Każdy wie, że czas pędzi niczym samochód na torze wyścigowym, a my biegniemy obok, starając się nadążyć. Miło jest pospieszyć w Boże Narodzenie do krewnych i przyjaciół, ale może tak pozwolić sobie na półtorej godziny tylko dla siebie? Brytyjska pisarka Jeanette Winterson radzi, jak za pomocą łososia i szampana zatrzymać czas.
Tworzymy własne tradycje.
Wigilia jest mroźna. Niebo czyste. Gwiazdy jak dzwoneczki. Dzień jest krótki, w kominku napalone. Spokój i oczekiwanie.
W mojej głowie tak właśnie jest. Nie ma znaczenia, jak jest naprawdę. Zwykle albo leje, albo miasto stoi w korkach, albo nic jeszcze nieprzygotowane na bożonarodzeniowy obiad, albo prezenty niezapakowane, i znowu dla ciotki sól do kąpieli.
Z ostatniej chwili!
U nas masz trzy bezpłatne artykuły do przeczytania w tym miesiącu. To pierwszy z nich. Może jednak już teraz warto zastanowić się nad naszą niedrogą prenumeratą cyfrową, by mieć pewność, że żaden limit Cię nie zaskoczy?
Kilka lat temu uświadomiłam sobie, jak chcę zaczynać Boże Narodzenie.
Od zawsze uwielbiam i od zawsze słucham audycji BBC Radio 4 zatytułowanej A Festival of Nine Lessons and Carols. To nabożeństwo nadawane na żywo z kaplicy King’s College w Cambridge o trzeciej po południu w Wigilię – dzieje się tak od roku 1928.
Nabożeństwo trwa 90 minut. To zakrzywiająca czasoprzestrzeń mieszanka czytań biblijnych ze Starego i Nowego Testamentu, które zapowiadają przyjście Mesjasza i opowiadają o spełnieniu tej obietnicy. Pomiędzy tekstami chór i zgromadzeni w kaplicy śpiewają stare i nowe kolędy, rozbrzmiewa też muzyka zamówiona z tej okazji u współczesnych kompozytorów. Nabożeństwo zaczyna chłopiec wnoszący świecę. Wchodzi do kaplicy, śpiewając sopranem Once in Royal David’s City [Pewnego dnia w królewskim mieście Dawida – popularna kolęda, której słowa napisała w 1848 r. Cecil Frances Alexander, później żona anglikańskiego biskupa, znana autorka hymnów religijnych; jeśli chcecie sprawdzić, o czym dokładnie pisze Jeanette Winterson, nagranie z odpowiednią kolędą, chłopcem i świecą znajdziecie na YouTubie, ale może zanim wejdziecie do Internetu, przeczytajcie kolejny akapit – przyp. red.].
Teraz można obejrzeć to w telewizji, ale po co?
Piękno jest w muzyce, głosach, biblijnych czytaniach i modlitwach. I w poczuciu trwania, kontynuacji. Religia jest w tym dobra. I w poczuciu uczestnictwa w czymś bardziej znaczącym niż robienie zakupów czy siedzenie przy stole. To jest doświadczenie duchowe, bez względu na to, czy się wierzy w Boga, czy nie.
Gdziekolwiek na świecie jestem, słucham tego nabożeństwa. Wszystko odkładam na bok. To półtorej godziny mentalnego odpoczynku i duchowego skupienia. Słucham czytań, chociaż znam je na pamięć, i włączam się w śpiewanie.
Jeśli jestem w domu, rozpalam w kominku i zapalam świece. Upewniam się, że w kuchni jest czysto, i co roku przygotowuję to samo jedzenie, bo to rytuał. A rytuał polega na tym, że powtórzona czynność się koncentruje i oczyszcza umysł. To dlatego żydzi, nawet niepraktykujący, zapalają w piątkowy wieczór świece szabatowe.
Rytuał to sposób oddziaływania na czas. Pozwala, jak mi się wydaje, zrobić przerwę od natrętnego, bezustannego zajmowania się życiem.
Oto mój wigilijny rytuał.
Upiecz naprawdę dobry ciemny chleb – żytni albo na zakwasie. Możesz go oczywiście kupić, ale przyrządzenie go to część przyjemności, część tego czasu dla siebie.
Weź najlepsze masło, jakie jesteś w stanie zdobyć.
Weź najlepszego łososia, na którego możesz sobie pozwolić.
I cytrynę.
Potrzebujesz jeszcze butelki różowego szampana. Ja na wigilię najchętniej wybieram Veuve Clicquot lub Billecart-Salmon, bo w tych winach jest bogactwo i obfitość bez cienia ciężkości. Dla mnie Bollinger jest nieco za mocny na wieczór.

No dobrze, jeśli nie możesz sobie pozwolić na nic z powyższej listy, proponuję zamienniki. Sprawdziłam je na sobie.
Nie rezygnuj z chleba, ale posmaruj go taramosalatą [to różowa grecka pasta z ikry, suchego białego chleba bez skórki, tartej czerwonej cebuli, oliwy i soku z cytryny – przyp. red.], najlepiej domową, albo kup kilka puszek dobrej jakości sardynek.
Jeśli masz oliwę, nie potrzebujesz masła.
Albo dzień wcześniej przygotuj pâté z kurzej wątróbki – jest tanie i smaczne, jeśli zrobi się je w domu.
Pokrój ciemny chleb w małe kwadraty i hojnie obłóż je tym, co masz. Są święta!
Wędzony łosoś i różowy szampan tak ładnie razem wyglądają, skontrastowane z ciemnobrązowym kolorem pieczywa.
Ułóż wszystko na talerzu.
Zamiast szampana możesz wziąć wino, które lubisz.
Spójrz, mógłbyś to samo zrobić z dzbankiem herbaty i kawałkiem tosta. Albo z filiżanką dobrej kawy i talerzem czekoladowych ciastek – samodzielnie upieczonych.
Proponuję, by chociaż część tego skromnego posiłku przygotować samemu, bo rytuał wymaga fazy wstępnej – przygotowań praktycznych i duchowych, to część korzyści, które z niego płyną.
Chodzi o stworzenie własnej kapsuły czasu. Własnych drzwi do Bożego Narodzenia.
Możesz to oczywiście zrobić z rodziną lub przyjaciółmi, jeśli są pod ręką. I tak, możesz to zrobić, pakując prezenty, ale nie będzie miało aż takiej siły. W rytuale nie chodzi o wielozadaniowość. Rytuał to czas wyjęty z czasu. Właściwie odprawiony ma głębokie psychologiczne skutki.
Jesteśmy zbyt zmęczeni i zbyt rozproszeni. Każdy wie, że czas pędzi niczym samochód na torze wyścigowym, a my biegniemy obok, starając się nadążyć. Boże Narodzenie to szczególnie napięty okres – co jest szaleństwem. Miło jest pospieszyć w odwiedziny do krewnych i przyjaciół, ale może tak pozwolić sobie na półtorej godziny tylko dla siebie?
Żeby zacząć, potrzeba świadomego wysiłku – wszystko, co ma jakąś wartość, wymaga na początku świadomego wysiłku. Ale może ten rytuał, albo Twoja jego wersja, stanie się nieoczekiwanie cenną częścią Bożego Narodzenia.
Tłumaczyła Katarzyna Sroczyńska
Fragment książki Christmas Days. 12 Stories and 12 Feasts for 12 Days. Tytuł i lead pochodzą od redakcji.
Data publikacji:

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!

Prenumerata
Każdy numer ciekawszy od poprzedniego
Zamów już teraz!