Trzeci dzwonek klimatyczny
i
zdjęcie: William Malott/Unsplash
Ziemia

Trzeci dzwonek klimatyczny

Justin Gillis
Czyta się 5 minut

W 2016 r. temperatura na powierzchni Ziemi po raz kolejny osiągnęła najwyższy poziom – poinformowali naukowcy. Poprzednie rekordy padły zaledwie rok i dwa lata wcześniej. Taka seria najcieplejszych lat w historii współczesnego globalnego ocieplenia dotychczas nie nastąpiła.

Informację podano dwa dni przed zaprzysiężeniem prezydenta Stanów Zjednoczonych, który nazwał globalne ocieplenie spiskiem Chińczyków i zapowiedział, że nie zamierza kontynuować wysiłków swojego poprzednika w kierunku ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.

Tymczasem temperatura na Ziemi rośnie i choć temat ten długo pozostawał poza kręgiem poważnej dyskusji naukowej, zachodzący proces wraz z kolejnymi pobitymi rekordami staje się coraz bardziej oczywisty. Wielu ekspertów sądzi, że wkrótce temperatura może wzrosnąć do poziomu stanowiącego poważne zagrożenie zarówno dla środowiska naturalnego, jak i dla naszej cywilizacji.

W latach 2015 i 2016 globalne ocieplenie nasiliło się z powodu zjawiska pogodowego zwanego El Niño, które spowodowało, że z Oceanu Spokojnego przedostała się do atmosfery duża ilość pary wodnej i energii. Jednak według naukowców o wiele większy wpływ na ostatnie rekordy miał długotrwały trend ocieplenia związany ze wzrostem emisji dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

„Jeden gorący rok nie jest niczym wyjątkowym – mówi Deke Arndt, dyrektor jednostki zajmującej się monitorowaniem globalnego klimatu w Amerykańskiej Narodowej Służbie Oceanicznej i Meteorologicznej (NOAA). – Ale to wyraźna tendencja i jeśli co roku odnotowujemy kolejne rekordy, to znaczy, że jesteśmy świadkami naprawdę wielkich zmian”.

Ekstremalnie ciepło było zwłaszcza w okolicach Arktyki. Jesienią na wielu obszarach Oceanu Arktycznego temperatura była wyższa o około 11–16°C w stosunku do normalnych zakresów. Po raz pierwszy od lat lód w tym regionie zaczął się topić, a mieszkańcy Arktyki już teraz mierzą się z olbrzymimi problemami spowodowanymi przez zmianę klimatu, takimi jak szybko postępująca erozja brzegów.

„To, co się dzieje na Arktyce, jest naprawdę niepokojące. Miniony rok przekroczył wszelkie normy” – mówi Gavin A. Schmidt, kierownik Instytutu Badań Kosmicznych im. Goddarda na Manhattanie, działu NASA zajmującego się śledzeniem globalnej temperatury.

Wysoką temperaturę odczuli jednak nie tylko mieszkańcy Arktyki. Susza i głód dotknęły Afrykę. 19 maja 2016 r. w indyjskim mieście Phalodi termometry odnotowały najwyższą temperaturę w historii – 51°C.

W tej chwili El Niño ustąpił i klimatolodzy oczekują, że rok 2017 będzie chłodniejszy niż poprzedni. Ros­nący poziom temperatury jest jednak dla wielu badaczy zaskakujący i część z nich obawia się, że w ciągu najbliższych lat proces globalnego ocieplenia będzie przyspieszał.

Nawet przy obecnej temperaturze miliardy ton lodu topią się lub zsuwają do oceanów. Morza absorbują również większość ciepła wchłanianego przez gazy cieplarniane emitowane przez człowieka. Coraz szybciej rośnie poziom oceanów, a ludność nadbrzeżnych miejscowości w Stanach Zjednoczonych już teraz wydaje miliardy dolarów na walkę z coraz częstszym zalewaniem lądów.

Informacja o tym, że rekord został pobity trzeci rok z rzędu, została ogłoszona tego samego dnia przez trzy rządowe agencje, dwie amerykańskie i jedną brytyjską, które zbierają dane ze statków, boi i lądowych stacji pomiarowych. Japońska Agencja Meteorologiczna wstępnie potwierdziła te wyniki.

Według danych zebranych przez Brytyjczyków w roku 2016 rekord został pobity tylko nieznacznie. Jednak zarówno w zestawieniu NOAA, jak i analizach przedstawionych przez NASA różnica w porównaniu z poprzednim rokiem była większa. NASA podejmuje szersze działania w zakresie badań temperatury na Arktyce niż inne agencje i według niektórych naukowców przedstawione przez nią dane dotyczące 2016 r. są najdokładniejsze.

Według obliczeń NASA w latach 2013–2016 temperatura na Ziemi wzrosła o około 0,25°C. Jak na trzy lata to olbrzymia zmiana dla całej planety i wygląda na to, że największy wzrost temperatury w tak krótkim czasie kiedykolwiek odnotowany przez amerykańskie agencje rządowe.

Doniesienia o rekordowym roku zostały również potwierdzone przez Berkeley Earth, organizację non profit, powołaną w celu analizowania temperatury w sposób niezależny od rządów. Instytucja ta nie odnotowała jednak, że rekord był bity przez trzy lata z rzędu. Według jej obliczeń rok 2010 był nieco cieplejszy niż 2014.

