Od redakcji o przekroj.pl
i
Marek Raczkowski
Przemyślenia

Od redakcji o przekroj.pl

Czyta się 1 minutę

Strona jest uzupełnieniem kwartalnika „Przekrój”. Stopniowo będą tu publikowane treści z bieżącego numeru oraz materiały nawiązujące do tematów poruszanych na łamach pisma. Witryna umożliwia również zamawianie prenumeraty kwartalnika oraz pojedynczych numerów.

Serwis przekroj.pl udostępniliśmy początkowo bezpłatnie, ponieważ chcielibyśmy przekonać naszych Czytelników i Czytelniczki do zaproponowanej przez nas formuły. Nie chcemy, aby była to strona informacyjna. Zależy nam na dzieleniu się treściami starannie wyselekcjonowanymi, wyjątkowymi i przemyślanymi w taki sposób, by były one uniwersalne, niezależne od daty publikacji, zawsze aktualne. Pragniemy stworzyć w Internecie przestrzeń przesyconą taką atmosferą, w której Czytelnicy i Czytelniczki będą pragnęli się zanurzyć, zamyślić i roześmiać. Wierzymy, że jest to nie tylko możliwe, lecz także potrzebne.

W tym roku na naszej stronie uruchomimy cyfrowe archiwum „Przekroju” z lat 1945–2000. Skarbiec ten udostępnimy, gdy tylko zakończymy formalności dotyczące praw autorskich.

Strona powstała we współpracy studia interaktywnego Huncwot i redakcji „Przekroju”.

 

Miłej lektury!

 

Redakcja 

Czytaj również:

Nuda
i
„Młodość”, Frederick Carl Frieseke, 1926 r., Los Angeles County Museum of Art/Rawpixel (domena publiczna)
Opowieści

Nuda

Łukasz Nicpan

Prawdziwą nudę poznałem w Radomsku, w ceglanym domu dziadków, u których co roku spędzałem wakacje. Całe dwa miesiące w czteroizbowym domu z gankiem pośród ogrodu pełnego kwiatów, malin, jaśminów, krzewów porzeczek i agrestu. Codziennie te same lwie paszcze, malwy, maliny, jaśminy, porzeczki i agrest. W sadzie dojrzewały renklody, węgierki, klapsy, papierówki, czereśnie i wiśnie. Codziennie te same renklody, węgierki, klapsy, papierówki, czereśnie i wiśnie.

W biblioteczce dziadka stały cztery książki po niemiecku, bez obrazków, a po polsku – tylko dwa tomy encyklopedii Orgelbranda. Jedyną książeczkę, jaką przywiozłem ze sobą z Łodzi, rymowaną opowiastkę o amerykańskim milionerze, umiałem już na pamięć. Miała tytuł Mister Twister. Na pamięć znałem nawet nazwisko jej autora. Nazywał się S. Marszak.

Czytaj dalej