Nieśmiertelna Aleksandra
i
Louis Francois Marteu, Portret generałowej Aleksandry Zajączkowej, z domu Pernett (Zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie_
Wiedza i niewiedza

Nieśmiertelna Aleksandra

Adam Węgłowski
Czyta się 4 minuty

„Dawna wicekrólowa Polski, bliska już setki wiosen, posiada umysł i serce młode, figurę czarującą – pisał o niej w 1836 r. słynny francuski powieściopisarz Honoré de Balzac. – Na jej rozkaz wylewają łzy młodzi kochankowie. Zaprawdę to jest bajka o wróżce, jeśli to nie jest w ogóle żywa wróżka z bajki”.

O kim mowa? O Aleksandrze, wdowie po generale Józefie Zajączku. Jej mąż walczył w powstaniu kościuszkowskim i w wojnach napoleońskich, a w latach 1815–1826 był namiestnikiem Królestwa Polskiego (z nadania Rosji, z którą wcześniej wojował!). Dlatego Aleksandrę nazywano wicekrólową. Jednak nie z powodu jej pozycji pisarze i poeci zachwycali się urodą kobiety. Zachowało się wystarczająco dużo relacji, by nie wątpić, że była swoistym fenomenem.

Królowa Śniegu

Jakim cudem ta urodzona w 1754 r. kobieta w podeszłym wieku „z wejrzenia, z kibici, ze słówek wreszcie strzelistych wydawała się dziewczęciem tak jakby piętnastoletnim”? Właśnie tak scharakteryzował ją, powołując się na świadectwa z epoki, XX-wieczny eseista Stanisław Wasylewski w Romansie prababki. A współcześni badacze włożyli wiele trudu w wyjaśnienie fenomenu urody i długowieczności Aleksandry pod względem medycznym.

Po pierwsze, uprawiała sport: często jeździła konno i codziennie odbywała długie spacery, dochodzące nawet do 10 kilometrów. Po drugie, korygowała pojawiające się zmarszczki cieniutką warstwą wosku. Po trzecie, stosowała specyficzną dietę bazującą na surowych, zimnych posiłkach złożonych z warzyw, owoców i wyrobów mlecznych. Po czwarte wreszcie – każdego ranka kąpała się w lodowato zimnej wodzie, a wieczorem spała w specjalnie wychłodzonej sypialni, wyłożonej lodem. A zatem była prekursorką krioterapii, fitnessu, medycyny estetycznej oraz diety paleo!

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Louis Francois Marteu, Portret generałowej Aleksandry Zajączkowej, z domu Pernett (Zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie)
Louis Francois Marteu, Portret generałowej Aleksandry Zajączkowej, z domu Pernett (Zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie)

Tak ekscentryczna dama dożyła 91 lat i zachowała się w pamięci Polaków – jej męża uważających za zdrajcę – nie w mrocznych, ale w kolorowych barwach. A przecież sama także miała co nieco na sumieniu. „Znaną była z różnych zalotów, rozwiązłego życia i protegowania wszystkich intryg miłosnych” – pisał Julian Ursyn Niemcewicz. Uchodziła też za sprytną i przebiegłą: czy to nie ona tak pokierowała karierą Zajączka, by wraz z nim dojść do wysokiej pozycji? A potem odziedziczyć po generale majątek i rentę zapewniającą jej dostatnie życie i środki do uganiania się za młodszymi kochankami?

Wyglądało na to, że nie brakowało jej ani urody, ani sprawnego umysłu. Ot, i cała historia – podsumuje niejeden z rodaków. Ech, naiwny! A może weźmy pod uwagę wersję alternatywną…

Cud z Francji

Przecież to oczywiste, że Aleksandra była mutantem, kimś więcej niż homo sapiens! Bajkową Królową Śniegu, Icemanem z opowieści o X-Menach. Była niczym słynny Connor MacLeod z Nieśmiertelnego, udający wojownika ze szkockich gór, a w rzeczywistości będący istotą nie z tego świata. Żył w wielu epokach, a w odpowiednim momencie – gdy jego długowieczność i dobra forma stawały się zbyt podejrzane – zacierał za sobą ślady i pojawiał się w nowym wcieleniu.

Przyjrzyjmy się faktom. Aleksandra rzekomo przyszła na świat około roku 1754 w Słonimie pod Grodnem. Pochodziła z rodziny hugenotów o nazwisku de Pernett, którzy uciekli z Francji. Ojciec Aleksandry został w Rzeczypospolitej adiutantem litewskiego hetmana Ogińskiego, ona sama kręciła się na dworze Branickich. To tam poznała swojego pierwszego męża – lekarza (którego porzuciła w 1786 r. dla Zajączka) i niebawem stała się gwiazdą ówczesnej socjety.

Ale kto ich tam wie, kim ci Francuzi byli naprawdę i dlaczego porzucili ojczyznę? Kto się założy, że gdyby sprawdzić domniemane miejsce pochówku Aleksandry w warszawskim kapucyńskim kościele Przemienienia Pańskiego na ulicy Miodowej, to bylibyśmy zaskoczeni? Warto też spojrzeć na twarz Aleksandry z portretu pędzla Ludwika Marteau i zapamiętać ją dobrze. Może dawna generałowa przechadza się gdzieś wśród nas, pod innym imieniem i nazwiskiem – jako królowa fitnessu, rekin biznesu albo żona milionera? Nieśmiertelni nie odchodzą z tego świata tak po prostu…

Czytaj również:

Diamentowa Góra
i
rys. Marcin Podolec
Żywioły

Diamentowa Góra

William Finnegan

„Gdy wezbrane fale zbliżają się do linii brzegowej, zaczynają sięgać dna oceanu. Ciągi fal stają się setami. Są większe i bardziej odległe od siebie niż ich lokalni kuzyni. Pod wpływem ukształtowania dna nadchodzące fale załamują się.” – opowiadanie Williama Finnegana, zdobywcy Nagrody Pulitzera.

Budżet rodzinnej przeprowadzki do Honolulu musiał być skromny, skoro wynajęliśmy mały domek i kupiliśmy przerdzewiałego na wylot forda fairlane’a, żeby jakoś poruszać się po wyspie. Mój brat Kevin i ja spaliśmy na sofie, na zmianę. Ja miałem 13 lat, a on dziewięć. Za to nasz domek był blisko plaży – na drugim końcu drogi dojazdowej, wzdłuż której stały pozostałe domki. Ulica nazywała się Kulamanu. Pogoda była absolutnie cudowna. Słońce grzało nawet w styczniu. Właśnie wtedy tu przyjechaliśmy.

Czytaj dalej