Joga – Przedziwne pozy
Złap oddech

Joga – Przedziwne pozy

Przekrój
Czyta się 5 minut

Cóż to jest – joga? U nas – najczęściej zabawa maniaków, którzy łączą ją z okultyzmem i spirytyzmem. Lecz w Indiach? Wiemy, że jest to nazwa tradycyjnej mistyki hinduskiej. Na czym polega i do czego zmierza? – pytał ponad 60 lat temu „Przekrój”.

Pewnego dnia – mówi przypowieść jogów – mędrzec Ribhu zbliżył się do Nidaghy, który oglądał zbliżający się pochód królewski. Zapytał go, gdzie jest król. »To ten – odparł Nidagha – który jedzie na największym słoniu«. »Pokazujesz mi zarazem i króla, i słonia – rzecze Ribhu. – Powiedz mi, kto jest słoniem, a kto królem«. – »Ten, który jest u góry, jest królem, a ten który u dołu, słoniem«. ­– »Tłumacz się jaś­niej. Cóż to znaczy: u góry i u dołu?« Nidagha wskoczył na plecy Ribhu i rzekł: »Rozumiesz teraz? Ja jestem u góry, jak król, a ty u dołu, jak słoń«. – »Powiedz mi teraz – rzekł Ribhu – który z nas dwu jest mną, a który tobą«. Wówczas Nidagha upadł do nóg mędrca. Zrozumiał jedność wszystkich rzeczy. I Ribhu odszedł. Ale odtąd Nidagha wiedział, że wszystkie istoty są jednym i tym samym. I wyzwolił się”.

Przypowieść ta dobrze oddaje cel jogi. Słowo to oznacza etymologicznie „wiązać”, „jednoczyć”. Jogi – ten, który uprawia jogę – dąży do zjednoczenia człowieka z Bogiem, a także człowieka z naturą, albo, jeszcze inaczej, do zjednoczenia zewnętrznej, przypadkowej strony człowieka z tym, co jest w nim najgłębsze i najistotniejsze. Cel ten wiąże się w oczywisty sposób z zasadami hinduizmu, odwiecznej religii Indii, chociaż istnieją tam setki szkół i kierunków jogi, które nie zawsze związane są ściśle z religią. Jogi widzi bowiem w religii jedynie środek, który pozwoli mu „spełnić się” w medytacji i skupieniu i połączyć w ten sposób z wielkim „Wszystkim”.

Środkiem do tego celu, okreś­lanego często jako „wyzwolenie” siebie samego, jest odłączenie się od fizycznych konieczności życia ludzkiego. Istnieje szereg stopni „wtajemniczenia”, które pozwalają według adeptów jogi osiągnąć ten cel. W jednym z jej rozdziałów, „Radża jodze” przedstawiają się one mniej więcej tak.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Pierwszy etap jest przede wszystkim moralny: nie kraść, nie być skąpym, powstrzymać się od życia seksualnego i zwłaszcza – nie zabijać. Zasada powstrzymania się od wszelkiego gwałtu, której politycznym głosicielem był Gandhi, ma być stosowana tu w całej rozciągłości. Drugi etap polega na zachowaniu niezwykłej czystości ciała i ducha: adepci oddają się stałym kąpielom, powstrzymują od dotykania rzeczy „nieczystych”. Trzeci etap opiera się przede wszystkim na sztuce „asana”, to znaczy opanowania ciała poprzez praktykowanie przedziwnych póz, sprzyjających rozwojowi ducha. W czwartym etapie jogi zbliża się powoli do stanu zobojętnienia, zwanego pranayana bliskiego snowi.

W piątym etapie – dharana – jogi osiąga umiejętność całkowitego skupienia się. Zdobywa ją, koncentrując uwagę na pewnych punktach, bądź pępku, bądź miejscu serca, i winien stać się niewrażliwy na wszelkie podniety zewnętrzne, jak ciepło, deszcz czy ciemność. Szóste stadium, dhyaana, pozwoli mu w medytacjach przeniknąć istotę rzeczy materialnych lub formuł duchowych. W siódmym wreszcie jogi ma dochodzić do samadhi, do ekstazy i żyjąc bezpośrednio w kontakcie z Bóstwem nabywać nadludzkie możliwości.

