drzewa są doprawdy niesamowite. Jak to zwykle bywa, im więcej dowiadujemy się o danej rzeczy, tym więcej mamy dla niej szacunku.

Pierwotnie tekst ukazał się w serwisie Bigthink.com. Tytuł i śródtytuły zostały zmienione przez redakcję „Przekroju”.

Czytaj również:

Nasze małe wielkie drzewo
i
zdjęcie: redakcja „Przekroju”
Rozmaitości

Nasze małe wielkie drzewo

Marcin Orliński

Na terenie skweru Strehla w Warszawie, u zbiegu ul. Jazdów i Trasy Łazienkowskiej, otoczony szumiącą i brzęczącą zielenią, rośnie „Przekrojowy” buk. Młode drzewko, choć mające już w talii 45, a może i nawet 50 cm, posadziliśmy rok po założeniu Fundacji PRZEKRÓJ, jesienią 2019 r. Nie wiedzieliśmy, czy się przyjmie, ale się przyjęło i jest już pełnoprawnym mieszkańcem tego niezwykłego zakątka stolicy. To wspaniała wiadomość, zwłaszcza że gatunek ten w Warszawie prawie nie występuje.

Można tu dojść chodnikiem, wzdłuż­ ­al. Armii Ludowej, na przykład od placu­ Na Rozdrożu. Albo z drugiej strony, od przystanku autobusowego Rozbrat. Ale wtedy jest się skazanym na huk aut, które pędzą w kierunku Śródmieścia i Pragi-Południe. Lepiej więc wybrać ulicę Jazdów – ruszyć z miejsca, w którym przecinają się Piękna, Wiejska oraz Górnośląska, i przejść nieśpiesznie przez park, ciesząc się widokiem drzew, krzewów oraz domków fińskich, czyli osiedla Jazdów. To miasto w mieście. Lub raczej miasteczko, w którym natura spotyka się z kulturą – organizowane są tu warsztaty, spektakle, spotkania literackie, a także inne wydarzenia artystyczne i edukacyjne. Na skwerze Strehla jest pięknie o każdej porze roku, ale chyba najpiękniej jesienią, gdy po wakacjach zieleń ustępuje miejsca wszelkiego rodzaju żółciom, brązom i pomarańczom. Do tego spokój i cisza. To świetny adres dla każdego, kto ma dość miejskiego zgiełku.

Czytaj dalej