Świat jest modrzewiem
i
zdjęcie: Dylann Hendricks/Unsplash
Przemyślenia

Świat jest modrzewiem

Michał Książek
Czyta się 7 minut

Sędziwe drzewa mają ogromny potencjał fabularny. W ich podcieniach, które są przecież rodzajem pomieszczenia, zawsze dużo się działo. Tak dużo, że można je wręcz posądzać o prowokowanie wydarzeń, o drażnienie do wierzgnięć ospałego cielska czasu.

W krajobrazie drzewa są dominantami. Dla ssaków, ptaków i owadów zyskują status lokalnych centrów. Być może tym samym, czym dla przestrzeni, są też dla czasu. Znaczą zarówno początek, półmetek, jak i koniec. Mają potencjał, by stać się uniwersalnym i ponadczasowym miejscem akcji.

Rozmaite kosmogonie, początki wielkich religii i kultur zrośnięte są wszak z drzewami. Obrzędy, procesje i zwyczaje. Ważne wydarzenia historyczne: uczty, sądy, egzekucje. Początki nauki, filozofia europejska oraz jej najważniejsza szkoła – perypatetycka – rozwijały się pod drzewami, w cieniu platanów. Na przykład arystotelesowski hyle­morfizm, czyli rozumienie bytu jako materii i formy prowadzące do dzisiejszej psychofizycznej koncepcji jedności człowieka składającego się z ciała i duszy.

Bardzo bym chciał, by archetypem hylemorfizmu była roślina. Może nawet drzewo. Hyle po starogrecku to materia, ale też las.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Fabuła i metafora

Pierwszą parę bogów dała Egipcjanom akacja. Najsławniejszy owoc zerwany został z drzewa wiadomości dobrego i złego. Budda przeżył oświecenie, medytując pod figowcem. Jezus modlił się i nauczał pod drzewem oliwnym, a zmarł na „drzewie krzyża”. Według syberyjskich Niwchów pierwsi ludzie wyszli z drzewa. Całkiem podobnie uważają papuascy Asmaci z Nowej Gwinei. Prarodzice ludzi w mitologii nordyckiej nazywali się Jesion i Olsza.

Nie dziwi więc fakt, że w wielu kosmologiach jesiony, dęby i sosny są osią świata (łac. axis mundi) czy też jego metaforą. Tak jest np. u wielu narodów Syberii i Azji, w mitologiach nordyckich (jesion Yggdrasill) i starosaskich (dąb Irminsul), jak również tych znanych z Ameryki prekolumbijskiej (drzewo Wakah-chan u Majów). Niektórzy badacze uważają, że axis mundi można znaleźć we wszystkich kulturach świata (od Słowian po Azteków). Jakuci – przynajmniej niektórzy – podobnie jak Buriaci, Eweni i Ewenkowie do dziś wierzą, że wszechświat to modrzew, w którym znajduje się nasz świat: orto dojdu. Żyjemy, jak mówią nam jakuccy szamani, w koronie dostojnego modrzewia Aał Łuuk Mas.

ilustracja: Marek Raczkowski
ilustracja: Marek Raczkowski

Ale założenie, że drzewo jest superpoczątkiem, pojemnym miejscem akcji i zaczynem opowieści, generuje nie tylko doniosłe historie o randze Genesis, mitu założycielskiego świata. Z drzewem związana jest historyczna i literacka codzienność – pod dębem walczył i zginął Longinus Podbipięta, pod jaworem spotykali się Laura i Filon, koncerty Chopina odbywały się już to pod wierzbą, już to pod świerkiem. Pod dębem Bleobherisem śpiewał wiedźminowy Jaskier. O dostojnym dębie Baublisie pisał Adam Mickiewicz (już wtedy przejęty rąbaniem Puszczy Białowieskiej). Pliniusz Starszy wspomina natomiast o multiliściastym platanie z Licji, w którego pustym pniu jednocześnie ucztować mogło 18 ludzi.

Możemy być więc pewni, że kiedy napotykamy drzewo senioralne, trafiamy na miejsce, w którym wiele się wydarzyło. Podcienie drzew są strefami historycznie zagęszczonymi, ośrodkami wielu wspomnień i opowieści. To ukryte w krajobrazie banki danych stojące na straży lokalnej pamięci i tożsamości. Są bezpieczne tak długo, jak długo drzewo żyje.