Dodatkowym narzędziem do pomiaru ciepła na powierzchni Ziemi są satelity, które badają temperaturę atmosfery na obszarze kilku kilometrów. Dwie instytucje analizujące dostarczone przez nie dane wykazały, że temperatura w 2016 r. była najwyższa od 1978 r., choć według jednej z nich różnica była niewielka.

Według NOAA od roku 1880 tylko raz temperatura osiągała rekordową wysokość przez trzy lata z rzędu – nastąpiło to w latach: 1939, 1940 i 1941. W ciągu ostatnich dekad powierzchnia naszej planety na tyle się jednak ociepliła, że rok 1941 zajmuje dziś zaledwie 37. pozycję w rankingu najgorętszych lat.

Współczesne globalne ocieplenie zaczęło się około 1970 r., kiedy skończył się relatywnie długi okres umiarkowanej temperatury, i od tego czasu nie było jeszcze sytuacji, by rekord został pobity trzy razy z rzędu. Spośród 17 najgorętszych lat w historii pomiarów 16 odnotowano po roku 2000.

Agencje NOAA i NASA zamierzają w najbliższym czasie złożyć raport u dwóch sekretarzy nominowanych przez prezydenta Donalda Trumpa, który nie wierzy w doniesienia na temat zmian klimatycznych. W 2012 r. Trump napisał na Twitterze: „Teoria globalnego ocieplenia to wymysł Chińczyków, którym zależy na osłabieniu pozycji amerykańskiego przemysłu na arenie międzynarodowej”.

Organizacje zaczęły się obawiać, czy ich dane nie zostaną wykorzystane w celach politycznych. Trump i jego gabinet nie dali żadnej wskazówki, jaka będzie ich polityka klimatyczna, a tym bardziej – jak zamierzają zarządzać badaniami naukowymi dotyczącymi klimatu.

Kiedy Donald Trump został prezydentem, dał do zrozumienia, że „może istnieć jakaś zależność” między działalnością człowieka a zmianą klimatu. Obiecał także przyglądać się tej sprawie.

18 stycznia podczas przesłuchania przed senacką komisją ds. środowiska i spraw publicznych Scott Pruitt, nominowany przez Trumpa na kierownika Agencji Ochrony Środowiska, oznajmił: „Nie sądzę, że zmiana klimatu to oszustwo”. Z drugiej strony, nie powiedział również, czy uważa poglądy Trumpa na zmiany klimatyczne za błędne.

Kolejne lata z rekordową temperaturą zaprzeczają poglądom garstki naukowców, według których globalne ocieplenie skończyło się po 1998 r.­Choć głoszone przez nich tezy nie znalazły potwierdzenia w żadnych danych statystycznych, zyskały one popularność w Kongresie amerykańskim i podczas kampanii prezydenckiej w USA w 2016 r.

Jeśli wziąć pod uwagę energię absorbowaną przez oceany, globalna temperatura rośnie w zastraszającym tempie. Naukowcy szacują, że gromadzone na Ziemi ciepło związane z emisją gazów cieplarnianych jest w przybliżeniu równe energii, jaką uwolnilibyśmy, detonując co sekundę cztery bomby atomowe (czyli 400 tys. bomb rocznie!), takie jak ta zrzucona na Hiroszimę [zostało to wyliczone przez Jamesa Hansena z NASA – przyp. red.].

Ocieplenie na powierzchni Ziemi zdaje się przebiegać zrywami. „Krzywa przedstawiająca globalne ocieplenie będzie mniej lub bardziej stroma – mówi Richard Seager, klimatolog z Lamont-Doherty Earth Observatory na Columbia University. – Ten proces nie zatrzymał się nawet na chwilę”.

Okazuje się, że wskaźniki są dość bliskie przewidywaniom naukowców sprzed dekad. Ci sami badacze już dawno temu przestrzegali, że jeśli nie ograniczymy zużycia paliw kopalnych, grozi nam katastrofa.

Wielu naukowców uważa na przykład, że wzrost poziomu morza­ o 5–6 m jest już nieunikniony, choć nie potrafią ocenić, jak szybko on nastąpi. Jeśli nie zostanie podjęty heroiczny wysiłek, by wzmocnić nadbrzeżne miasta na świecie, większość z nich zostanie zatopiona.


Tekst ukazał się w dzienniku „The New York Times” 18 stycznia 2017 r.

Czytaj również:

Cisza światła
i
zdjęcie: Paul Pastourmatzis/Unsplash
Kosmos

Cisza światła

Szymon Drobniak

Nic piękniejszego nocą niż widok czarnego jak węgiel nieba nieskażonego światłami wielkich metropolii. Ale czy patrząc w górę, rzeczywiście widzimy to, co nam się zdaje, że widzimy? Oto wszystkie ciemne sprawki najmroczniejszej z barw.

Stwierdzenie, że niebo w nocy jest czarne, brzmi jak truizm. Oczywiście – myślimy – jakiego miałoby być koloru, skoro noc to brak światła, a brak światła to czerń? Zacznijmy jednak od tego, że w Polsce – i na większości terytorium Europy – niezwykle trudno będzie nam zweryfikować prawdziwość takiego twierdzenia. Żyjemy w czasach, kiedy na świat przychodzi pokolenie ludzi, którzy być może nigdy nie doświadczą czerni nocnego nieboskłonu.

Czytaj dalej