Wymyślamy nowy świat
Przemyślenia

Wymyślamy nowy świat

Agnieszka Drotkiewicz
Czyta się 9 minut

Agnieszka Drotkiewicz: Mija rok od przyznania literackiej Nagrody Nobla dla Olgi Tokarczuk – Fundacja jej imienia rusza pełną parą. Pandemia pozmieniała szyki wszystkim – jak pozmieniała Wam? Opóźniła świętowanie Nobla o rok, a on i tak był opóźniony o rok ze względu na skandal w Komitecie Noblowskim.

Izabella Kaluta: Rzeczywiście, wszystko wokół nagrody Olgi Tokarczuk jest płynne, niejasne i trochę zaczarowane. Olga podpisała akt założycielski fundacji dosłownie w przededniu pandemii, zaraz potem świat stanął, nie wiedzieliśmy, czy fundacja w ogóle ruszy. W kwietniu miałam przeprowadzić się z Krakowa do Wrocławia, a tymczasem nie było wiadomo, czy w ogóle można wychodzić z domu, a co dopiero przeprowadzać się do innego miasta!

Grzegorz Zygadło: Olga Tokarczuk od początku roku 2020 miała zaplanowaną wielką światową promocyjną podróż ponoblowską w kilku odcinkach czasowych. Z oczywistych względów nie doszła ona do skutku, nie odbyła się żadna jej część. Co więcej, potencjalni sponsorzy, którzy zaraz po ogłoszeniu przez Olgę zamiaru założenia fundacji deklarowali pomoc, także finansową, z powodu pandemii musieli często zająć się ratowaniem własnych firm.

Izabella Kaluta i Grzegorz Zygadło, fot. Edyta Dufaj dla Fundacji Olgi Tokarczuk
Izabella Kaluta i Grzegorz Zygadło, fot. Edyta Dufaj dla Fundacji Olgi Tokarczuk

Postanowiliście jednak działać, w maju przyjechałaś do Wrocławia. Jednym z obszarów działań fundacji będzie właśnie Wrocław, a konkretnie willa Karpowiczów na Krzykach, którą miasto przekazało fundacji w użytkowanie.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

I.K.: Kiedy razem z Olgą poszłyśmy pierwszy raz obejrzeć dom, który będzie naszą siedzibą, uderzyło mnie, że jest to przedwojenna willa, podczas gdy Karpowicz przyjechał tu po wojnie. A zatem miała ona swoją wcześniejszą historię, innych właścicieli. Olga powiedziała wtedy: „Cały Wrocław jest pełen tajemnic i zagadek, co druga willa na Krzykach to miejsce z przeszłością, o której niewiele wiemy”. Tak zrodził się pomysł, aby zachęcić mieszkańców Krzyków do zajęcia się naszą wspólną przeszłością. Ten projekt nazywa się „W moim domu mieszkał…” – zaczęliśmy go od badania historii naszej willi. Dziś wiemy, że została zbudowana w 1928 r., inwestorem był świetnie prosperujący mistrz piekarski Gustaw Schwarz. Działka prawdopodobnie należała kiedyś do architekta Georga Schneidera, autora domu handlowego Feniks. Nawiasem mówiąc, willa, w której mieszkał, przy Jesiennej 22, mieści dziś piękną bibliotekę.

Czytelników książek Olgi Tokarczuk nie zdziwi zainteresowanie przestrzenią, lokalnością, mikrohistoriami. Tematy te pojawiają się w jej twórczości, żeby przypomnieć tylko Dom dzienny, dom nocny.

I.K.: W naszym domu mieszkali ciekawi ludzie – równolegle z Karpowiczami mieszkała rodzina Dresnerów. Anna Dresnerowa była tłumaczką z jidysz, przetłumaczyła Dzieje Tewjego Mleczarza, czyli powieść klasyka literatury jidysz Szolema Alejchema, znaną w musicalowej wersji jako Skrzypek na dachu. Była związana z Dolnośląskim Teatrem Żydowskim we Wrocławiu, tłumaczyła też poezję. Jej mąż, Abraham, był redaktorem technicznym w Ossolineum, przez jakiś czas mieli też swoje wydawnictwo. Wiemy o tym od Ory Dresner, ich córki, która wychowała się w tej willi, a wraz z rodzicami wyemigrowała do Izraela w latach 60., dziś mieszka w Londynie. Kiedy ogłosiliśmy, że willa Karpowiczów będzie domem naszej fundacji, mieszkające we Wrocławiu koleżanki szkolne Ory Dresner dały jej znać, a ona zgłosiła się do nas, że dużo pamięta, chciałaby opowiedzieć. W willi znalazła się nawet paczka z jej zeszytami szkolnymi – dużo ciekawych i wzruszających momentów.

