Zawsze w poprzek – Xawery Dunikowski
i
Xawery Dunikowski, „Autoportret. Idę ku słońcu”, 1917 r., MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Opowieści

Zawsze w poprzek – Xawery Dunikowski

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera
Czyta się 10 minut

Pierwszy nasz rzeźbiarz, który był artystą. Przed nim rzeźba w Polsce to bowiem jedynie wytwarzanie posągów, ale jeszcze nie sztuka sensu stricto.

Franciszek Xawery Dunikowski urodził się 24 listopada 1875 r. w Krakowie przy placu św. Floriana. Jego ojciec, Mieczysław, wywodzący się z rodziny szlacheckiej herbu Abdank pracował jako nadkonduktor kolei warszawsko-wiedeńskiej. Matka, Helena, nosiła z domu nazwisko Jawurek po czeskich przodkach, którzy osiedlili się w Krakowie, jednak kiedy trzeba było, podawała nazwisko Jaworska. Wczesny etap edukacji Xawery odbył wraz z kuzynami w domu brata matki, doktora Jawurka, w Żyrardowie. Kiedy miał 12 lat, rodzina Dunikowskich przeniosła się do Warszawy, gdzie posłano go do siedmioklasowej szkoły technicznej. W roku 1894 rozpoczął naukę u rzeźbiarza Bolesława Syrewicza, z którym pracował przy renowacji różnych obiektów na Zamku Królewskim, w Parku Łazienkowskim, Ogrodzie Saskim i na warszawskich cmentarzach. W roku 1895 został na krótko osadzony w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej, najprawdopodobniej za działalność w Polskiej Partii Socjalistycznej. Później przeniósł się do pracowni Leopolda Wasilkowskiego, gdzie wykonywał dekoracje do Panoramy Racławickiej Jana Styki i Wojciecha Kossaka, a także odkuwał nagrobki, za co dobrze mu płacono. Zarobione pieniądze pozwoliły Xaweremu zapisać się do Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie.

W poszukiwaniu nagiej duszy

W 1896 r. Dunikowski rozpoczął studia w pracowni Alfreda Dauna, a od roku 1900, kiedy to dekretem cesarskim szkołę przemianowano na Akademię Sztuk Pięknych, przeniósł się do pracowni Konstantego Laszczki, którego – nawiasem mówiąc – serdecznie nie znosił. Kolegami Xawerego z uczelni byli znani później rzeźbiarze, m.in. Bolesław Biegas, Ta­deusz Breyer i Ludwik Puget. Jednak jego talent dał o sobie znać szybciej i mocniej niż innych, za co kilkakrotnie akademia uhonorowała go medalami i nagrodami pieniężnymi.

Gdy w 1898 r. do Krakowa zawitał Stanisław Przybyszewski, młody Xawery od razu dołączył do jego wyznawców. „To nie do wiary, czym był Przybyszewski w tych latach w Krakowie – powie Dunikowski w wywiadzie udzielonym po ponad 50 latach – gdyby po jednej stronie ulicy szedł Chrystus, a po drugiej Przybyszewski, to wszyscy ludzie patrzyliby na Przybyszewskiego”. Ten „przywódca moderny”, jak go wówczas nazywano, był wrogiem zarówno płaskiego realizmu, jak i myśli pozytywistycznej. Postulował powrót do źródeł sztuki i związanych z tym pojęć płci, duszy i losu. Twierdził, że powinnością artysty jest oddawanie „nagich stanów duszy” niezmąconych ingerencją intelektu. Tak też próbowali tworzyć podążający za Przybyszewskim artyści, a pośród nich Xawery Dunikowski.

