Zagadka z dziełem sztuki (17)
Rozmaitości

Zagadka z dziełem sztuki (17)

Tomasz Wichrowski
Czyta się 5 minut

U dołu swojej pracy artysta umieścił małe i średnie kwiaty, takie jak niezapominajki, narcyzy, pierwiosnki i róże; nieco większe – tulipany, gerbery i irysy – zajęły centrum obrazu. Wyżej pojawiają się okazałe peonie, lilie tygrysie i kwiaty hortensji. Największe – białe lilie, niebieskie irysy oraz okazała szachownica cesarska – wieńczą bukiet.

O tej skomplikowanej kwiatowej kompozycji, przeczytacie pod grafiką Zagadki.

Bukiet kwiatów w ceramicznym wazonie – pod tym banalnym tytułem kryje się jeden z najpiękniejszych przykładów mody na martwe natury, która rozkwitła w malarskim świecie XVII-wiecznych Niderlandów. To właśnie dzięki tego rodzaju dziełom Jan Breughel starszy, zwany także Aksamitnym lub Rajskim, zyskał kolejny przydomek: Kwiatowy.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Bujne bukiety, które malował artysta, są nie tylko starannie skomponowane, lecz także wyrażają jego głębokie zrozumienie natury. Antwerpijczyk odwzorowywał kwiaty z iście badawczym zacięciem. Ponadto każdy egzemplarz jest ukazany w najkorzystniejszym dla niego ułożeniu – wyeksponowany tak, by nie zasłaniać innego i samemu być widocznym. Poszczególne sztuki każdego gatunku są prezentowane pod różnymi nachyleniami, by widz mógł pojąć ich budowę.

U dołu obrazu Breughel umieścił małe i średnie kwiaty, takie jak niezapominajki, narcyzy, pierwiosnki i róże; nieco większe – tulipany, gerbery i irysy – zajęły centrum malowidła. Wyżej pojawiają się okazałe peonie, lilie tygrysie i kwiaty hortensji.

Największe – białe lilie, niebieskie irysy oraz okazała szachownica cesarska – wieńczą bukiet.

Chociaż każdy kwiat jest namalowany z tak drobiazgową precyzją, iż kompozycja wydaje się odwzorowana z rzeczywistości, bukiet taki nie mógłby zaistnieć w czasach Breughla. Artysta skomponował go z okazów kwitnących w różnych porach roku. Z jego listów wiemy też, że podróżował po kraju, by rysować kwiaty, które nie były dostępne w Antwerpii.

Wazon na obrazie mistrza jest przyozdobiony barwnym reliefem, na którym widzimy dwa kartusze oddzielone fantastyczną figurą. Kartusz prawy przedstawia postać Amfitryty, morskiej bogini z mitologii greckiej; lewy – Ceres, rzymską boginię wegetacji i urodzajów. Wiele z podobnych alegorycznych przedstawień utożsamia te postaci z żywiołami – odpowiednio wody i ziemi. Dzięki temu możemy założyć, że pozostałe dwa kartusze z tyłu wazonu ukazują Wulkana, rzymskiego boga związanego z ogniem, oraz personifikację powietrza – Apolla.

Jan Breughel urodził się w 1568 r. jako syn znamienitego malarza Pietera Breughla starszego i Marii (zwanej Mayken) Coecke van Aelst. Jego starszym bratem był Pieter Breughel młodszy, podobnie malarz (obdarzony przydomkiem Piekielny). Matka Jana była córką znanego flamandzkiego artysty Pietera Coecke van Aelst oraz wybitnej miniaturzystki Mayken Verhulst znanej jako Maria Bessemers. To właśnie babka zadbała o początkową edukację młodego Jana i jego brata.

