Piosenka o piekarce z ul. Rusznikarskiej
Doznania

Piosenka o piekarce z ul. Rusznikarskiej

Dawid Mateusz
Czyta się 1 minutę

Za jaką sumę opiewasz pieczywo
dwanaście godzin dziennie
gasnąca piekarko? Gdzie

mogę znaleźć twoich przełożonych
z umową o pracę,
w którą mam iść stronę?

Bo jeśli jej nie ma,
muszę cię pożegnać: twoje ciepłe bochny
i oczy zmęczone, więc przestań

opiewać, zostaw to pieczywo,
szepnij mi na ucho,
w którą mam iść stronę?

Komentarz autora

Podczas kryzysu finansowego, który nawiedził mnie rok temu, wszedłem z głupia frant do osiedlowej piekarni, na której szybach od kilku miesięcy widniała karteczka z napisem „DAM PRACĘ”. Dopytałem, przekierowano mnie do biura właściciela przybytku (w lewo, w lewo i na ukos). Pryncypał był mocno zaskoczony moją wizytą i zaczął tłumaczyć, że no owszem, szuka, prawda, bardzo szuka, ale raczej „starszych pań, takich około sześćdziesiątki”. „Tylko takie panie u mnie pracują”.

– Ale dlaczego? – zapytałem.

– Bo wie pan, pan jest młody, a teraz młodzi to mają inne wymagania.

– To znaczy?

– Warunki pracy wam nie odpowiadają, u mnie trzeba czasem po kilkanaście godzin dziennie pracować. No i chcecie zarabiać nawet 2000 zł na rękę. To nie jest taka praca jak w biurze.

Kwiecień tego roku był wyjątkowo ciepły. Po ciemnej jak filtr w masce antysmogowej zimie wdychałem rześkie powietrze i przez moment miałem nadzieję, że wiosną – wiosnę, nie Ojczyznę zobaczę.

Czytaj również:

Nie omieszkaj
i
Georges Seurat, „Snow Effect: Winter in the Suburbs”, 1882–1883 r., źródło: domena publiczna
Doznania

Nie omieszkaj

Joanna Lech

Wspaniały jest śnieg. Czysty.
O świcie skrzy się i stęka w podeszwach.
Nie skrzypi, wchodzi w powieki. Kłuje.
Dybie. Ciśnie się na usta.

Im bardziej nie muszę dzisiaj nigdzie,
z nikim, po nic wychodzić, tym bardziej
mi się podoba: jest świetny.

Czytaj dalej