Pippi i jej autorka
i
Astrid Lindgren, 1960 r. / Wikimedia Commons (domena publiczna)
Opowieści

Pippi i jej autorka

Przekrój
Czyta się 3 minuty

Astrid Lindgren pośród pisarzy całego świata bezsprzecznie wiedzie prym w ilości przekładów. Jej Pippi przetłumaczono na 44 języki, a wydania tej książki prawie wszędzie uzyskują ogromne nakłady.

Astrid Lindgren została pisarką całkiem przypadkowo. To właśnie dom i dzieci sprawiły, że wykonuje obecnie ten zawód.

— Od dziecka — mówi szwedzka pisarka — postanowiłam, że nigdy nie napiszę żadnej książki, a to dlatego, że moja nauczycielka stale i uparcie powtarzała mi: „ty Astrid, będziesz pisarką”, ponieważ byłam mocna w wypracowaniach. Dla mnie pisarze byli ludźmi oschłymi i nudnymi, a taką nie chciałam za nic zostać. Złamałam moją obietnicę w 1941 roku. Miałam 34 lata, a moja córka, Karin, 7. Przed zaśnięciem domagała się bajki. Pewnego wieczoru, kiedy byłam szczególnie zmęczona, zapytałam: „a o czym mam ci opowiedzieć?” — „O Pippi Długiepończochy” — padła odpowiedź. To szalone imię wymyśliła Karin, a wtedy ja zaczęłam jej opowiadać całkiem zwariowaną historię. Oczywiście, z takim imieniem dziewczynka musiała być całkiem nadzwyczajna, a jej przygody przewyższające najbujniejszą nawet fantazję. Karin zakochała się w postaci i chciała, bym przedłużała przygody małej Pippi w nieskończoność. Tak było przez parę lat. Potem, kiedyś w zimie, dokładnie w marcu 1944, złamałam sobie nogę. Żeby zabić czas postanowiłam spisać przygody Pippi i dałam maszynopis w prezencie mojej córce na jej 10 urodziny.

Pippi Pończoszanka
Pippi Pończoszanka

Karin była zachwycona prezentem, a ja po pewnym czasie pomyślałam, żeby spróbować szczęścia w jakimś wydawnictwie, dodając na końcu mojego listu te słowa: „Z nadzieją, że nie zaskarżą mnie państwo w Towarzystwie Opieki nad Nieletnimi”, ponieważ miałam dwoje dzieci i nie chciałam, by pomyślano, że autorka podobnych historii jest wynaturzonym potworem.

— I co, przyjęto maszynopis?!

— Skąd!!! – A ja przyznałam prawie rację tym, co go odrzucili z wielkim hukiem. Ale tymczasem ręka mnie swędziała i napisałam inną książkę pt. Zwierzenia Britt Marie. Otrzymała ona pierwszą nagrodę na konkursie i została szybko wydana. W 1945 wysiałam ponownie maszynopis Pippi, ale do innego wydawnictwa, które ogłosiło konkurs i… dostałam pierwszą nagrodę.

— Jakie były reakcje i opinie na temat Pippi, postaci raczej niezwykłej?

— Początkowo raczej pozytywne. Potem, pewien pisarz, który zresztą został moim serdecznym przyjacielem, napisał wielki artykuł, w którym rozłożył Pippi na czynniki pierwsze. Napisał, że jeśli w ogóle książka ta zostawi jakikolwiek ślad w literaturze dziecięcej, będzie to znak nieprzyjemny i odrażający. Wtedy wiele osób zaczęło zabierać głos, wołając, że Pippi jest fatalnym przykładem dla dzieci, że demoralizuje nieletnich, zachęcając dzieci do buntu przeciw dorosłym.

— Napisała pani 32 książki, około czterdziestu książek ilustrowanych, dwanaście komedii. Nie zawsze pani bohaterowie są niefrasobliwi i szczęśliwi jak Pippi. W legendzie o braciach Lwie Serce opowiada pani o reakcji dzieci wobec śmierci. Skąd taki pomysł?

— Prawdę mówiąc wcale nie chciałam zachęcać dzieci do medytacji nad śmiercią. Uderzył mnie kiedyś napis na cmentarzu: „Tutaj spoczywają bracia XY zmarli we wczesnym dzieciństwie”. Wtedy napisałam legendę o świecie, w którym żyją ci, co umarli jako małe dzieci.

— Kiedy pani pisze, o jakich dzieciach pani myśli, u jakich dzieci szuka pani natchnienia?

— W dziecku, które jest we mnie. We wspomnieniach, zapachach, radościach i smutkach mojego własnego dzieciństwa. I jeśli dziecko, które ciągle jeszcze mieszka we mnie jest zadowolone z rezultatu, jestem pewna, że i inne dzieci będą zadowolone i potrafią docenić to, co piszę.

Astrid Lindgren
Astrid Lindgren

Tekst pochodzi z numeru 1788/1979 r., (pisownia oryginalna), a możecie Państwo przeczytać go w naszym cyfrowym archiwum.

Czytaj również:

Pippi ocala życie dwojga dzieci
i
zdjęcie: Pixelteufel/Flickr (CC BY 2.0)
Doznania

Pippi ocala życie dwojga dzieci

Astrid Lindgren

Kiedy Pippi nie ma nic do roboty, a w sąsiedztwie wybucha pożar…

Pewnego niedzielnego popołudnia Pippi siedziała, zastanawiając się, co by tu robić. Tommy i Annika poszli z rodzicami na proszoną herbatkę, więc nie mogła się spodziewać ich odwiedzin.

Czytaj dalej