Ruszyły piły w Amazonii
i
"The Repast of the Lion", 1907 r., Henri Rousseau le Douanier/ MET
Wiedza i niewiedza

Ruszyły piły w Amazonii

Łukasz Kaniewski
Czyta się 1 minutę

Jeszcze niedawno wydawało się, że walka o największy las świata zakończy się zwycięstwem: tempo wycinki przez kilka lat spadało i wszystko wskazywało na to, że z końcem dekady niszczenie dżungli ustanie zupełnie. Teraz jednak władze Brazylii, w dużej mierze pod wpływem finansowych kłopotów, złagodziły prawo i znów wydają pozwolenia na eksploatację, a mówiąc wprost – na dewastację Amazonii.

W rejonie ma powstać gigantyczna kopalnia żelaza, aby zapewnić zaś rudzie (oraz płodom rolnym) transport, planowane jest regulowanie rzek. Budowane będą zapory: rząd Brazylii do roku 2024 zamierza uruchomić 40 elektrowni wodnych na wielkich rzekach Tapajós i Jamanxim. Zalanych zostanie przy tej okazji kilkadziesiąt tysięcy hektarów lądu. Elektrownie mają wytwarzać około 25 GW mocy.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Będą to potężne budowle postawione w rejonie nazywanym płucami Ziemi. Dla przykładu: tama São Luiz do Tapajós ma liczyć 7,6 km szerokości i będzie szóstą największą elektrownią wodną świata. Prócz tego, że budowa zatopi setki kilometrów kwadratowych lasu – pozbawi domów tubylców z plemienia Munduruku. Zostaną oni wygnani z terenów, które zamieszkują od pokoleń.

Mieszkańcy protestują, niewiele jednak mogą zdziałać w starciu z potężnymi koncernami działającymi za pozwoleniem rządu. Warto wspomnieć, że w październiku zeszłego roku przeciwny wycince Luiz Alberto Araújo, lokalny urzędnik miasteczka Altamira, został zastrzelony przed swoim domem.

Czytaj również:

Zanim się zacznie
i
Najwcześniej (i to o prawie całą dobę!) słońce wstaje na wyspie Upolu w archipelagu Samoa. Za to pod każdą szerokością geograficzną zachwyca tak samo. Park Narodowy Amboseli, Kenia; zdjęcie: Ray in Manila (CC BY 2.0)
Pogoda ducha

Zanim się zacznie

Paulina Wilk

W Kenii świt wygląda jak krwawa wstęga. W Peru poranek to wielka cisza. W Indiach jest porą ulotnej świeżości. A w Seulu nie ma go wcale.

Wódz mówi, że miasto jest niebezpieczne. W przeciwieństwie do ziemi, przez którą teraz idziemy; ona nie ma przed nim tajemnic. Mówi też, że chłopcy z jego plemienia udają się do buszu na wiele miesięcy i wracają do wioski dopiero wtedy, gdy nauczą się radzić sobie z zagrożeniami. Małymi i wielkimi. „Nie bój się stada pędzących antylop. Bój się tego małego pająka. Jeśli ukąsi, umrzesz”. Odsuwa kijem drobnego stawonoga szybko pokonującego nierówności na chłodnej jeszcze ziemi. Ledwie zdążam go dostrzec, a znika w ciemności. Światło zapiętej na głowie latarki wykrawa niewielki krąg w zupełnej, niepoddającej się negocjacjom czerni. Zmrok w Masai Marze zapadł wczoraj w okamgnieniu, nieodwołalnie. Zdążyłam jeszcze dostrzec idących ku nam Masajów w czerwonych kraciastych kangach; w ich strojach odbijało się niknące światło dnia, wydawało się, że świecą. A po chwili nie widać już było niczego. Czerń nakryła nas, siedzących wokół ognia, jak ciężki smolisty płaszcz.

Czytaj dalej