G.Z.: To zestawienie faktów z przeszłości willi z tym, co dzieje się dziś przy ul. Krzyckiej 29 we Wrocławiu budzi dreszcz pozytywnych emocji. Tymoteusz Karpowicz pragnął, aby jego willa stała się miejscem pracy i spotkań pisarzy i tłumaczy z całego świata. Nie wiedzieliśmy tego wcześniej, dopiero badając historię domu, znaleźliśmy listy, w których o tym pisał. Niezwykłe jest to, że dzisiaj najwyraźniej realizujemy coś, co było już dużo wcześniej zaprojektowane. Pamięć o poprzednich mieszkańcach willi, ich wyjątkowe osobowości i śmiałe wizje, a z drugiej strony nasze obecne działania – wszystko to wskazuje na jakąś fascynującą ciągłość myśli, zamierzeń i intencji związanych z tymi miejscem. Pamiętajmy też, że jest to dom, z którego tylu ludzi wyjechało, opuściło go albo musiało opuścić, a już niebawem, kiedy uruchomimy program rezydencyjny, będzie on z kolei przyciągać ludzi pióra z całego świata. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że mamy wreszcie projekt remontu, a w październiku zaprosimy Wrocławian do willi na rodzaj spaceru performatywnego.

Willa Karpowicza we Wrocławiu, fot. Jerzy Wypych
Willa Karpowicza we Wrocławiu, fot. Jerzy Wypych

To była przeszłość, chcecie też zająć się przyszłością.

G.Z.: Tak. Dom, który będzie miejscem działania fundacji, i jego historia mają nam pozwolić zrozumieć, skąd przychodzimy, w którym miejscu jesteśmy i dokąd chcemy się udać. Tu bardzo chwalimy sobie współpracę z Edwinem Bendykiem, z którym już od lat razem spoglądamy w przyszłość. Zaczęło się od seminarium dotyczącego antropocenu i przyszłości świata, które w roku bieżącym, ale także poprzednim 2019, Edwin Bendyk prowadził w ramach festiwalu „Góry Literatury”, którego Olga Tokarczuk jest współtwórczynią i od początku firmuje swoim nazwiskiem. Teraz natomiast przygotowujemy podobne seminarium, które będzie kontynuować te tematy, tyle że w innym formacie, rozproszone i z udziałem wielu różnych głosów. Punktem wyjścia jest myśl Olgi wygłoszona na Forum Przyszłości Kultury w warszawskim Teatrze Powszechnym w grudniu 2018 r. – postulat, żeby przyszłość była ex-centryczna, abyśmy przestali myśleć centralistycznie, a zaczęli organizować się w inny sposób.

I.K.: Chodzi o organizację społeczeństwa, ale także o sposób myślenia. Teksty o ex-centrycznych  pomysłach na funkcjonowanie świata zamówiliśmy u Agnieszki Holland, Mariana Turskiego, Andrzeja Ledera, Andy Rottenberg, Zbigniewa Mikołejki. Zaczynamy 30 września publikacją tekstu Olgi Ex-centrum. Ognozja w tygodniku „Polityka”. Tekstom towarzyszyć będą debaty z autorami nagrywane we Wrocławskim Domu Literatury. Mamy nadzieję, że te pomysły pomogą przeorganizować naszą zbiorową wyobraźnię, a może nawet któryś z nich posłuży do stworzenia lepszej przyszłości? W sytuacji (po)pandemicznej szczególnie zależy nam na tym, żeby wymyślić nowy świat. Nowe idee są nam niezbędne, bo to, co działo się do tej pory, a zwłaszcza w ostatnim półwieczu, doprowadziło nas na skraj katastrofy klimatycznej – nie możemy o tym nie myśleć, tym bardziej że znaleźliśmy się w zaklętym kręgu narracji o tym, że nie ma przyszłości naszego kraju bez węgla…

Jakie są inne obszary, którymi chcecie się zająć?

