Tragedia z cyklu „Któż tego nie zna” – Zakopane
i
zdjęcie: Greger Ravik/Flickr (CC BY 2.0)
Dobra strawa

Tragedia z cyklu „Któż tego nie zna” – Zakopane

Stefania Grodzieńska
Czyta się 2 minuty

ONA: Wiesz, mam wspaniały pomysł. Pojedziemy na święta do Zakopanego! Dziś mi to przyszło do głowy.

ON: Dziecinko, to jest niestety nierealne. Wiesz przecież, ile taka wyprawa kosztuje.

ONA: No dobrze, możemy nie jechać, tylko się nie denerwuj.

ON: A czy ja się denerwuję?

ONA: Przecież nie mówię, że się denerwujesz. Mówię tylko, żebyś się nie denerwował, bo ostatnio strasznie się zrobiłeś nerwowy.

ON: Nic podobnego, wydaje ci się.

ONA: O, widzisz, już się denerwujesz. Strasznie się zrobiłeś nerwowy. To na pewno z przemęczenia. Taki wypoczynek w Zakopanem świetnie by ci zrobił.

ON: Przecież ci tłumaczę, kochanie, że nie mam teraz pieniędzy.

ONA: A czy ja mówię, żebyśmy jechali? Mówię tylko, że taki wypoczynek dobrze by ci zrobił, a ty się od razu denerwujesz. Czy ja coś złego powiedziałam?

ON: Nie. Dlaczego się pytasz?

ONA: Bo mówisz do mnie takim sztucznie spokojnym tonem.

ON: Mówię zupełnie naturalnym tonem.

ONA: Gdybyś był naturalny, tobyś nie mówił takim spokojnym tonem. Tylko chcesz ukryć zdenerwowanie. Z czegoś ty się zrobił taki nerwowy ostatnio? Wcale mi na tym Zakopanem tak szalenie nie zależy, żebyś się miał do tego stopnia o to denerwować.

ON: Ja się nie denerwuję. Czego ty chcesz ode mnie?

ONA: Nie, ja tylko tak się zastanawiam, czy ty masz może jakieś kłopoty, o których mi nie mówisz?

ON: Skąd ci to przyszło do głowy?

ONA: Bo jaki inny może być powód, że jesteś ostatnio taki zdenerwowany.

ON: Moja droga, daj mi spokój.

ONA: O, widzisz, znowu się denerwujesz. A w ogóle przestańmy mówić o tym Zakopanem, jeśli to cię ma tak denerwować. Ale jeśli już sam wracasz do tego tematu, to możemy sobie wynająć pokój i stołować się na mieście.

ON: Zostaw już to Zakopane, proszę cię.

ONA: O, na tym głównie polega twój fatalny stan nerwowy, że sam nie wiesz, czego chcesz. Sam zaczynasz mówić o Zakopanem, a po chwili robisz mi scenę, że ci odpowiadam. Przecież mógłbyś mi spokojnie, bez zdenerwowania powiedzieć: „droga Basiu, chcę jechać do Zakopanego”, lub: „droga Basiu, nie chcę jechać do Zakopanego”. A ty się denerwujesz.

ON: Droga Basiu, nie chcę jechać do Zakopanego!!!

ONA: Nie krzycz tak, nie jestem głucha. Od razu chodzisz z myślą zrobienia mi awantury i nareszcie znalazłeś zaczepienie. I o co?! Czy ja choć przez chwilę stawiałam Kwestię Zakopanego na ostrzu noża, tak jak ty?

ON: Słuchaj, jak nie przestaniesz o tym Zakopanem, to…

ONA: To co? Rozejdziesz się ze mną? Uderzysz mnie? A może mnie po prostu zabijesz? Proszę bardzo. Zabij. Przy twoim stanie nerwowym wszystko jest możliwe.

ON: Proszę cię, zmieńmy temat.

ONA: Po co? O czymkolwiek zacznę mówić, ty i tak wrócisz do tego nieszczęsnego Zakopanego i będziesz się denerwował. Zdenerwujesz się na mieście i chcesz się potem wyładować w domu. Proszę cię, denerwuj się. Dlaczego się nie denerwujesz? Nie krępuj się. Rzuć czymś we mnie, może ci będzie lepiej.

ON (rzuca w nią czymś).

ONA: Może czymś cięższym. Przy twoim zdenerwowaniu…

ON (rzuca czymś cięższym).

ONA: Uduś mnie, może ci ulży. Podobno nerwowi ludzie…

ON (dusi ją).

ONA (ostatkiem sił): Widzisz, a chciałeś mi wmówić, że nie jesteś zdenerwowany.


Tekst pochodzi z numeru 143/1948 r., (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.

Zakopane, 1996 r., zdjęcie: Greger Ravik/Flickr (CC BY 2.0)
Zakopane, 1996 r., zdjęcie: Greger Ravik/Flickr (CC BY 2.0)

 

Czytaj również:

Niesamowita przygoda
i
ilustracja: Daniel de Latour
Doznania

Niesamowita przygoda

Stefania Grodzieńska

Na kierowców pędzących zakopianką od zawsze czyhają najrozmaitsze niebezpieczeństwa. Jednak to, co przydarzyło się Stefanii Grodzieńskiej…

W jaki sposób to się stało? W bardzo dziwny sposób.

Czytaj dalej