Taka kita
i
„Kobieta z kamiennym lisem w Yokkaichi”, Utagawa Kuniyoshi, ok. 1845 r./Wikimedia Commons (domena publiczna)
Wiedza i niewiedza

Taka kita

Maciej Świetlik
Czyta się 8 minut

W kulturze Dalekiego Wschodu lisom przypisuje się zdolność przybierania ludzkiej postaci, najczęściej pięknej kobiety. Co kryje się za tymi wierzeniami?

W marcu 2022 r. w położonym na północ od Tokio regionie Tochigi głaz Sessho-seki – kamień śmierci – rozpadł się na dwie części. Według miejscowej tradycji miał zabijać każdego, kto go dotknął. Japońscy internauci, strasząc się na Twitterze, ożywili inną legendę związaną z tym szczególnym miejscem. Według niej w skalny odłamek przemieniło się ciało owianej złą sławą bohaterki Tamamo-no-Mae. Ta demoniczna kobieta, opętana przez ducha dziewięcioogoniastego lisa (huli jing), była faworytą cesarza Toby. Oczarowany wdziękiem oraz inteligencją kurtyzany władca XII-wiecznej Japonii tracił życiodajne siły. Przed śmiercią uchronił go buddyjski astrolog, który zdemaskował prawdziwą, lisią naturę kochanki króla. Wedle jednej z wersji tej historii lisica miała się wcześniej pojawić w Indiach, a także wcielić w okrutną Daji, żonę chińskiego władcy Zhou, rozmiłowaną w masowych egzekucjach. Omamiony jej urokiem Zhou chciał zaspokoić zachcianki małżonki, podejmował więc niewłaściwe decyzje, co ostatecznie doprowadziło do upadku królestwa i dynastii Shang. Teraz, po upływie prawie 900 lat, uwolniony z rozpołowionego głazu lisi duch znowu ma zagrażać Krajowi Kwitnącej Wiśni.

Duchowa podróż lisa wiedzie z Chin do Japonii i pokrywa się z mapą rozprzestrzeniania się nauk Buddy. Pomiędzy Państwem Środka a Wyspami Japońskimi leży Półwysep Koreański, na którym zadomowił się wieloogoniasty lis kumiho. Opowieści o lisie nie należy jednak wiązać jedynie z buddyzmem. Wierzenia na jego temat są dużo starsze – można je znaleźć w chińskiej filozofii, zwłaszcza koncepcjach yinyang, jak również w japońskiej religii shintō. Już w IV w. p.n.e. w chińskiej bajce lis uprzedza tygrysa: „Władca niebios obdarzył mnie największym sprytem spośród wszystkich zwierząt, zatem muszę cieszyć się jego względami. Gdybyś mnie skrzywdził, na pewno byś go rozgniewał”. W kompilowanym między IV a I w. p.n.e. bestiariuszu i opisie geograficznym Chin z epoki Han pod tytułem Shan Hai Jing (Księga Gór i Mórz) spotykamy po raz pierwszy lisa o dziewięciu ogonach. W najstarszych tekstach pojawienie się wieloogoniastego drapieżnika bywa traktowane jako dobry omen. Najczęściej wróżba taka przepowiada szczęśliwy ożenek cesarza czy urodzajne plony. Bardzo wcześnie utrwala się też w Chinach przekonanie, że lis potrafi przybierać ludzkie kształty. Zwierzęta doskonalą tę umiejętność wraz z wiekiem, o którym świadczą także kolejne ogony. Tysiącletni lis staje się istotą duchową, traci zainteresowanie ziemskimi sprawami i przebywa głównie w niebiosach.