Informacja

Z ostatniej chwili! To ostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Xawery Dunikowski: „Trupia czaszka”, 1955–1958, MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Xawery Dunikowski: „Trupia czaszka”, 1955–1958, MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie

Pierwsze samodzielne prace Dunikowskiego, np. Skąpiec z 1896 r. czy Portret matki z 1899 r., pozostają pod nieznacznym wpływem Rodina, ale już wkrótce odnajdzie swój pośpieszny, jakby szkicowy styl. Twierdził, że najważniejsza jest idea/wizja, którą trzeba szybko uchwycić, aby nie rozmyła się i nie zdążyła umknąć. Ten sposób pracy widać w jego wszystkich utrzymanych w duchu Młodej Polski rzeźbach powstałych w pierwszej dekadzie XX stulecia: Tchnienie, Myśl, Fatum, Prometeusz, Człowiek, Beznadziejność, Macierzyństwo, Mężczyzna i kobieta, Jarzmo, Portret Ignacego Friedmana, Kobiety brzemienne czy Ewa.

Artysta z pistoletem

Gdy Dunikowski – jako znany już twórca, wzbudzający zachwyt jednych i oburzenie innych – ukończył w roku 1903 studia w krakowskiej ASP, otrzymał propozycję objęcia profesury w nowo utworzonej warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych. Uczył tu od marca 1904 do czerwca 1910 r. w pracowni rzeźby mieszczącej się przy ulicy Hożej 33, róg ­Marszałkowskiej. W gronie jego ówczesnych studentów znalazła się późniejsza kobieta jego życia, Sara Lipska – matka jego jedynej córki Marii Xawery, urodzonej w 1908 r., i dozgonna przyjaciółka.

W roku 1905 podczas przygotowań do wystawy w mieszczącym się na drugim piętrze warszawskiego Hotelu Europejskiego salonie Krywulta doszło do tragicznego w skutkach wydarzenia. 18 stycznia około 16.00 Dunikowski w towarzystwie właściciela salonu udał się na obiad do pobliskiej restauracji Lijewskiego, gdy pojawił się tam wściekły ze złości malarz Wacław Pawliszak, który wymachując pięściami, zbliżył się do ich stolika. Prawdopodobnie był zazdrosny o „poetkę o dużych piersiach” Florę Hufnagel, ale w grę wchodziła też urażona duma z powodu odrzucenia jego obrazów przez komisję, w której rzeźbiarz zasiadał. Dunikowski, niedysponujący imponującymi warunkami fizycznymi, co zresztą stanowiło jego życiowy kompleks, zawsze nosił ze sobą pistolet. Gdy zobaczył uniesioną pięść malarza, nie mając nawet czasu, aby wymierzyć, wypalił do niego z biodra, trafiając prosto w głowę. Pawliszak zmarł w szpitalu następnego dnia. Co prawda Dunikowski został uniewinniony (na podstawie przepisu o obronie koniecznej, podczas procesu w listopadzie 1906 r.), ale ślad w jego psychice pozostał już na zawsze.

W grudniu 1910 r. artysta przeniósł się do Krakowa, aby pracować nad swoim pierwszym poważnym zamówieniem rzeźbiarskim. Chodziło o portal do tamtejszego nowo wybudowanego przez architekta Franciszka Mączyńskiego kościoła Jezuitów przy ulicy Kopernika 26. Dzieło to zostało ostatecznie zrealizowane w maju 1913 r. Rok później w poszukiwaniu nowych wrażeń Dunikowski zdecydował się na wyjazd do Paryża. Ale już w czerwcu 1914 r. znalazł się w Londynie, gdzie Sara Lipska projektowała dekoracje i kostiumy dla słynnych Baletów Rosyjskich Siergieja Diagilewa. Jego krótki, aczkolwiek intensywny pobyt nad Tamizą zakończył się wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej pod koniec lipca tegoż roku. Po powrocie do Francji Dunikowski – podobnie jak inni pochodzący z Polski ochotnicy – zaciągnął się do 2. Kompanii 1. Pułku Legii Cudzoziemskiej, której oddział szkolił się w mieście Bayonne, stąd też nazywano ich bajończykami. Jednak z powodu słabego stanu zdrowia zwolniono go ze służby już w listopadzie. Dunikowski pozostał więc w Paryżu, który stał się dla niego domem na najbliższe osiem lat.