I.K.: Znam Olgę od 25 lat, przyjaźnimy się, dość często spotykamy, chyba nigdy nie straciłyśmy kontaktu. Wiele razy rozmawiałyśmy ze sobą, czytałam wszystkie jej książki. Teraz przeczytałam i przesłuchałam wszystko, co powiedziała w okresie po otrzymaniu Nobla. Zrobiło na mnie ogromne wrażenie, kiedy w wywiadzie dla Fundacji Noblowskiej, na pytanie: „Kim chciałaś być jako dziewczynka?”, Olga odpowiedziała: „Wyobrażałam sobie, że będę astrofizykiem, ale to się nie udało”. Mam podobne doświadczenie – jako dziewczynka też bardzo lubiłam matematykę i fizykę i wyobrażałam sobie, że moja przyszłość będzie związana z inżynierią albo teorią fizyki. Ale coś się stało po drodze, że wybrałam inny kierunek studiów. Co się stało? Czy tak musiało być? Zaczęłyśmy o tym rozmawiać i doszłyśmy do wniosku, że wiele dziewcząt doświadcza tego i że chcemy przynajmniej jakiejś grupie ułatwić poszukiwanie ich drogi. Wymyśliłyśmy więc program stypendialny dla dziewcząt – „Kosmiczna odyseja”. Program ten można opisać słowami: „Zaprojektuj przyszłość świata, zaprojektuj swoją przyszłość”. Uważamy, że jeśli ktoś, mając lat 15, marzy o tym, żeby w przyszłości prowadzić badania genetyczne, to powinien spotkać się z kimś, kto te badania prowadzi, poznać to z pierwszej ręki. Bardzo chcemy też podkreślać więzi między kobietami – poprzez spotkania młodych dziewczyn z tymi, które są doświadczone, mogą być mentorkami, takimi role model.

Willa Karpowicza we Wrocławiu, fot. Jerzy Wypych
Willa Karpowicza we Wrocławiu, fot. Jerzy Wypych

Drugi pomysł, który także dotyczy rozwoju kobiet, przygotowujemy wspólnie z Agnieszką Kruk, która jest coachem scenariuszowym. Droga zawodowa twórczych kobiet – mimo świetnych studiów, ambitnych planów – czasami spowalnia ze względu na rzeczy pragmatyczne: opiekę nad dziećmi, konieczność zarabiania pieniędzy etc. A kiedy wreszcie można powrócić do planów twórczych, okazuje się, że nie ma dla nich prawie żadnych programów stypendialnych, gdyż większość z nich przeznaczona jest dla twórców do 35. roku życia. Dlatego my przygotowujemy program rezydencyjny dla scenarzystek 40+.

G.Z.: Zależy nam też na tym, żeby scenariusze, nad którymi będą pracowały, były adaptacjami dzieł literackich. Trzeba tu wspomnieć, że w radzie Fundacji Olgi Tokarczuk zasiada m.in. Agnieszka Holland. Mamy więc za sprawą dwóch wielkich indywidualności, które już raz ze sobą współpracowały przy adaptacji filmowej Prowadź swój pług…, takie naturalne i niezwykle inspirujące połączenie literatury i filmu. Poza tym fundacja – i to przewiduje jej statut – zainteresowana jest wspieraniem twórczości filmowej, także na poziomie producenckim.

Ważnym tematem twórczości Olgi są prawa zwierząt, czy nimi też się zajmiecie?

I.K.: Na tegorocznym festiwalu „Góry Literatury”, o którym już wspominałam, profesor Monika Płatek i padło hasło: „Zwierzęta do konstytucji!”. Profesor Elżanowski powiedział, że jesteśmy w takim momencie historii świata, w którym musimy się zastanowić, co my jako ludzie, istoty czujące, jesteśmy winni innym istotom czującym, które nie mają tego, co ma człowiek, czyli sprawczości. Czy jesteśmy w stanie jakoś się wspólnie na tej planecie pomieścić i jak to zrobić? Są politycy, którzy uważają „humanizowanie zwierząt” za nieporozumienie. A może to my powinniśmy się „zezwierzęcić”, żeby zobaczyć, jak z perspektywy zwierząt wygląda świat? Ruszamy więc z cyklem spotkań, które zatytułowaliśmy „Zezwierzęcej” – poczujmy się jak zwierzęta, spójrzmy z ich perspektywy. Pierwsza dyskusja odbędzie się 11 października i będzie nosiła tytuł „Prawo ludzi, prawa zwierząt” – udział w niej wezmą prof. Elżanowski, dr Dorota Sumińska, mec. Karolina Kuszlewicz, a poprowadzi je Ludwika Włodek. Takie spotkania chcemy organizować co miesiąc.

