Teraz berberys!
i
Berberys, zdjęcie: hedera.baltica / Flickr (CC BY-SA 2.0)
Promienne zdrowie

Teraz berberys!

Dominika Bok
Czyta się 4 minuty

Zimą jest wszędzie. Czerwienieje w krajobrazie miast i wiejskich ogródków. Spotkamy go także na przedmieściach, gdzie tworzy doborowe oddziały dzielnych żywopłotów stojących na straży sąsiadujących posesji. Karminowa czerwień owoców pozwala zauważyć go z dużej odległości, wygłodniałe ptaki zapewne są mu wdzięczne za to ubarwienie. A za co my możemy być mu wdzięczni? Właściwie za wszystko, gdyż surowcem zielarskim jest niemal każda część Berberis vulgaris.­ ­Zatem po kolei.

Fructus, czyli owoc

Zima to dobry czas na zbiór berberysowych owoców. Zawierają one kwasy organiczne (w tym głównie jabłkowy i cytrynowy), pektyny, cukry oraz kwas askorbowy, czyli witaminę C (w dużym stężeniu), poza tym witaminę E, karoten, karotenoidy i sole mineralne. Czegoż chcieć więcej od takiego małego owocka? No, można by sobie zażyczyć, by dał się łatwiej zbierać. Na gęsto rozmieszczonych i pełnych kolców gałązkach trudno to zrobić, unikając przy tym ukłucia. Dodatkowym utrudnieniem jest konieczność zbierania niewielkich jagód pojedynczo, co wymaga cierpliwości i uważnoś­ci. Ale wysiłek zostanie nagrodzony, gdy przygotujemy sobie z owoców dobroczynne preparaty na skórę i nie tylko. Można z nich zrobić właściwie wszystko – zarówno sok czy dżem, jak i nalewkę.

W przypadku sporządzania nalewki proporcja owoców do alkoholu (40%) może wynosić 1:4 lub 1:5. Po miesiącu przechowywania w ciepłym, ciemnym miejscu należy zlać nastaw i dosłodzić syropem cukrowym lub miodem wedle swojego smaku.

Jeśli chodzi o kosmetyki, polecam tonik do skóry suchej, dojrzałej, z pękającymi naczynkami. 100 g owoców zalejmy 300 ml wody, zagotujmy i odstawmy na godzinę, po czym dodajmy szczyptę sody oczyszczonej w celu wyrównania pH. Taki najprostszy tonik przetrzyma w lodówce około trzech tygodni. Aby przedłużyć jego żywot do roku, przygotujmy wersję z gliceryną (100 g owoców, 150 ml wody, 150 ml gliceryny i 20 ml kwasu mlekowego). Jeżeli zajmujemy się wyrobem domowych kremów, to pamiętajmy, że owoce berberysu zawierają naturalne filtry UVA i UVB, możemy je zatem dodać do kremów na letnie dni.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W Polsce berberys zwie się także, nie bez kozery, kwaśnicą – owoce są niesłychanie kwaśne. Zachęcam, by wzorem kuchni perskiej suszyć je i dodawać do potraw – wspaniale pasują do ryżu. Można też wykorzystać berberys w innych przepisach w zastępstwie żurawiny.

 Berberis vulgaris, Jan Kops (domena publiczna)
Berberis vulgaris, Jan Kops (domena publiczna)

Cortex, czyli kora

Najlepiej pozyskać ją przy okazji likwidacji żywopłotu. Możemy zrobić to wczesną wiosną lub późną jesienią. Jeśli wybierzemy czas wiosenny, należy wykorzystać zdrowe, młode gałązki – ścięte oczyszcza się z pędów i kolców, po czym nacina korę w odstępach 15 cm aż do drewna, a następnie wzdłuż, tak by po podważeniu zdjąć korę ze zdrewniałej części. Odwar z kory, w proporcji 1 łyżeczka na szklankę wody, zagotowujemy i odstawiamy na 15 mi­nut. Pijemy, by wzmocnić i oczyścić organizm, a także pozbyć się szkodliwych produktów przemiany materii. A w tej materii zawsze jest coś do zrobienia.