Xawery Dunikowski, „Autoportret. Idę ku słońcu”, 1917 r., MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Xawery Dunikowski, „Autoportret. Idę ku słońcu”, 1917 r., MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie

Paryż wart jest rzeźby

Xawery szybko wszedł w środowisko artystyczne skupione wokół dzielnicy Montparnasse. Od roku 1912 przebywała tam już Sara Lipska wraz z córką, z którymi początkowo zamieszkał. Wkrótce poznał osiadłego w Paryżu już od początku wieku „króla fryzjerów” Antoniego Cierplikowskiego, znanego powszechnie jako „Antoine”. Ich przyjaźń trwała do końca życia Dunikowskiego. Cierplikowski zmarł w 1976 r., a na jego grobie w rodzinnym Sieradzu znajduje się rzeźba Dunikowskiego Fatum (dusza odrywająca się od ciała), którą zamówił u przyjaciela już w roku 1918. Mimo że Dunikowski własną pracownię miał dopiero od 1916 r., od samego początku pobytu w Paryżu rzeźbił dużo portretów, korzystając z gościny znajomych artystów. Teraz jednak posługiwał się już nową formułą plastyczną. Tak o tych pracach pisał Kazimierz Wyka: [Dunikowski] „przechodzi w poprzek wczesnego gotyku, w poprzek antyku z epoki archaicznej i tyle zabiera, ile mu potrzebne dla zamierzonego wyrazu […]. Zasadę, że szyja stanowi cokół głowy, rozwiązuje w nieporównany sposób, a zarazem ukazujący, jak dalece do wyrazu prawdy niezbędna bywa arealistyczna deformacja”. Jako przykłady niech posłużą portrety Jana Januszewskiego, Włodzimierza Terlikowskiego, redaktora Thumena, Głowa dwuwymiarowa (Sary Lipskiej) czy Głowa bolszewika (Józefa Czechowskiego) – wszystkie z lat 1916–1917.

Sukces, także finansowy, przyniosły Dunikowskiemu figury kobiet, znane jako Amerykanka I, Amerykanka II oraz Francuzka. Rzeźby te stanowią połączenie popularnej w owym czasie stylistyki art déco z portretami psychologicznymi zamożnych kobiet, które mu pozowały. Poza sztuką Dunikowski w Paryżu zajmował się również praktyką jogi, a ponieważ już wcześniej za pośrednictwem dyrektora warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych Kazimierza Stabrowskiego odkrył dla siebie świat teozofii, teraz pogłębiał wiedzę okultystyczną. Szczególnie interesowała go teoria „czwartego wymiaru” oraz wierzenia i sztuka starożytnych wielkich cywilizacji. Pod wpływem tych zainteresowań w latach 1916–1917 powstały dwie niezwykłe prace: Autoportret (Idę ku słońcu, Droga do słońca) i Grobowiec Bolesława Śmiałego (Rapsod).

Wszędzie dobrze, ale w Krakowie najlepiej

W czasie swoich paryskich lat Dunikowski zyskał międzynarodowe uznanie. Na przykład angielski rzeźbiarz i teoretyk awangardy, który przyjął nazwisko swojej polskiej żony, Henri Gaudier-Brzeska, na łamach pisma „Blast” wymienił go w jednym rzędzie z prekursorami nowoczesności: Epsteinem, Brancusim, Archipenką i Modiglianim. Kiedy w roku 1920 rektor krakowskiej ASP Szyszko-Bohusz zaproponował Dunikowskiemu profesurę, ten zgodził się i w lutym następnego roku przyjechał do Krakowa. Na początku roku 1923 ostatecznie zaś zlikwidował swoją paryską pracownię. Jako profesor Dunikowski „pomagał uczniom przede wszystkim w rozwoju własnej osobowości, prowokował samodzielność myślenia i decyzji. Czasem zachęcał bezlitosną ironią – tych jednak, którzy potrafili wytrwać i przekonać go, szanował i był pełen entuzjazmu dla ich odkrywczej odrębności” – wspominała jego była studentka Barbara Zbrożyna. Pośród jego uczniów sprzed 1939 r. byli m.in. Jacek Puget, Jerzy Bandura, Maria Jarema, a także ulubiony przez mistrza Henryk Wiciński, któremu zresztą poświęciłem już onegdaj osobny tekst na tych łamach [zob. Krótka historia człowieka swoich czasów, „Przekrój” 2018, nr 1] .

