Superman z Łódzkiego
Wiedza i niewiedza

Superman z Łódzkiego

Adam Węgłowski
Czyta się 4 minuty

Syn żydowskiego kowala na zawsze zmienił popkulturę. W Polsce jednak mało kto o nim pamięta, choć wszyscy znają jego sceniczny pseudonim. 

Był chłopcem z małego miasteczka, ale jego ród pochodził skądinąd, z bardzo daleka. Jego prawdziwe imię było trudne do wymówienia i zapamiętania przez sąsiadów. Lecz znali go – bo nie miał problemów z podnoszeniem największych nawet ciężarów. O kim mowa? Zaraz na myśl przychodzi Superman, czyli przybysz z kosmosu imieniem Kal-El, przedstawiający się jako Clark Kent. Mający nadnaturalne moce i znany jako „człowiek ze stali”. A jednak… to nie o nim mowa. Chodzi bowiem o Zishe Breitbarta, który urodził się w 1893 r. w rodzinie żydowskiego kowala w Strykowie pod Łodzią.

Cyrk nie z tej ziemi

Był nieprawdopodobnie silny i wytrzymały, wyróżniał się nawet spośród swoich wysportowanych braci. Spróbował więc szczęścia jako atleta cyrkowy. Zamiast nieco egzotycznego imienia Zishe zaczął przedstawiać się jako Zygmunt. Reklamował się jako „król żelaza” i „najsilniejszy człowiek świata”. Pokazy siły Breitbarta przyciągały tłumy zafascynowanych tym „nowym Samsonem”. W swoim żelaznym repertuarze miał wyginanie sztab, łamanie podków, przerywanie łańcuchów, przegryzanie monet. Ale to dopiero początek show. W latach 20. łódzki Odeon reklamował jego „sensacyjny” występ, tak zapowiadając, co ujrzą widzowie: „Dźwiganie 60 ludzi, obciążenie przez 2500 kg, karuzela na piersiach mocarza. Breitbart leżąc na gwoździach, unosi jezdnię z końmi, ludźmi, pojazdami”. Na zachowanych zdjęciach widać, jak Zishe (Zygmunt) spoczywa na podłodze, podczas gdy na jego klatce piersiowej oparta jest ni to karuzela, ni to minitor wyścigowy, po którym pędzi w koło dwóch motocyklistów.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Zishe Breitbart/ fot. Wikiemedia Commons
Zishe Breitbart/ fot. Wikiemedia Commons

Trafił do filmu i napisał książkę. Znała go Polska, znała Europa (występował m.in. w Wiedniu i Berlinie), a w 1923 r. ze swoimi występami Breitbart dotarł za Atlantyk, do Stanów Zjednoczonych. W Nowym Jorku jego show, w którym występował jako „Superman of the Ages” (nadczłowiek stuleci), obejrzało w tydzień aż 85 tys. widzów. Najważniejsze wydarzenie nastąpiło jednak w znacznie mniejszym, wręcz prowincjonalnym Cleveland.

Ulubieniec chłopców

W mieście tym Breitbart szalał w przebraniu Tarzana, dokonując cudów zręczności na deskach miejscowego teatru i na ulicach. Mieszkańcy Cleveland obserwowali go podczas publicznych pokazów odbywających się na jednej z głównych alei, między ratuszem a sądem. Widzieli go tam w akcji (albo przynajmniej o nim słyszeli) dwaj żydowscy chłopcy, których rodziny także pochodziły z Europy Środkowo-Wschodniej. Nazywali się Jerry Siegel i Joe Shuster. Dla chłopców ten dumny ze swoich korzeni siłacz – opowiadający się za budową żydowskiego państwa w Palestynie oraz przedstawiający się jako kolejny Samson czy nowożytny Szymon Bar Kochba, który przewodził powstaniu przeciw Rzymianom – musiał być fascynującą postacią. Po występie miejscowa prasa nazwała nadludzko silnego Breitbarta „Superman of Strength”. Kilkanaście lat później Siegel i Shuster stworzą oraz wypromują komiksowego bohatera o przydomku Superman. Sprawiedliwego przybysza z dalekich krain, obrońcę uciśnionych nazywanego również „człowiekiem ze stali”.

Szkoda tylko, że Breitbart tego nie dożył. Zmarł w 1925 r. wskutek wypadku – tak pechowego, że aż trudno w niego uwierzyć.

Zishe Breobart w 1923 r./ National Photo Company; zdjęcie odrestaurowane przez Michela Vuijlsteke'ego
Zishe Breobart w 1923 r./ National Photo Company; zdjęcie odrestaurowane przez Michela Vuijlsteke’ego

Kolano Achillesa

Podczas jednego z pokazów mocarz przekłuł sobie kolano szpikulcem, którym przebijał dębowe deski. W rezultacie doszło do zakażenia i sepsy. Lekarze za wszelką cenę próbowali ratować życie „króla żelaza”, ten zgodził się nawet na amputację. Nic to jednak nie dało. Po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu słynny żydowsko-polski Superman zmarł.

Pochowano go na cmentarzu ortodoksyjnych żydów Adass Jisroel w Berlinie. Jakimś cudem grób Breitbarta przetrwał czasy III Rzeszy. Dziś jest dowodem (i lekcją dla chłopców!), że nawet Supermeni muszą kiedyś umrzeć. Pozostają po nich wspomnienia, książki, filmy… W 2001 r. film biograficzny o Breitbarcie, zatytułowany Niezwyciężony (Invincible), nakręcił słynny niemiecki reżyser Werner Herzog. Nie okazał się jednak tak chwytliwy jak przygody Supermana. Cóż, Herzog nie pierwszy przegrał z legendą.

Czytaj również:

Człowiek, który ostrzelał UFO
i
W jednostce RAF-u, Swinderby. Na zdjęciu Dywizjon 301: Brejnak, Lapa, Hasiński, Zaremba i Wójcik
Wiedza i niewiedza

Człowiek, który ostrzelał UFO

Adam Węgłowski

Polski pilot musiał najpierw zaatakować niemieckie miasto, a potem… zmierzyć się z Obcymi.

Słynny komiksowy Kapitan Ameryka walczył z hitlerowcami. Porucznik Sobiński – postać zupełnie autentyczna – był lepszy: niestraszni mu byli ani Niemcy, ani nawet… Obcy. Tym bardziej, że podczas drugiej wojny światowej trudno było odróżnić jednych od drugich!

Czytaj dalej