Page 18FCEBD2B-4FEB-41E0-A69A-B0D02E5410AERectangle 52 Przejdź do treści

O wiośnie mamy zielone pojęcie!

Kiedy wszystko się dopiero rodzi i rozwija, wiosenny „Przekrój” nadlatuje w pełnym rozkwicie! W najnowszym wydaniu piszemy z rozwagą o równowadze, z odwagą o strachu, z uwagą o bałtyckich krajach, z miłością o wróblach i z zachwytem o zieleni i porankach. Zachęcamy do czytania!

Kup wiosenny „Przekrój”!

188 stron do czytania przez trzy miesiące. „Przekrój” w nowym formacie jest wygodniejszy do przeglądania i idealnie mieści się w skrzynce pocztowej. Zamów i ciesz się lekturą – tylko tutaj w niższej cenie. Sprawdź!

Przekrój
Tadeusza Kościuszki życie niezwykłe z okazji 200-lecia śmierci przypomniane, czyli o tym jak emigrant ...
2017-08-12 09:00:00

Inżynier 
Cosieski w Ameryce

Tadeusz Kościuszko w Londynie, autor nieznany, Zbiory Muzeum Wojska Polskiego
Inżynier 
Cosieski w Ameryce
Inżynier 
Cosieski w Ameryce

W poprzednim odcinku: po nieudanej próbie uprowadzenia córki lokalnego magnata bohater opuszcza ojczyznę i udaje się do Francji, a stamtąd do Ameryki, gdzie od kilku miesięcy trwa bunt 13 kolonii przeciwko zwierzchniej władzy Wielkiej Brytanii.

Czyta się 3 minuty

Filadelfia, sierpień 1776 r. Do ówczesnej stolicy Stanów Zjednoczonych, gdzie zaledwie miesiąc temu została uchwalona Deklaracja niepodległości, przybywa młody, 30-letni oficer rodem z Polski. Miesiąc później staje on przed Kongresem, któremu przedkłada memoriał zawierający jego kwalifikacje i zawodowe CV. Jako inżynier, absolwent szkół w Warszawie i Paryżu, trafia w dziesiątkę: żeby prowadzić dalej wojnę, Ameryka potrzebuje pieniędzy, broni, prochu, ale przede wszystkim wykwalifikowanych inżynierów.

Być może właśnie wtedy dochodzi do pierwszego spotkania Kościuszki z Jerzym Waszyngtonem. „Co mogę dla pana zrobić?” – miał zapytać Waszyngton oficera o niemożliwym do wymówienia nazwisku, gdy ten zaoferował mu swoje usługi w walce o niepodległość Stanów Zjednoczonych. „Proszę mnie wypróbować” – brzmiała odpowiedź. Waszyngton zaryzykował i nie żałował – choć przez następne lata w wojennej korespondencji pisał jego nazwisko na kilkanaście różnych sposobów.

Czym Kościuszko zajmował się przez następne siedem lat służby w Armii Kontynentalnej? Był przede wszystkim inżynierem wojskowym – oznacza to, że zamiast ze szpadą większą część wojny spędził z teodolitem wśród szańców i fortyfikacji, dokonując obliczeń i sporządzając rysunki terenu. Praca nie była spektakularna, ale kluczowa z perspektywy końcowego sukcesu: pułkownik Kuziaske projektował zasieki i reduty, budował fortyfikacje i mosty pontonowe, koordynował przemarsze armii i wybierał teren pod obozowiska, kopał podziemne chodniki.

Zamów prenumeratę cyfrową

Z ostatniej chwili!

U nas masz trzy bezpłatne artykuły do przeczytania w tym miesiącu. To pierwszy z nich. Może jednak już teraz warto zastanowić się nad naszą niedrogą prenumeratą cyfrową, by mieć pewność, że żaden limit Cię nie zaskoczy?

Inaczej niż Kazimierz Pułaski – słynący ze straceńczych kawaleryjskich szarż drugi polski bohater wojny o niepodległość – Cosieski rzadko brał bezpośredni udział w walkach na froncie i prawie nie prowadził operacji wojskowych. Przez całą wojnę był tylko raz ranny (w pośladki), bliski śmierci – również tylko raz, w bodaj ostatniej potyczce tej wojny, kiedy po raz pierwszy dane mu było dowodzić amerykańskim wojskiem w polu.

W efekcie zamiast na polu bitwy znaczną część wojny spędził na placu budowy, jakim w tym czasie stało się West Point. Do położonego 80 km na północ od Nowego Jorku – i określanego mianem „klucza do Ameryki” – West Point Korsuasco trafił opromieniony sławą genialnego stratega spod Saratogi (to on wybrał miejsce na bitwę i umocnił jego słaby punkt redutami). Po dwa i pół roku budowy West Point był rzeczywiście twierdzą nie do zdobycia, nasz bohater jednak miał tego miejsca serdecznie dosyć. 

Jego praca nie ograniczała się do zaprojektowania nowatorskiego systemu obronnego, w którym wbrew panującym teoriom budowy fortyfikacji dostosował budowle do naturalnego ukształtowania terenu. Przez cały ten czas był Kuzciuzsco jednocześnie projektantem i szefem budowy: borykał się z brakiem rąk do pracy (zwłaszcza fachowców), niedoborami logistycznymi (wapno, kawa, rum), musiał nawet troszczyć się o paszę dla zwierząt i ubrania dla ludzi. 

Kiedy 15 lipca 1784 r. – po ośmiu latach na amerykańskim kontynencie – wsiadał w Nowym Jorku na statek do Europy, był jednym z najdłużej służących zagranicznych oficerów. Wracał bez pieniędzy, podobnie jak przyjechał (żołdu w czasie służby nie pobierał). Z Ameryki przywoził tytuł generała brygadiera, order elitarnego Towarzystwa Cyncynatów i niewymierną sławę bohatera walki o wolność Ameryki. 

Po stronie aktywów mógł sobie również zapisać praktyczne doświadczenie inżyniera zdobyte podczas budowy niezliczonych fortyfikacji (przyda się za 10 lat podczas oblężenia Warszawy), a także świadomość tego, jaką wartość bojową może mieć wojsko tworzone z ochotników walczących o swoją wolność. Wreszcie – i to może najważniejsze – do Europy i Polski przywoził iście amerykańską wiarę self-made mana, który wie, że wszystko jest możliwe – trzeba tylko w to wierzyć i mieć zaufanie do swoich sił. 

Tylko że w tym wypadku uwierzyć musiał cały naród.

cdn.

Data publikacji:

Mikołaj Gliński

Współpracownik portalu Culture.pl, w którym o polskiej kulturze pisze dla nie-Polaków. Tłumacz, współautor książki o języku polskim „Quarks, Elephants and Pierogi”. Redaktor w zespole anglojęzycznej wersji „Przekroju”.

okładka
Dowiedz się więcej

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego

Zamów już teraz!

okładka
Dowiedz się więcej

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego

Zamów już teraz!