Siedem lat pod podłogą

Lisy towarzyszą Chińczykom w ich codziennym życiu. Z dala od oficjalnych doktryn i cesarskich pałaców wykształcił się bogaty lisi folklor (fox-lore, jak nazywają go anglojęzyczni badacze). Podania ludowe oddziałują na literaturę. Zawodowi gawędziarze streszczają teksty osobom niepotrafiącym czytać, a ludowe przypowieści zyskują literackie formy. Najczęstszy motyw, spotykany w rozmaitych wariantach, to historia wędrowca, który poznaje na odludziu urodziwą kobietę. Po spędzeniu nocy w jej pięknym domostwie budzi się sam na pustkowiu, a w oddali widzi jedynie umykającego lisa. Z kolei w japońskim średniowiecznym opowiadaniu, pochodzącym z ilustrowanego zwoju Otogizōshi, buddyjski mnich, który chwali się, że dzięki duchowym praktykom nie odczuwa już cielesnych pragnień, spotkawszy czarującą nieznajomą, zakochuje się w niej i przez siedem lat zamieszkuje w jej wspaniałym domu. Gdy pod wpływem egzorcyzmu czar pryska, okazuje się, że niewiasta była kitsune (japońskim lisem lub duchem lisa), a mnich tak naprawdę spędził siedem dni pod posadzką w klasztorze. Lis, posługując się iluzją, ujawnia więc rozdźwięk między deklarowaną wstrzemięźliwością a stłumionym pożądaniem bohatera. W historii mnicha pojawia się również istotny motyw powiązania zwierzęcia z kobiecością. Związek ten ma korzenie w koncepcji yinyang. Lisa tradycyjnie przypisuje się kobiecemu pierwiastkowi yin, szuka on więc swojego dopełnienia w yang. Zwierzę przybiera postać kobiecą, by poprzez stosunek seksualny pozyskać męską energię.

Informacja

Z ostatniej chwili! To przedostatnia z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Morały przepojone ascetycznymi idea­mi płyną też z ludowych opowiastek o wieśniakach poczęstowanych ryżowym ciastkiem przez kryjącą się pod postacią staruszka kitsune. Gdy czar traci moc, smakołyki okazują się końskim łajnem, a łakomczuch zostaje wystawiony na publiczne poniżenie.

Chichot pomylony z flirtem

Kobiety lisice nie zawsze źle życzą rodzajowi ludzkiemu. W chińskiej noweli obyczajowej, której szczytowym osiąg­nięciem jest XVII-wieczny zbiór Dziwne opowieści spisane w studiu Liaozhai (polski wybór ukazał się pod tytułem Mnisi-czarnoksiężnicy, czyli niesamowite historie o dziwnych ludziach) pióra Pu Songlinga, żony z ukrytymi ogonami doczekują się rehabilitacji. Ich wzorowe zachowanie jest przykładem dla zwyczajnych kobiet. Opowieści pełne fantastycznych postaci stają się komentarzem do życia urzędniczej warstwy w czasach dynastii Ming.

W jednej z historii wchodzących w skład tego zbioru – Śmieszce Yingning (tłum. Stanisław Pawelczyk) – jesteśmy świadkiem udomowienia półlisicy. Podczas Święta Lampionów młody uczony Wang Zifu zakochuje się w pięknej i ciągle chichoczącej Yingning. Widząc zainteresowanie młodzieńca, dziewczyna oddala się i upuszcza kwiat śliwy. Student wyrusza śladem wybranki i odnajduje ją w górskiej wiosce. Po wyznaniu miłości sprowadza ją do domu już jako swoją żonę. Jej nieustanny śmiech zachwyca wielu, lecz doprowadza do rozpaczy matkę Wanga.

Yingning uwielbia kwiaty. Gdy pewnego dnia wspina się na rabatkę z różami, zakochuje się w niej sąsiad. Jej ciągły chichot myli z flirtem i zaproszeniem na schadzkę. Zalotnik wieczorem myśli, że jest bliski spełnienia fantazji, ale nagle odczuwa wielki ból. Okazuje się, że zamiast wybranki obejmuje pień z wydrążoną dziuplą, w której czai się skorpion. Nieszczęśnik umiera. Yingning dostaje reprymendę od teściowej i przyrzeka, że przestanie się śmiać. Wyjawia mężowi, że jest córką lisicy, i od tamtej pory zmienia się w przykładną małżonkę. Historia lisiej żony, która musi przystosować się do domu męża, odzwierciedla doświadczenia wielu kobiet w kulturze, gdzie panuje zasada patrylokalności (to obyczaj nakazujący młodej parze mieszkać w pobliżu rodziny męża). Panna młoda, wprowadzając się do domostwa teściów, musi ukryć swoją prawdziwą tożsamość.

