Ul is one
i
Joseph Beuys; zdjęcie: HORST OSSINGER/DPA/AFP/East News
Doznania

Ul is one

Karol Sienkiewicz
Czyta się 6 minut

Czy można pracować jak pszczoła w ulu i jednocześnie czuć się artystą? Tego oczekuje od nas Joseph Beuys, który traktował społeczeństwo jak dzieło sztuki.

Natknąwszy się w muzeum na pracę Josepha Beuysa, pamiętajmy, że dana rzeźba, obiekt, rysunek czy plakat zachęca nas do uczestnictwa w czymś większym niż tylko percepcja artystycznego artefaktu. Beuys postrzegał sztukę jako miejsce kształtowania się idei. Jednocześnie mówił: Jeder Mensch ein Künstler – każdy jest artystą; a także La rivoluzione siamo noi – to my jesteśmy rewolucją.

Nie chodziło mu jednak o to, byśmy wszyscy od razu chwytali za pędzel czy dłuto. Myślał znacznie szerzej. Każdy jest artystą, bo współtworzy ostateczne dzieło sztuki – przekształcone, nowe społeczeństwo. Beuysowskie pojmowanie „rzeźby społecznej” miało stanowić fundament pod alternatywne społeczeństwo przyszłości.

Rój a socjalizm

Beuys kochał się w pszczołach. Jeszcze jako student wykonał serię ezoterycznych rysunków, których główną bohaterką była pszczela królowa. Żadne inne żywe organizmy nie zajmowały go tak bardzo; zainteresowanie to rozbudziła w nim lektura wykładów filozofa Rudolfa Steinera.

Informacja

Z ostatniej chwili! To druga z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

W latach 20. XX w. Steiner porównywał ul i jego organizację do społeczeństwa. A ponieważ Beuys mierzył wysoko i myślał w wielkiej skali, pszczoły stały się w jego twórczości symbolem socjalizmu, kolektywnej pracy nakierowanej na wspólny cel – produkcję miodu. „Nie oznacza to mechanistycznego socjalizmu państwowego – pisał – lecz socjalistyczny organizm, w którym wszystkie części funkcjonują tak jak w żyjącym ciele […]. Całość tworzy jedność, która musi doskonale funkcjonować, lecz w ludzki, gorący sposób, zgodnie z pryncypiami współpracy i braterstwa”.

Podziwiamy organizację pszczół w ulu, ale nie kojarzymy ich raczej z kreatywnością jednostki. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że w ulu każda pszczoła ma jasno przypisane miejsce i rolę do odegrania. Czy jest tu przestrzeń na sztukę? Beuys ją dostrzegł i zaprezentował na szóstej edycji jednej z najważniejszych, cyklicznych wystaw sztuki współczesnej – documenta w niemieckim Kassel.

Przez całe sto dni trwania documenta 6 w 1977 r. w muzeum Fridericianum działała Pompa miodowa, jedna z największych instalacji Beuysa. Praca stanowiła skomplikowany system połączonych ze sobą rur hydraulicznych, którego kręgosłup znajdował się na klatce schodowej Fridericianum, a odnogi obiegały poszczególne pomieszczenia.

Cyrkulujący bursztynowy miód – w sumie dwie tony! – symbolizował system krwionośny społeczeństwa. Krążył w gumowych żyłach po miejscach, w których odbywały się dyskusje, wykłady i prezentacje filmów. Wszystkim wydarzeniom towarzyszył więc pulsujący dźwięk. „Cała rzecz jest kompletna jedynie z ludźmi w przestrzeni” – pisał Beuys. Podczas trwania wystawy był na miejscu po 10 godzin dziennie, animując wydarzenia Free International University (FIU).

Zdaniem Beuysa pompa miała wyrażać założenia FIU. Celem tej inicjatywy – powołanej w 1973 r. przez Beuysa we współpracy m.in. z pisarzem Heinrichem Böllem i znanym twórcą plakatów politycznych Klausem Staeckiem – było odkrywanie kreatywnego potencjału w każdym człowieku poprzez współpracę interdyscyplinarną, powiązanie ze sobą sztuki i nauki, zabieganie o równy dostęp do edukacji. Dla działań FIU Beuys wykorzystywał festiwale oraz instytucje sztuki, takie jak odbywające się co pięć lat documenta w Kassel, festiwal w Edynburgu czy nowojorskie Muzeum Guggenheima.

