400 lat samotności
i
ilustracja: Cyryl Lechowicz
Ziemia

400 lat samotności

Chelsea Wald
Czyta się 6 minut

Drzewo życia w Bahrajnie jest piękne, niskie i rozłożyste. Jego grube, chropowate konary to zagłębiają się w piasku pustyni, to wyginają w stronę gorącego słońca. Na gałązkach drżą delikatne, pierzaste liście.

Stoi zupełnie osamotnione w piaszczystej, jałowej ziemi, z której gdzieniegdzie wyrastają karłowate krzewy. Jeśli omieść wzrokiem pusty krajobraz, aż po odległy horyzont nie zobaczymy żadnego innego drzewa.

Zagadka tego starego pustelnika frapowała okolicznych mieszkańców od stuleci. Dziś drzewo jest jedną z głównych atrakcji turystycznych Bahrajnu. Jego podobizna zdobi pamiątkowe kubki i inne gadżety. Ściąga ludzi z całego świata – w tym mnie – w ten odległy zakątek kraju. Wedle jednej z miejscowych legend Bahrajn, niewielki archipelag w Zatoce Perskiej opodal wybrzeży Arabii Saudyjskiej, to miejsce, gdzie znajdował się biblijny Eden, a drzewo stanowi pozostałość raju. (Księga Rodzaju wspomina o dwóch drzewach: „poznania dobra i zła” oraz o „drzewie życia”). Inna legenda głosi, że samotne drzewo rosło tu, jeszcze zanim powstał islam, chronione przez starożytnego sumeryjskiego boga Enki.

Do niedawna trudno było się dowiedzieć czegoś konkretnego na jego temat. Rządowe publikacje odsyłają z reguły do badania słojów przeprowadzonego w 1986 r. „we współpracy z Muzeum Historii Naturalnej Smithsonian”. Eksperci ustalili wówczas, że kiełkowanie nastąpiło około roku 1583, a więc cztery stulecia wcześniej. Pozostałości po badaniu – około 30 niewielkich otworów o regularnym kształcie – nadal widać na pniu drzewa, ale ani ja, ani bibliotekarz ze Smithsonian nie zdołaliśmy odnaleźć chociażby jednej publikacji z wynikami. Przeczesując artykuły prasowe, przewodniki i czasopisma naukowe, odkryłam ze zdumieniem, że nawet przynależność gatunkowa rośliny jest kwestią sporną. Istnieją na ten temat co najmniej cztery hipotezy, niektóre z pozoru sensowne, inne zaś ewidentnie błędne.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Na szczęście od kilku lat Bahrajn inwestuje w badania i ochronę tego skarbu narodowego, a z poczynionych ustaleń wyłania się spójna opowieść, równie fascynująca i dziwaczna jak legendy. Ośrodek dla zwiedzających działający w okolicy informuje, że najprawdopodobniej drzewo należy do gatunku Prosopis juliflora*, czyli jadłoszyn baziowaty. Jadłoszyn stanowi cenne źródło pożywienia i drewna w gorącym, suchym i zasolonym środowisku, gdzie z reguły nie rośnie nic innego. Kluczem do sukcesu jest korzeń palowy, który potrafi wrosnąć aż 35 m w ziemię w poszukiwaniu wody, liście złożone (czyli składające się z wielu listków, tak jak u akacji), które pomocne są w rozprowadzaniu ciepła, a także wysoka odporność na sól. Ponadto w przyjmowaniu wody i środków odżywczych z gleby pomagają drzewu symbiotyczne grzyby.

Drzewo życia bywa czasem klasyfikowane jako rdzennie azjatycki jadłoszyn popielaty, ale większość specjalistów twierdzi, że to przeszczepiony okaz jadłoszynu baziowatego, który pochodzi z Ameryki. W XX w. gatunek ten rozprzestrzenił się po całym świecie, różne kraje celowo próbowały wprowadzić go u siebie, choć w wielu miejscach sukces przerodził się w porażkę, bo jadłoszyn mnożył się w niepohamowany sposób kosztem rdzennej roślinności. Jednak Drzewo życia zostało ewidentnie przywiezione znacznie wcześniej. Jeśli wierzyć opowieści o badaniu słojów, pojawiło się 100 lat po tym, jak Europejczycy dotarli do Nowego Świata, kiedy Bahrajn przez krótki czas był kontrolowany przez Portugalczyków.