Walor refleksyjny

Okazałe liściaste oraz iglaste solitery inicjują coraz rzadziej spotykane wśród homo sapiens postawy refleksji i zachwytu. Być może dlatego, że są doskonałą metaforą czasu i zarazem jego miarą. Przeczuwamy czas w dychotomiach rozgałęzień, eufoniach szumu liści i semantykach owadzich hieroglifów. Pod tak grubym pancerzem kory musi kryć się coś więcej niż tylko skoczogonki czy opiętek dwuplamy. Tajemnicze dziuple i antyczne pnie ewokują nienazwane w polszczyźnie uczucie z pogranicza strachu i ciekawości, pewną liściastą bojaźń. „Ma ze sto lat” – słyszę zazwyczaj od ludzi, z którymi odwiedzam stare drzewa. „Sto lat” to podstawowa miara czasu, jaką próbują określić intuicje, zdziwienia i zachwyty, które wywołuje senioralny wiąz. Wiek, stulecie, epoka. Trzy pokolenia. Tyle trzeba, żeby zrozumieć wiąz.

Kontakt z wielkodrzewem (rzeczownik z Żeromskiego) i świadomość czasowego kontinuum skłaniają do refleksji mającej charakter katharsis. Stajemy wszak wobec jednej z najstarszych alegorii piękna. Nie wiem, czy którykolwiek fenomen przyrody lepiej oddaje jej katartyczną funkcję. Czy w lesie bądź na łące spotkamy się z silniejszym doznaniem zmysłowym? Zachowanie ludzi nagle się zmienia: przystają, zaczynają kompulsywnie fotografować, rzadziej rysować i notować. Obchodzą drzewo kilka razy, dając wyraz zachwytom. W obchodzeniu tym jest źródło wielu obrzędów i procesji. Próba zmierzenia obwodu pnia poprzez chwytanie się za dłonie i obejmowanie go wygląda raczej jak pogańska euforia niż chłodna analiza, więcej w tym emocji niż zdobywania wiedzy.

Nawet wandalskie graffiti wycinane w korze wydają się zdradzać głęboką świadomość zwiewności naszego życia w opozycji do trwałości wielkodrzewu. Jest w tych inicjałach czy przebitych sercach refleksyjność, potrzeba utrwalenia przeżywanego, jakiś sprzeciw wobec przemijania. Naturalnym obrońcą przed zapomnieniem i zagubieniem wydaje się właś­nie drzewo. Ten estetyczny konglomerat czasu, przestrzeni i materii. Nieprzypadkowo sadzimy „drzewa pamięci” (tam, gdzie drzewa wycięto, robi się je z metalu) i to te rośliny umieszczamy przy krzyżach i mogiłach, by wzmocnić historyczno-topograficzną strukturę miejsca. Z tych samych powodów drzewo bywało słupem granicznym. Początkiem drogi i punktem pomiaru odległości. Miejscem zbiórki.

One właśnie, sędziwe wielkodrzewy, czynią krajobraz refleksyjnym. Takim, który wywołując różne rodzaje zachwytów i zdziwień, skłania nas do namysłu, rekapitulacji poglądów, a nawet zmiany postępowania. Na krajobraz wpływają tak również cmentarze, stara architektura, krzyże przydrożne czy samotne skały. Jego antynomią jest krajobraz produkcyjny, czyli mocno przekształcony przez człowieka, pozornie neutralny, w rzeczywistości destrukcyjny – ma wpływ na wybory estetyczne, które mogą okazać się wyborami etycznymi. Myślę o rozległych plantacjach sosen ciętych harwesterami, zwanych – nie wiedzieć czemu – lasami, o polach kukurydzy, o deweloperskich osiedlach bez historii (jakby powstały wczoraj) czy bezmyślnych wycinkach drzew przydrożnych. Oto anonimowy krajobraz głupców, który narzucają nam politycy i samorządowcy.

Dendrogram świata

Często to, co rozumiemy, przybiera postać drzewa. Nic tak dobrze nie obrazuje i nie porządkuje wiedzy jak rozłożysta korona, pień oraz korzenie. No może jeszcze koło albo trójkąt. Drzewiasty graf (dendrogram) to jednak najlepsze ujęcie zebranych danych i radosnej epifanii zrozumienia zarazem. To uniwersalna matryca, według której można uporządkować sobie strumień świadomości.

