Piekło jest w nas, a my je projektujemy na zewnątrz. Było tak zawsze i jest do dzisiaj. Z wojnami akurat chwilowo nie jest najgorzej, za to masowo niszczymy naszą psychikę w samobójczym stylu. Cały system edukacji to absurd, bo zabija ciekawość pseudowiedzą i trenuje ludzi do wyzbycia się instynktu poszukiwania prawdy oraz piękna, który stanowi naszą jedyną zaletę. Co z kolei petryfikuje jeszcze bardziej absurdalny system społeczno-polityczny, nagradzający głupców za ich głupotę. Ale nie znamy lepszego systemu – tacy jesteśmy głupi – przyznaje religioznawca Piotr Grzonka w rozmowie z Aleksandrą Kozłowską (swoją żoną).
Sytuacja jest niecodzienna. Po raz pierwszy w życiu umawiam się na wywiad z… własnym mężem. Co więcej, tematem naszej rozmowy będzie piekło. Trochę się więc boję, że na pytanie: „Co dla ciebie osobiście jest piekłem?” Piotrek brutalnie odpowie: „Życie z tobą” i nawet nie doda figlarnie: „diablico”. Wprawdzie ostatnio bardzo się staram hamować złość na widok znów niepozmywanych naczyń, ale nie zawsze tak było. Wściekłe awantury z pewnością pozostały mężowi w pamięci. Gdy wieczorem siadamy zatem do wywiadu, atmosfera panuje raczej gorąca. Tym bardziej że pogoda jakby dostosowuje się do tematu, serwując nam grzmoty i błyskawice. Na szczęście rozmowa rozwija się w kierunku znacznie bardziej uniwersalnym niż nasze okresowe domowe piekiełko (oraz – dodajmy dla równowagi – niebko). Pojawia się nawet szansa na szczęśliwe zakończenie. Nie tylko dla nas. Dla całej ludzkości.
Aleksandra Kozłowska: Skąd wzięło się piekło? Przerażające miejsce kary za grzechy, co gorsza kary bez końca. Bez szans na amnestię.
Piotr Grzonka: Mówiąc w uproszczeniu, piekło pojawiło się wraz z moralistami. I wierzeniami, których podstawowym elementem jest kwestia dobrego lub złego postępowania oraz wraz ze zinstytucjonalizowaną religią, która tym się zajmuje. Jak chrześcijaństwo, islam, buddyzm.
A więc religie pierwotne nie znają piekła?
W typowym społeczeństwie pierwotnym ludzie w ogóle nie boją się śmierci. Nie myślą o niej. Raczej też nie zaprzątają sobie zbytnio głowy tym, co będzie po życiu. To, co jest teraz, uważają za wystarczająco niezwykłe. Mają wyobrażenia zaświatów, czasem bardzo rozbudowane, ale bez podziału na niebo i piekło (choć wyjątki się zdarzają). Nie ma więc obawy, że trafisz