Bohater numeru – Ziemia
Rozmaitości

Bohater numeru – Ziemia

Wszystko Będzie Dobrze
Czyta się 5 minut

Coaching Ziemi

Złoty równik znajdziesz między biegunami skrajności.

Zaakceptuj to, na co nie masz wpływu: swoje miejsce na orbicie i odległość od Słońca.

Pozwalaj sobie na bujanie w obłokach; zaufaj, że grawitacja nie pozwoli Ci odlecieć.

Każdy problem rozwiążesz, jeśli zakręcisz sięwokół niego wystarczającą ilość razy.

Informacja

Z ostatniej chwili! To pierwsza z Twoich pięciu treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu. Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej!

Subskrybuj

Nigdy nie daj sobie wmówić, że jesteś powierzchowny/a, a Twoje życie – płaskie.

Ciśnienie rozładowuj huraganami, burzami i wybuchamilawy. Albo krzykiem w pustym pomieszczeniu.

Kiedy Ci smutno, płacz. To dobre dla roślin.

Ogarnij się w końcu z tym plastikiem. Serio.

 

Z pamiętnika Ziemi

4 marca 4,5 mld lat p.n.e.

Kim jestem? Wydaje mi się, jakbym powstała bardzo niedawno. Jak miło jest wirować! I jak pięknie świeci ta odległa Złota Kula! Przyciąga mnie, myślę tylko o niej. Chciałabym się do niej zbliżyć. Ciągle próbuję, ale na razie nie wychodzi. Grunt to nie tracić nadziei – kiedyś się uda!

12 listopada 4,5 mld lat p.n.e.

Tężeję, stygnę. Czy tak wygląda starość? Przylatują chmury pyłu, przyklejają się do mnie, oklejają mnie szatą. Przed chwilą obce ciała, teraz są częścią mnie. Jak to się dzieje?

Złota Kula wciąż równie daleko.

5 maja 4,5 mld lat p.n.e.

Wciąż jestem w szoku! Tak bezceremonialnie na mnie wpaść! Niektórzy nie mają za grosz ogłady. Jeśli pani Thea nie lubi ustępować innym z drogi, to może niech rozważy, czy kosmiczne podróże są w ogóle dla niej. I to nie moja wina, że się rozleciała, to nie ja na nią wpadłam!

20 stycznia 4,5 mld lat p.n.e.

Część Thei się do mnie przylepiła. Przez jakiś czas musiałam znosić potworną pasywną agresję z jej strony. „A nie, oczywiście, ty jesteś większa. Krążmy tak, jak chcesz”; „Co ja mam do gadania, jestem tylko mniejszą siostrą, którą rozwaliłaś na kawałki i wchłonęłaś”; „Pewnie chciałabyś mnie walnąć raz jeszcze? No przykro mi, że to niemożliwe, naprawdę”, i tym podobne kwiatki. Wreszcie się uspokoiła.

12 kwietnia 4,5 mld lat p.n.e.

Myśli Thei już dawno są moimi. A więc można stać się jednością z kimś innym, większym niż chmura pyłu, z kimś, kto myśli. Sądziłem, że to złudzenie, legendy. Że tak się nie da.

Krążymy.

18 października 4,5 mld lat p.n.e.

Ale się ten malec przyczepił! Oderwał się ode mnie po zderzeniu z Theą, myślałam, że poleci w swoją stronę, a on krąży i krąży. „Żyj włas­nym życiem” – mówię mu, ale nie słucha. Zamiast podlecieć do mnie tak wprost, lata dookoła. „I chciałbym, i boję się”. Z drugiej strony, ciągle mnie nie zostawia.

Uparty szkrab. Zaczynam go lubić.

26 września 4 mld lat p.n.e.

Czasem boję się sama siebie… Mam w środku takie gorąco, wrzenie. Z wierzchu błękit i spokój (on się zmniejszy, już za chwilę, czuję to), a w środku, w najgłębszym centrum przez cały czas płonie wrząca lawa. Nigdy nie będę zupełnie spokojna.

Może to dlatego Złota Kula nie chce przyjść.

7 lutego 3 mld lat p.n.e.