To, co pamiętamy, co się nam zdarzyło, też układa się w jego postać. Związki zdarzeń, związki krwi, pogoń przyczyn i skutków. Czy dziwimy się, że wycięcie drzewa, które zawsze szumiało obok domu, wywoła sprzeciw ludzi, w których pamięć wrosło? Czy unicestwienie żywego, osobistego dendrogramu nie narusza najbardziej skrytych obrazów pamięci, zwanych wspomnieniami, niezbędnych do budowania tożsamości? To nie może odbyć się bez bólu.

Dendrogram to „diagram w kształcie drzewa, ukazujący związki pomiędzy wybranymi elementami na podstawie przyjętego kryterium”. Odnajdziemy go w ewolucji, gdzie mamy drzewo filogenetyczne; w badaniach nad historią rodów i rodzin, które przedstawiamy na drzewie genealogicznym. Drzewo binarne i trójkowe funkcjonuje w informatyce. W chemii trafiamy na drzewo Diany (zwane filozoficznym), w matematyce zaś na drzewo prawdopodobieństwa (stochastyczne), choć wszystkie podstawowe działania – jak dodawanie czy mnożenie – możemy udrzewić.

Nazwy liter alfabetu ogamicznego, powstałego we wczesnym średniowieczu na użytek języków celtyckich, są nazwami drzew. Celtyckie litery to poziome i skośne kreseczki umieszczone na pionowej osi, jak gałęzie na pniu. Na przykład litera B to beith, brzoza. Litera F to fern, olsza; D to draid, dąb. Dzięki drzewom-literom krajobraz zamienia się w alfabet, a może nawet tekst.

Drzewa nie tylko uczą myśleć i pisać, lecz także ilustrują prekambryjskie nieeuklidesowe symetrie ukryte w przyrodzie. Jest w nich odwieczna estetyczno-graficzna zasada. Ich oparty na dwoistościach kształt widzimy we własnym, ludzkim ciele, ale też w mchach, wątrobowcach, skorupiakach i niektórych rybach. W organizmach ptaków i ssaków, w budowie ich układów nerwowych i krwionośnych, w anatomii mózgów – kształcie dendrytów. W morfologii dłoni i zlewniach rzek. Cóż bardziej kognitywnego niż drzewo! Mnogością eksplanacyjnych zastosowań i olśnień przerasta kwiat, nasiono i owoc. Drzewo – najlepsze rozwiązanie architektoniczne. Symbol zrozumiały w całym świecie, także świecie zwierząt.

Czy to nie drzewa wytłumaczyły nam sens trwania i wierność miejscu? Nazwaliśmy to zakorzenieniem, o przywiązaniu mówimy: zakorzenić się. Po angielsku take root, po niemiecku sich einwurzeln, po rosyjsku zapustit korni. Starych drzew się nie przesadza – mawiamy, chcąc wyjaśnić powody, dla których gdzieś zostaliśmy. Zgniły korzeń zaś tłumaczy praprzyczynę kłopotów.

Być może zrozumiemy tyle, ile dowiemy się o drzewach i złożonych ekosystemach, które tworzą. Zapamiętamy tyle, ile wieków liczą sobie najstarsze z nich. I często, w różnych dziedzinach, nie sięgniemy pamięcią dalej niż one. Pochopne wycinanie soliterów czy całych historycznych alej to nie tylko strata kulturowa, ale także rodzaj autoagresji. Przypomina palenie książek czy wymieranie języka. Zapominamy, wiemy mniej, stajemy się głupsi. Stajemy się głupcami poszukującymi cienia.

Czytaj również:

Najbardziej samotne drzewo świata
i
zdjęcie: Ilkin Zeferli (źródło: Wikimedia Commons)
Ziemia

Najbardziej samotne drzewo świata

Stefano Mancuso

Drzewa rosnące samodzielnie trafiają się niezwykle rzadko, bo życie potrzebuje wspólnoty.

Domena: jądrowce
Królestwo: rośliny
Gromada: nagonasienne
Klasa: iglaste
Rząd: sosnowce
Rodzina: sosnowate
Rodzaj: świerk
Gatunek: świerk sitkajski (Picea sitchensis
)
Pochodzenie: zachodnie wybrzeże Ameryki Północnej

Czytaj dalej