Xawery Dunikowski, „Amerykanka II”, 1927 r. (wg wersji gipsowej z lat 1916– 1920), MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Xawery Dunikowski, „Amerykanka II”, 1927 r. (wg wersji gipsowej z lat 1916– 1920), MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie

W roku 1921 Towarzystwo Polsko-Amerykańskie zamówiło u Dunikowskiego pomnik Wdzięczności Ameryce w podzięce za pomoc udzieloną Polsce po pierwszej wojnie światowej. W październiku następnego roku pomnik został odsłonięty na warszawskim skwerze Hoovera przy Krakowskim Przedmieściu. W istocie była to nieco przerobiona wersja dekoracyjnej fontanny zatytułowanej Kobiety kartagińskie, którą Dunikowski wykonał dla Antoine’a Cierplikowskiego. Pomnik nie przypadł do gustu warszawskiej publiczności, za co spadło na niego wiele drwin. Zbudowany z kruchego wapienia pińczowskiego łączonego cementem szybko popękał na spojeniach i zaczęło mu grozić, że runie. W związku z tym – zresztą bez porozumienia z rzeźbiarzem – w końcu go rozebrano.

W latach 1925–1929 na potrzeby wielkiej renowacji krakowskiego Wawelu Dunikowski wyrzeźbił ponad 60 głów, które miały uzupełnić brakujące XVI-wieczne głowy na stropie tamtejszej Sali Poselskiej. Ostatecznie nie umieszczono ich na wawelskim suficie, ale były one wielokrotnie wystawiane w kraju i za granicą, budząc powszechny podziw. Poza pracą nad Głowami wawelskimi pod koniec lat 20. Dunikowski wykonał także duże płaskorzeźby wieńczące dwa skrzydła gmachu Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie przy alei Mickiewicza 3 oraz dekorację rzeźbiarską portalu wejściowego kościoła Felicjanek w Marysinie Wawerskim pod Warszawą. Jednak miano najlepszej jego realizacji publicznej przysługuje w zgodnej opinii znawców pomnikowi Józefa Dietla, ulokowanemu między prezbiterium kościoła Franciszkanów a pałacem Wielkopolskich na placu Wszystkich Świętych w Krakowie. Odsłonięty w 1938 r. do dziś uchodzi on za jedno z największych osiągnięć sztuki pomnikowej na ziemiach polskich.

Więzień numer 774

Pod koniec sierpnia 1939 r. Dunikowski, jak zwykle o tej porze roku, wypoczywał w zakładzie wodoleczniczym doktora Tarnawskiego w okolicach Kołomyi na ulubionej Huculszczyźnie. Zaraz po wybuchu wojny pojechał do Lwowa, ale w trosce o los swoich rzeźb w połowie października powrócił do Krakowa. 24 kwietnia 1940 r. został aresztowany przez Niemców na podstawie zeznania rzekomego świadka o tym, że „finansował uciekających za granicę”, i osadzono go w więzieniu na Montelupich, skąd 20 czerwca wywieziono pierwszym krakowskim transportem do obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie otrzymał numer obozowy 774.

Pod koniec stycznia 1945 r. do Auschwitz wkroczyły oddziały Armii Czerwonej, wyzwalając tych więźniów, którzy ze względu na zupełne wycieńczenie nie zostali wcześniej przewiezieni do innych obozów. W tym także Xawerego Dunikowskiego, który wkrótce w krakowskiej klinice św. Łazarza został poddany operacji układu moczowego. Po rekonwalescencji 71-letni Dunikowski rzucił się w wir pracy. Już pod koniec listopada ogłoszono konkurs na pomnik Czynu Powstańczego, który stanąć miał na Górze św. Anny na Opolszczyźnie. Projekt Dunikowskiego wygrał drugi etap konkursu i rzeźbiarz przystąpił do trwającej blisko 10 lat jego realizacji. Latem 1955 r. odsłonięto wreszcie doskonale wpisujący się w przestrzeń kraj­obrazową Masywu Chełmskiego architektoniczny monument, z oddali przypominający starożytne świątynie egipskie lub archaiczne dolmeny. Spośród innych prac artysty z tego okresu wymienić należy jeszcze pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej odsłonięty w Olsztynie w 1954 r., a także nową serię Głów wawelskich, znaną też pod nazwą Panteonu Kultury Polskiej, w której sportretował największych polskich bohaterów narodowych, uczonych i artystów.