Jan poza szkołą babki odebrał solidną naukę w antwerpskich pracowniach malarskich, a także, zwyczajem ówczesnych adeptów uprawianej przez siebie sztuki, wyruszył w podróż do Włoch, by tam szlifować warsztat i prezentować efekty pracy włoskim marszandom. Podczas pobytu w Rzymie poznał kardynała Federica Borromeo, który szybko stał się jego przyjacielem i protektorem. Po powrocie do Niderlandów protektorat nad malarzem roztoczył również namiestnik tego państwa, arcyksiążę Albrecht i jego żona Isabella. Breughel cieszył się już wtedy powszechnym uznaniem środowiska malarzy flamandzkich, czego najlepszym dowodem może być jego przyjaźń z Rubensem.

W czasach Breughla kwiaty były bardzo cennymi towarami w tej części świata – czego dobrym przykładem było zjawisko tulipomanii. Gorączka tulipanów, jak ją nazywano, została zapoczątkowana dość niewinnie przez Charles’a de l’Escluse, gdy ten wybitny francuski lekarz i botanik działający we Flandrii postanowił uprawiać tulipany, których cebulki otrzymał w prezencie od swojego przyjaciela, Ogiera Ghiselin de Busbecq, również sławnego botanika i ambasadora francuskiego na dworze w Konstantynopolu.

De l’Escluse zaczął krzyżować różne gatunki tych nieznanych ówczesnej Europie roślin, dostosowując je w ten sposób do zimniejszego klimatu Holandii. Botanik początkowo planował sam czerpać zyski ze sprzedaży uzyskanych kwiatów, lecz ktoś wykradł cebulki z jego szklarni. Kradzież ta spowodowała pojawienie się owej florystycznej nowości na holenderskich giełdach, a następnie przyczyniła się do olbrzymiej popularności tulipanów i ich niebotycznych cen. Skalę kwiatowego szaleństwa ukazuje przykład sprzedaży słynnego tulipana Semper Augustus, którego cena osiągnęła 6000 guldenów (w przybliżeniu równowartość dzisiejszego miliona euro), gdy za połowę tej kwoty można było w owym czasie nabyć kupiecki okręt wyładowany po brzegi towarami eksportowymi.

Tylko zamożni ludzie mogli pozwolić sobie na wiązankę świeżych ciętych kwiatów tak obfitą jak ta z obrazu Breughla. Posiadanie wykwintnie namalowanego bukietu było wysoko cenioną alternatywą dla żywych kompozycji i jedynym sposobem, aby w ogóle zdobyć taką różnorodność kwiatów w jednym czasie.

Zamiast po raz kolejny przywoływać przemijanie, jak czyni to wielu barokowych malarzy, Breughel swoimi kwietnymi kompozycjami zachęcał do celebracji życia w całym jego pięknie i złożoności. Skrupulatność obserwacji, szczegółowe odwzorowanie natury i encyklopedyczna systematyczność holenderskiego mistrza odpowiadają żywemu zainteresowaniu naturą i wysiłkom naukowym początków XVII w. wyrażonym w licznych książkach botanicznych lub ziołowych antologiach obiegających ówczesną Europę

Jan Breughel starszy, Bukiet kwiatów w ceramicznym wazonie, ok. 1620 r.
Jan Breughel starszy, Bukiet kwiatów w ceramicznym wazonie, ok. 1620 r.

 

 

Czytaj również:

Roztańczona aktywistka
i
Josephine Baker, zdjęcie: George Hoyningen-Huene, 1929 r., © George Hoyningen-Huene Estate Archives
Doznania

Roztańczona aktywistka

Stach Szabłowski

Josephine Baker wyszła ze slamsów, ale nigdy o nich nie zapomniała – mówiła o tym, stojąc u boku Martina Luthera Kinga podczas marszu na Waszyngton. Kiedyś była oglądana jako „egzotyczna piękność”, dzisiaj jej taniec rozpatrywany jest w kategoriach sztuki zaangażowanej.

Trwająca jeszcze do 1 maja berlińska wystawa poświęcona Josephine Baker ma tytuł Icon in Motion (Ikona w ruchu). Bo naturalnym żywiołem tej wszechstronnej artystki był właśnie gest, performans, taniec, którym rozgorączkowała międzywojenną Europę.

Czytaj dalej