Znowu strzyka w lewym (w tym momencie) boku. Przesuwają się płyty, znam ten zgrzytliwy ból, jakbym musiała się rozciągnąć bardziej, niż potrafię. Już znam takie bóle – następne tysiąc lat zatrute. Za to kiedy się przesuną na swoje miejsce – ogromna ulga. Dla poprawy humoru nucę swinga (w tym jestem najlepsza, ha, ha! Gorzki żart). Szkrab nuci razem ze mną, czy Złota Kula nas słyszy, nie wiem.

8 czerwca 2 mln lat p.n.e.

Czy ja jestem oziębła? Szkrab tak twierdzi. Nie rozumie, że czasem osoba wrażliwa musi wytworzyć pancerz, lodową skorupę. Ale w środku nic się przecież nie zmieniło, płonę tak jak zawsze!

14 maja 1 mln lat p.n.e.

Te małe istoty chodzące po mnie miniaturowymi łapkami. Nie czuję ich ciężaru – zbyt są malutkie, a przecież odbieram ich wędrówki jako pieszczotę. Efekt placebo? Teraz widzę, że zanim się zjawiły, czułam się samotna – jeden szkrab nie wystarczy, Thea dawno się ze mną zintegrowała, a Złota Kula daleko – i dlatego mi z nimi dobrze. Gdyby znikły, gdyby na przykład wybiło je zderzenie z kometą, byłabym bardzo smutna.

3 grudnia 2018 r.

Cała się rozmazałam na biegunach, zawsze tak jest, kiedy płaczę ze złości. Te nowe istoty są takie głupie! Czy nie rozumieją, że jak mnie nadal będą ocieplać, to skończą jak tamte od komety? Tylko że tym razem z własnej winy. A tak tęskniłam za towarzystwem. No to mam za swoje. Do tego przez te dymy, które produkują, nabawiłam się kaszlu. Głupi szkrab mi zazdrości, bo „na nim byli tylko sześć razy i on chce jeszcze”. Uważaj na swoje życzenia, bo jeszcze się spełnią.

Złota Kula błyszczy jak zwykle, ciepła, jasna i daleka. Już wiem, że nigdy się do niej nie zbliżę. Ale tak miło ją widzieć.

 

Jak uziemiać skutecznie

Ani grom, ani nic innego nie oprze się zobojętniającej potędze ziemi. Oto kilka przykładów, jak ujarzmić jej moc i wykorzystać w życiu codziennym:

uziemianie narwańca – zabieramy narwańcowi kawę i powalamy na ziemię wyszukaną kombinacją chwytów dżudo;

uziemianie marzyciela – tajemną sztuką perswazji przekierowujemy marzenia bujającego w obłokach delikwenta na przyziemne ogrodnictwo, podrzucając mu do mieszkania 20 kilo torfu;

uziemianie pacyfisty – wręczamy mu w prezencie najnowszy model uzi;

uziemianie żołnierza – tłumaczymy spokojnie, że i tak wszyscy pójdziemy do piachu, więc jego gorliwość w tej kwestii jest zupełnie redundantna;

uziemianie filozofa – cierpliwie wysłuchujemy jego tyrad, po czym stwierdzamy z przekonaniem, że to, co mówił, jest zupełnie nieugruntowane i że w zasadzie to nic nie wie;

uziemianie dewelopera – jak jest taki obrotny, to niech wybuduje i sprzeda osiedle ziemianek;

uziemianie aktora – mówimy mu, że słabo się zna na roli;

uziemianie niejadka – na przykładzie działającej glebogryzarki pokazujemy mu, jak szaloną radość może sprawiać jedzenie;

uziemianie smoka – czytamy na głos wybrane fragmenty Ziemiomorza Ursuli Le Guin albo coś z tolkienowskiego Śródziemia, aż potworowi serce zmięknie;

uziemianie zombi – łatwo zneutralizować umarlaka, chwaląc jego ziemistą cerę;

uziemianie kosmity – zakładamy kosmicie konto na portalu społecznościowym, uczymy kilku przekleństw w dowolnym języku i każemy mu zaciągnąć kredyt.

 

Prehistoryczne odkrycia

Od 45 mld do 2,5 mln lat temu – totalne nudy, nic się nie dzieje.

