Tancerka Ivana Meštrovicia
i
Tancerka, Ivan Meštrović
Przemyślenia

Tancerka Ivana Meštrovicia

Joanna Brych
Czyta się 6 minut

Niewiele o niej wiadomo. Dla licznego grona osób jej uroda i sylwetka stanowią zaprzeczenie potocznych wyobrażeń o pięknie i budowie ciała tancerek.

Nie tańczy. Nie rozciąga się. W niczym nie przypomina balerin Augusta Rodina czy Edgara Degas. Dostarcza trudności interpretacyjnych. Patrząc na nią, możemy odczuć dysonans pomiędzy treścią, którą narzuca tytuł, a formą wykonania. A jednak jest pierwszą rzeźbą (nie licząc „Autoportretu” Meštrovicia), którą oglądamy podczas wystawy „Adriatycka epopeja” w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie.

Powstała jeszcze przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Meštrović wyrzeźbił ją w Rzymie w 1912 roku, ale możemy chyba uznać, że jej korzenie tkwią w Dalmacji kontynentalnej – skalistej, surowej – tej, z której pochodził artysta. Można w niej też wyczuć inspirację rzeźbami greckimi, choć niekoniecznie tymi z wielkich kolekcji muzealnych. Zdradza podobieństwo do reliefu Kairosa, boga szczęśliwego momentu (lub wręcz odwrotnie: niewykorzystanej szansy), odnalezionego w Trogirze niedaleko Splitu.

„Tancerka” różni się od innych, też prezentowanych na wystawie, rzeźb artysty z brązu: powstałej w 1906 roku w Wiedniu, subtelnej „Śpiewającej”, stworzonej dziewięć lat później w Londynie zmysłowej „Westalki” czy wyrzeźbionej w 1918 roku w Rzymie „Dziewczyny ze skrzypcami”. Nie jest też dynamiczna, jak chicagowscy „Indianie” z 1927 roku. I nie należy do najbardziej znanych rzeźb Meštrovicia takich, jak „Historia Chorwatów” (dzieło zreprodukowane jest w chorwackich paszportach), „Hiob”, „Kontemplacja”. 

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Jej wyrzeźbiona w marmurze postać ujęta została z profilu, w statycznej pozie, w bezruchu, z przechyloną na bok głową. Jest naga, ale nie jest eteryczna ani zmysłowa, a jej twarz zdradza ślady raczej męskiej urody. Ma zamknięte oczy i usta. Jej ręce są ledwie widoczne, jakby ich wcale nie miała. Unosi lekko jedną nogę, druga bez stopy jest niedokończona, ucięta. Ma masywne uda, nieładne piersi i lekko pofałdowany brzuch. Wydaje się, jakby była pogrążona w głębokim śnie, ale jest w niej też wyczuwalne poczucie krzywdy, smutku, zrezygnowania. Nosi w sobie tajemnicę, tak jak i zagadką pozostaje kto pozował artyście. Każdy z nas może sobie dopowiedzieć własną historię.

Tancerka, Ivan Meštrović
Tancerka, Ivan Meštrović

Pewnym ułatwieniem może okazać się życiorys artysty.

Ivan Meštrović urodził się 15 sierpnia 1883 roku w Vroplju w Sławonii. Jego rodzina pochodziła jednak z kontynentalnej Dalmacji, z miejscowości Otavice koło Drniša na Dalmatyńskim Zagórzu. I tam rzeźbiarz spędził dzieciństwo. Choć odległość z Otavic do znajdującego się w nadmorskiej Dalmacji Splitu wynosi zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, dzieląca je granica cywilizacyjna była ogromna. Meštrović nie obcował w tym czasie z zabytkami kultury antycznej i renesansowej, ani z morzem. Wychowywany był w kulturze wiejskiej, pasterskiej, ludowej. Nie chodził do szkoły. Pasł owce, otaczały go skały, kamienie i górzyste ustępy. Po raz pierwszy odwiedził Dalmację nadmorską w 1894 roku. Wtedy pojechał z ojcem do Šibeniku (Szybeniku) i mógł podziwiać renesansową katedrę św. Jakuba. Sześć lat później rozpoczął praktyki w warsztacie kamieniarskim w Splicie. Uczył się rzeźby i rysunku. Uczęszczał też do szkoły rzemieślniczej, a wolne chwile spędzał w pałacu Dioklecjana. Powoli zaczynał kształtować się jego światopogląd artystyczny.

