Hypnotyzujące pluskwy i rozmawiające pszczoły
i
Daniel Mróz - rysunek z archiwum, nr 1329/1970 r.
Ziemia

Hypnotyzujące pluskwy i rozmawiające pszczoły

czyli koniec świata, o którym nikt jeszcze nie pomyslał
Tadeusz Unkiewicz
Czyta się 7 minut

Gdy byłem w piątej klasie i chodziłem w krótkich majtkach, nawiedziła mnie chęć poznania tajników pszczelarstwa. Chęć, jak na sztubaka rozmiłowanego zazwyczaj w szlachetnej, choć toczącej się na ulicach i podwórkach grze „kukso”, raczej dziwna. Tłumaczyła się jednak prosto: oto ksiądz profesor wyjawił nam któregoś dnia na lekcji, że będzie uczęszczał na kursa pszczelarskie. Słowo „uczęszczał” uderzyło mnie tak swoją dostojnością i podniosłością, że natychmiast postanowiłem rzucić pisanie regulaminu Stowarzyszenia Czarnych Huzarów i uczęszczać na pszczelarstwo. (Punkt pierwszy regulaminu brzmiał: „czarny huzar działa zawsze na własną rękę”. Niestety dalej jakoś poza ten punkt pierwszy wyjść nie mogłem).

***

Zostałem więc pszczelarzem. Zanim opowiem, jak się to stało i jaki ma to związek z hipnotyzującymi pluskwami oraz przyszłym końcem świata, muszę nadmienić, że owe cztery tygodnie kursów pszczelarskich więcej mi dały mądrości, niż cztery lata gimnazjum. Nie dlatego bynajmniej, że większą część wykładów poświęcono rozważaniom nad… życiem płciowym pszczół – a zapewniam Was, że może ono zaciekawić nie tylko szesnastoletniego kandydata na mężczyznę – i nie dlatego, że nauczyłem się nareszcie czegoś praktycznego, lub że zdobyłem mnóstwo wiedzy pobocznej, ale dlatego, że poznałem tajemnicę, która otworzyła mi po raz pierwszy oczy na arkana sztuki życia, arkana niestety stojące w sprzeczności z moralnością, szlachetnością i kodeksem życiowym, wpajanym w nas gorliwie przez szkołę, księdza i dom (choć nie stojące w sprzeczności z jedynym paragrafem regulaminu „czarnego huzara”).

Objawiła mi się owa taje

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Las tęskni za pszczołami
i
Karpacka Barć Milenijna w Stróżach/ fot. Zalasem1 (Wikimedia Commons)
Wiedza i niewiedza

Las tęskni za pszczołami

Łukasz Kaniewski

Czy można sobie wyobrazić radośniejszy widok niż pszczoły krążące wokół pomalowanych w różne kolory i desenie uli? Podobno rozmaite barwy pszczelich domków mają ułatwić owadom odnalezienie swojej rodziny, kiedy wracają z wyprawy po nektar. Nie ma jednak żadnego dowodu na to, że kolory pomagają pszczołom w orientacji. One są dla nas, ludzi. „Patrzcie, jak tu wesoło! – mówią barwy. – Jak radośnie wre praca!”. Ale to tylko złudzenie.

„Ule to tak naprawdę dla pszczół coś w rodzaju obozu pracy – wyjaśnia ekolog dr Przemysław Nawrocki z WWF. – Przede wszystkim nie lubią mieszkać tak nisko, kiedy dać im wybór, zawsze osiedlają się wysoko. Tak im każe instynkt, bo wysokość chroni je przed drapieżnikami i wilgocią. Poza tym przemysłowi hodowcy pszczół wybierają z ula miód i dają pszczołom w zamian syrop cukrowy. Cały owoc pracy owadów zostaje im odebrany. Reguluje się też ich rozród poprzez odpowiedni dobór wielkości komórek w sztucznych plastrach, czyli węzach. Dzięki temu rodzi się mniej trutni. Wreszcie pszczoły hodowane na terenach rolniczych, gdzie trzyma się je najczęściej, masowo giną w wyniku działania pestycydów”.

Czytaj dalej