Około 2,5 mln lat temu – Zarośnięty Żytomir wychodzi przed jaskinię i patrzy na horyzont: przed nim rozpościera się Wielkie Morze. Żytomir czuje, że mógłby wyprawić się przez wodę i znaleźć za horyzontem nowe jaskinie do zamieszkania. Bierze więc do ręki kamienną siekierkę i zaczyna strugać łódź. Niestety, zjada go tygrys i nici z podróży.

*

Około 1 mln lat temu – Kędzierzawy Upamako, obserwując bańki na wodzie, wysnuwa teorię, zgodnie z którą żyjemy na ogromnej kulistej bańce wiszącej w próżni. Zdzielony przez syna w łeb maczugą za gadanie głupot milknie na zawsze, a wraz z nim rewolucyjna teoria.

*

492 tys. lat temu – Bagba z Gór oszacowała obwód Ziemi, korzystając jedynie z kijka, grudki ziemi i małego kurczaka. Wedle jej obliczeń obwód miał 20 kwarysów, co daje mniej więcej 15 m we współczesnych miarach. Nie do końca zadowolona ze swych obliczeń wskakuje do wulkanu.

*

272 tys. lat temu – Andy „The Club” Club rezygnuje z udziału we wspólnym polowaniu na mamuty, tłumacząc, że nie widzi w tym sensu, skoro Ziemia to jedynie maleńka kropeczka kręcąca się wokół umierającej gwiazdy w bezkresnym, zimnym kosmosie. Obdarty ze skóry i wrzucony do mrowiska zdania nie zmienił.

*

32 tys. lat temu – Jose Oso Polar zamawia u lokalnego malarza jaskiniowego odnowienie ściany w sypialni, prosząc o coś „w stylu awangardowym”. Fachowiec wywiązuje się z zamówienia znakomicie, malując popartowy obraz Wham! Zderzenie Ziemi z Theą. Jednak niezadowolony Oso Polar wyrzuca malarza z domu z okrzykiem: „Istnienie Thei to jedynie hipoteza!”, samą zaś ścianę z malowidłem burzy.*

5 tys. lat temu – Szar el Awbar w trakcie układania murów w Babilonie dochodzi do wniosku, że metaliczna natura jądra Ziemi przez wewnętrzne tarcie może generować pole magnetyczne naszej planety. Jego przełożony wyśmiewa el Awbara. Chwilę później wszyscy budowniczowie Babilonu kpią z nieuka, który nie wiedział, że wysoka temperatura, jaka panuje na głębokości kilku tysięcy metrów, niweluje efekt ferromagnetyczny. Niezadowolony Szar el Awbar klnie pod nosem i dalej kładzie mur.


FC Geology prezentuje jedenastkę wszech czasów

Liga już ruszyła z kopyta, za nami kilka kolejek i, jak mo­żna się było spodziewać, pierwsze miejsce w tabeli zajmuje (nie)ziemski FC Geology. Z tej okazji poprosiliśmy trenerkę Gaję, aby przybliżyła nam historię klubu i skompletowała jedenastkę swoich ulubionych „geologos”.

James Hutton (bramkarz) – pseud. The Rock, człowiek, od którego to wszystko się zaczyna. Jego reżim treningowy jest legendarny – codziennie oblewał się wulkaniczną magmą, przekonany, że tylko magma gwarantuje właściwą formę. Autor trenerskiego porzekadła: „Jesteś tak dobry jak twoje mecze z ostatnich 14 milionów lat”. Kiedy ktoś wątpił, czy Pele poradziłby sobie we współczesnym futbolu, odpowiedział słynnym: „Jasne, że tak, przecież warunki się nie zmieniły”.

Abraham Gottob Werner (prawa obrona) – pseud. Neptun, niemiecki obrońca o krystalicznej reputacji, jego wślizgi, choć osadzały niejednego przeciwnika, były czyste jak pierwotny ocean. Uwielbiał grać w kolorowych koszulkach.

Alfred Wegener (libero) – pseud. Pangea, zawodnik jedyny w swoim rodzaju: bardzo masywny, ale jednocześnie bardzo ruchliwy (jak na klasycznego libero przystało). Poza boiskiem również obieżyświat, grał na wszystkich kontynentach. Zawsze powtarzał, że różne formacje i style gry łatwo do siebie dopasować.