Próbuję sobie wyobrazić okoliczności towarzyszące sadzeniu tego obcego drzewa. W 2010 r. archeolodzy pracujący na zlecenie Ministerstwa Kultury Bahrajnu przekopali niewielki tell (czyli stanowisko powstałe z nawarstwiających się pozostałości osad ludzkich), na którym rośnie drzewo. Ustalili, że najprawdopodobniej znajdował się tam obóz armii porzucony w XVI lub XVII w. Drzewo rosło koło studni albo źródła. Czy to żołnierze celowo posadzili jadłoszyn w tak ważnym miejscu? Jakkolwiek było, drzewo przybysz odniosło sukces dzięki dobrej lokalizacji, bo jadłoszyn musi zapewnić sobie dostęp do wody w ciągu pierwszych kilku lat życia – inaczej umrze.

Z początku zapewne sprzyjało mu życie na uboczu, a potem fakt, że ludzie zaczęli opowiadać na jego temat legendy. Ich ochronna moc osłabła jednak na przestrzeni ostatnich kilku dekad. W kraju pobudowano drogi, więc o wiele łatwiej odwiedzić drzewo legendę. Przestało to być wielkim wyzwaniem – podróż samochodem ze stolicy, Manamy, zajmuje zaledwie 35 minut. Zaczęły się problemy z wandalami, którzy ryją swoje imiona w korze. Inni podpalali drzewo, ponoć w ramach obrzędów religijnych. Rząd zainterweniował wreszcie w roku 2013 – otoczył drzewo betonowym murkiem, wytyczył ścieżki, które nie pozwalają samochodom podjechać zbyt blisko, i zdołał powstrzymać najpoważniejsze akty wandalizmu. Dziś, jeśli ktoś chce się podpisać na pniu, z reguły używa flamastra. Turyści, których widziałam, wydawali się przede wszystkim zaciekawieni i pełni nabożnego szacunku.

W tej części głównej wyspy nie ma zbyt wiele do zwiedzania, zatem większość osób przystaje też kilka kilometrów dalej, w miejscu, gdzie pośród tej samej pustynnej ziemi znajduje się drzewo zupełnie innego rodzaju. Jeżeli ktoś ma zamiłowanie do dramatyzmu, może określić je mianem Drzewa śmierci, bo karmi się ono skamieniałymi szczątkami dawno wymarłych organizmów. Oficjalna nazwa to Szyb nr 1. Obecnie jest nieczynny i służy jako pomnik – właśnie tutaj w 1931 r. znaleziono pierwsze złoże ropy naftowej po tej stronie Zatoki Perskiej. Wskutek tego odkrycia w Bahrajnie i w całym regionie dokonały się ogromne zmiany. Drzewo życia miało wówczas pewnie około 350 lat.

Dopiero gdy odwiedziłam drugie „drzewo”, w pełni uświadomiłam sobie, jak niezwykłe jest to pierwsze. Nosi w sobie bogatą historię – od pierwszych kontaktów z Nowym Światem po narodziny globalnego przemysłu naftowego. Pije czystą wodę ze starodawnej studni, absorbuje toksyczne spaliny przejeżdżających samochodów, przerabia dwutlenek węgla z fabryk na pokarm. Kto wie, czy nie dożyje dnia, w którym wyczerpią się złoża paliw kopalnych (według prognoz Bahrajn będzie pierwszym państwem regionu, w którym się to stanie). Jego kora, słoje i korzenie są świadkami przemijania epok. Dla mnie właśnie to czyni je legendą.

* Dziękuję Ahmadowi K. Hegazyemu z Uniwersytetu w Kairze, który pomógł mi odszukać tę informację.


Przekład artykułu You Need to Know About Bahrain’s Loneliest Tree opublikowanego w serwisie Nautilus (nautil.us). 

Czytaj również:

Zagajnik – 3/2018
i
Owoce czeremchy, zdjęcie: Beauty of nature/Pixabay (domena publiczna)
Ziemia

Zagajnik – 3/2018

Łukasz Łuczaj

Przepis na łąkotrawnik

Dla większości roślin lato jest okresem wzrostu, ale dla wielu kwiatów wczesnowiosennych to czas spoczynku. Cebule niektórych z nich zapadają w tak głęboki letarg, że można je wykopać i przetrzymywać tygodniami na wolnym powietrzu. I właśnie te gatunki osiągnęły szczególną popularność w ogrodnictwie – bo łatwo się je sprzedaje. Już od sierpnia półki sklepów pełne są pudełek z cebulami narcyzów, krokusów czy szachownic. Lato jest więc czasem na zaplanowanie wiosny!

Cebulki roślin ozdobnych można posadzić na typie łąki, który nazywam łąkotrawnikiem. To znaczy do 1 lipca na takiej łące nic nie robimy – pozwalamy kwitnąć kwiatom i rozwijać się trawom, a posadzone rośliny cebulowe powoli zasychają pod koniec czerwca. Wtedy łąkę kosimy kosą lub wykaszarką.

Czytaj dalej