Joseph Beuys był zafascynowany nie tylko produkcją miodu, ale też sposobem życia pszczół. W ich społecznościach widział wzorzec socjalizmu. "Królowa pszczół 3", Joseph Beuys, 1952 r.; zdjęcie: © VG Bild-Kunst, Bonn 2022
Joseph Beuys był zafascynowany nie tylko produkcją miodu, ale też sposobem życia pszczół. W ich społecznościach widział wzorzec socjalizmu. „Królowa pszczół 3”, Joseph Beuys, 1952 r.; zdjęcie: © VG Bild-Kunst, Bonn 2022

Ciepło i energia

Wosk i miód (obok filcu czy tłuszczu) stały się rozpoznawalnym medium w twórczości Beuysa. To miodem artysta pokrył sobie głowę w performansie, w trakcie którego tłumaczył sztukę martwemu zającowi. Miód symbolizował w nim myślenie – podobnie jak miód jest żywą substancją wytwarzaną przez pszczoły, tak myśl jest żywą substancją tworzoną przez ludzi. Jeśli więc myśl jest żywa, trzeba pracować nad tym, by ją nieustannie intensyfikować.

Beuys wiązał z pszczołami szczególny rodzaj ciepła i energii. „Ów charakter ciepła występuje w miodzie, wosku, a nawet w pyłku i nektarze zbieranych przez pszczoły z roślin. W mitologii miód traktowany był jako substancja o charakterze duchowym, pszczoły zaś posiadały cechy boskie. Kult pszczół jest w gruncie rzeczy tym samym, co kult Wenus” – pisał Beuys, omawiając rzeźbę Królowa pszczół 3.

Ciepło to życie, miłość. Podkreślała to Beuysowska automitologia. Jako pilot Luftwaffe, zestrzelony w czasie drugiej wojny światowej nad Krymem, został uratowany przez krymskich Tatarów, którzy owinęli go w filc i tłuszcz. W tym kokonie Beuys zaczął postrzegać świat jako miejsce wypełnione artystami, a społeczeństwo jako organizację na wzór socjalistycznego ula.

Stworzeniu nowej kultury i nowego społeczeństwa służyć miały liczne inicjatywy Beuysa i powoływane przez niego organizacje, m.in. Wolny Międzynarodowy Uniwersytet, Niemiecka Partia Studentów czy Organizacja na rzecz Demokracji Bezpośredniej przez Referendum. Zdarzyło mu się nawet kandydować do Bundestagu i Parlamentu Europejskiego, zrównywał bowiem politykę ze sztuką. Dlatego w ramach kampanii przeciw zbrojeniom potrafił wcielić się w piosenkarza, by zaśpiewać Sonne statt Reagan. W grze słów Reagan (prezydent USA) i niemieckiego Regen (deszcz) postulował więcej słońca zamiast Ronalda Reagana. Interesował go bowiem przede wszystkim wpływ na świadomość ludzi, który dziś – kilka dekad po jego śmierci – jest silniejszy niż większości z ówczesnych polityków.

"Bez tytułu (z życia pszczół)", z portfolio "Spur I", Joseph Beuys, 1974 r.; zdjęcie: © VG Bild-Kunst, Bonn 2022
„Bez tytułu (z życia pszczół)”, z portfolio „Spur I”, Joseph Beuys, 1974 r.; zdjęcie: © VG Bild-Kunst, Bonn 2022
"Z życia pszczół", Joseph Beuys, 1978 r.; zdjęcie: © VG Bild-Kunst, Bonn 2022
„Z życia pszczół”, Joseph Beuys, 1978 r.; zdjęcie: © VG Bild-Kunst, Bonn 2022

Sztuka to my

Czołowe miejsce w sztuce Beuysa zajmowała kreatywność. Wolne społeczeństwo rodzi się z wolnych jednostek. A to właśnie kreatywność wyzwala wolność człowieka, o ile nie opiera się jedynie na widzimisię czy samowoli, lecz zakłada ludzką odpowiedzialność. Wyzwanie, jakie Beuys stawiał przed każdym, brzmiało: włączyć własną kreatywność w dążenie do realizacji większych idei. Sam zresztą był w tym mistrzem.