Xawery Dunikowski, „Głowa dwuwymiarowa (Sara)”, 1918-1920, MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Xawery Dunikowski, „Głowa dwuwymiarowa (Sara)”, 1918-1920, MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie

W drodze do Królikarni

Od czasu reaktywowania krakowskiej ASP w roku 1945 Dunikowski prowadził tam własną pracownię. Do grona jego powojennych studentów należeli m.in.: Barbara Zbrożyna, Alina Ślesińska, Bronisław Chromy, Jerzy Bereś, Maria Pinińska-Bereś i Zofia Wolska. W roku 1955 przeniósł się do Warszawy, gdzie otrzymał mieszkanie przy Krakowskim Przedmieściu 67 oraz pracownię przy dzisiejszej alei Jana Pawła II (obecnie mieści się tam Galeria XX1), a także nominację na profesora tutejszej ASP. Jednak uczelnia z niewiadomych przyczyn nie zaproponowała mu prowadzenia zajęć. Za to w latach 1959–1963 kierował katedrą rzeźby w PWSSP we Wrocławiu.

Xawery Dunikowski zmarł 26 sty­cznia 1964 r., jednak już wcześniej, w 1948 r., postanowił zapisać w testamencie cały swój dorobek artystyczny społeczeństwu polskiemu. Dokładnie rok po jego śmierci otwarto muzeum jego imienia w specjalnie w tym celu wyremontowanej warszawskiej Królikarni, gdzie do dzisiaj oglądać można dzieła największego polskiego rzeźbiarza.

Xawery Dunikowski, "Matka", 1899 r., MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie
Xawery Dunikowski, „Matka”, 1899 r., MNW. Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie

Czytaj również:

Mela Muter
i
Mela Mutermilch, fotografia opublikowana w magazynie „Feminal” 25 czerwca 1911 r., domena publiczna
Opowieści

Mela Muter

Libera wybiera, czyli subiektywny poczet polskich artystów
Zbigniew Libera

Słyszeliście o Meli Muter? Przed Wami historia polsko-­żydowskiej malarki tworzącej w czasach historycznie trudnych. Studiowała sztukę w akademiach i pod czujnym okiem autorytetów, romansowała ze Staffem i Rilkem, a umierała­ ­w osamotnieniu.

Maria Melania Klingsland, znana później w świecie sztuki jako Mela Muter, urodziła się 26 kwietnia 1876 r. w warszawskiej kamienicy przy ulicy Leszno 28, mieszkania 12. Była drugim spośród pięciorga dzieci Fabiana Klingslanda i Zuzanny z domu Feigenblatt. Rodzice Melanii należeli do grupy bardziej zamożnych Żydów, na co wskazuje chociażby lokalizacja ich domu po południowej stronie ulicy Leszno, nazywanej wówczas „Alejami Ujazdowskimi dzielnicy żydowskiej”. Urodzony w roku 1838 Fabian Klings­land był właścicielem domu handlowo-spedycyjnego położonego w samym centrum miasta przy ulicy Marszałkowskiej 129. Młodsza od niego o dziewięć lat matka Meli pochodziła ze sławnego rabinacko-kapłańskiego rodu Muszkatów. Klingslandowie mówili w domu po polsku, wspierali też polskie zrywy niepodległościowe. Fabian starał się być mecenasem młodych literatów, w jego domu bywali m.in. Władysław Reymont i Jan Kasprowicz. Pojawiał się również Leopold Staff, który w późniejszych latach odegrał ważną rolę w życiu Meli.

Czytaj dalej