Jak będziecie obchodzić rocznicę ogłoszenia nagrody Nobla?

G.Z.: Jesteśmy w samym oku literackiego cyklonu, we Wrocławiu, który – przypomnijmy – jest od 2019 Miastem Literatury, członkiem sieci Miast Kreatywnych UNESCO, w październiku odbędzie się w niemal w tym samym czasie wiele literackich imprez: Bruno Schulz Festiwal, Festiwal Poezji Silesius, Festiwal Opowiadania, poznamy laureatów Literackiej Nagrody Europy Środkowej oraz Nagrody Poetyckiej Silesius… Jeśli chodzi o rocznicę, to Wrocławski Dom Literatury – nasz naturalny partner w wielu przedsięwzięciach – organizuje wraz z miastem Wrocław i Gazetą Wyborczą „studio noblowskie”, gdzie 7 października, w przededniu przyznania nowego Nobla, będzie się rozmawiać o tym, co się wydarzyło przez ten rok, jakie ten Nobel miał znaczenie; dzień później zaś – będziemy rozmawiać o nowym nobliście.

Willa Karpowicza we Wrocławiu, fot. Jerzy Wypych
Willa Karpowicza we Wrocławiu, fot. Jerzy Wypych

Rocznica ogłoszenia Nobla dla Olgi Tokarczuk wypada w sobotę – organizujemy więc wieczór we wrocławskim Arsenale, w czasie którego Olga będzie czytać przedpremierowo fragmenty nowych esejów, które niebawem ukażą się w formie książkowej i będzie to pierwsza książka Olgi od momentu otrzymania Nagrody Nobla. Przeczytamy też fragment twórczości nowo ogłoszonego Noblisty/Noblistki, a na koniec zapraszamy na koncert Marii Peszek – zorganizowany na specjalne życzenie Olgi. Gdy podczas letniego koncertu Maria przy aplauzie widowni wykrzyczała ze sceny: „Tu jest Polska!” – stało się dla nas jasne, że tak właśnie chcielibyśmy rozpocząć.


Grzegorz Zygadło

Prezes Zarządu Fundacji Olgi Tokarczuk, absolwent polsko-niemieckich studiów MBA, studiował teatrologię, polonistykę i germanistykę na UJ, UW oraz HU Berlin. Wiele lat spędził w Niemczech, zdobywając doświadczenie jako tłumacz, autor recenzji wydawniczych, redaktor tekstów naukowych i nauczyciel języka polskiego jako obcego. Pierwszy i najwnikliwszy redaktor wszystkich tekstów Noblistki. Mąż i menedżer Olgi Tokarczuk. Wielbiciel i znawca teatru, zwłaszcza niemieckojęzycznego kręgu kulturowego.

Izabella Kaluta 

Wiceprezeska Fundacji Olgi Tokarczuk, menedżerka kultury, współtwórczyni polskiego Instytutu Książki. Przez ponad 20 lat skutecznie pracowała na rzecz zagranicznych sukcesów polskich pisarzy. Autorka książki Man Zou. Chiny dla dociekliwych nagrodzonej Nagrodą Magellana oraz przetłumaczonej na hiszpański, koreański, ukraiński i chiński. W zamierzchłej przeszłości – pierwsza wokalistka zespołu Świetliki.

Czytaj również:

W nocy z soboty na niedzielę
i
ilustracja: Marek Raczkowski
Opowieści

W nocy z soboty na niedzielę

Olga Tokarczuk

Zastanawialiście się kiedyś, jak Bóg stworzył narkotyki? I czy miał do tego prawo? Sprawę wyjaśnia Olga Tokarczuk, która napisała na ten temat opowiadanie. 

Bóg stworzył narkotyki aneksem, kilka minut po północy, w sobotnią noc, czyli właś­ciwie w niedzielę, kiedy nie wolno mu już było pracować, a dzieło stworzenia dobiegło końca. Można więc powiedzieć, że stworzył narkotyki nielegalnie.

Czytaj dalej