Siedząc w okolicznej knajpce, obserwowaliśmy, jak jakiś wąsaty mężczyzna bardzo powoli wchodzi na stół: zdawało się, że coś ciąży mu na sercu.
Kiedy wreszcie stanął na tym stole wyprostowany, przemówił:
– Potrzebuję dziś szczególnej opieki psychologicznej. Zaklinam bogów, niech mnie ktoś przytuli.
Poprosiliśmy go, aby wyjawił nam przyczynę swego zmartwienia.
– Zniewolony cud urodą pewnej pani, której równych próżno na tym świecie poszukiwać, która poznała wszystkie sentencje wschodnich mędrców i która zarazem posiada najlepszą rękę do solenia ziemniaków w tej części globu – otóż poprosiłem o rękę tej pani i spotkałem się z odmową.
– Na jakiej podstawie odmówiono? – zapytałem zdziwiony, dobrze widząc, że mam do czynienia z człowiekiem wielkiego charakteru.
– Na podstawie prawnej – odpowiedział.
Pomyśleliśmy, że ów człowiek jest już żonaty i na tym polega cały szkopuł, lecz byliśmy w błędzie.
– Chodzi o Kodeks Praw Fizycznych – smutno wyjaśniał mężczyzna.
Po tych słowach w milczeniu zastanawialiśmy się nad zagadką jego losu; widząc jednak, że nam nie idzie, człowiek powiedział wprost:
– Chodzi o to, że jestem niewidzialny.
Przetarliśmy oczy i rzeczywiście, nikogo już na stole nie było.
A potem długo, bardzo długo żeśmy płakali.