W teorii Beuysa to ruch zamienia chaos w ład, to, co nieokreślone – w określone. Ruch jest kreatywnością. Świetnie ilustrowała to właśnie Pompa… w Kassel. Beuysowska „rzeźba społeczna” to nic innego jak sposób, w który kształtujemy otaczający nas świat. Stąd każdy jest powołany do tego, by świat przekształcać. Jeder Mensch ein Künstler. I to właśnie społeczeństwo jest ostatecznym dziełem sztuki.

Natura była dla Beuysa sojusznikiem w poszerzaniu ludzkiej świadomości. I tu wracamy do braterstwa pszczół: „każdy pracuje dla każdego, nikt nie pracuje tylko dla siebie, lecz każdy zaspokaja potrzeby innych”. „Podczas gdy ja sam żyję z pracy innych, oddaję im z kolei coś na zasadzie wzajemności, co cudownie można zaobserwować w takim złożonym fizjologicznym organizmie, jakim jest ul” – mówił Beuys.

Nie przypadkiem też w czasie karnawału Solidarności Beuys przyjechał do Polski ze skrzynią darów dla Muzeum Sztuki w Łodzi. W sumie było to prawie tysiąc prac na papierze, przekazanych w ramach akcji zatytułowanej „Polentransport 1981”. W ideach Solidarności Beuys widział wcielenie w życie idei tożsamych z jego „rzeźbą społeczną”, nadzieję na trzecią drogę, autokreacyjny potencjał społeczeństwa. Kryzys demokracji dostrzegał po obu stronach żelaznej kurtyny. I tu, i tu należało przeciwdziałać demokracji pozornej, szukać trzeciej drogi, rozbudowywać narzędzia demokracji bezpośredniej.

Jak zauważają badacze twórczości Beuysa, łączył on ze sobą dwa rodzaje – pozornie ze sobą sprzecznych – utopii: perfekcyjnie zorganizowanego państwa idealnego oraz koncepcji anarchistycznych, w których struktura państwowa jest szczątkowa. To połączenie Jerzy Kaczmarek nazywa wręcz konstrukcją metautopijną. W myś­li Beuysa organizm społeczny, podobnie jak plaster miodu, może być jednocześnie wykrystalizowany i chaotyczny. Dlatego pszczoły oraz ich organizacja ula stały się tak nośnym symbolem w jego twórczości, łącząc ze sobą koncepcje rzeźby społecznej i społeczeństwa jako dzieła sztuki.

Czytaj również:

W burzy i w suszy
Marzenia o lepszym świecie

W burzy i w suszy

Paulina Wilk

Przez lata przemierzali prerie, pustynie i mokradła. Jechali na spotkanie nawałnic i powodzi, wdrapywali się na szczyty, by podziwiać górskie kwiaty. Pierwsi zrozumieli, że klimat się zmienia i trzeba tym zmianom przeciw­działać. Poznajcie Edith i Frederica Clementsów, wędrownych ekologów, którzy pomog­li odrodzić się jałowej ziemi i uratowali Amerykę od głodu.

„Po co czekać?” – zapytał ją pewnego wiosennego dnia 1899 r. po powrocie z badań prowadzonych na prerii gdzieś na północ od Lincoln w Nebrasce. Dzień był piękny, słoneczny. Akurat znaleźli śliczną mimozę z futrzastymi różowymi kwiatami. Miał rację, nie było powodów, by czekać. Nie chcieli się rozdzielać; łączyło ich wszystko, a najbardziej chęć poznawania świata roślin, obserwowania, jak toczy się życie. Edith powinna jechać do domu w Omaha na wakacje, Frederic miał zostać na uniwersytecie, by prowadzić zajęcia podczas letnich kursów. Ale – jak napisała po latach – „myśl o rozstaniu była nie do zniesienia”. Poznali się na uniwersytecie w Lincoln. On był wykładowcą, ona jeszcze studiowała. W wolnym czasie angażowała się w życie bractw studenckich, grała w tenisa, była kapitanką drużyny koszykówki i uprawiała szermierkę. Na balu kończącym rok akademicki Frederic wpisał się w jej karneciku, rezerwując aż trzy tańce. I tak się zaczęło.

Czytaj dalej