Droga przez tęczę
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

Droga przez tęczę

Łukasz Kaniewski
Czyta się 2 minuty

Tęczę zawsze zobaczysz po przeciwnej stronie
nieba niż słońce. Ma kształt fragmentu okręgu,
którego środek leży na linii słońce–ty,
gdzieś głęboko pod ziemią lub za horyzontem.

A jak tęcza powstaje? Najpierw wyjaśnijmy,
że gdy światło przechodzi z jednego ośrodka
do innego, zostaje po części odbite.
Reszta się załamuje, czyli trochę skręca.

Powiedzmy też, że światło Słońca to mieszanka
fal o różnych długościach. Każdą z tych długości
widzimy jako inną barwę. W sumie razem
złożone te kolory dają kolor biały.

Oto więc promień Słońca wlatuje w kropelkę
wody i się rozszczepia, bo fale o różnej
długości skręcają pod różnymi kątami.
Światło przecina kroplę i wraca odbite

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

od jej przeciwnej strony. Kropla jest jak lustro,
którego kąt odbicia jest troszeczkę inny
dla każdego koloru. 42 stopnie
wynosi dla czerwieni. Dla innych barw ciut mniej.

Niezależnie od tego, czy tęcza powstała
w oddali, czy w pobliżu, dla nas jest podobna:
w swoim polu widzenia każdy ma jedno miejsce,
gdzie może się pojawić tęcza. Z tym wyjątkiem,

że czasami nad łukiem widoczny jest drugi,
bledszy i o odwrotnie ułożonych barwach.
Tworzy go światło, które odbiło się w kroplach
dwa razy. Ten łuk wtórny znajduje się zawsze

nad pierwszym, okala go. Patrząc w inną stronę
niż zgodnie z promieniami Słońca, nie znajdziemy
tęczy. Nie oznacza to, że żadnej tam nie ma.
Może być, lecz widoczna dla kogoś innego.

Dlatego chociażbyśmy szli przez całe życie
albo nawet jechali dobrym samochodem,
nie dotrzemy do tęczy, nie staniemy pod nią,
nie chwycimy jej w miejscu, gdzie styka się z ziemią.

Ale kogoś innego możemy zobaczyć
pod tęczą. Lub możemy dotknąć czyjejś tęczy.

 

Czytaj również:

Krzyk przez czas
i
rys. Marek Raczkowski
Wiedza i niewiedza

Krzyk przez czas

Łukasz Kaniewski

Danger, Achtung, Κίνδυνος, 危険, Tehlike, Pozor, Опасность!!! I tak dalej we wszystkich językach świata. Czy to wystarczy, żeby poinformować ludzi o niebezpieczeństwie? A co, jeśli ludzie ci będą żyli za kilkadziesiąt tysięcy lat, kiedy wszystkie dzisiejsze języki zostaną już zapomniane, a niebezpieczeństwo nadal będzie istniało?

Budowniczowie składowiska odpadów jądrowych Onkalo w południowo-zachodniej Finlandii są przekonani, że od strony technicznej ich projektowi niczego nie można zarzucić. Radioaktywne śmieci, produkt uboczny działania elektrowni atomowych, opakowane w kapsuły ze stopu cyrkonu, mają być najpierw przez 30 lat przechowywane w składowiskach tymczasowych. Potem opakowane zostaną w pojemniki żelazne, a następnie w tuby miedziane. W takim wielowarstwowym odzieniu zjadą w dół tunelem wyrąbanym w granitowej skale.

Czytaj dalej