Poważnie traktuję świat swojej wyobraźni
i
Stefan Wesołowski, zdjęcie: Paweł Stelmach, Auksodrone
Przemyślenia

Poważnie traktuję świat swojej wyobraźni

Rozmowa ze Stefanem Wesołowskim
Jan Błaszczak
Czyta się 11 minut

Po nagraniu kilku świetnie przyjętych autorskich płyt kompozytor Stefan Wesołowski zaktywizował się na polu muzyki filmowej. W ostatnim czasie pisał ścieżki dźwiękowe m.in. do dokumentów Tony HalikLove Express. Zaginięcie Waleriana Borowczyka. Obecnie pracuje nad irlandzko-polską koprodukcją Wolf, a przed nim kolejne wyzwania. „Przekrojowi” opowiada o muzycznych tradycjach w rodzinie Wesołowskich i o swoich ulubionych soundtrackach. Wspomina też niespodziewane spotkanie z Andrzejem Korzyńskim.

Właśnie ukazała się na płycie twoja ścieżka autorska do filmu Love Express. Zaginięcie Waleriana Borowczyka. Wydała ją wytwórnia Lakeshore, która ma w swoim katalogu soundtracki Johnny’ego Greenwooda, Johanna Johanssona czy duetu Kyle Dixon & Michael Stein – odpowiedzialnych za oprawę muzyczną serialu Stranger Things. Wśród muzyków, z którymi pracowałeś nad tą ścieżką dźwiękową, znaleźli się Tomasz i Piotr Wesołowscy. Całe twoje rodzeństwo zajmuje się muzyką?

Nie całe: mam jeszcze dwie siostry i one akurat nie grają. Co do braci, to wszyscy są związani z muzyką, choć w różny sposób. Tomek wyspecjalizował się w fagocie barokowym. Bardzo dużo koncertuje, gra z najlepszymi orkiestrami muzyki dawnej na świecie, a poza tym jest wykładowcą. Piotrek jest pianistą, który miał romans z muzyką jazzową, ale ostatecznie poszedł w innym kierunku. Jest jeszcze Jacek, który tak jak ja z wykształcenia jest skrzypkiem, ale już na etapie liceum zainteresował się budową instrumentów i jest lutnikiem. Gram na skrzypcach, które dawno temu mi sprezentował.

Grywaliście razem w domu?

Czasami, ale na pewno rzadziej niż chciałaby nasza mama. Przy okazjach świątecznych mobilizowaliśmy się do wspólnego grania, ale w ciągu roku to raczej nie. Dopiero kiedy kończyłem liceum, a Tomek kończył studia, to on zainicjował wspólne muzykowanie. W tym akurat zespole rodziną byliśmy tylko my dwaj, a reszta to byli nasi koledzy i koleżanki. Graliśmy barokowy repertuar.

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Na wyspie poza czasem
i
fot. Mira Kubasińska, Józefów, 1979 lub 1980
Przemyślenia

Na wyspie poza czasem

O Tadeuszu Nalepie
Jan Błaszczak

Na ekrany kin lada moment trafi wyczekiwany pełnometrażowy film Mariusza Wilczyńskiego „Zabij to i wyjedź z tego miasta”. Światowej sławy reżyser animacji opowiada o jednym z bohaterów swojego dzieła, Tadeuszu Nalepie, i o niezwykłej przyjaźni, jaka połączyła go z liderem Breakoutu na ponad ćwierć wieku. Rozmawiał Jan Błaszczak

Jan Błaszczak: Zaproponowałem Panu rozmowę kluczem breakoutowym, bo mam wrażenie, że właśnie Tadeusz Nalepa i jego muzyka są kluczem – choć nieuniwersalnym – do pańskiego filmu. To jest piętrowa konstrukcja, więc proszę o chwilę cierpliwości. Tytuł pańskiego filmu jest nawiązaniem do dzieła Bogdana Loebla – pisarza, ale też twórcy tekstów Breakoutu. W 1979 r. ukazała się jego książka Zabij ją i wyjedź z tego miasta. Jej bohaterem jest niedoszły maturzysta, a więc pański rówieśnik…

Czytaj dalej