W praktyce jogi, który dochodzi do wyższych stopni „wtajemniczenia”, staje się człowiekiem nienormalnym psychicznie, a często i fizycznie. Za „opanowanie ciała” płaci się kalectwem, np. zanikiem mięśni w nieporuszanych nigdy kończynach. Zaś „ekstaza”, traktowana z punktu widzenia zdrowego rozsądku, okazuje się stanem maniakalnego uniesienia lub – zobojętnienia. Zresztą jodze poświęcają się najczęściej ludzie o nienormalnych psychicznych skłonnościach, a wieloletnie uprawianie dziwacznych ćwiczeń jeszcze bardziej narusza równowagę umysłową. Zdarzają się i tacy, którzy popisują się publicznie w cyrkach lub jako wędrowni szarlatani, ale tymi prawdziwy jogi-mistyk pogardza.

Joga łączy się z życiem dotychczasowych Indii, zacofanych i feudalnych. Religia, w której rozwinęła się joga, opiera się na ucieczce od świata i niesprzeciwianiu się złu. Dzieli społeczeństwo na kasty, żywi pogardę dla pracy, zaleca adeptom utrzymywanie się z jałmużny. (W Indiach do 12% ludności żyje z żebrania!) Taki system wierzeń i pogląd na świat pozostawał w zgodzie z gospodarczą, społeczną i polityczną sytuacją w Indiach. Klasy rządzące nie omieszkały go podtrzymywać dla zapewnienia swego panowania.

Życie współczesnych Indii burzy coraz szybciej dawne zwyczaje i przesądy. Rozwój gospodarczy i rozwój oświaty, szczególnie w ostatnich latach po uzyskaniu przez Indie niezależności, przyczynia się do stopniowego przekształcenia się sposobu życia coraz większych części ludności, a to niesie z sobą nieuchronnie zanikanie dawnych wierzeń i zwyczajów.

Nie można jednak zapominać o wpływie, jaki na kulturę i sposób życia wywarło długoletnie panowanie dawnych wierzeń i praktyk. I dziś myśliciele, a nawet politycy indyjscy, nawet nie sprzeciwiający się przyjmowaniu nowych form życia, usiłują często rozwinąć i dostosować stare zasady i tradycje do warunków współczesnych. Zarazem szerokie masy ludności stosują często – nie nadając jej charakteru mistycznego – tak zwaną hatha-jogę, która jest w naszych oczach jakby zbiorem przepisów higieny fizycznej i duchowej. Przez pewne ćwiczenia gimnastyczne i intelektualne wielu Hindusów pragnie utrzymać swe ciało i umysł w stanie skupienia i sprawności. Taki np. premier Indii Pandit Nehru jest adeptem hatha-jogi. 

rysunek: archiwum nr 529/1955 r.
rysunek: archiwum nr 529/1955 r.

Tekst pochodzi z numeru 529/1955 r. (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum. 

 

Czytaj również:

Joga, czyli harmonia (dolarów)
Złap oddech

Joga, czyli harmonia (dolarów)

Piotr Żelazny

Wyobrażamy sobie jogę jako drogę ku szczęściu, harmonii i spokojowi. Są jednak tacy, którzy chcieliby ją widzieć na igrzyskach olimpijskich. Cios zadany tradycji? Nie do końca…

Reakcja większości joginów jest podobna: rywalizacja i joga? Przecież to oksymoron. Niemal każdy nauczyciel jogi każe uczniom skupiać się wyłącznie na sobie, nie rywalizować, nie porównywać się z innymi. Tymczasem joga sportowa, w której walczy się o tytuły i medale, istnieje. I zyskuje coraz większą popularność. Powstają kolejne federacje, odbywają się mistrzostwa na poziomie krajowym i kontynentalnym. Od niedawna rozgrywane są mistrzostwa świata, które organizuje Międzynarodowa Federacja Jogi (International Yoga Committee – IYC). Celem związku jest wprowadzenie jogi na igrzyska olimpijskie.

Czytaj dalej