Inność lisiej żony stawia także pod znakiem zapytania człowieczeństwo kobiety (i zarazem nowej osoby w grupie), której bliżej jest do natury. By wejść do rodziny, musi ona utemperować swoją dzikość. Lisy jednak nie dają się całkowicie udomowić. Czasami ich odmienność pozwala lepiej zobaczyć bezduszność ludzkiego świata. W opowiadaniu Pu Songlinga lisia wróżka Hong Yu uwodzi młodego kandydata na urzędnika, ale zamiast opuścić go po pierwszej nocy – nasyciwszy się jego yang – nieustannie wraca do jego komnaty. Gdy romans odkrywa niechętny związkowi ojciec, lisica musi odejść. Zanim to zrobi, znajduje wybrankowi zastępczą żonę. Ta jednak zostaje porwana przez lokalnego dostojnika i zrozpaczona popełnia samobójstwo, a młody prawnik zostaje niesłusznie oskarżony o zabójstwo porywacza. Jego mały synek w ramach kary ma zostać strącony ze skały. Wtedy na scenę wraca Hong Yu: ratuje z opresji dziecko i swego byłego kochanka. Lisica ze szkod­nika zmienia się w zbawcę.

W objęciach opętania

Jeszcze w XX w. opowieści o kitsune-nyōbō, czyli lisich żonach, spisywali japońscy etnografowie. Kunio Yanagita – ojciec badań nad folklorem tego kraju – przytaczał historię, w której żona wieśniaka przez przypadek dała się poznać dzieciom jako lisica, przez co musiała opuścić rodzinę. W porach zbioru ryżu powracała w lisiej postaci – obchodziła rodzinne pola, rzucając na nie czar. Sprawiała, że kłosy ryżu wydawały się puste, dzięki czemu nie naliczano od nich podatku, jednak podczas młócki okazywało się, że są pełne ziarna. To bardzo poprawiło los rodziny.

Nie bez przyczyny ryż pojawia się w etnograficznych świadectwach. W Japonii lisa należy bowiem łączyć z kultem Inari, bywa on jej posłańcem lub pomocnikiem. To sintoistyczne bóstwo (kami) symbolizuje płodność i opiekuje się polami ryżowymi. Przed świątyniami poświęconymi Inari można spotkać lisie posągi. Dobre lisy zenko pomagają temu bóstwu, czasem są wręcz z nim utożsamiane. Kunio Yanagita sformułował teorię degradacji, według której kami zdesakralizowały się do yōkai. Ten ostatni termin odnosi się do niezwykle popularnego nawet w dzisiejszej Japonii bestiarium, do którego należy też kitsune.

Słowo yōkai znane z najstarszych tekstów historycznych zyskało jednak na znaczeniu dopiero w okresie Meiji (1868–1912), gdy Japonia po latach izolacji otworzyła się na świat i kosztem upadku tradycyjnych wierzeń oraz obyczajów uleg­ła znaczącej modernizacji. Wielki zasób wiedzy o upiorach i chochlikach japońskiego folkloru zachował się w głównej mierze dzięki filozofowi oraz kapłanowi buddyjskiemu, prof. Enryō Inoue. Temu reformatorowi napędzanemu duchem epoki Meiji przyświecała myśl, by racjonalnie wyjaś­nić ponadnaturalne zjawiska. Założone przez niego Towarzystwo Badaczy Tajemnic stało się zalążkiem yōkaigaku, czyli potworologii, która chciała nawet podzielić yōkai na postacie fałszywe i prawdziwe. Paradoksalnie nowa dyscyplina przyczyniła się do przetrwania wiedzy o mieszkańcach szczelin rzeczywistości, a w efekcie do dzisiejszej popularności japońskich stworów, takich jak człowiek bez twarzy noppera-bō, wodny demon kappa czy zmiennokształtny jenot tanuki. Tak w przewrotny sposób między innymi stworzeniami do obecnych czasów prześlizg­nęły się też kitsune, których pełno w kulturze popularnej: od pokemonów aż po cykl anime Naruto.