Inge Lehmann (środek obrony) – pseud. Kerne, Hardcore, duńska obrończyni, centralna postać drużyny, jej stałe i płynne jądro. Potrafiła przerwać każdą ciągnącą się akcję przeciwnika swoim popisowym zagraniem – „nieciągłością Lehmann”. Kiedy kopała piłkę, sejsmografy w okolicach stadionu szalały.

Michał Jan Borch (środek obrony) – pseud. Trzy Kawki, miłośnik polskiej literatury fantasy, sam także pisał. Człowiek, który miał niesamowitą chemię ze wszystkimi – piłkarzami, trenerami, kibicami, ekspertami, a nawet ze światem nieorganicznym, z murawą, stadionem czy korkami. Pytany, jak to robi, odpowiadał skromnie: „Dla mnie najważniejszy jest skład”.

Charles Lyell (lewa obrona) – pseud. The Legend, jego pseudonim mówi wszystko. Uważany za najwybitniejszego gracza FC Geology w dziejach, licząc od początku istnienia Ziemi. Szczególnie znany z dalekich, bardzo długich dośrodkowań – niektóre trwały nawet kilka milionów lat. Kiedy jego konflikt z Cuvierem wyszedł poza szatnię, udzielił słynnego wywiadu, który wciąż trwa.

Georges Cuvier (defensywny pomocnik) – pseud. Katastrofa, znany z nieczystej gry konfliktowy zawodnik, który w szatni nieustannie wprowadzał nowe podziały. Styl Cuviera – tzw. styl na mamuta – nigdy nie ewoluował, a według ekspertów od dawna skazany był na wymarcie we współczesnym sporcie.

Florence Bascom (lewe skrzydło) – pseud. Corrosion, jej brawurowe ataki skrzydłami rozpuszczały obronę przeciwników jak kwas. Pierwsza kobieta w składzie, przecierała szlaki na lewej stronie dla innych zawodniczek.

Ignacy Domeyko (prawe skrzydło) – pseud. Dziad, grający z numerem 3, bojowy zawodnik, celebryta, przyjaciel dziennikarzy sportowych. Jego kariera eksplodowała dopiero w klubach Ameryki Południowej, król strzelców ligi chilijskiej.

Georg Agricola (ofensywny pomocnik) – pseud. Patrem, MetallMan, zawodnik w starym stylu, nestor drużyny, nikt do końca nie wie, jak długo grał w piłkę, prawdo­podobnie kilka stuleci. Choć stworzył podwaliny pod nowoczesne rozwiązania taktyczne, jego gra opierała się na zwykłym kopaniu. Kolekcjoner medali i metali. Plotki, jakoby trenował na warszawskiej Agrykoli, są nieprawdziwe.

Stanisław Staszic (napastnik) – pseud. Ksiądz, twórca polskiej myśli szkoleniowej. Z niego my wszyscy, jak mawiał Jacek Gmoch. Swoimi dryblingami wkręcał przeciwników w glebę aż do poziomu cennych kruszców. Jednak interesowało go nie tylko złoto – również srebro, brąz, miedź, żelazo czy cyna. Przyjaciel słynnego Bufona. Grywał w Hutniku, grywał w Metalurgu, ale największe sukcesy odnosił w SOP Kielce.

 

Czytaj również:

Cywilizacja w czasie kryzysu
Rozmaitości

Cywilizacja w czasie kryzysu

Tomasz Wiśniewski

Friedrich Fokuyama
Cywilizacja w czasie kryzysu
Wydawnictwo BLG, 2018

Interesująca publikacja słynnego huraganu współczesnego świata akademickiego, przenikliwego analityka ludzkiej kondycji, który podobnie jak Samuel P. Huntington zajmuje się zagadnieniem wielkości naszej cywilizacji.

Fokuyama to pesymista. Jego pesymizm jest jednak wyjątkowy: pochodzi z powodów, które dają się zmierzyć. Zdaniem słynnego kulturoznawcy poziom wyrafinowania danej cywilizacji daje się oszacować wielkością używanych przez nią przedmiotów. Im coś jest mniejsze, tym bardziej wartościowe.

Czytaj dalej