Kroniki dębowe
i
ilustracja: Cyryl Lechowicz
Ziemia

Kroniki dębowe

Urszula Zajączkowska
Czyta się 12 minut

„Nagle Bartek ujawnił się zza drogi zieloną chmurą swojej korony. Kolos. Udaję więc, że nie widzę. Wstydzę się na to drzewo patrzeć” – poetka i biolożka Urszula Zajączkowska opisuje swoje spotkanie z drzewnym gigantem.

Niby jestem w stanie przebijać się w naukowych, lepkich wnętrznościach praw, wytrwałymi godzinami. Tygodniami kreślić zawiłe wykresy zależnych dziwnych zdarzeń z przebiegu życia roślin i mierzyć, i liczyć to jeszcze, by całość skończyć wnioskiem w postaci obłego, grubego zdania, bez przecinków – to i tak: ja wiem swoje. I teraz to powiem. Że przez ten cały czas nie potrafię utrzymać siebie zbyt długo w stanie bezruchu. Bo mnie nosi od zawsze i na zawsze. Więc przeżywam pracę tylko w postaci przerywanej spontaniczną eksplozją ciała wyginania, ciała przeginania (nikt tego na uczelni nie wie, więc nie mówcie dalej). Dlatego czasem, późnymi wieczorami biegam tam po pustych korytarzach, krzycząc raczej brzydko, albo po schodach pędzę, modląc się, bym kolan nie poskręcała i by mnie ochroniarze uczelni nie zauważyli. Za dnia tańcuję w laboratorium, skaczę sobie prawie normalnie, nierzadko robię też pompki obok mikrotomu, na którym kroję preparaty z roślinnych ciał. (W przerwach między tym wykładam z poważną miną). W stanach zaś naprawdę wyjątkowego skupienia, w bliskości przypadków najtrudniejszych – podciągam się na ściankach działowych w tamtejszej toalecie.

Bo ja, po małpiemu całkiem chyba, muszę czasem

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Drzewolubność
i
zdjęcie: Casey Horner/Unsplash
Ziemia

Drzewolubność

Michał Książek

„Mężczyzna i kobieta
Są jednym.
Mężczyzna i kobieta i kos
Są jednym”.

I

Sosna

Samotna sosna w polach pod Bielskiem. Nie mogę się nadziwić, jak dobrze inicjuje przestrzeń. Gdyby nie drzewo, nie zdawałbym sobie z przestrzeni sprawy. Jest bodźcem i pokusą dla percepcji. Uzmysławia całość i jej oś. Wejście na pola. I wyjście. I te wszystkie niespodziewane rodzaje odległości. Jak ode mnie do czarnej kropki kosa. Granice i miedze. Wraz z efemerycznym tworem jakim jest miejsce. Wszędobylskie choć niespodziewane, panobecne. Drzewo to miejsce, gdzie upadło nasiono.

Czytaj dalej