Pół prawdy o sztuce
i
Gudio van der Werve, "Number nine", zdjęcie: materiały promocyjne Fluentum
Przemyślenia

Pół prawdy o sztuce

czyli koniec i początek w Berlinie
Stach Szabłowski
Czyta się 17 minut

Podczas Berlin Gallery Weekend dealerzy sztuki i kolekcjonerzy ubijali artystyczne interesy, jakby świat nie stał na krawędzi przepaści. Tymczasem na berlińskich przedmieściach młodzi artyści z Polski twórczo rujnowali opuszczony dom starców, a w Dahlem publiczność ciągnęła do byłej kwatery Luftwaffe na wystawę Guida van der Werve, artysty totalnego, który performował na biegunie i tak kocha Chopina, że udał się wpław Wisłą z Warszawy do Żelazowej Woli. Stach Szabłowski o (nad)ludzkiej sztuce holenderskiego twórcy oraz cynizmie, melancholii i romantyzmie berlińskiego weekendu.

Guido van der Werve jest jedynym człowiekiem na świecie, który przez 24 godziny nie obracał się razem z planetą Ziemia, tak jak czyni to – chcąc nie chcąc – reszta z nas przez całe życie. Czy to jest sztuka? „Do diabła, jeżeli to nie jest sztuką, cóż innego miałoby nią być?” – myślałem, oglądając berlińską retrospektywę niesamowitego Holendra. Van der Werve jest artystą wizualnym, klasycznie wykształconym kompozytorem, a także niestrudzonym biegaczem, długodystansowym pływakiem, rowerzystą, który nie zna zmęczenia. Zdrowie ma żelazne, wolę ze stali. Nieprzeciętne przymioty ciała i ducha tego człowieka prowokują do skojarzeń z figurą übermenscha. Ryzykowne asocjacje, ale nasuwające się tym natrętniej, że wystawa Guida van der Werve urządzona jest w gmachu, który w 1936 r. został zbudowany dla Luftwaffe i stosownie do tej funkcji wygląda: oto wola mocy zaklęta w portyki i kolumnady, beton i marmur! Nazistów i holenderskiego artystę łączy upodobanie do romantyzmu, ale (na szczęście) van der Werve interpretuje go zupełnie inaczej niż czynili to estetycy Hitlera. Sztuka Trzeciej Rzeszy była nieludzka, masowa i kiczowata. Guido van der Werve zajmuje się pochwałą człowieczeństwa, jego prace zaś to, nie bójmy się tego słowa, poezja – zaklęta w performance i wideo.

Każdy ulega swoim namiętnościom. XD

Berlin jest tak gęsty od kontekstów, że nawet płytki gest artystyczny dostaje tu w gratisie drugie dno. A co dopiero gest, który sam ma głębokie znaczenie! Otwarcie wystawy Guida van der Werve ciekawie zaplata się z nazistowską i zimnowojenną historią Berlina, a także z jego współczesną gentryfikacją; to ciekawe dzieje i jeszcze do nich wrócimy. Zanim jednak dotarłem na wystawę Holendra, który nie kręcił się z planetą Ziemia, trafiłem do Villi the End, w której, jak sama nazwa wskazuje, kończyła się inna berlińska historia. Jej bohaterką była tytułowa willa, piękna modernistyczna rezydencja na Westendzie. Tu, na przedmieściach dawnego Berlina Zachodniego, postpunkowy, nonszalancko niedomyty szyk i gwar Kreuzbergu czy Friedrichshain wydają się czymś dalekim. Panuje porządek, mieszkańcy są głównie etnicznymi Niemcami (sic!), a życie wśród uroczych domów z ogrodami toczy się raczej w rytmie muzyki klasycznej niż techno. Villa the End stanowiła wyrwę w sielskim pejzażu. Od frontu fasada zalana była czerwoną farbą, od strony ogrodu mury

Informacja

Twoja pula treści dostępnych bezpłatnie w tym miesiącu już się skończyła. Nie martw się! Słuchaj i czytaj bez ograniczeń – zapraszamy do prenumeraty cyfrowej, dzięki której będziesz mieć dostęp do wszystkich treści na przekroj.org. Jeśli masz już aktywną prenumeratę cyfrową, zaloguj się, by kontynuować.

Subskrybuj

Czytaj również:

Czy lalki lubią banany?
i
"Lalki: teatr, film, polityka, widok wystawy, Zachęta", fot. Daniel Rumiancew
Przemyślenia

Czy lalki lubią banany?

Spotkanie z zombie
Stach Szabłowski

Zachęta pokazuje lalki. Są niesamowite – we freudowskim sensie. W artystycznym również; wiele z nich to wybitne dzieła sztuki nowoczesnej. Pytanie tylko, czy jest czas na zabawę starymi lalkami, kiedy w sztuce trzeba jeść świeże banany?

Banany są polityczne, konsumpcja bananów – i nie tylko – jest polityczna. Polityczny jest seks i oczywiście polityczna jest sztuka, nie mówiąc o jej instytucjach. Te dopiero są upolitycznione! A lalki? W tym właśnie rzecz: lalki również są uwikłane w politykę, a także w awangardę, historię, psychoanalizę, cielesność, duchowość. Lalki zamieszane są w najrozmaitsze sprawki. Zabawa nimi to nie zabawa, w każdym razie nie jest niewinną igraszką. Można zatem odłożyć na chwilę banana i iść na wystawę o lalkach bez wyrzutów sumienia. Wystawa jest fantastyczna, ale to nie są fantazje, w które ucieknie się przed rzeczywistością. Lalki są na to zbyt realne.

Czytaj dalej