Radix, czyli korzeń

Podobnie jak w przypadku kory pozyskiwanie korzenia wiąże się z uszkodzeniem rośliny, więc robimy to w szczególnych okolicznościach. Okorowujemy wówczas korzeń i tniemy na drobne kawałki. Tak jak z kory możemy z niego sporządzić odwar przydatny w dolegliwościach wątroby czy dróg moczowych, a także pomocny przy szkorbucie.

Folium, czyli liść

Liście berberysu najlepiej zbierać wczesną wiosną, tuż po wykształceniu, suszyć i przechowywać w szczelnych opakowaniach. Na zaburzenia trawienia, choroby dróg żółciowych lub wątroby skutecznym lekarstwem będzie napar z łyżeczki suszu parzonej przez kwadrans w szklance wody.

W liściach, tak jak w pozostałych częściach rośliny, czyli korzeniu, korze i gałązkach (ale nie w owocach), występują alkaloidy izochinolinowe, m.in. berberyna – taki lek na wszystko, a jeśli nawet nie na wszystko, to na wiele. Znana od wieków i stosowana w różnych częściach świata – w Babilonie oraz Indiach, w medycynie chińskiej – przez starożytność aż po średniowieczną Europę. Za jej pomocą leczono żółtaczkę i malarię. Skuteczność, potwierdzoną badaniami klinicznymi, wykazuje w walce z cukrzycą, gdyż nie tylko obniża poziom cukru we krwi, ale także zmniejsza insulinooporność oraz hamuje wytwarzanie glukozy w wątrobie i spowalnia rozkład węglowodanów w jelitach, co skutkuje zwiększeniem wydzielania insuliny w trzustce.

Ma działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwgorączkowe, przeciwzapalne, a nawet wnikliwie ostatnio badany potencjał przeciwnowotworowy. Długo by jeszcze można było wymieniać przeciwności, którym potrafi stawić czoła, sięgnijcie do ksiąg lub Internetu – puchną od informacji. Do ciekawszych właściwości należą te o charakterze neuroprotekcyjnym, które poprawiają pamięć i funkcje poznawcze. Berberyna wspiera nasze neurony oraz mózg, a i depresję potrafi złagodzić (przynajmniej tak wynika z badań przeprowadzonych na myszach). Warto zaznaczyć, że nie jest łatwo przyswajalna i przy długotrwałym stosowaniu osadza się m.in. w wątrobie i trzustce. Trzeba przyjmować ją w odpowiednich dawkach, w sposób kontrolowany, pamiętając o skonsultowaniu się z lekarzem.

Czytaj również:

Trochę kłączy i bulw
i
Kosz pełen topinamburu, zdjęcie: Christian Guthier (CC-BY-2.0)
Dobra strawa

Trochę kłączy i bulw

Łukasz Łuczaj

Zima to okres skupienia i wyciszenia. Także w świecie roślin, które tracą wówczas liście lub całe nadziemne pędy. Zgromadzone wcześniej zapasy przechowują w postaci skrobi i innych wielo­cukrów w swoich organach podziemnych. To są właśnie te części rośliny, które były najatrakcyjniejsze dla pierwotnych łowców-zbieraczy.

Miały nawet dla nich większą wartość od owoców, których cukry proste są zbyt szybko wchłaniane przez przewód pokarmowy i nie sycą na dłużej, w przeciwieństwie np. do ziemniaków. Według Richarda Wranghama, który stworzył tzw. cooking hypothesis, odkrycie ognia oznaczało m.in. możliwość przysposobienia do spożycia wielu bulw i kłączy, które bez obróbki termicznej są toksyczne. To spowodowało, że uzyskaliśmy przewagę nad innymi zwierzętami.

Czytaj dalej