W roku 1899 wystawił swoje rzeźby i rysunki bohaterów ludowych u sklepikarza w Drnišu i karczmarza w Otavicach, a dwa lata później wstąpił do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu. Studiował rzeźbę oraz architekturę i pozostawał pod wpływem secesji. Nad Dunajem poznał Augusta Rodina. Od niego nauczył się m.in. kształtować figurę w jednorodną bryłę. Potem spotykali się jeszcze w Rzymie i w Paryżu. Meštrović podziwiał kulturę Italii: Dantego i rzeźbiarzy renesansowych. Był katolikiem, ale między katolicyzmem a prawosławiem nie widział i nie odczuwał żadnej różnicy, co podkreślał w swoich publicznych wystąpieniach. Z domu rodzinnego, w którym żywa była pamięć o podbojach i krzywdach, wyniósł natomiast negatywny stosunek do Turków Osmańskich, ale nie muzułmanów. W roku 1911 na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Rzymie, zorganizowanej dla uczczenia pięćdziesiątej rocznicy zjednoczenia Włoch, nagrodzony został Grand Prix w dziedzinie rzeźby, za projekt świątyni Kosowskiej i Kosowskiego Cyklu rzeźb. Co ciekawe, swoje prace pokazał w pawilonie serbskim, nie austrowęgierskim.

Wystawa otworzyła międzynarodową karierę dwudziestoośmioletniego rzeźbiarza. Zaczął podróżować po Europie i zwiedzać największe europejskie muzea.

Początek I wojny światowej zastał go w Rzymie. W tym czasie bliska mu była idea Królestwa Serbii i choć nigdy nie kwestionował swojego chorwackiego pochodzenia – pozwalał, aby go określano mianem rzeźbiarza serbskiego. Kolejnym sukcesem okazała się wielka indywidualna wystawa w Victoria and Albert Museum w Londynie w 1915 roku. W roku 1924 jego rzeźby pokazane zostały w Brooklyn Museum w Nowym Jorku, a tuż po zakończeniu II wojny światowej, na zaproszenie Amerykańskiej Akademii Nauk i Sztuk, jako pierwszy żyjący artysta, wystawił swoje prace w nowojorskim Metropolitan Museum of Modern Art. Po wojnie odmówił powrotu do Jugosławii. Jako chrześcijanin nie mógł poprzeć komunizmu, tak jak wcześniej faszyzmu. Zmarł 16 stycznia 1962 roku w South Bend, ale pochowany został w rodzinnym mauzoleum w Otavicach. Przez całe swoje twórcze życie poszukiwał ciągłości pomiędzy tradycją a współczesnością. W wieku awangardy nigdy nie zrezygnował z reguł warsztatowych i klasycznych materiałów.

Łukasz Galusek, kurator wystawy „Adriatycka epopeja”, w tekście „Europejczyk Środka”, opublikowanym w albumie towarzyszącym wystawie napisał: „(…) istotą wszelkiego rozwoju, również i rozwoju sztuki, nigdy nie jest stały postęp, lecz cykl kolejnych zrywów i nawrotów, walki o nowe zdobycze i zachowanie starych. Toteż awangarda w pewnym momencie w sposób nieunikniony z pozycji odkrywczej eksploracji poczyna dryfować ku jałowej eksploatacji już zdobytych lądów. Szukając zatem zadania dla awangardy po awangardzie, Mieczysław Porębski pisał, że są sytuacje, kiedy z awangardy trzeba przejść do ariergardy (arrièregarde), zająć pozycję tylnej straży, żeby bronić rzeczywistych treści i wartości tego, o co się walczyło”.

Ivan Meštrović tworzył czerpiąc z wszystkich prądów artystycznych i doświadczeń życiowych, które go ukształtowały. Ale co istotne- w wieku awangardy nie zamierzał stać się niewolnikiem postępu. Nawet za cenę bycia nienowoczesnym. Jego korzenie tkwiły zaś w Dalmacji. I z niej wywodzi się najprawdopodobniej „Tancerka”, a za tą tezą przemawia też jej ekspozycja na wystawie w części zatytułowanej „Dalmacja, czyli zakorzenienie”.

Wystawę „Adriatycka epopeja”. Ivan Meštrović można oglądać do 5 listopada 2017 w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie.

Czytaj również:

Abstrakcja: pospolite ruszenie
i
Przemek Matecki, Bez tytułu (2015) Dzięki uprzejmości Galerii Raster
Przemyślenia

Abstrakcja: pospolite ruszenie

Stach Szabłowski

Pytanie brzmi „Co z tą abstrakcją?”. Pytanie niby naiwne, a jednak ma swój ciężar, bo pyta nie byle kto, tylko profesor Stefan Gierowski, liczący sobie 92 lata klasyk. Nie ma raczej sporu, co do tego, że pytający jest najwybitniejszym żyjącym malarzem-abstrakcjonistą w Polsce. Odpowiedź też jest poważna. Udziela jej siedemdziesięcioro malarek i malarzy, młodych i mniej młodych, wybitych ale również, powiedzmy sobie szczerze, niewybitnych. Każde z nich odpowiada jednym obrazem, namalowanym w latach 2015-2107 oczywiście abstrakcyjnym.

Co zatem z tą abstrakcją?

Czytaj dalej