Lisy to nadal użyteczna figura pozwalająca komentować charakter japońskiego społeczeństwa. Artystka Taeko Tomiyama (1921–2021) rozlicza się z imperialnym dziedzictwem Japonii, oddając przy okazji głos dyskryminowanym grupom. Zespół wierzeń, które narosły wokół kitsune, pozwala ujawnić to, co w społecznej świadomości zamazane. Artystka odwołuje się w szczególności do wspomnianego już motywu opętania przez lisa (kitsune-tsuki).

Znany z tekstów historycznych topos obecny był też w nieodległej przeszłości. Opętanie przez lisiego ducha dotyczyło głównie kobiet z niższych warstw społecznych. Nawiedzona osoba szczekała jak pies albo rzucała się na fasolkę adzuki (obok cienkich plastrów smażonego tofu to znany lisi przysmak). W okresie Meiji takie zachowania obejmowano terminem alopekantropia. Tego pojęcia pierwszy użył niemiecki lekarz Erwin von Bälz. Motyw opętania, który tłumaczy niezgodne z normami zachowanie, pomagał również wyjaśnić nowe zjawiska w przeobrażającym się kraju. Na japońskiej prowincji odnotowano świadectwa opanowania pociągów przez kitsune. Z kolei lisy na obrazach Taeko Tomiyamy odwołują się do innej iluzji, w której zatraciło się japońskie społeczeństwo. Na płótnach tej artystki, obfitujących w militarną i cesarską symbolikę, zwierzęta sugerują podporządkowanie się japońskiego społeczeństwa imperialnym ideom. Co więcej, jak pamiętamy z historii o opętaniu japońskiego mnicha, ofiara iluzji często zgadza się na uleganie fałszywym obrazom, co sprawia, że krytyka, jakiej Tomiyama poddaje swoich rodaków – postrzegających się jako ofiary historii – jest jeszcze bardziej dotkliwa.

Jak widać, lisy mają moc demaskowania rzeczywistości. Jaką nową iluzję stworzą uwolnione kitsune?

ilustracja: Cyryl Lechowicz
ilustracja: Cyryl Lechowicz

Podziel się tym tekstem ze znajomymi z zagranicy lub przeczytaj go po angielsku na naszej anglojęzycznej stronie Przekroj.pl/en!

Czytaj również:

Tajemniczy pan Lis
i
zdjęcie: winterseitler/Pixabay (domena publiczna)
Ziemia

Tajemniczy pan Lis

Kamila Dzika-Jurek

Czy bajki o lisach to wyłącznie nasze projekcje, pragnienia i lęki? Może naprawdę w tych zwierzętach jest coś głęboko ludzkiego, a w człowieku – lisiego?

Historia relacji lisa i człowieka trwa od niepamiętnych czasów. Nie znaczy to, że udomowiliśmy lisa, jak to się nam udało z jego kuzynem wilkiem kilkanaście tysięcy lat temu, kiedy zmieniliśmy Canis lupusCanis familiaris, dzikiego drapieżnika w psa – zwierzę „poczciwe, wierne i lojalne” (Marcel Proust, W poszukiwaniu straconego czasu). Gdy człowiek nie może oswoić zwierzęcia na tyle, by mogło z nim spać w jednym łóżku czy żyć we wspólnym domostwie, wybiera działanie symboliczne: włącza je w opowieści o świecie, daje mu głos, oczywiście też ludzki, i obdarza swoimi cechami. Jednym słowem: opowiada dzikie zwierzę w bajce.

Czytaj dalej